Dzień bez sportu. Nie trenowałem, bo zbieram energię na sobotni start na 10 km w Lesie Kabackim. Nie robiłem grzbietów, bo mi się nie chciało. Nie zagraliśmy w badmintona, bo kupa piachu (patrz wpis ze środy) leżała ciągle na naszym boisku. Na marginesie: miałem w nocy koszmar, że robotnicy sprzątnęli piach, ale przy okazji zdarli z boiska wszystkie linie, a bez zaznaczonej linii serwisu krótkiego oraz podziału boiska na prawą i lewą część badminton zmienia się w kometkę plażową. Dobrze, że chociaż córkę na zajęcia w domu kultury odwiozłem na rowerze. Cztery kilometry to na tyle mało, żeby się nie zmęczyć, ale na tyle dużo, żeby sobie przypomnieć, że ma się ciało. Na koniec przypominam, że można do mnie pisać: ajanatobiegam@agora.pl. Pierwszy list w historii tego bloga nadesłała Basia Poranny Terminator z Bielska-Białej. Zachorowała na bieganie półtora roku temu, pojutrze startuje w Katowicach w Półmaratonie 4energy, pierwszy raz na tak długim dystansie. W poniedziałek napiszę, jak jej pobiegło.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.