Gdyby Moja Sportowa Żona wyszła o 13.01 na balkon, to zobaczyłaby, jak startujemy aleją KEN do Biegu Ursynowa. Tyle, że nie mamy balkonu, a MSŻ była wtedy już na mecie.
Najpierw dobiegła córka licealistka, której towarzyszyła na rowerze córka przedszkolak. Przebiegły/przejechały 2,5 km. Córka licealistka w ramach próbowania, czy potrafi coś przebiec bez trenowania. Potrafi, ale wolno. Córka przedszkolak poza konkursem. Bo mi zależy na tym, żeby zobaczyła taki bieg, wciągała się bezboleśnie w sportową atmosferę i żeby jej się kiedyś zamarzyło wystartować w takim biegu na nogach. A przedtem potrenować.
Kiedy dziewczyny wpadały na metę, ja już byłem w fazie przyspieszania – w biegu na 5 km. Ale nie poszło mi to dziś dobrze. Zacząłem bez przesadnego nerwu, najpierw puściłem paru źrebaków, po kilometrze zacząłem ich powoli przganiać. Ale pierwsze dwa kilometry robiłem poniżej 3:30 (minut:sekund na kilometr), a ostatnie powyżej 3:40. Miało być inaczej, miał być każdy bieg z narastającą prędkością, druga połówka szybciej od pierwszej. Tym razem nie wyszło.
Koło trzeciego kilometra przegoniłem Szymona, tego z meduzowatą sylwetką. Nie powinienem. Trzeba było przebiec z nim kolejny kilometr. Szymon się zebrał w sobie, dogonił po kilometrze, a potem odjechał. Tak jak ja miałem odjeżdżać.
Pozycja też słabsza, niż bym oczekiwał. Wyników jeszcze nie ma, ale spodziewam się, że do drugiej dziesiątki się nie wcisnę.
Zadowolony mogę być z pokonania dwóch znajomych – Mateusza F. (młody chłopak, kończyliśmy razem kurs instruktorski LA, przygotowuje się do bycia zawodowcem, pewnie jest teraz w innej fazie cyklu treningowego) i Adama w czerwonej koszulce (z grupy trenera R., do którego chodziłem na praktyki w ramach kursu LA i który na 1500 m jest wyraźnie szybszy ode mnie, ale też zimą wygrał ze mną też na dychę). I z czasu – na dystansie 5,6 km – 20 minut i 3 sekundy. Co daje na równe 5 km 17:54. Czyli o 19 sekund lepiej niż moja oficjalna życiówka na atestowanej piątce.
Jak tak patrzę, to oceniłbym ten start na piątkę, właściwie mogę być mocno zadowolony. Szczególnie w porównaniu z Czechami! Widzieliście? A tak im dobrze życzyłem, chociaż to nasi rywale w eliminacjach mundialu 2010.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.