Róbta co chceta! Minister Giertych był dziś łaskaw nawiązać do tego hasła. Oczywiście z agresją, kpiną, drwiną. To obsesyjne myślenie totalitarnej prawicy o Człowieku – że jeśli powie mu się, żeby robił co chce, to on na pewno będzie robił złe rzeczy. Dlaczego? Prawica musiałaby uczciwie odpowiedzieć: bo Człowiek jest z gruntu zły. Otóż ja wierzę, że ‚Róbta co chceta’ to zachęta do swobodnego wyrażania dobra, które jest w człowieku. Że jeśli powie się Człowiekowi, że jest wolny, to on zrobi dobre rzeczy dla innych. Róbcie co chcecie, biegacze. Sprawiajcie najbliższym drobne prezenty, okazujcie troskę przyjaciołom, nieznajomych obdarzcie uśmiechem. A sami biegajcie, żeby wasze endorfiny szczytowały ponad poziomy. Wolność, miłość, alleluja! Ja dziś trenowałem wspólnie z moim biegającym szefem. Spotkaliśmy się rano przy szlabanie w Lesie Kabackim i przebiegliśmy 10 km w taki sposób: kilometr wolno (ok. 5:40-6:00 minut na kilometr), kilometr szybko (ok. 4:00-4:10 minut na kilometr). I tak na zmianę. Chodziło o łagodne przygotowanie mięśni do szybszego biegania. Dla mnie to było tempo w tym tygodniu zupełnie nowe. Szkoda, że Mel (patrz komentarze pod wczorajszym blogiem) zrezygnowała ze startu na Młocinach, takie szybsze bieganie pozwala odzyskać trochę z szybkości, którą się miało przed Setką. Ale jej prawo – róbta Mel, co chceta. Teraz już północ na niebie, a ja w sobotę startuję na Młocinach w koleżeńskich wyścigach na 10 km. Pobiegnę spokojnie na 42 minuty, no może na 40, zdecyduję rano. To tylko start przygotowawczy. Też myślę o w miarę przyzwoitym biegu na koniec sezonu – 11 listopada. To Święto Niepodległości. Jedni uczczą je składając sztandary przy grobach poległych. Albo oglądając dokumenty filmowe, które wyemitują telewizje rządowe i nierządne. A ja będę świętować w biegu. Cóż – świętujta jak chceta!
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.