BylibyÅ›cie dumni, gdyby przedszkolak przebiegÅ‚ kilometr zaliczajÄ…c pierwszy start w imprezie masowej? Ja byÅ‚em. Piknik olimpijski na KÄ™pie Potockiej. Åšwietny przykÅ‚ad imprezy, która mogÅ‚aby być Å›wietna, gdyby nie robili jej ci sami ludzie, którzy obecnie zabierajÄ… siÄ™ do budowy stadionów na Euro 2012. Czyli dziaÅ‚acze. PojechaliÅ›my z MojÄ… SportowÄ… Å»onÄ… i córkÄ… przedszkolakiem na samo otwarcie pikniku. Co tu robić, kiedy tyle sportów kusi dookoÅ‚a? Najpierw zaliczyliÅ›my turniej rodzinny dla trzyosobowych reprezentacji z przynajmniej jednym dzieckiem w skÅ‚adzie. Tor przeszkód, rzuty do celu, pięć takich konkurencji. O 15.30 ogÅ‚oszÄ… wyniki, sześć pierwszych ekip awansuje do finaÅ‚u. PoszliÅ›my na badmintona. Turniej ma być później. Ja skoczyÅ‚em zapisać siÄ™ na bieg (6 km, chociaż miaÅ‚o być 5, ale w praniu wyszÅ‚o, że nawet 6 z hakiem) i spytać o ping ponga, ale pani dyżurujÄ…ca przy dwóch stoÅ‚ach ping pongowych powiedziaÅ‚a, że turnieju w tÄ™ dyscyplinÄ™ nie bÄ™dzie. Bieg za to startuje o 13.30, najpierw dzieci (1 km), później mÅ‚odzież (3 km), a na koniec doroÅ›li. Wracam do MSÅ» i córki przedszkolaka. Chce pobiec na kilometr oczywiÅ›cie ze mnÄ…. Zapewniam jÄ…, że bÄ™dziemy ostatni, ale że sukcesem dla przedszkolaka bÄ™dzie przebiegniÄ™cie kilometra. I że bÄ™dÄ™ dumny. O tej samej 13.30 ma być – okazuje siÄ™ wtedy – turniej badmintona, ale tylko debel. Hm, wybieram bieganie. MSÅ» odprowadza nas kawaÅ‚ek, po drodze znajdujemy drugie stanowisko ping pongowe. Turniej? Już siÄ™ zaczÄ…Å‚, zapisy zamkniÄ™te. Acha. Tym chÄ™tniej idziemy biegać. DopytujÄ™ siÄ™ u organizatorów, czy doroÅ›li startujÄ… po zakoÅ„czeniu biegu dzieci. Tak, oczywiÅ›cie. Startujemy z córkÄ… przedszkolakiem. Dwudziestka dzieciaków nam odbiega, a my we dwoje truchtamy (kto truchta, ten truchta) 300 m. Kolka, córka przedszkolak ma trochÄ™ dość. Przechodzimy w marsz, idziemy ze 100 m, gadamy. I biegniemy kolejne 300. Znów 100 marszu, ale widać metÄ™. Córka przedszkolak siÄ™ podrywa, na starcie/mecie ustawiajÄ… siÄ™ już doroÅ›li, krzyczÄ™, że jeszcze siÄ™ bieg nie skoÅ„czyÅ‚, doroÅ›li bijÄ… brawo, córka przedszkolak frunie. I w tym momencie sÄ™dzia krzyczy start – i bieg rusza. Mój bieg. Dobiegamy z córkÄ… przedszkolakiem do mety. Ja pÄ™kam z dumy, ona odbiera gratulacje. I pytam, niegrzecznie, kto puÅ›ciÅ‚ ten bieg. A na to sÄ™dzia niegrzecznie, że on. To ja niegrzecznie, że start miaÅ‚ być po biegu dzieci, że tak mnie poinformowali organizatorzy. Na to organizator, że gdyby każdy chciaÅ‚ pobiec z dzieckiem… To już jest tekst z Misia. Wtedy rzeczywiÅ›cie ryknÄ…Å‚em, żeby sobie wyznaczyli na drugi raz limit czasowy 6 minut i 30 sekund, bo jak nie, bo majÄ… czekać do koÅ„ca. Mel z Kabat, która staÅ‚a wtedy obok, bo siÄ™ spóźniÅ‚a na start, próbowaÅ‚a uspokoić sytuacjÄ™. I mówiÅ‚a mi potem, że niepotrzebnie krzyczaÅ‚em, bo siÄ™ wtedy robi nieprzyjemna atmosfera. Ale gdyby Pan Bóg cofnÄ…Å‚ cyferki stopera do tamtego momentu, to znów bym ryknÄ…Å‚. Bo mi wtedy byÅ‚o w Å›rodku baaaardzo nieprzyjemnie i w ten sposób to z siebie wyrzuciÅ‚em – na nieprzytomnego sÄ™dziego i na misiowatego organizatora. Po biegu zresztÄ… inny z organizatorów podszedÅ‚ do mnie z wyciÄ…gniÄ™tÄ… dÅ‚oniÄ… i ludzkim przepraszam. Też wyciÄ…gnÄ…Å‚em i go po ludzku przeprosiÅ‚em za krzyki. Bo każdy, kto zna smak rywalizacji wie, że to nie jest wiele haÅ‚asu o nic. Tu chodziÅ‚o o sekundy, a Å›ciganci wiedzÄ…, ile każda sekunda waży. SÄ™dziowie zapronowali nam, żebyÅ›my biegli mierzÄ…c sobie czas samemu. To wyruszyliÅ›my. ÅšcigaÅ‚em siÄ™ korespondencyjnie o trzecie miejsce (dwóch pierwszych, których mijaÅ‚em na kółkach, byÅ‚o ewidentnie za szybkich). WylÄ…dowaÅ‚em podobno na miejscu piÄ…tym. Szkoda, że nie w bezpoÅ›redniej walce. NiechcÄ…cy wyszedÅ‚ mi dodatkowy trening szybkoÅ›ci. Dystans okoÅ‚o 6 km z hakiem pokonaÅ‚em w 24 minuty i 5 sekund. DziÅ› miaÅ‚ być dzieÅ„ odpoczynku, a w poniedziaÅ‚ek szybki trening. W tej sytuacji jeszcze nie wiem, co zrobiÄ™. Trzeba siÄ™ bÄ™dzie zastanowić. Kiedy wróciliÅ›my do badmintona MSÅ» byÅ‚a już po meczu. Odpadli w półfinale debla z przygodnie spotkanym partnerem, dobrym zresztÄ…. I już mieliÅ›my iść do domu, kiedy przypomniaÅ‚ nam siÄ™ turniej rodzinny, od którego zaczynaliÅ›my. Bingo, jesteÅ›my w szóstce. Sześć zwyciÄ™skich rodzin miaÅ‚o finaÅ‚ na wioÅ›larskich ergometrach. Najpierw córka przedszkolak wiosÅ‚owaÅ‚a przez 30 sekund. Potem MSÅ» wyciÄ…gnęła nas na 2-3 pozycjÄ™. A na koniec usiadÅ‚em ja i wszystko spieprzyÅ‚em. DopÅ‚ynÄ™liÅ›my na ostatnim, szóstym miejscu. Bo ja nie jestem supermanem tylko maratoÅ„czykiem. Na koniec na scenie dostaliÅ›my odtwarzacz mp3 znanej niemieckiej firmy, która w PRL byÅ‚a symbolem zachodniej taniochy dla demoludów, ale chyba dziÅ› nie jest taka najpodlejsza. Odtwarzacz fajny, czerwony, 1 giga. Ta moja żona jest taka malutka, że chyba caÅ‚a siÄ™ w nim zmieÅ›ci. Â
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.