Kac bez bólu głowy. Tylko z bólem duszy. Nie od alkoholu, tylko od porażki.
Można czasem przegrać, ileż na tym blogu było takich historii -waszych i moich. Ale nie można ciągle przegrywać. Korea, Niemcy, teraz Austrio-Szwajcaria. Co turniej to porażka.
Pamiętam te stany po pierwszych przegranych meczach na poprzednich mistrzostwach. Mieszanka beznadziei z nadzieją. Oczekiwanie na nieuchronny ostateczny cios.
Czytam dziś recenzje, że drużyna grała nieźle itp. Dobrze, że nie piszą jeszcze, że jesteśmy moralnym zwycięzcą. Dla mnie piłkarze zagrali beznadziejnie. Widzieliście co wyprawiała w drugiej połowie przegrywająca z Chorwacją Austria albo przegrywająca z Portugalią Turcja? Jak rzucały się mocniejszym rywalom do gardeł, nie schodziły z ich połowy. A w Klagenfurcie czym bliżej było końca meczu, z tym większą pasją nacierali Niemcy.
Myślę, że Polska ma świetnego trenera. Myślę, że to za mało.
Ja zacząłem dziś treningi do Maratonu Warszawskiego. Zamierzam szesnastotygodniowy cykl wykonać solidnie jak nigdy wcześniej. Dziś było półtorej godziny w pierwszym zakresie. Zabrałem pulsometr, żeby pilnować tętna między 145 a 150. Dobieg do lasu, tam 10 kilometrów po wymierzonej trasie. I było tak cudnie, jakbym pokonał w sobie prywatną Austrię – każdy kilometr między 4:55 a 5:03. Czuję, że zaczynam budować formę od poziomu zdecydowanie powyżej Trynidadu i Tobago.
Ten plan treningowy – a raczej szkielet planu – ma się pojawić tu na stronie. Ale ponieważ redakcyjne młyny mielą wolno jak nogi Krzynówka, wklejam pierwszy tydzień poniżej. Może niektórzy to pamiętają, od zimy do wiosny chodziło to jako Tydzień w Biegu. Teraz ciut poprawiłem i gotowe.
To jest plan dla tych, którzy już opanowali umiejętność biegania, wystartowali w półmaratonie a przynajmniej na 10 km. I chcieliby na jesieni błysnąć w maratonie albo połówce. 16 tygodni ciężkiej harówki po to, żeby na mecie unieść ręce do góry, jak wczoraj ten Niemiec Podolski.
Wklejam. Pierwsze osiem tygodni to podbudowa.
PIERWSZY TYDZIEŃ
Przyzwyczajamy się do długiego, wolnego biegania. To baza, podstawa, fundament formy w sezonie startowym. Pod koniec treningu przebieżki, a po – obowiązkowe rozciąganie. Na początek wystarczą trzy treningi w tygodniu, ale możesz dołożyć czwarty dzień.
Poniedziałek.
Długie bieganie (dla jednych to 45 minut, dla innych półtorej godziny). Koniecznie powoli, jeśli 10 km przebiegasz rekordowo w 50 minut, to teraz biegaj w tempie kilometr w 7 minut.
Wtorek.
Może jakiś inny sport? Dziewczyny na fitness, chłopaki na piłkę, a wszyscy na badmintona.
Środa.
Bieg trochę krótszy niż w poniedziałek (30-60 minut). W tym samym wolnym tempie. Ale zakończ trzema przebieżkami – minuta bardzo szybko, dwie minuty przerwy w truchcie, znów szybka minuta, dwie wolne, szybka minuta i kilka minut lekkiego roztruchtania. Rozciąganie.
Czwartek.
Odpoczynek. Chyba że wolisz pobiegać – zrób sobie godzinę (albo trochę mniej albo trochę więcej) wolnego biegania. Plus przebieżki i rozciąganie.
Piątek.
Bardzo długie bieganie. Od godziny do nawet dwóch godzin. Ciągle to wolne tempo. Zakończ trzema przebieżkami. I nie zaniedbuj rozciągania.
Sobota.
Basen albo zabawa z dziećmi w berka, albo trochę gimnastyki – rozciąganie, brzuszki, grzbiety, to się da robić w domu. Jeśli wolisz piątkowe bieganie zrobić w sobotę, to te zabawy sportowe przełóż sobie na piątek.
Niedziela.
Odpoczynek. Przed tobą następny tydzień. Ciut trudniejszy, dołożymy ćwiczenia siły biegowej.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.