Kopiec

– Ty, mogę sobie otworzyć piwo? – spytał mnie Jarek, budowlaniec z Lublina, którego właśnie zabrałem na autostop. Było to pół godziny po tym, jak Wisła Kraków odpadła haniebnie z pucharów, godzinę po skończeniu treningu na Kopcu Kościuszki w Krakowie, pół dnia od kosmicznej awantury z Moją Sportową Żoną i półtora dnia po awanturze z kupcami z KDT.

Jarek nie uważa, że dużo pije. Najwyżej cztery piwa w ciągu dnia. Ale przecież nawet jak wypijesz dziesięć piw, ale nie na raz, tylko przez cały dzień, to nie będziesz pijany. Zresztą na budowie każdy pije. Upał, masz przerwę, pijesz piwo. Normalnie. No, raz się zdarzyło, że szef powiedział Jarkowi, żeby zbudował rusztowanie, bo Jarek jest zbrojarzem, a Jarek postawił pierwsze piętro rusztowania, drugie, po czym stwierdził, że wyżej nie wejdzie, żeby sobie szef kogoś innego wziął. I jeszcze raz go wyrzucili z pracy, bo się zakołysał, ale niósł wtedy trzy ciężkie worki, więc to chamstwo, żeby wyrzucać z pracy. Ale w tej firmie, to wszystko było jakieś dziwne: musiałeś nosić kask na głowie, ciuchy robocze, plakietkę, nawet buty trzeba było mieć służbowe. No i pracować na trzeźwo. Pojebańcy jacyś.

Słuchajcie, ja niczego nie zmyślam. Trasa z Miechowa do Radomia to było jakbym oglądał Discovery. Myślę, że bliżej mi duchowo do Aborygena, bo oni biegają za kangurami, niż do Jarka. Sympatyczny, ale tak nie z tego świata, nie z tego co ja. Opalony jak dziewczyny po solarium, od słońca na budowie. Ubrany schludnie, wręcz zadbany. Ale ta wóda, ten pies husky, to ciągłe zyganie do siebie z psami czyli policją w Brzesku, policją w Lublinie. Tylko w Warszawie nie miał zatargów, w Warszawie zatarg mieli kupcy. Też zresztą inna planeta.

Pani Hanno Gronkiewicz Waltz, jeśli wstąpiła pani właśnie na drogę Margaret Thatcher, to kibicuję pani aż do prezydentury.

Kiedy we wtorek kupcy śpiewali Rotę, pojechałem na Bielany zawieźć ojcu sznurowadła zakupione poprzedniego dnia przez MSŻ. Rano trochę popracowałem przy komputerze, a potem miałem spotkanie, więc starczyło mi czasu tylko na godzinę (nie półtorej, jak ostatnio się udawało) wolnego biegania z tętnem do 150 i tempem ok. 5:10-5:20. Na empetrójkę wrzuciłem sobie książkę, zakupioną mi w formacie mp3 przez MSŻ jeszcze na imieniny św. Wojciecha. Fajnie biegać i czytać. Chociaż po 45 minutach człowiek zaczyna odpływać, będę sobie dozował. Książka ma 10 godzin z hakiem.

Drugą część słuchałem w środę w Krakowie, kiedy odwiozłem córkę przedszkolaka do cioci Sabinki. Zabrałem ze sobą torbę sportową i spytałem, gdzie mógłbym zrobić podbiegi, a ciocia Sabinka pokazała mi, szlak do Kopca Kościuszki. Naprawdę ładny mają ten Lasek Wolski. Na kopcu zrobiłem tak: minuta mocno pod górę (ok. 260 m wg GPS-a), minuta wolnego zbiegu, minuta pod górę, minuta w dół, minuta pod górę i jestem na szczycie, widzę Błonia, Nową Hutę, Stare Miasto i spore góry na horyzoncie. Potem wolno na dół i kolejne trzy podbiegi, żeby była magiczna szóstka.

A jeśli jesteście ciekawi, to pozwoliłem Jarkowi otworzyć to piwo pod warunkiem, że nie zarzyga samochodu. Bo coś w nim było sympatycznego. Może gdyby Kieślowski podsunął mu gdzieś inny przypadek, miałby inne życie, sprzedałby puszki (aluminium!), kupił za to fiacika, został majstrem i nie dziwiłby się, jak kosmita na pytanie, czy uprawia jakiś sport. Kiedyś grał w piłkę na podwórku. Ale o tym cicho sza, bo po wczorajszym dokonaniu Wisły odpłynęła mi miłość do futbolu. Są granice upokorzeń, po których miłość przygasa.

MSŻ jak w bombonierce z serduszkami, Kazimierz 2009, fot. ja

Dzisiaj cały kopiec tematów, głównie niebiegowych. Z MSŻ właściwie się nawet nie pokłóciliśmy. Raczej ona eksplodowała przez milczący telefon. Przez trzy lata naszego mieszkania w Warszawie starałem się rozumieć, dlaczego jej telefon w tym mieście milczy, dlaczego ludzie/kobiety w Warszawie takie są: mniej społeczne, mniej spontaniczne, nieufne do obcej, niezainteresowane poszerzeniem kręgu bliskich. Miałem na ten temat sporo trafnych i nietrafnych spostrzeżeń. Ale nie umiałem przy tym pokazać MSŻ, że rozumiem jej frustrację z powodu milczącego telefonu. Jej żal, że każde ziarno, które rzuca na twardy warszawski beton idzie na marnację. Że jestem z tym przy niej, a nie przeciwko niej.

Dlatego dzisiaj wyraźnie publicznie piszę te przeprosiny. Kinia, biję się głośno w klatę z przykurczonymi mięśniami piersiowymi. Nie zgadzam się na ten głuchy telefon, bo jesteś fantastyczną żoną, kobietą, osobą. Rozciągasz się z gracją większą niż Gracje i dochodzisz od zera do setki w siedem minut.

Jutro św. Kingi. Boję się, że z życzeniami zadzwoni cała Rabka, pół Krakowa, a z Warszawy najwyżej Rosmann albo Pizza Hut z imieninową promocją.

Updated: 23 lipca 2009 — 18:55

  1. sfx

    2009/07/23 19:42:19

    Ja też dziś o budowie.

    A ja miałem biec w sobotę… tę najbliższą… w bieku Ku Słońcu na 10K w Dźwirzynie k.Kołobrzegu. Trasa miła i sympatyczna (m.in. 4k po plaży, co nawet by mnie radowało).

    Odpuszczam.
    Podróż Koszalin- Kołobrzeg (ca. 42,2K – taka biegowa odległość) trwa w tempie mojej życiówki.

    Dlaczego w naszym pięknym kraju budowy i remonty dróg rozpoczyna się z dniem 1 lipca, albo jeszcze lepiej… z pierwszym dniem wakacji ??? No rozumiem – brak śniegu to jakoś tłumaczy… ale czy nie męczące jest lanie asfaltu przy 40st.C ?? oczywiście nie uwzględniając temperatury przy tym asfalcie.

    Więc w sobotę będzie 16k biegu ciągłego.


    wqu

    2009/07/23 20:31:58

    To w sobotę startuje warszawska maratońska drużyna. Umówiliśmy się z Torexem wspólnie pobiec Bieg Powstania Warszawskiego. Torex jest szybszy, więc będzie to dla mnie wyzwanie. Trzymajcie więc proszę kciuki.
    Wojtku – jak Wy z MSŻ wynajdujecie powody do konfliktów, o których piszesz? W ciągu dziesięciu dni potraficie znaleźć więcej niż ja w ciągu dekady. Prawda, że biegam też dużo wolniej 🙂


    biegofanka

    2009/07/23 20:43:10

    Wojtku, to ja kieruję te słowa do Twojej Żony: Kinga – nie przejmuj się ludźmi, najważniejsze są Twoja córeczka i mąż, zobacz, jaka jesteś szczęśliwa mogąc realizować się dodatkowo w pracy, którą na pewno uwielbiasz, a tak wiele ludzi ma z tym problem, może to też ma wpływ, że niektórzy zazdroszczą Ci tego całego szczęścia… kobiety czasem tego, że tak atrakcyjnie wyglądasz… Myślę, że trafisz w końcu na fajną znajomą czy znajome, lepiej czasem poczekać i nie zawracać sobie głowy, niż mieć „fałszywe” koleżanki. Grunt, to pozytywne nastawienie do życia i świata… a pozytywna energia wróci… A tak poza tym, to mam w sobie też „połowę” krwi góralskiej… Pozdrawiam:))


    biegofanka

    2009/07/23 20:47:16

    Wqu – to ja trzymam za Ciebie i za Torexa kciuki. Powodzenia w biegu!:))


    biegofanka

    2009/07/23 20:58:47

    Słuchajcie – Ocobiegatu twierdzi, że ja to taka aktywistka namawiająca, no to faktycznie chcę tych z Was, którzy są tak, jak ja, jeszcze „zieloni”, namówić do przygotowań, aby wziąć udział w przyszłym roku w przynajmniej dwóch maratonach z „korony maratonów polskich”. Ja „obrałam” już kurs… i mam nadzieję zrealizować to w ciągu najbliższych dwóch lat. Im więcej nas, takich zapaleńców, tym będzie nam raźniej, a Wojtek, jak już będzie miał więcej luzu po maratonie poznańskim, zajmie się poważnie naszym szkoleniem. Pierwszy mój poważniejszy bieg na początku przyszłego roku, to półmaraton ślężański… I jak Ocobiegatu – wchodzisz w to?:))


    sfx

    2009/07/23 21:09:23

    Żadko zdarza mi się komuś trzymać kciuki na tym blogu, ale czynię to myślę, że równie często co biegofanka – jednak w swoim zaciszu 🙂
    Ostatnio miałem komu…
    johnson.wp – postawił sobie cel, dla mnie nierealny, i go perfekcyjnie zrealizował – gratuluję potrzykroć 🙂
    Maryśka – której niesposób nie spotkać, jeśli jest w okolicy 🙂
    torex, wqu – myślę, że gdzieś wspólnie też uda się nam w końcu wystartować
    biegofanka – największy wspieracz bloga, który nie docenia swoich możliwości, a przynajmniej je umniejsza – jednak poza bieganiem pozwala na szybsze osiąganie wysokiej ilości komentarzy w blogu 😉 …
    ocobiegatu – kolejny z „biegiem” w xywce :), z pieczołowicie wyszukanymi specjalistycznymi analizami
    pict – który wziął się za łamanie trójki
    … no i ostatnio kilku nowych biegaczy, którzy w końcu się zaczęli udzielać
    … poza tym oczywiście cała nowa drużyna, której blog jest odrębnym tematem 🙂

    A ja sobie dalej truchtam i liczę na te 4h w Poznaniu, a Wrocław ma być takim treningiem, próbą charakteru, sprawdzianem tego, co robię od kilku miesięcy… trzymam kciuki również za siebie.


    sfx

    2009/07/23 21:12:26

    ale to że w pierwszym słowie wpisu robie orta… to już nie przystoi… wstyd


    biegofanka

    2009/07/23 21:28:30

    Sfx – no pięknie to wszystko ująłeś… a tym „ortem” to się nie przejmuj… Też niedawno strzeliłam „byka” w sms-ie i to do kogo? do prywatnego nauczyciela j. niem. mojego syna i też zaraz się zreflektowałam…było mi wstyd, tym bardziej, że rok wcześniej razem z synem w ortograficznych potyczkach rodzinnych zdobyliśmy nagrodę… ale chwilę później już się sama z siebie śmiałam;))


    ocobiegatu

    2009/07/23 22:25:18

    Biegofanko – Nasza Partia Biegaczy przyznaje Ci za zaangażowanie w krzewienie idei biegania specjalny talon na buty..
    Przepraszam , to nie te czasy..)).
    Polmaraton slezanski owszem ale nie podobalo mi sie, ze troche za duzo tam gorek. Ja tego w ogole nie trenowalem. Natomiast naprawde bardzo mi sie podoba ten bieg swidnicki. Trasa ciekawa a zarazem po obrzezach miasta ( policja zadowolona) , podejscie organizatorow super – to pierwszy bieg i trzeba sie starac a nie potem myslec – aa mogllismy to inaczej… Podobny bieg jest w Namyslowie – wysoko ceniony przez biegaczy..a wiec goncie ich….


    maryska_21

    2009/07/23 22:33:54

    Sfx….dzięki za kciuki..
    Sądzę, że następne nasze spotkanie wypadnie na półmaratonie w Pile..
    Mam zamiar „walnąc” tam życióweczkę(w powrocie do biegania)..trasa bowiem jest dość „łatwa”…
    Bywam tu i tam…bo jestem na „emeryturce”..czasu mam wiele..wolę to niż grzanie tyłkiem kanapy i męczenie pilota TV..
    Biegofanko..jasne że nie dam się „chopom” w tej sztafecie..tak się skałada, że beze mnie nie mogło być tej sztafety..udział „babay”..to warunek…skalsyfikowania drużyny..
    Mogę nieco nawet pogrymasić i sądzę, że tak będą się ze mną te „chopy” jak z jajkiem obchodzili:))


    biegofanka

    2009/07/23 22:41:54

    Ocobiegatu – więc trzeba zacząć biegać po górkach… myślisz, że ja biegam? Ale po biegu świdnickim zajmę się tym, chyba poważnie pomyślę, żeby z rodzinką wybierać się, jak dotychczas, w górki na weekend, tylko teraz będę przy okazji trochę podbiegów tam robić, np. na Ślężę, czy Wielką Sowę, żaden problem, dość blisko… można spróbować.
    To super, spotykamy się w Świdnicy. Wiesz, jak wygląda Marysia, to najlepiej, żebyś też ją odnalazł przed biegiem… lub po… może akurat będzie z wysoką krótkowłosą blondi Marysią właśnie rozmawiać mała długowłosa blondi, czyli ja…(i tutaj nasuwa się już parę kawałów o blondynkach, w towarzystwie często opowiadam, a niektórzy myślą: ta blondi to się z siebie śmieje… Kingo – Żono Wojtka – Ty nie masz jako brunetka takich problemów, ale mi z urodą „słowiańską” nie do twarzy w ciemnych włosach). Fajkę z córką odnajdziemy, bo ze zdjęcia już znamy:))


    biegofanka

    2009/07/23 22:50:40

    Ocobiegatu – z tymi butami wcale nie głupie;) Jak się tak dalej rozpędzę, to rzeczywiście te 1000 km może szybko minąć i co? Trzeba będzie buty wymienić…;)) Właśnie, muszę wyliczyć w przybliżeniu, ile to km już przebiegłam w moich 4-miesięcznych bucikach…


    biegofanka

    2009/07/23 22:58:58

    Właśnie obliczyłam… dobiega półmetek…


    biegofanka

    2009/07/24 08:53:43

    Kingo – Żono Wojtka – wszystkiego najlepszego w dniu Twoich imienin… mam nadzieję, że mąż postarał się, abyś dzisiaj była wyjątkowo szczęśliwa…:))


    biegofanka

    2009/07/24 11:10:55

    Sfx – tak mi się właśnie jeszcze nasunęło, nie zapominajmy o Starymwilmie, który gdzieś w „dziczy” nie mając dostępu do internetu, przygotowuje się do kolejnego sprawdzianu życiowego, za niego też trzymajmy mocno kciuki…:)


    wojciech.staszewski

    2009/07/24 12:42:23

    A ja też biegnę. Do ostatniej chwili stało pod znakiem zapytania, czy pobiegnę w Biegu Powstania Warszawskiego i stanęło na tak. W sobotę o 20.45 na Konwiktorskiej. Będzie ktoś jeszcze?


    torex

    2009/07/24 15:59:43

    My, my będziemy – tzn. ja z wqu w ramach 3 drużyny starujemy razem – i żeby było jasne nie damy się zdublować !!!Do zobaczenia na starcie – będziemy rozglądać się za Tobą.


    kalabris

    2009/07/24 22:38:52

    o, rany,właśnie znalazłam siebie i małżonka w portalowej drużynie GW na maraton! Chwycił mnie skurcz za gardło. Myślałam,że to już nieaktualne. Odpuściłam długie wybiegania i postawiłam nowe cele na ten rok…. Co teraz? ratunku, boje się…KKK


    biegofanka

    2009/07/25 12:20:06

    Kto startuje dzisiaj czy jutro, to powodzenia życzę. Torex i Wqu – nie dajcie się! Ale Wojtku, Ty jako zawodowiec oczywiście też im pokaż;))
    Kalabris – spokojnie, macie jeszcze czas nadrobić, jak się teraz ostro weźmiecie za treningi. Powodzenia w przygotowaniach:))


    sfx

    2009/07/25 15:20:04

    Wystartowałem, choć już zrezygnowałem. Więc zamiast planowego WB2 zrobiłem Dźwirzyno k.Kołobrzegu (oficjalnie 10K).

    Było oficjalnie 5k po plaży, reszta głownie po betonie… i wyszło mi na moim sprzęcie 41:46 i 9.6K, ale mimo to i tak życiówka by padła. Nic tylko czekać na atestowaną dychę.


    beautyandb

    2009/07/25 17:48:46

    Spoźnione, ale serdeczne zyczenia dla Kingi 🙂 Spełnienia wszystkich marzeń!

    Ja sie wybieram na BPW. Co prawda już mam za sobą 20-tkę w PMW w tempie całkiem przyzwoitym (powiem więcej, był to jeden z moich najlpeszych biegów w tym sezonie), więc raczej lajcik planuję…. Ale kto wie… 😉


    izabiegajaca

    2009/07/25 23:31:00

    Ja też pobiegłam rano 20, wieczorem 5, z moją Córcią – to jej debiut i było świetnie :-), ale Ciebie Wojtku nie spotkałam :-/


    johnson.wp

    2009/07/26 08:45:44

    Wojtku, powiedz żonie, że warszawianki zwyczajnie się o swoich facetów boją…
    SFX – ja też trzymam za wszystkich tutaj kciuki ale nie umiałem tak ładnie tego wyrazić jak ty. W życióweczkach też się ładnie wyrażasz… moja deklaracja że będę Cię gonił na 10k staje się po prostu nierealna…
    biegofanko, ocobiegatu – Ślęża to najbliższa Poznaniowi poważna górka, więc na wiosnę postaram się tam parę razy zawitać, może się pościgamy:)
    maryśka – też się wybieram do Piły, więc mam nadzieję ze się poznamy, dogodny momentem moze byc ta chwila gdy mnie będziesz dublowała…


    johnson.wp

    2009/07/26 08:47:55

    PS. miałem odpoczywać ale nie wytrzymałem i w sobotę zrobiłem inspekcję w moich lasach, kurcze – nieustepliwy nałóg…


    maryska_21

    2009/07/26 09:52:10

    johnson.wp….z tego co pamiętam w Pile nie biega się po pętlach(no chyba że trasę zmieniono)..nie ma więc szansy na dublowanie..to raz a dwa…aż taka „ścigaczka” to ze mnie nie jest…
    Za momencik wybieram się na planowane 30km..ale czarno to widzę, bo wieje jak w przysłowiowym kieleckim…Nie, nie!!! Z treningu nie zrezygnuję, tylko zamiast po szosie, chyba po okolicznych lasach sobie poganiam.
    W piątek biegałam w sztafecie maratońskiej…
    Moim „łupem” padło 7.4km(tylko jeden zawodnik…ten pierwszy w sztafecie biegł prawie 10km)przebiegłam to w 28.38…
    Mogło być i pewnie byłoby ciutkę lepiej gdyby nie oberwanie chmury tuż przed startem..i gdyby nie spacerujący jak „krówki” w Indiach..wczasowicze…ale cóż się dziwić skoro bieg odbywał się na ośrodku wypoczynkowym…Zaliczyłam więc slalom…a ile się „nawydzierałam..UWAGA…
    No dobra…nie ma co narzekać…w sumie była to super impreza..
    Miłego biegania na dzisiaj wszystkim życzę:)))


    wqu

    2009/07/26 12:25:02

    Nasza drużyna (a może już oddział?) przeszła chrzest bojowy. Dosłownie. Gdzieś na szóstym kilometrze, na Miodowej, dostaliśmy się pod ostry ogień powstańców. Nie wiem czemu, skoro mieliśmy biało-czerwone opaski :-). Ale „event” był. Niezrażeni biegliśmy dalej razem. W końcówce Torex rwał do przodu a ja robiłem, co mogłem. W końcu krzyknąłem mu: „Leć sam”. Nie chciał mnie zostawić (dzięki Torex), ale na ostatnim kilometrze nie wytrzymał i popędził. Chyba w nienajlepszym momencie, bo akurat na początku ostatniego podbiegu. Później – za metą – mówił, że przesadził i na górze lekko spuchł.

    Roglądaliśmy sie za Wojtkiem, ale go nie było widać (Wojtku biegłeś?). Zresztą był spory tłum.
    W drodze do domu dostałem wynik sms-em 49:34. To o dwie sekundy poprawiłem wynik z kwietniowego Biegu Dookoła ZOO. Cieszę sie z nowej życiówki, zwłaszcza, że miałem w czerwcu przerwę w intensywnych treningach spowodowaną naciągnięciem czworogłowego i pierwsze mocne akcenty zrobiłem dopiero po 15-tym lipca. Z drugiej strony dwie sekundy to nie osiem minut (a o tyle poprawiłem poprzednią życiówkę w biegu ZOO), więc pewien niedosyt jest. Jak zaczynalismy biec, marzyło mi się pościgać z życiówką Torexa (jest o 2 min. lepszy), ale to było całkiem poza zasięgiem.


    wojciech.staszewski

    2009/07/26 13:02:04

    wqu – to nie jest poza zasięgiem. to jest 600 kilometrów przed Tobą. 600 km dobrze przemyślanych i zrealizowanych treningów.
    w ciągu roku poprawiłeś się prawie o 10 minut.
    gratuluję. wszystkim.


    beautyandb

    2009/07/26 13:29:30

    Szkielet, rozumiem, że superzadowolony z wyniku to nie jesteś…?

    Z mojego lajciku wyszło 49:22, czyli pobiegłam nawet nieco szybciej niz poranną dwudziestkę. No, jak to był lajcik…hm.
    Ale już dzisiaj rozbiegalam, choć przez pierwszy kilometr ledwo ruszalam nogami.


    torex

    2009/07/26 18:58:04

    wqu: we wrześniu planuje pobicie mojej życiówki – szykuj się, razem damy rade!


    sfx

    2009/07/26 19:00:27

    A ja właśnie odczytałem wyniki biegu w Dźwirzynie…
    i oficjalnie byłem 40/125 z czasem 41:49…
    i jestem baaardzo zadowolony…

    Na 37 miejscu był (z czasem 41:37), biegnąc niemal do końca ze mną, młody ścigacz z którym na bieg się wybrałem. Zwykle jest o epokę przede mną (biega w „innej lidze”, ale już w Jarosławcu mi się udało)… mam kogo gonić 🙂

    A we wrześniu czeka mnie potyczka… johnson.wp, maryska i ja… no i cała ekipa z Koszalina. Będzie się działo. Od jutra ruszam z treningiem 🙂


    wqu

    2009/07/26 21:23:17

    torex – we wrześniu wystarczy dobiec i będzie życiówka 😉


    torex

    2009/07/26 21:39:30

    wqu: słuszna uwaga – ale miałem na myśli życiówkę na 10 km 🙂

    A propos, ostatni tydzień „obijania się” – od następnej niedzieli zostaje nam równe 8 tygodni do Maratonu Warszawskiego, czyli zaczynamy BPS.


    wqu

    2009/07/26 21:42:55

    torex – ale ja do września nie dam rady przebiec 600km, o których pisze Wojtek. No, chyba żebym sie zawziął. Ale Wojtek pisze, że ma byc mądrze, a mądrze tyle przebiec nie dam rady.
    A masz już upatrzony bieg?


    wqu

    2009/07/26 21:51:44

    torex – i pamietaj, ze teraz przed nami Puchar Maratonu na 25km w Wawrze. To w ramach BPS.


    torex

    2009/07/26 22:46:00

    wqu – bieg wybrany, biegnę 5-go września w moich stronach: frograce.pl/ – polecam, ewentualnie dodatkowo 1-go ma być Grand Prix W-wy na Kabatach.
    O Pucharze Maratonu pamiętam, ale te 25 km powoduje u mnie skurcze 😉


    wqu

    2009/07/27 10:24:14

    torex – Frograce mi pasuje :-). Obok biegłem z Wilanowa przez Piaseczno az do Tarczyna. A te 25 kilometrów pobiegniemy spokojnie tempem 5:40 i będzie dobrze.


    torex

    2009/07/27 11:24:44

    W takim razie ogłaszam nabór na zająca, który poprowadzi nas 5-go września na 10 km, oczekiwany czas 46:00. Ktoś chętny?


    wqu

    2009/07/27 13:10:54

    torex – chcesz pobiec dychę tempem 4:36 ???


    torex

    2009/07/27 22:27:43

    wqu: oczywiście – no przecież mamy pobić moją życiowkę 🙂

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.