Robiłem sobie kanapki na śniadanie, kiedy do kuchni wparadowały uśmiechnięte od ucha Moja Sportowa Żona i córka przedszkolak z prezentową torebką.
Na imieniny dostałem wymarzony licznik rowerowy (bo uwielbiam mierzyć i przeliczać) i wymarzone perfumy (bo biegacz nie musi zawsze cuchnąć potem). Licznik zamontowałem po południu, chociaż jestem antyinżynierem. Tak mnie to rozochociło, że namówiłem córkę przedszkolaka na wyprawę rowerową. Zrobiliśmy 5,2 km ze średnią prędkością 9,16 km/h, a maksymalna prędkość jaką osiągnąłem (prosząc córkę przedszkolaka, żeby pojechała kawałek do przodu i goniąc ją na maksa) to 36,5 km/h. Bajka! Wymierzę teraz wszystkie trasy w okolicy.
A trening był po przedszkolu. Zaplanowałem długie wybieganie, dwie godziny. Ale po paru krokach dotarło do mnie, że nie było w poniedziałek siły biegowej. Więc zrobiłem ostatnią siłę przed maratonem (w przyszłym tygodniu sobie daruję, to zbyt mocno obciążający trening na ostatni tydzień przed startem). Napiszę, bo nie ma obowiązku pamiętać: sześć serii, najpierw skipy A czyli kolanka pod brodę (60 dwukroków), potem C czyli pięty do pupy (6), potem B czyli rower wodny (30) i wieloskoki (30). Z przerwami w truchcie to jak nic 20 minut. Dobiegłem przez pole wilanowskie do Powsina i tam sześć podbiegów Słonika. Słonika, bo to Słonik (taki biegacz z Kabat) wymierzył je na dokładne 400 m i przekonał mnie, żeby biegać je szybko a nie lelum polelum. Szybko to dziś znaczy w tempie planowanym na maraton czyli 4:00 na kilometr.
Potem był powrót po tym urokliwym wale ziemnym między lasem, a metrem. A na ulicach jeszcze 6 maksymalnie szybkich półminutówek z takimi samymi odpoczynkami w truchcie. Cały trening – 2 godziny 5 minut. Dystans pewnie około półmaratonu, nie miałem licznika na żadnym narządzie, więc nie wiem.
Zrobiłem niby to długie wybieganie, ale z wielkim ciachem siły biegowej i sześcioma szybkimi półnutkami na koniec. Niby długa symfonia, ale nie nużąca, bo dużo się działo.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.