Piję. Cały dzień piję.Wigilia to czas oczekiwania. Czas na jedzenie, a przede wszystkim picie. Tyle płynów, żeby komórki napęczniały jak księżyc zanim go dwaj tacy ukradli.Moje wigilie startowe spędzam zawsze w maksymalnej bezczynności. Przed najważniejszymi maratonami staram się ruszać mniej niż średnia krajowa, która i tak oscyluje koło zera. Przed zwykłym biegiem na 10 km w Kabatach wystarczy, że nie trenuję. Nie jeżdżę na rowerze ani na rolkach. Na badmintona bym sobie pozwolił, ale Moja Sportowa Żona wychodziła dziś na fitness zaraz po tym, jak ja wróciłem z pracy, więc nam się rakiety nie zazębiły.Wróciliśmy z córką przedszkolakiem z podwórka do domu i zrobiłem to, co średnia krajowa, czyli usiadłem w fotelu wziąłem do ręki pilota i zacząłem dłubać w nosie, aż mi MSŻ zwróciła uwagę. Włączyłem Eurosport, patrzę, a tam trzy kobiety biegną w tempie 3:30 na kilometr. Trafiłem akurat na transmisję Maratonu w Bostonie.Nie wiem, czy oglądaliście kiedyś transmisję z maratonu? To potrafi być ciekawe. Najlepiej, gdyby o medal walczył ktoś z Polaków, ale ponieważ taka sytuacja nie zachodzi (a właściwie czemu?!) od lat, to trzeba upatrzyć sobie pupila. Czasem odzywa się we mnie europatriotyzm, jeśli między Afrykanami pojawi się pewien Włoch, chyba jedyny biały, który jest w stanie dotrzymać im kroku.Niestety od 30. kilometra zrobiło mi się czarno przed oczami, a zawodnicy zaczęli się dla mnie różnić tylko numerami startowymi. Ciekawiej było w rywalizacji kobiet – pierwsza Rosjanka, za nią Łotewka (czy to się na pewno tak mówi?) i Meksykanka. Maratończycy oglądają takie transmisje inaczej. Kiedy Meksykanka miała kryzys po 35. km, to w brzuchu czułem, co ona teraz przeżywa. Kiedy poderwała się dwa kilometry później, dogoniła Europejki to i w moim sercu poderwała się husaria, która niosła mnie kiedyś do mety we Wrocławiu, w Poznaniu, w Warszawie. Na końcu nie dała rady (ale brąz zdobyła).Ja też nie dałem rady i zanurzony w perfekcyjnym skandynawskim fotelu przysnąłem jak miś polarny. Czy ten wypoczynek taki wypoczynkowy, czy ja taki stary niedźwiedź?Drzemka też pasuje do startowej wigilii. Porozciągałem się tylko parę minut, kiedy córka przedszkolak robiła swoje ortopedyczne przysiady.Teraz na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka, a ja jestem gotów do spania. Na razie kładzie się córka przedszkolak, ale wierzcie mi, że chętnie bym się z nią zamienił.Gdyby jeszcze miał przyjść wigilijny Mikołaj, to poprosiłbym o ładną, niespodziewaną i niezasłużoną tym razem życiówkę we wtorek w Kabatach.
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.