Jest w kraju jednak trochÄ™ Å›niegu. Ale z nart nici. O wpół do drugiej w nocy zapisaÅ‚em sobie na koncie nowÄ… życiówkÄ™. 4 h 39 minut na trasie Warszawa-Rabka (od domu do domu). LubiÄ™ jazdÄ™ po nocy, droga taka pusta, córka przedszkolak spaÅ‚a jak zaklÄ™ta, a ja Å›piewaÅ‚em sobie z magnetofonem Kaczmarskiego. W Warszawie szklane domy i przedwioÅ›nie, w Krakowie też klimat jak z Å»eromskiego. Dopiero na stoku Lubonia zobaczyÅ‚em biaÅ‚e polany. W Rabce jest Å›nieg, rano już siÄ™ zaczÄ…Å‚em umawiać z kimÅ› na narty, ale przyszedÅ‚ deszcz i pÄ™d autochtonów do zjeżdżania w oczywisty sposób zmalaÅ‚. Może w niedzielÄ™ rano pojeżdżę, jeÅ›li siÄ™ poprawi, jak to mawiajÄ… autochtoni, warun. Deszcz zÅ‚apaÅ‚ mnie na półtoragodzinnym wybieganiu na KrzywoÅ„. Najpierw pobiegÅ‚em w stronÄ™ Maciejowej, tam gdzie po Sylwestrze zgubiÅ‚em w Å›niegu kijek narciarski. I gdzie tego kijka nastÄ™pnego dnia nie znalazÅ‚em, choć przez kwadrans ryÅ‚em w Å›niegu jak kret polarny. Nie uwierzycie, ale dziÅ› go odnalazÅ‚em. SpÅ‚ynÄ…Å‚ Å›nieżny puch i tupiÄ…c w okolicy tamtej wywrotki nadepnÄ…Å‚em na coÅ› twardego, a to byÅ‚ wÅ‚aÅ›nie kijek. ZniosÅ‚em go do domu i stwierdziÅ‚em, że nie mam już siÅ‚y zmuszać siÄ™ do wbiegania z powrotem na MaciejowÄ…. Bo pierwsze 10-15 minut tego podbiegu jest irracjonalnie strome, to żaden trening, tylko czysta mordÄ™ga. PobiegÅ‚em na drugÄ… stronÄ™ Poniczanki i pod górÄ™ na KrzywoÅ„. DÅ‚ugi, półgodzinny podbieg, ale Å‚agodny, trening trochÄ™ siÅ‚y, trochÄ™ wytrzymaÅ‚oÅ›ci. Na górze trochÄ™ po prostym, zakopianka i w tyÅ‚ zwrot. CoÅ› jest w tych polanach na Krzywoniu, że można poczuć siÄ™ tam jak ptacy. Na jednym zbiegu po biaÅ‚ej łące rozÅ‚ożyÅ‚em rÄ™ce, zaczÄ…Å‚em furkotać ustami i poczuÅ‚em siÄ™ jak orzeÅ‚. Na sÅ‚uchawkach rozbrzmiewaÅ‚ Szopen, zrobiÅ‚em sobie taki zestaw na mp3 mieszankÄ™ z pÅ‚yt The Best Classics Ever i hitów Fryderyka Sz. Bieganie orÅ‚em nie ma wprawdzie żadnego efektu treningowego. To czysta przyjemność. I te dźwiÄ™ki. Moja biografia muzyczna jest taka, że kiedyÅ› uczyÅ‚em siÄ™ grać w szkole na pianinie, potem sÅ‚uchaÅ‚em Beatelsów, później bluesa, dalej punk rocka, grywaÅ‚em piosenkÄ™ kaczmarskÄ…, później punka na gitarze akustycznej, harmonijce, a na koniec znów na pianinie. A pół roku temu odkryÅ‚em klasykÄ™. Wprawdzie z kilkusetletniego dorobku podoba mi siÄ™ na razie ok. 10 godzin grania, ale jestem pod wrażeniem. ZwÅ‚aszcza bieganie przy klasyce klawiszoej po biaÅ‚ym Å›niegu miÄ™dzy ciemnymi lasami, zmienia tÄ™tno. A przynajmniej trafia do serca. MyÅ›licie, że zakoÅ„czÄ™ takim patetycznym akordem? Nie, zakoÅ„czyÅ‚em szeÅ›cioma przyspieszeniami po 30 sekund (niezbyt szybko, na 80 proc., ale z pilnowaniem techniki, mocne ciÄ…gniÄ™cie kolana do góry, solidna praca rÄ…k) z 30-sekundowymi przerwami w truchcie. RozciÄ…ganie zaniedbaÅ‚em. Â
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.