Stare przysłowie pszczół mówi: co masz zrobić jutro, zrób dziś. A przysłowie biegaczy: nie chciało się biegać w czwartek, trzeba nadrabiać w niedzielę. Niechcący przeszedłem od początku stycznia na pięć treningów tygodniowo (w tym jeden to start na 10 km). To dobrze, bo pora już brać się do pracy. Od następnego tygodnia zaczynam już plan treningowy pod marcową dziesiątkę – będzie więcej krótkich, ale dużo szybszych treningów. I będzie sześć treningów tygodniowo. Nigdy aż tylu nie robiłem (maks pięć), ale tak przewiduje plan Kęćka, który pozwolił Kęćkowi pobiec na jesieni 10 km w kosmicznym tempie. Dziś rano, kiedy Polska bynajmniej nie biegała, tylko odsypiała tydzień, spotkaliśmy się z Dzikim pod jego domem. I podjechaliśmy do Puszczy Kampinoskiej. To jest naprawdę kawał boru. Pobiegaliśmy dwie godziny i siedem minut w wolnym tempie (około 5:30 na kilometr). Zrobiliśmy w ten sposób półmaraton z hakiem. Kiedyś mi do głowy nie przyszło, że można sobie treningowo biegać półmaraton i potem normalnie funkcjonować. Można. Odebrałem córkę przedszkolaka od Mojej Sportowej Żony ze szkolenia fitness. Na niebie pojawiło się zza chmur słońce i zacząłem nowy dzień. Zadzwoniłem do trzech znajomych, żeby ich na tę okoliczność nawiedzić. Jeden był u rodziny w innym mieście, drugi szykował się do wyjazdu, a trzeci, niezły zresztą biegacz, właśnie wstawał. O 11.30. Pracowite pszczoły wstają wcześniej. A pająki? Pytałem Dzikiego na bieganiu, gdzie jego zdaniem podziały się pająki (pamiętacie te rozważania sprzed kilku dni, że można teraz biegać po małych ścieżkach bez obaw, że się wpadnie na pajęczynę). On ma hipotezę, że zapadły w sen zimowy. Ja raczej jestem bliższy myśli, że zapadły w śmierć, a wiosną wylęgną się nowe. A czy ktoś to wie?
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.