Dwa dni do WiÄ…zowny. Pierwszy testowy start. Ma przyjść orkan: grad, Å›nieżyca i maksymalna wichura. W WiÄ…zownie zawsze pogoda jest paskudna. Podobno, czytaÅ‚em na forach, bo chociaż to tylko 20 km od Warszawy, nigdy jeszcze w tym półmaratonie nie biegÅ‚em, jakoÅ› mi siÄ™ nie skÅ‚adaÅ‚o. SpotkaliÅ›my siÄ™ z Danielem na Agrykoli, na tym półkilometrowym podbiegu. Najpierw sześć razy zaczynajÄ…c leciutko od czasu 3:00 (na pół kilometra pod górÄ™), a koÅ„czÄ…c w 2:10 z wywieszonym jÄ™zykiem. Potem pobiegliÅ›my na stadion na Agrykoli – osiemsetki w tempie zbliżonym do WiÄ…zowny czyli po okoÅ‚o 3 minuty każda. Przerwy – 400 m w leciutkim truchciku. Liczba powtórzeÅ„ cztery. Pierwsze w 3:04, ostatnie w 2:47. ByliÅ›my zadowoleni, bo tak siÄ™ wÅ‚aÅ›nie powinno trenować. Zaczynać, koÅ„czyć mocniej. Jak masz kilka powtórzeÅ„, to rób coraz ostrzej, bo tak siÄ™ bÄ™dziesz czuÅ‚ na startach. I tak bÄ™dziesz finiszowaÅ‚, jak sobie to wypracujesz na treningach. W niedzielÄ™ w WiÄ…zownie siÄ™ okaże, coÅ›my sobie wytrenowali. Na dobry czas bym nie liczyÅ‚, bo orkan. Ale wreszcie zacznie siÄ™ sezon startowy. Ja już w blokach, chociaż z ciężkimi nogami po dzisiejszym bieganiu. Niby takie krótkie odcinki, a jak doÅ‚ożysz 15 minut spokojnego dobiegu z Gazety na AgrykolÄ™, 15 minut powrotu, to wychodzi półtoragodzinny trening. Dobranoc. Â
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.