zima – 24 marca 2008

Wydało się, kiedy korzystacie z internetu. W godzinach pracy. Ja święta przepracowałem treningowo. Dziś rano zszedłem do samochodu i jak to w święta wielkanocne odśnieżyłem szyby. Podjechałem do lasu, bo raz, że wolałem nie zostać oblanym na moim blokowisku, a dwa, że trening chciałem zrobić w całości w lesie na wymierzonych kilometrach. Oczywiście nikt dziś na dworze niczym nie lał, bo zima. No i dotarłem na miejsce. Trochę nieskładnie piszę, ale właśnie Moja Sportowa Żona wyszła spod prysznica i paraduje mi przed oczami. W tym micie, że Afrodyta wyłoniła się morskiej piany jest ziarno prawdy. W lesie zrobiłem ostatni naprawdę mocny trening przed niedzielnym startem. Sześć kilometrówek. Przerwy trzyminutowe, na stojąco – żeby się porozciągać i żeby móc szybciej biegać szybkie odcinki. Chciałem każde powtórzenie robić w tempie planowanym na maraton, ale nie wyszło mi żadne. Podam wam kolejne kilometry, spisałem ze stopera: 3:55, 3:48, 3:50, 3:52, 3:54, 3:55. Trochę za wolno, ale prawie dobrze. Każdy odcinek biegłem na maksa. To już naprawdę ostatnie dogięcie sprężyny. Guru Skarżyński doradza je zrobić nawet tydzień przed startem, szczególnie, jak metryka wskazuje na to, że się pamięta zimę stulecia 78/79. Naprawdę nigdy nie zrozumiem, jak to jest, że na biegu będę miał średnią prędkość z ponadgodzinnego biegu lepszą niż podczas jednokilometrowych powtórzeń. A będę miał, zobaczycie, w poniedziałek napiszę. Drugi dzień świąt spędziliśmy w domu. Nie udało nam się z nikim spotkać (mnie też zaczyna doskwierać ta wielkomiejska izolacja, jakbym się urodził w podhalańskiej chatce), wyjść też nie za bardzo było jak, chyba że na sanki. Zrobiliśmy sobie tor przeszkód na czas (slalom między stołkami, przeskok przez step, przenoszenie wielkanocnych kurczaczków z talerzyka na talerz i piłeczki ping pongowej na łyżce). Sam nie mogłem uwierzyć, jak się okazało, że MSŻ ma łączny czas dwóch wyścigów o jedną setną lepszy ode mnie. Jedną setną. Jak to jedna setna może zaważyć na udanym wieczorze (kto czyta, ten wie, że MSŻ nie umie przegrywać). Po obiedzie przestało śnieżyć, wyszliśmy sobie jeszcze w trójkę na rolki. Przecież jest wiosna, nie zima.   

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.