bieg w kabatach – 6 stycznia 2007

Siedem sekund zadowolenia. Prawie jak w jednej świetnej reklamie prezerwatyw. 11.00, staje nas w Kabatach na starcie 199 osób, dużo. Ruszamy jak konie w galopie. Trochę slalomu, bo zawsze w pierwszym rzędzie stanie parę osób biegających dychę w 50 minut. Chwała im za to, dzięki temu ci z trzeciego szeregu mają więcej fanu, żeby się przedrzeć. 11.04, tracę bezpośredni kontakt z czołówką. Z przodu wyrwała dwunastoosobowa grupa, potem parędziesiąt metrów dziury i z dziesięć osób, wśród nich ja. Pierwszy kilometr nieźle w 3:38. Prawie dwa razy szybciej niż na treningach. 11.10, tracę kontakt z drugą grupą. Biegnę Zatopkiem czyli interwałami, tak jak kiedyś biegał czechosłowacki mistrz. Ktoś mnie dogania, odrywam się od niego, ja kogoś doganiam, przeganiam, znów tracę. I zadaję sobie pytanie znane wszystkim zawodnikom na trasie: po co ja to robię? 11.30, do mety dwa kilometry z kawałkiem. Biegniemy z Mirkiem, on trzyma równe tempo, ja raz go wyprzedzam, raz za nim zostaję. Mówię mu, że chciałbym złamać 39:00. Mirek, że damy radę. 11.35, ostatni kilometr. Mirek mi odjeżdża, ale krzyczy: dawaj, dawaj. Ciągnę za nim, chociaż niewidzialna gumka się rozciąga, ale do mety nie zostaje zerwana. Wbiegam pięć sekund za Mirkiem z czasem 38:53. To siedem sekund lepiej niż granica zadowolenia, o której pisałem wczoraj. Na początek sezonu – całkiem przyzwoicie. Miejsce słabe, 22. Ale jestem teraz zatupany wybieganiami i zamulony kilometrami (po 60 tygodniowo, dla mnie to dużo), więc nie oczekuję szybowania. Naprawdę byłem bardzo zadowolony. Nie wiem, czy pamiętacie reklamę, o której wspominałem? Konserwatywna rodzina w staroświeckim wnętrzu spożywa tradycyjny obiad. Tylko młody człowiek, syn rodu, siedzi rozanielony. Na twarzy ma szczęście, a w oczach że tak powiem kurwiki. Wszyscy chrząkają, pukają w talerze, a on siedzi taki spełniony. Na ekranie pojawia się napis: ‚Durex! To uczucie może trwać 24 godziny’. Na taki dwudziestoczterogodzinny stan – po bieganiu – muszę poczekać do wiosennych startów. Ale te siedem sekund nadrobione ponad plan dało mi dziś więcej niż

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.