Siedem sekund zadowolenia. Prawie jak w jednej świetnej reklamie prezerwatyw. 11.00, staje nas w Kabatach na starcie 199 osób, dużo. Ruszamy jak konie w galopie. Trochę slalomu, bo zawsze w pierwszym rzędzie stanie parę osób biegających dychę w 50 minut. Chwała im za to, dzięki temu ci z trzeciego szeregu mają więcej fanu, żeby się przedrzeć. 11.04, tracę bezpośredni kontakt z czołówką. Z przodu wyrwała dwunastoosobowa grupa, potem parędziesiąt metrów dziury i z dziesięć osób, wśród nich ja. Pierwszy kilometr nieźle w 3:38. Prawie dwa razy szybciej niż na treningach. 11.10, tracę kontakt z drugą grupą. Biegnę Zatopkiem czyli interwałami, tak jak kiedyś biegał czechosłowacki mistrz. Ktoś mnie dogania, odrywam się od niego, ja kogoś doganiam, przeganiam, znów tracę. I zadaję sobie pytanie znane wszystkim zawodnikom na trasie: po co ja to robię? 11.30, do mety dwa kilometry z kawałkiem. Biegniemy z Mirkiem, on trzyma równe tempo, ja raz go wyprzedzam, raz za nim zostaję. Mówię mu, że chciałbym złamać 39:00. Mirek, że damy radę. 11.35, ostatni kilometr. Mirek mi odjeżdża, ale krzyczy: dawaj, dawaj. Ciągnę za nim, chociaż niewidzialna gumka się rozciąga, ale do mety nie zostaje zerwana. Wbiegam pięć sekund za Mirkiem z czasem 38:53. To siedem sekund lepiej niż granica zadowolenia, o której pisałem wczoraj. Na początek sezonu – całkiem przyzwoicie. Miejsce słabe, 22. Ale jestem teraz zatupany wybieganiami i zamulony kilometrami (po 60 tygodniowo, dla mnie to dużo), więc nie oczekuję szybowania. Naprawdę byłem bardzo zadowolony. Nie wiem, czy pamiętacie reklamę, o której wspominałem? Konserwatywna rodzina w staroświeckim wnętrzu spożywa tradycyjny obiad. Tylko młody człowiek, syn rodu, siedzi rozanielony. Na twarzy ma szczęście, a w oczach że tak powiem kurwiki. Wszyscy chrząkają, pukają w talerze, a on siedzi taki spełniony. Na ekranie pojawia się napis: ‚Durex! To uczucie może trwać 24 godziny’. Na taki dwudziestoczterogodzinny stan – po bieganiu – muszę poczekać do wiosennych startów. Ale te siedem sekund nadrobione ponad plan dało mi dziś więcej niż
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.