Co skłania normalnego człowieka do wstawania w niedzielę o 5.50? Myślałem o tym obserwując o 6.10 kolor moczu.
Piszę bez żenady, bo to blog. W gazecie by tego nie wydrukowali, a to strasznie ważne przed startem albo ciężkim treningiem. Kolor biały – dobrze, organizm nawodniony. Kolor mocno żółty – źle, grozi odwodnienie.
Jak się nawodnić? Rano przed startem będzie już na to za późno. Oczywiście należy wtedy dużo pić, ale najważniejsze, co się zrobiło poprzedniego dnia. Ja staram się pić szczególnie dużo herbat i szklanek niezdrowego napoju na CC, a oprócz tego noszę ze sobą półtoralitrową butelkę wody mineralnej i wypijam ją w ciągu całego dnia. Jeśli to dla ciebie standard – wypij jeszcze więcej.
O 7.18 wybiegłem spod domu do Lasu Kabackiego, 3 km powoli. Tam podjechał Jacek H-B (z dalekiej Pragi, więc pewnie wstał jeszcze wcześniej). Zaplanowaliśmy sobie trzydziestkę – mega długi trening na dwa tygodnie przed maratonem. Razem przebiegliśmy 9 km, pokazałem Jackowi uroki naszego lasu, pogawędziliśmy o jego Olszynce Grochowskiej i Lesie Młocińskim w okolice którego Jacek może się przeprowadzi, miał też na oku mieszkanie na Mokotowie, ale stamtąd na treningi musiałby jeździć samochodem, więc zrezygnował. Jakbym lasu nie miał blisko domu, to czułbym się w mieście jak na spacerniaku. Lubię moje miasto, wręcz je kocham, ale bardziej stojące w jego granicach drzewa niż beton.
Tuż przez 8.25 dobiegliśmy na start spontanicznych kabackich wyścigów na dochodzenie, zapisaliśmy się na 20 km, z nami jeszcze Dziki i dwóch nieznajomych. Znajomości nie pogłębiliśmy, bo oni pobiegli równym tempem, a ja z Jackiem H-B wolniej (kilometr po 5:00-5:15) po to, żeby w drugiej części docisnąć. Taki bieg w pierwszym zakresie to czysta przyjemność. Naprawdę nie zauważyłem, kiedy kończyliśmy pierwszą dziesiątkę, a miałem już w nogach półmaraton. 10 km przebiegłem w 49:14, bo trochę przyspieszyłem, Jacek H-B został za mną, czteromiesięczna przerwa w treningach (delegacja Brześć-Kamczatka) daje mu się jednak we znaki. Na zawrotce oszacowałem, że Dziki jest jakieś 3-4 minuty przede mną i włączyłem piąty bieg. Ściślej: drugi zakres i tempo 4:15-4:20 na kilometr.
Zacząłem ten odcinek od nawadniania. I chyba tutaj był mój błąd. Bo pary starczyło mi na jakieś 10 km, a półtora kilometra przed metą energia się skończyła. Cały dzień myślę dlaczego i jestem blisko wniosku, że to wina odwodnienia podczas długich treningów.
Doczłapałem się do mety w tempie około 5!15 kilometr. Próżno wypatrując białej czapeczki Dzikiego, który przyspieszył, chociaż nie miał tego w planach. Swój plan zrealizowałem, przebiegłem zalecaną przed maratonem przez guru Skarżyńskiego trzydziestkę, a ściślej 33 km. Drugą dziesiątkę zrobiłem w 43:57, o minutę lepiej niż założone minimum. Ale ten wyłączony prąd nie daje mi spokoju.
Biegam mocno od początku grudnia. Najpierw były długie półtora-dwugodzinne treningi. Potem stopniowo szybsze. Siła biegowa raz w tygodniu. Chyba organizm jest przeciążony, wyeksploatowany, wręcz przetrenowany.
Do maratonu w Krakowie zostały mi równo dwa tygodnie. Normalnie oznacza to u mnie początek obozu biegowego. Przypomnę: przez tydzień robię po dwa treningi dziennie – rano długi i wolny, a wieczorem krótki i szybki; tak przez dwa dni, a trzeciego dnia jest odpoczynek, tylko jeden trening, zwykle BNP (google). Ale tym razem rezygnuję z obozu. Myślę, że tylko bym się dociążył. Założyłbym sobie metaforyczny plecak pełen kamieni, spętał nogi łańcuchami, zabetonował mięśnie.
Plan na najbliższy tydzień mam taki. Mocne treningi według schematu – 1. długi wolny (to było już dziś), 2. krótki szybki (będzie w poniedziałek), 3. odpoczynek (we wtorek). I tak dalej. Zobaczymy jak daleko na tym zajadę.
Z cyklu dykteryjki o córce przedszkolaku mam taką jak graliśmy w inteligencję. W wersji dla sześciolatków mamy tylko cztery rubryki: miasto, imię, zwierzę, roślina. Podpowiadamy przy tym trochę córce przedszkolakowi, np. na R.
– Mamo, może być ryba?
– A co to jest ryba? Zwierzę czy roślina?
– Jedzenie!
Koniec, kropka, pe el, jak powiedziała dziś w innym momencie córka przedszkolak.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.