Topos łóżka we współczesnej kulturze kojarzy się zazwyczaj z seksem. Przynajmniej mi (mnie?) się tak kojarzy. Tym razem zamiast wydatkować energię w łóżku, starałem się ją odzyskiwać.
W sobotę rano obudziłem się dużo zdrowszy niż w piątek. A w piątek i tak czułem się lepiej niż w czwartek. Jaki z tego wniosek? Idę biegać.
O 11.15 był w Lesie Kabackim bieg na 10 km. Wiedziałem, że rozsądniej byłoby pobiegać lekko, delikatnie, pół godziny, a jeśli nawet więcej to powoli. Ale coś mnie strasznie na ten bieg ciągnęło. Poczucie, że to ostatnia szansa na to, żeby sobie powiedzieć: mam szanse w Poznaniu. Jeszcze o 10.30 się biłem z myślami, aż do momentu kiedy Moja Sportowa Żona poproszona o opinię na temat startu, stwierdziła, że bieganie godzinę po lesie i zawody na 10 km to w moim stanie zdrowia pomysł równie idiotyczny. Skoro jest to tak samo głupie, to wybieram dychę.
Stanąłem w drugiej strefie. Po namowach Wojtka Sz., mojego znajomego, który kiedyś biegał tak jak ja maraton w ok. 3:30, potem nagle poprawił wyniki o pół godziny, a potem po kontuzjach zaczynał z poziomu 4-5 godzin przesunąłem się do pierwszej, ale na sam koniec. Pierwszy kilometr – trochę ciasno, ale to dobrze, bo wolałem szybciej kończyć. Drugi – dobrze, luz, trochę wyprzedzam. Piąty – nieźle, czas na półmetku lepszy niż sobie mogłem wymarzyć. Zastanawiam się, że jeśli złamię 38 minut, to będę zadowolony. Siódmy – wyprzedza mnie jedna osoba, to dziwne, bo to raczej ja cały czas wyprzedzam. Dziewiąty – Krzyśkowi P., listonoszowi, się nie daję. Gadamy chwilę w biegu – on pobiegł w Warszawie w 3:02, czyli dobrze, bo skoro ja się z nim teraz ścigam, on tydzień po maratonie, a ja jeszcze z chorobą w żyłach, to znaczy, że mam szansę na łamanie trójki w Poznaniu. Wygrywam z nim o trzy sekundy. Czas 37:29. Tylko o minutę gorzej niż biegałem na wiosnę, kiedy szykowałem się do maratonu w Krakowie (udanego, że przypomnę, wiceżyciówka 2:51).
Wróciłem do domu radosny, jak na wiosnę. Kaszlałem jak kaszalot, odkrztusiłem chyba z 10 proc. masy ciała i miałem nadzieję, że już jestem zdrowy. Już sobie zacząłem planować mały obozik na przełomie niedzieli i początku tygodnia. Aż mnie dopadła choroba i znów zapędziła do łóżka. MSŻ podając mi herbatę, powiedziała, że jeśli po następnym bieganiu będzie kolejny nawrót, to będę sobie sam wstawał do czajnika. (Dlatego w niedzielę nie było biegania, tylko leczenie).
Obejrzeliśmy razem w łóżku walkę Polek z Holandią. Pięknie walczyły w trzecim i czwartym secie. Ale czasem ktoś/coś jest od nas mocniejszy i się wygrać nie da.
Przemyślałem swój bój w Poznaniu. Po tych problemach kolanowo-kaszlowych nie jestem przygotowany na życiówkę. To nie jest tak, że się poddaję, tylko trzeźwo oceniam możliwości. Ale mam szansę powalczyć o złamanie trójki. I będzie to walka ciężka przynajmniej jak mecz z Bułgarią, a może nawet z Rosją. A jak wygram, to ucieszę się, jak Złotka z brązu. Nie zawsze da się stanąć na najwyższym podium.
Finał oglądaliśmy z sąsiadami-Ciechanami. Tym razem Ciechana sączyli tylko oni, ja piłem kompleks minerałów oraz herbatę z cytryną. Wygraną uczciliśmy wrzaskiem radości. Niespodziewanie Ciechany też uczcili moje urodziny, dzięki za fajną lampkę rowerową przednią. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł pojeździć – po chorobie i po Poznaniu.
W niedzielę w południe zobaczyłem laurkę od Was. Dzięki 🙂
W niedzielny ranek dostałem laurkę od córki 1klasistki. A o świcie jeszcze w łóżku fajną biegową zabawkę dała mi MSŻ. Dostałem nową, malutką empetrójkę, która nie ma baterii, sama się ładuje z komputera, ma megapojemność i radio takiej jakości, że potrafi odbierać czysto wszystkie stacje.
Testowałem ją dziś rano w Lasku Bielańskim przy okazji odwiedzin u ojca. Zrobiłem 45 minut w pierwszym zakresie. Tempo rekonwalescencyjne, na wszelki wypadek po pracy i po kolejnej wizycie u fizjoterapeuty położę się znów do łóżka.
biegofanka
2009/10/05 19:38:45
To ładnie Wojtku pobiegłeś z tym przeziębieniem. Jeszcze dzisiaj poleżysz i już powinno być dobrze. Musi być dobrze, w końcu przed Tobą i Twoją drużyną debiutantów jeszcze kilka dni do PM:)) Powodzenia dla wszystkich startujących w tych ostatnich przygotowaniach:))
–
biega_czu
2009/10/05 19:57:40
Daj cynę co to za eMPe trójka z radiem co to wszystkie stacje ściąga bez problemu, bo jakoś nie mam szczęścia do takiej. A radia bardzo mi brakuje podczas długiego biegania…
–
andante78
2009/10/05 20:08:20
Ukrywałem to przez ostatnie dni, a właściwie też siebie oszukiwałem, ale jak dzisiaj przystopowałem z bieganiem to już się przyznaję, od wczoraj stosuję środki dopingujące w postaci acataru i kropli do nosa. Czy przez bloga można się zarazić? Mam propozycję: starajmy się przekazywać sobie zdrową, pozytywną energię, bo czytając ciągle o chorobach to budzą się we mnie wstydliwe pokłady hipochondryczne :-).
Dziki – choroba musiałaby rozłożyć mnie dosłownie na łopatki, żebym się nie pojawił w Poznaniu. Będę walczył, zmobilizuję podwójnie organizm i nawet jeśli Ci nie dołożę (a łatwo skóry nie sprzedam), to przynajmniej pomogę Ci wykręcić życiówkę, której Ci będę zazdrościł przez pewien czas ;).
–
wqu
2009/10/05 20:35:56
Jestem szczęściarzem, bo sie nie przeziębiłem. Za to łydki mnie bolą po MW i nie chcą przestać. Może macie na to jakiś sposób?
–
sfx
2009/10/05 21:08:42
Andante, ale jedno jest pewne… ganiasz się ze staruszkiem 🙂
Dziki zawsze może wesprzeć się jakąś ładnie wystruganą laską 🙂
Martwi mnie to, że starość nie radość i ja też Ciebie mogę za gówniarza 😉 uważać (’77). Więc leć.
Dziś mieliśmy lokalno-klubowe posiedzenie. Okazało się że Rysiu Z. zajął finalnie w MW 13 miejsce.
–
ocobiegatu
2009/10/05 21:22:22
Ja się nie przeziębiłem ale za to ..utyłem 1,5-2 kg w 6 dni..To efekt wizyty u rodziny na suwalszczyźnie , na razie nowe życiówki odpływają jak statek po Wigrach…).
Słynne tu na blogu jezioro Gabryś pozdrowione – choc prawde mowiac nie wiem gdzie on jest..). Dziś po kilku dniach obżarstwa ( kartacze, sielawy itp.) i picia ( nie izotoników – wiadomo – Podlasie, choc moze nie tylko tam..) pobiegłem pełen obaw 15km ( 7 dni bez biegu ). Efekt marny – rozklekotanie , pobolewania….Po biegu też . Wynik na życiówke z wiosny mnie zadowala. Jednak krążą myśli – jak to łatwo się roztrenować..
Guru Skarżyński cos pisze o 2-3 dniach , Greif o tym , że mitochondria się zaczynaja zamykac juz po 2 dniach..I tak jak sobie biegłem to myslalem o pozamykanych mitochondriach..) , a tu tu pobolewa a to tu…
No i pod innym wzgledem prawdziwie naukowa sprawa. 5 dni imprez niemal non-stop ( b. duza rodzina w roznych miejscach). Jak powiedzial kuzyn – „no..można sie bawić bez wódki ale…jaka to zabawa?..”..:). W ogole na Podlasiu nie spotykam biegaczy.Jakoś mało popularne- wystarczy popatrzec na półmaraton łomżynski. Wszędzie na Podlasiu miałbym lepsze wyniki..
–
piotrek.krawczyk
2009/10/05 21:47:38
Andante: miło się czyta :), ale na tą niedzielną bitwę chcę Cię mieć zdrowego. To zdrowiej, w tym tygodniu już nic nie da się poprawić treningami, najwyżej spieprzyć. A sfx dołożył swoje tym „staruszkiem” – na moją korzyść :). Zerknijcie na komentarz pod „pirackim” wpisem w sprawie kompletnego prezentu dla Johna (czyli Szkieleta, Wojtka, Staszewskiego). Dziki
–
ocobiegatu
2009/10/05 21:49:46
http://www.starejuchy.pl/jeziora.html
oczywiscie jezioro Gabraś , Gabryś jest w pomorskiem..
tu link do tego kultowego jeziora ( było na blogu tydzien temu..),
rzeczywiście , nie znalem go , nieźle ukryte…
troche romantyzmu bo liczb tu duzo było..)
–
piotrek.krawczyk
2009/10/05 22:02:00
Wqu: rozciaganie! Klocek pod śródstopie, wykrok, oparcie o scianę/drzewo i przepychaj 20 sekund 5 powtórzeń. Taki typowy motyw, ale jak jest pięta niżej niż palce robi się efektywniej. Ocobiegatu: a gdzie byłeś? Suwalszczyznę znam prawie jak Puszczę Kampinoską i tak samo kocham. Jestem tu co najmniej kilka tygodni w roku, robię obozy dla pacjentów, wakacje z dziećmi i biegam. Tam poznałem Johna (to w poetyce urodzinowej jeszcze:). Jezioro zaś nazywa się Garbaś, na zachód 30 km od zachodniego koniszka Wigier.
–
johnson.wp
2009/10/05 23:27:22
wqu – popieram przedmówcę: rozciąganie + magnez, oraz wypoczynek jesli nie masz do tego wstrętu;)
ocobiegatu – stare juchy – to jest dobre hasło 🙂 bo tu same młokosy się przechwalają, że kija nie potrzebują do chodzenia. Zobaczymy za 10 lat czy im mitochondria nie zaklekotają…
Jako że jestem starą juchą rownież w dziedzinie biochemii to zastanowił mnie termin „zamykanie mitochondriów” w połaczeniu z roztrenowaniem. Mitochondriów nam przybywa wraz ze wzrostem ilości komórek mięśniowych więc po kilku dniach nam ich nie ubędzie ani się nie „wyłączą”. Po dłuższym czasie roztrenowania oczywiście nastepuje atrofia nieuzywanej masy mięśniowej, a i rownież spada utrzymywany treningiem poziom aktywności enzymatycznej. Myślę, że szczegolnie łatwo opadnie poziom transportu i utleniania kwasów tłuszczowych, a więc głownego paliwa dalekobieznego. Niezdrowa imprezowa dieta + wzmozona diureza poalkoholowa (albo co gorsza jej brak zwany potocznie kacem) zakłoci odzysk L-karnityny z nerek, co może wywołać efekt ekspresowego roztrenowania. Lekarze wiedzą co trzeba brać po imprezowaniu: glukoza+ kofeina + witC – ale to detoksyfikacja co stawia na nogi na krotko raczej, a klekot nożek pozostaje niestety
–
ocobiegatu
2009/10/05 23:48:50
Dziki – rozmawiasz z suwalczaninem..)) , cała rodzina od strony ojca i matki z Suwałk/Krzywólki i okolic…Więc raz na rok , co najmniej , wizyta obowiązkowa..
Od rodzinki z Rutki Tartak mogę nabiegać najgłębsze jezioro w Polsce – Hańczę i Smolniki ( tu Wajda kręcił :Pana Tadeusza”), dobrze zrobić z Jeleniewa siłe biegową na Kilimandzaro..)..
Od rodzinki z Krzywego (wszystkie trasy z tyłu za budynkiem PTTK) chciałbym nabiegiwać te przepiękne jeziora troficzne , oczka , Wigierskiego Parku Narodowego..Najważniejsze plany – nabieganie Wigier naokoło ( 45km wg trasy rowerowej).Od rodzinki z Koniecboru/Raczki nie wiem jeszcze co nabiegać ale wiem , ze cos przez Raczki ma przebiegac zmieniona trasa obwodnicy ..(((.
No..na dziś promocji przepięknej suwalszczyzny dosyć..)),Dziki – pochwalisz sie co lubisz tam nabiegać ? Ja jeszcze nie biegałem ale mam plany…
Johnson – mitochondria omawiamy głęboką zimą …Dziś znacznie bardziej romantyczny temat tu wyszedł ..)))
–
piotrek.krawczyk
2009/10/05 23:55:20
Garbaś koło Bakałażewa.To jaćwieska, dość powszechna nazwa, jest kilka wsi Garbas/ Garbaś. Pobliskie wioski: Matłak (uwaga, psy), Plewki, Filipów (na północ). Obwód (drogami wokół jeziora) równo 8 km. Trasa krosowa, podbiegi, zakręty. Rekord trasy 34 minuty. Cudowne miejsce, jedno z wielu takich na Suwalszczyźnie. A kto zobaczy jezioro Gałęziste zmieni swoje życie 🙂
–
piotrek.krawczyk
2009/10/06 00:12:51
Ocobiegatu: zawsze chciałem obiec Wigry! Mam wspólnika?? Tamte rejony ze Smolnikami, głazowiskami i Cisową mam obiegane i szczególnie objechane rowerem. W Jeleniewie podobno najlepsze kartacze, dają też bez mięsa (dla mnie, bo nie jem mięsa), ale są lepsze! Danowskie – wioska na południu regionu, na Równinie Augustowskiej. Ja mam ostatnio bazę w Mikołajewie nad Czarną Hańczą, 5 km od wioski Wigry.
–
kawonan
2009/10/06 00:14:12
Johnson, gdzie szukać tłumaczenia tego komentarza?Jakieś enzymy,jakieś transporty paliwa, jakaś dializa,kłótnia z nerkami, jakiś klekot( tupot) białych mew? O co chodzi? A co do wieku, to jak najbardziej się z Tobą zgadzam.Ciekawe jak pobiegną w 49-ej jesieni życia Ci, co dziś nie potrzebują kostura? MW w debiucie 4.21 zrobiłem, za rok łamię 4.00( ale nie przysięgam) No i jeszcze te Stare Juchy,Wydminy, a może Siedliska, czy Woszczele? Lubię te klimaty, choć znam te strony tylko od strony żelaznego szlaku( bo ja jestem’ proszę Pana, nie na zakręcie, tylko maszynista)
–
sfx
2009/10/06 07:16:57
Młodzież zamilkła.
My nie to co Wy stare pierniki. Nam nie w głowie jakieś hasanie po suwalszczyźnie :). Nie miałem tej przyjemności tam się wałęsać, częściej widywałem kaszubskie rejony, a i tu raczej więcej białych plam by było.
–
ocobiegatu
2009/10/06 08:33:49
Szczawiki ..jeszcze was pogoni Dziki..:). Fakt tez , ze na suwalszczyzne , zwlaszcza na polnoc od Suwalk docieraja tylko prawdziwi desperaci turystyki..).
Dziki , swietny pomysl , z tym , ze mialbys hamujacego – musialbys powstrzymac zapedy aby ten przelaj na 45 km zrobic w 3.30..No i nauka chodu sportowego u ocobiegatu..:). Chyba , ze jestes bylym mistrzem Polski w juniorach w chodzie a nie przyznajesz sie..)
–
johnson.wp
2009/10/06 10:28:48
no przepraszam szanowne romantyczne towarzystwo, przepraszam ale czasem mnie dopadnie taki mitochondryczny nastrój…
kawonan – jedyny Wydmin jakiego znam to SFX z Koszalina, podobno robi się straszny gdy zielenieje na 43 kilometrze… Ja to jestem raczej Stary Ju(c)ha(s) ale strasznie lubię eksplorować każdą naturę więc wizja ekstremalnego zwiedzania suwalszczyzny to jest to! Niedawno padła na mailu propozycja zorganizowania wspólnie maratonu. Może w formule Biegu Widokowego? Muszę Wan zdradzić, że nie znajduję tej samej radości w biegach tłumnych po asfalcie. Mam za to opracowany w detalach plan 45km rajdu nadwarciańskiego – to moja oferta pracy społecznej ale potrzebni są inni zapaleńcy. O szczegółach napiszę zimą jak znudzą nas juz tematy mitochondryczne.
–
biegofanka
2009/10/06 11:21:14
No nie… mam tu tyle roboty, a Wy tak romantycznie… rozmarzyłam się i zamiast tutaj, wolałabym być teraz na Mazurach nad małym jeziorkiem Ołów w Rynie… ta cisza… i obiec to jeziorko dookoła, kiedyś mając jeszcze -naście latek, właśnie z grupką zapaleńców obiegliśmy sobie jeziorko nocną porą (żeby było bardziej romantycznie pod gwieździstym niebem)…;))
–
johnson.wp
2009/10/06 20:01:24
kalabris – jak tam klepotanie pośladków – ustało już? Optymizm rośnie?
Czy ktoś jeszcze startuje w Poznaniu oprócz tych rycerzy co się wyzywają poniżej?
Jakoś cicho – czyżby duch upadał w narodzie? Załóżcie sweterki i przyjeżdżajcie!
–
piotrek.krawczyk
2009/10/06 20:34:02
Tu Dziki. Nigdy za dużo o suwalszczyźnie. Szczególnie, że w przyszłym roku organizujemy z ocobiegatu (on jeszcze nie wie, własnie się dowiedział 🙂 rajd biegowo – pieszy wokół jeziora Wigry 🙂 Noclegi zapewnione dla 30. pierwszych chętnych. Regulamin wkrótce (raczej do końca roku) na serwisie MP i TUTAJ. Po udanej akcji urodzinowej ujawnił się potencjał organizacyjny, logistyczny i zadaniowy Ludzi Spod Bloga (LSB). A ja nie żartuje. Szukam partnerów do tego przedsięwzięcia. Jest baza noclegowa i żywieniowa, najpiękniejsze miejsce z widokami jak z bajki. Czekam na wspólorganizatorów tutaj albo na maila: piotrek.krawczyk@gazeta.pl Myslę o teamach biegowo – rowerowych, żeby było np. rodzinnie albo żeby się wymieniać na trasie. Wieczorem izotoniki z pianką i bania (regionalna sauna parowa), następnego dnia kajaki, żeby popracował pas barkowy i wszystko, co zaplanują Organizatorzy. Pozdrawiam. Dziki
–
ocobiegatu
2009/10/06 21:19:28
Dziki , no rewelacja ..mamy wiec I Rajd Polska Biega/Chodzi naokolo Wigier..
A ze podkresliles pieszy – to milo. Ze dwa tygodnie nie zagladalem na forum Polska Biega a tu az milo sie zrobilo dzis , ledwo co – na moj post o chodzie sportowym odpowiedzialo dwoch co chca chodzic a nie znaja technik ..Pisza , rozżaleni ,ze w kraju Mistrza jest zero wiadomosci o chodzie – i to prawda ! A w dodatku Polska Biega robi zero aby to poprawic…
No i znow sie narazilem..)).
Normalnie w sprawie chodu czuje sie jak pewien tworca obrazow w filmie Poszukiwany,Poszukiwana co czeka w muzeum na pierwszego zwiedzajacego a tu zjawia sie Pokora..).
Ja miejsce noclegowe oddaje bo mam je niemal przy starcie – w Krzywem. Ale logistycznie moge pomoc bo rodzina rozlegla, dam rade napchac troche ludzi na wsi..
Są świetne Podlaskie Trasy Bocianie – ale to temat na nastepna pogadanke…
Suwalszczyzna – „never ending story”….) , prawde mowiac nabieganie tych Wigier jest dla mnie wazniejsze od jakiegokolwiek maratonu…
–
ocobiegatu
2009/10/06 21:42:34
A jeśli ta akcja wypali a nie ma na to szans aby nie wypaliła..
To wtedy ja będę mógł nzawać się Praszczurem tej akcji…)),
przepraszam , nie Praszczurem ale Praojcem..
bo o wyścigu szczurów było niedawno co to po ile tam km myśla..
A więc – mamy piękne dni – grupa szalonych romantyków objęła na blogu stery..
Co to myślą juz o letnich wyprawach…
Jednak teraz , z rozwianym włosem , objąłęm stery i skręcam mocno , choć sił w rękach mało , skoro sie biega, w lewo lub na prawo …jak kto woli..
W ładowni mamy tylu zawodników na Poznań ..)) , niektorzy przeziębieni i ani im w głowie suwalszczyzna …
Kierunek port MP….biegnijcie dobrze……
–
wojciech.staszewski
2009/10/07 10:20:21
Aleście odpłynęli 🙂 Moje legendarne jezioro to jez. Nidzkie. 13 lat temu wylądowałem tam z pożyczonym namiotem i dwójką małych dzieci, przyjechaliśmy nocnym pociągiem chyba o piątej rano. Pamiętam do dziś to puste pole namiotowe i tabulę rasę przede mną.
Potem jeździliśmy tam co roku, dzieci podrastały tak, że można było zostawić córkę pod opieką syna i skoczyć na pół godziny biegania do lasku naprzeciwko campingu. A później zostawić ich oboje na placu zabaw i pobiec na drugą stronę jeziora na godzinny, półtoragodzinny trening. Pojechać tam na bieganie z córką albo synem na rowerze. Tam pierwszy raz wsiadłem do kajaka i tam zrobiłem minispływ z najmłodszą córką.
Jak teraz piszę i oglądam sobie w duszy ten film, to muszę uczciwie przyznać, że nie była to sama sielanka. Ale te kłótnie na wycieczkach albo podła ryba na obiad, kiedy nie było pieniędzy na lepszą knajpę, albo godziny nudy mityczną bajkę zmieniają w prawdziwe życie. Oj, pobiegałbym sobie drogą na Zamordeje…
A teraz – do roboty. Poznań za cztery dni. Dziś ostatnie kilometrówki albo inny mocny akcent w tempie szybszym od maratonu 🙂
–
wqu
2009/10/07 14:41:56
Dziki, porozciagałem jak radziłeś i pomogło. To też chciałem pobiegać zamiast odpoczywać, jak Johnson radził. Pobiegłem. Było ok to przyspieszyłem. Zabolało. Więc biec przestałem, ale było już za późno. I teraz ledwo chodzę. Boli miesień strzałkowy (z przodu po zewnętrznej stronie kości piszczelowej). Napięty i przykurczony. Jak go rozciągnąć?
–
johnson.wp
2009/10/07 18:24:44
wqu- ja Ci zalecałem wypoczynek ale widzę, że masz jednak do niego wstręt i sie dochrapałeś. Dużo ostatnio biegałeś – te Greify co tydzień, a potem maraton. Teraz od samego leżenia może długo nie przejść. Zrób to co ja w zeszłym roku i to co Wojtek – idź do dobrego fizjoterapeuty – musi Ci to mocno ponaciskać żeby puścił przykurcz. Powie Ci też czy to nie jest coś poważniejszego – może być nawet pękniecie kości – uważaj na to, bo przepraszam ale się przyjrzałem i prostych nóżek nie masz. Na masażystów nie licz, wg mnie to lipa i wyciąganie forsy z panienek. Potem lekkie bieganie, bez przyspieszeń. U mnie jak fizjoterapeuta naprawił jedno, to tak się ucieszyłem, że mnie poniosło i za tydzień miałem jeszcze gorszy kłopot w zupełnie innym miejscu. I to niestety uderzyło po koszeni. Wrzuć na luz, usiądź na naszym blogu i ponadawaj trochę 🙂
–
piotrek.krawczyk
2009/10/07 20:49:54
Wqu: tak jak Johnson uważam, że warto udać się do fizjoteraputy, takiego zapoznanego z uprawianiem aktywności fizycznej. W Warszawie klinika ortoreh, a masz do niej dostęp n
przez stronkę Polska Biega – zadaj Ewie pytanie, ona Ci powie jak albo gdzie szukać rozwiązania problemu. Bieg regeneracyjny (nazywam go: balsamiczny) jest nizbędnym środkiem treningowym po starcie, po mocnym treningu i po rekonwalescencji. Jakoś sobie myśle, że nic Ci nie jest i że potrzeba Ci tygodnia balsamicznego plus solanki, PORZĄDNY masaż, inne aktywności (rower masuje – mawiała pod tym blogiem MEL, ultraska). Dwa dni przerwy niczego nie popsują, bieganie na kontuzji popsuje. Pozdrawiam. A bieg wokół Wigier nabiera rumieńców. Gotujcie się na przyszły rok! Myśle o sierpniu. Co Ty na to Wspólniku, ocobiegatu? Dziki
–
kalabris
2009/10/08 09:18:12
johnson – dzięki za zainteresowanie. Klepotanie pośladków nie ustaje, a wzmaga się. Wczoraj ostatni mocny trening według przepisu W.Sz. Zero pary. zero, null, kompletne dno. Aż mi się słabo zrobiło dziś ranio. Chyba wyssałam z siebie resztki glikogenu po diecie białkowej ( czy takie zastosowanie ma faktycznie sens?). A od dziś zaczynamy prawdziwe odliczanie i faszerowanie makaronem to może odżyję… muszę, nie mam wyjścia. zaczynam bać się o pogodę. Chyba ją zaczaruję
–
ocobiegatu
2009/10/08 09:41:04
Dziki – a co ze mnie za wspólnik co nic nie robi..
Wyslalem tez maila.
Termin sierpniowy bardzo dobry. Jesli ktos lubi odpusty to może sie załapać na tradycyjny wigierski – co roku 15 sierpnia..
–
wqu
2009/10/08 10:36:56
W Ortorehu byłem już z tym strzałkowym, bo on mi jeszcze przed maratonem zaczął dokuczać. Na szczęście na maraton odpuścił. Teraz też od razu się zapisałem, ale to juz nie te czasy, kiedy do Ortorehu można było na cito. Muszę poczekać do poniedziałku. Bez biegania wytrzymam. Ale chodzić trzeba. To przeglądając stronę Ortorehu znalazłem sposób na rozciaganie przednich mieśni podudzia w poradach dla wspinaczy. W życiu bym nie pomysłał, że tak się je rozciąga. Spróbowałem, pomogło i dziś już jest lepiej.
–
wojciech.staszewski
2009/10/08 10:57:52
wqu – jak? to ciekawe, a nie wiem, czy bym się doszukał na stronie placówki O.
–
wqu
2009/10/08 10:59:51
Kalabris – nie martw się. Takie odczucia to dobry znak. Ja też w czwartek przed maratonem miałem dołek. Nogi bolały i ochoty do biegania nie było. Juz myślałem, że się przeforsowałem tym Greifem i nic z tego nie wyjdzie. Ale w piątek poczułem niezwykłą zmianę. Tak jakby zaczęła się we mnie nakręcać jakaś sprężyna. I nakręcała się aż do niedzieli. Juz się nie mogłem startu doczekać! Nie martw się więc, jedz kluchy i czekaj. Życzę Ci takiej sprężyny, bo to fajne uczucie i super się z nim biegnie.
wojtku – zaraz znajdę i wkleję.
–
wqu
2009/10/08 11:08:04
Warto przeczytać cały artykuł, bo tu sa sposoby na rozciąganie wielu grup mięśni. klinikarehabilitacji.com/PDF/przygotowanie_do_wspinaczki.pdf
A ja skorzystałem z tego:
Rozciąganie mięśni prostujących stopę i palce (grupę przednią podudzia)
Klękamy jednonóż, grzbiet prawej stopy (bardziej przednia cześć stopy), oparta na
worku. Ręką przytrzymujemy piętę, tak, aby nie uciekała do środka. Powoli siadamy
pośladkami na pięcie (rys.10). Powinniśmy czuć rozciąganie z przodu prawego podudzia.
Niestety rysunku nie znalazłem więc nie wiem czy robię to dobrze, bo mi pięta wcale nie próbuje nigdzie uciekać, choć jej nie trzymam. Ale rozciaganie czuję i chyba pomaga.
–
starywilma
2009/10/08 11:58:16
Życzę wszystkim zrealizowania swich planów w MP, a ponieważ ponownie udaję się na emigrację wioskową i wracam dopiero po 18 bm. to z góry gratuluję wszystkim cudownych wyników i połamanych życiówek. Ja jeszcze trawię swoją porażkę w MW. Liczyłem po cichu na złamanie 5:30 no góra 5:40 a tu niestety ledwie w sześciu się zmieściłem.
–
wojciech.staszewski
2009/10/08 13:01:14
kalabris – jest dobrze. powinnaś być teraz mocno wymęczona (myślę, że to uczucie pogłębiła dieta białkowa, ja stosowałem ją raz i wymęczyłem się strasznie). nadrabiaj jedzenie, węglowodany, ale przede wszystkim ma być smaczne, żeby Ci dużo wchodziło. na to masz wpływ. na pogodę – nie masz, co będzie to będzie.
starywilma – oj, marudzisz. zostałeś maratończykiem. w tym kraju ok. 5 tys. ludzi potrafi przebiec maraton. i ty jesteś w tym gronie. to chyba węższa elita niż członkowie mensy.
życiówkę poprawisz na wiosnę, jak wyciągniesz wnioski, co mógłbyś poprawić w treningu, w biegu.
wqu – chłopaki mają generalnie rację. wyluzowanie i rozciąganie. odpoczynek i relaks. plus być może konieczność fachowej konsultacji.
–
johnson.wp
2009/10/08 13:12:29
wqu – cieszę się, że odżywasz
kalabris – podobno dieta białkowa przed dieta ładującą węglowodanową udaje się raz w życiu, bo potem organizm pamięta „wielki głód” i się oszczędza, więc lepiej juz tego nie powtarzaj nastepnym razem. Ja raz spróbowałem, przed maratonem w górach i raczej mi to zaszkodziło, bo jestem chudy i nie zdążyłem się naładować przez trzy dni. Jak ktos ma mały żołądek to nie jest w stanie się napchać. Jednakowoż mój brat z powodzeniem stosował wielotygodniową dietę wysokobialkową na odchudzanie. Nie wiem jak dał radę bo łączył to z trzema treningami na basenie na tydzień, ale zrzucił 20kg. Ja po trzech dniach bez węglowodanów po prostu umierałem.
–
sfx
2009/10/08 13:28:06
A ja węglowodany uwielbiam, szczególnie w tej niezbyt korzystnej postaci…
A teraz oczywiście makarony, które również należą do mojego ulubionego menu…
I mimo braku diet białkowych (i nie mam pojęcia o co może w nich chodzić) to i tak schudłem…
Nie wiem tylko jak to będzie w niedzielę, bo też coś doła załapuję… niemniej mam pewne szanse na zrobienie najlepszego postępu od poprzedniego Poznania – a za to jest nagroda 🙂
Na razie jeszcze dogorywam przeziębieniowo, ale chyba już jest trochę lepiej… z drugiej strony zaczął mi jakiś ból całych pleców dokuczać, jakoś tak nie mogę się zbyt szybko prostować.
–
sfx
2009/10/08 13:30:48
Jako, że na tym blogu pojawia się kilku żywieniowców to powiedzcie co może szkodzić w ostatnich dniach przed biegiem:
1. czekolada
2. lody
3. cukierki (typu nimm2)
4. batony z orzechami
5. bułeczki z miodkiem
–
ocobiegatu
2009/10/08 13:46:01
ja to w żadne diety nie wierze, no pewnie że warto sie napchac weglowodanami ale nie ma liczyc chyba , ze dieta duzo sie nawojuje.
Badania naukowe wykazuja , ze ci zawodnicy co maja duzo glikogenu …nim po prostu szastają..a ci co maja mało – potrafią kapitalnie wykorzystać….
Czyli jak z pienędzmi – kto ma za duzo to szasta a kto ma mało to łatwo nie wyda, przykombinuje inaczej..).
Mam nadzieję , ze juz niedlugi padnie mit o diecie weglowodanowej – jeszcze troche badan naukowych…:).
Chyba najlepiej jest jesc co sie lubi i diety
ol(pierwsza kobieta co dala Adamowi jabłko)ć. Musiało być z rebusem bo blog bardzo kulturalny..:)
–
biegofanka
2009/10/08 16:53:23
Ocobiegatu – rebus Ci się udał:))
Co do diet, ja też nigdy żadnej nie stosowałam, jem to, na co akurat mam ochotę (tłumaczę zawsze tym, że organizm właśnie się tego domaga). Wyznaję zasadę, jeść częściej i starać się nie przejadać (czasem się przejem) i starać się jednak nie jeść bezmyślnie (chodzi o nadmiar pustych kalorii). Co do diet wysokobiałkowych… nie lubię mięsa i raczej unikam;)
Sfx – nie sądzę, żeby coś ze słodyczy Ci zaszkodziło…:))
–
piotrek.krawczyk
2009/10/08 20:42:11
Ocobiegatu: jak to nic nie robisz Wspólniku?! Znalazłeś optymalny termin. Tam pod klasztorem 15 sierpnia dzieją się fajne rzeczy. Przyjeżdżają garncarze, wytworcy serów, sękacze jeszcze ciepłe, mrowiska (wiecie co to? to się je). Szkoda, że 15 sierpnia wypada w niedzielę, bez efektu długiego weekendu. Ale to przecież wakacje o rajd może być częścią pobytu i poznawania najpiękniejszej krainy. A Andante już zdrowy. Wymieniliśmy pogróżki przez telefon :). A ja pod blogiem użyłem słowa „spieprzyć”. Poprawiam niniejszym: s (zwierzę domowe, najlepszy przyjaciel człowieka/skreslić „s” dodać „p”) (pracować igłą i nitką). I przepraszam Szanowne Panie za nieokrzesanie własne 🙂
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2009/10/08 21:04:37
Rebus mój fonetyczny, ale nie ortograficzny. Ortograficznie zamiast „(pracować igłą i nitką)” powinno być: (dupa po staropolsku). A na „dupa” rebus? Nie mam pomysłu oprócz UPA, ale niepolitycznie. Dziki zawsze będzie dziki, w tym niekulturalny.
–
rubin8
2009/10/10 16:50:46
trzymam mocno kciuki za wszystkich z bloga, którzy będą startować jutro w Poznaniu!! żeby jeszcze pogoda Wam dopisała. Powodzenia!!
rubin