Ławeczka

Jakbym umiał sobie ustawić sondę, to bym Was poprosił o głosowanie, czy zostawić w domu ławeczkę. Ale ponieważ jestem z generacji mastersów, to poproszę Was o głosowanie imienne w komentarzach.

Przyszedłem dziś wcześniej do pracy, żeby pisać o Łuszczku, bo Bachledę już skończyłem. Zaraz niebiegający redaktor będzie to czytać. Ale półtorej godziny spędziłem na ściąganiu do laptopa kodeków, aktualizacji, programów alternatywnych, żeby odtworzyć film, który dostałem na pendrivie od sąsiada Grześka (niebiegający, rowerujący). Udało się! Dla młodszej generacji dojście do tego, żeby ściągnąć AllPlayera jest łatwe jak obiegnięcie stadionu, ale dla mnie było to jak bieg na orientację z pokonywaniem koryt wyschniętych rzek, niekończących się wydm i gajów fatamorgany.

Bieganie było jedno, wczoraj. Bo wtorek to dzień przerwy po poniedziałku, a dziś jest dzień przerwy po środzie. W środę w śnieżycy zmobilizowałem się na godzinne wolne bieganie. A po 35 minutach w Lesie Kabackim stwierdziłem, że las taki przyjazny, muza taka przyjemna (pozdrowiłem po drodze dwóch biegaczy, a trzeciego nie, bo mi wyskoczył zza pleców i popędził do przodu) – że lecę półtorej godziny. Inaczej półtoragodzinny trening zostałby mi na sobotę, a tak wisi nade mną tylko godzina.

Myślę, że to ważne jeśli się biega konkretnie: wyznaczyć sobie pewien reżim treningowy, u mnie w tej chwili to cztery treningi – pół godziny (podbiegów), cała, półtorej i dwie. I trzymać się planu, nie odpuszczać, ale też nie przekraczać nadmierną ambicją. Więcej nie zawsze znaczy lepiej. Gdybyśmy zaczęli biegać planem mistrzów (nawet z korektą prędkości do naszych możliwości), to wcale nie zostalibyśmy mistrzami, tylko pacjentami poradni.

Mam takie refleksje, bo mi się odezwało jesienne kolano. Poprosiłem rano w łóżku Moją Sportową Żonę, żeby mi pociągnęła nogę. To najskuteczniejsze odblokowanie tego urazu – leżę na łóżku, jedną nogę biorę do góry, a MSŻ na nią napiera przez kilkadziesiąt sekund.

Remont jest już na 35 kilometrze, widać metę. Zaczynamy się przymierzać do tego, jak będzie wyglądało mieszkanie po. Pamiętacie, jak Wam zdradzałem tajniki naszej sypialni – trzy półki-regały z książkami i telewizorem, duże łóżko drewniane Ikea, a za tym wszystkim stał atlas i z boku ławeczka lekko skośna (z możliwością ustawienia pełnego skosu) do brzuszków. Opisuję ją dokładnie, bo MSŻ rozpoczęła wczoraj kampanię precz z ławeczką. Że zamiast niej postawimy sobie fotel, na który będziemy odkładać ubrania. To mi się średnio komponuje, bo zamiast atlasu będą stały rowery przeniesione z drugiego pokoju, więc bardziej pasuje mi ławeczka.

No a przede wszystkim chodzi o merytorykę. Wczoraj robiłem rytualne brzuszki na podłodze, na razie nie zamierzam przechodzić z tym na ławeczkę, a MSŻ półżartem mówi, że i tak mi nie pozwoli. Ale nie chcę tracić takiej możliwości. No i na ławeczce można robić grzbiety, pewna równowaga jest w tułowiu konieczna. MSŻ na to, że grzebiety mogę sobie robić na łóżku i zaraz mi pokaże tysiąc pozycji na to. No prawda, ale nie po to człowiek kupuje ławeczkę, żeby ją wyrzucić i robić grzbiety na łóżku. I nie po to człowiek kupuje łóżko, żeby robić na nim grzbiety.

Jak widzicie jestem raczej za ławeczką. Ale też widzę drugą stronę medalu – że można się bez niej obyć. Podoba mi się trening siłowy bez siłowni. Bez tego stereotypowego pakowania na atlasach i trzaskania brzuszków na ławeczkach. Tylko na macie, z ekspanderami, z piłką lekarską. O tym, że chciałbym dostać taką piłkę na imieniny jeszcze MSŻ nie mówiłem.

To co z tą ławeczką? Zostawić czy się pozbyć?

 

Updated: 4 lutego 2010 — 18:55

  1. mcvalec.biegacz

    2010/02/04 11:40:26

    Pozbyć.
    Ja też uskuteczniam siłownię, bez siłowni.:)


    quentino-tarantino

    2010/02/04 14:04:05

    Wojtku – może to przekona Żonę – ławeczka a zwłaszcza ławeczka w sypialni nie musi służyć tylko do brzuszków…sprawdzone…

    Moja refleksja na temat kolan – zauważyłem, że co druga osoba na blogu, w ostatnim okresie skarży się na bóle kolan. Ja przez pierwsze kilka miesięcy biegania odczuwałem różne pobolewania – stopy, piszczele i inne pyszności. Ale nigdy nie miałem problemów ze strony kolan…aż do zimowego biegania…jakieś dwa tygodnie temu pojawił się dyskomfort w kolanach – dla mnie winowajcą jest podłoże. Tak jak dziś – coś paskudnego. Stopa ZA KAŻDYM RAZEM stawiana jest nieprawidłowo – w lewo w prawo po skosie odjeżdża wygina się. Moim zdaniem to wpływa na cały układ ruchowy a najbardziej dostaje się kolanom. Howgh!


    kinga.witek

    2010/02/04 17:45:58

    Wojtek, Ty się tak nie radź z tą ławeczką. Nie zapominaj, że u nas obowiązuje tradycyjny model rodziny – Janosik i Maryna, z tym, że ja jestem Janosikiem, więc decyzja należy do mnie 😉
    Tarantino, te przedpotopowe brzuchy z ciągnięciem głowy do kolan strasznie obciążają lędźwiowy odcinek kręgosłupa. Ten sam efekt możesz osiągnąć mocno napinając brzuch i lekko unosząc barki nad podłogę, w tej pozycji dbasz też o kark szyję, a fajnie jest o coś zadbać 😉
    Telehubis, 6 Weidera czemu nie, byle nie przestać po 42 dniach bo efekt jojo gwarantowany 😉


    johnson.wp

    2010/02/04 17:49:11

    Ha! Quentino potwierdzasz moje przeczucie – zimowe rozwiązanie to sztywniejsza trailowa podeszwa. Moje „rucky chucky” i Dzikiego „xodusy” tak właśnie mają. Zanim je kupiłem biegałem w grudniu z górki na pierwszym sniegu w zwykłych trailach czyli bardziej miękkkich i miałem bolesny ślizg na korzeniu. Stopa mi się wykręciła b. mocno ale na szczęście te buty b. dobrze obejmują śródstopie, czego na pewno nie zapewniałyby niskie buty do asfaltu. Mimo tego incydentu w górskich butach kontuzja jest w głebokim zaniku. Na wszelki wypadek zakładam opaskę na staw skokowy.
    To samo odnosi sie do biegania po kamolach i błocie w górach, zatem – SFX jeśli nadal rozważasz kwestię butów na Bieszczady to pomyśl o sztywnych trailach górskich. Dzisiaj w nich biegałem tysiączki, wiadomo po czym – było twardo ale ślisko. Pięknie się wgryzały w to wszystko, jeżeli zarzucało to piętami – jak w rajdowym samochodzie :)) Tempo niestety pół minuty gorsze niż latem…


    johnson.wp

    2010/02/04 17:51:22

    Wojtek, co do ławeczki, to ja bym na Twoim miejscu popierał żonę. I to natychmiast 🙂


    piotrek.krawczyk

    2010/02/04 20:03:45

    Tu mówi Dziki
    Kłaść ubrania na ławeczce. Głosował: Dziki


    ocobiegatu

    2010/02/04 20:53:05

    Wstrzymuję sie od głosu bo nie robię żadnych brzuszków , grzietków itp.
    Po prostu chodziarze ćwiczą korpus i miednicę systemowo i są zwolnieni z jakichkolwiek ćwiczeń domowych..:).
    Bym byl za ławeczką schowaną pod łóżkiem np. Samo jej wyciąganie to juz ćwiczenie.
    A tak mi to wpadło na myśl bo zastanawiam się nad ergometrem wioślarskim firmy Kettler (mam ergometr rowerowy Kettler i jest świetny) , który można sobie składac pod łóżko. Lubię w ogóle projektowac meble. To nie tak, że mebel jest w jakims miejscu i już. Np. zaprojektowałem sobie barek a kolega stolarz go zrobił. Jest płaski jak teczka , ale butelki w nim sie mieszcza. Jak jest impreza biorę ten barek-teczkę i wieszam na ścianie w miejsce obrazu. Po imprezie wisi znów obraz – mamy więc zmienny wystrój.
    Nie napiszę tu jednak ile wisi ten obraz…:)


    grekosz

    2010/02/04 22:33:21

    Wojtek, trzeba było zastukać to wszystkie kodeki i programy do odpalenia filmów zgrałbym Ci w max 10 min 🙂
    No ale rozumiem, że daleko miałeś ;)))))))))))))


    quentino-tarantino

    2010/02/04 22:37:18

    Kinga – odsyłam do janosikowych odcinków…Janosik rządził wśród zbójników ale w domu/grocie rządzila Maryna…


    jawojtko

    2010/02/04 23:40:45

    A ja Ci Wojtku spieszę z pomocą 🙂 Ja już nad sondą myślałem, i wymyśliłem to link:on7.pl/sondy


    tomikgrewinski

    2010/02/05 01:02:35

    Wojtek mialem zaglosowac za wyrzuceniem
    ale po krotkiej naradzie z moja zona mam lepszy pomysl…
    wypozycz nam swoja laweczke 🙂
    miejsce mamy potrzebe tez wiec bedziemy uzywac zgodnie z przeznaczeniem…
    a jak zatesknisz albo poklocisz sie z zoną
    to nastepnego dnia ci ja odwioze
    i juz… 🙂


    andante78

    2010/02/05 08:06:39

    Vox populi vox dei ;), głosuję za ławeczką. Uzasadnienie: kto wie kiedy przyjdzie ochota poćwiczyć, a trzeba być zawsze przygotowanym ;).

    Dziki, partnerze, jak kolano?


    telehubis

    2010/02/05 10:23:23

    @Grekos: Mnie Wojtek zaprosil i poznal przez gg, a mieszkalem wtedy pod numerem 49 – okno w okno 😀

    @Wojtek: czemu wtedy to bylo gg, a nie np zamachanie przez okno lub stukot do drzwi?


    piotrek.krawczyk

    2010/02/05 11:18:34

    Andante Partnerze 🙂
    Wczoraj próba obciążeniowa na 13 km po nierównym podłożu z dwiema górkami – podbiegami branymi aktywnie. Średnie tempo 5’20, tętno średnie 148, na podbiegach do 170. Kolano prawe czułem, ale było bez dociążania lewej nogi.
    Czyli ok. Jeśli powstrzymam się od startu jutro w Falenicy, to będzie bardzo ok. Dziękuję za zatroskanie Twoje Partnerze.
    Dziki


    biegofanka

    2010/02/05 13:40:09

    Wojtku, myślę, że jeśli Twojej żonie przeszkadza ławeczka (nie pasuje do wystroju), to ją faktycznie pożyczcie Tomikowi… zobaczysz, czy możesz obejść się bez niej. U nas od kilku lat stoi rowerek, który tylko na początku używaliśmy, a teraz nie wiem, co z nim zrobić:))

    Johnson – masz rację co do obuwia, ja już upatrzyłam fajne, ale kupię na następny sezon zimowy, teraz biegam jeszcze w moich adidaskach Nike i nie jest źle, na szczęście nic nie dzieje się z kolanami, fakt, że wzmacniam ogólnie nogi od kilku miesięcy w siłowni:))


    biegofanka

    2010/02/05 13:48:08

    Dodam jeszcze, że nie przeciążam też nadmiernie moich nóżek… biegam podobnie jak Wojtek, 4x w tygodniu z różnicą taką, że u mnie to 1x podbiegi, 1x godzinka (w tym 2x po 10 min. szybszego biegu), 1x nieco ponad godzinka i 1x prawie dwie godzinki, bo jednak bez 15 minutek, ale od następnego tygodnia zwiększam ten trening do 2 godzinek:))


    johnson.wp

    2010/02/05 17:52:16

    biegofanko – to Ty jednak trzymasz reżim, mimo tzw. „warunków”. Ja w ostatnich 2 tygodniach biegałem tylko 6 razy. Po ostatniej niedzieli odpoczywalem 3 dni. Za to jutro start na 5k w przełajach.


    biegofanka

    2010/02/05 18:09:13

    Johnson – po prostu staram się realizować plan treningowy, a Wy swoimi mocnymi treningami i ambitnymi planami jeszcze bardziej mnie motywujecie. Powodzenia w jutrzejszych przełajach:))


    andante78

    2010/02/06 14:34:42

    Wojtek, szczere gratulacje za świetny wywiad z mężem Agaty Mróz. Tym, którzy nie czytali to polecam dzisiejsze Wysokie Obcasy, naprawdę warto :-). A do tego, w tekście jest nie mało o dziewczynce, która ma na imię tak, jak będzie miała moja córeczka 🙂


    chlopas

    2010/02/06 14:43:59

    brakuje mi jednego: dogłębnego przeanalizowania co można robić na fotelu.


    sfx

    2010/02/06 15:22:57

    Biegofanko… widać trenujesz już ciężej niż ja… a ja w nowym sezonie staram się nie przekraczać 5h-6h/tydzień, co w kilometrach daje od 45 do 60. Wciąż spontanicznie.
    Dziś ruszyłem z dwójką biegających kumpli na fajną, dość płaską i leciutką dyszkę z dwoma podbiegami i przewyższeniem +/- 55m… a wszystko w większości po twardym śniegu. Tempo fajniutkie po 6:00/k, i nie wszedłem w pierwszy zakres… tj. średnio wyszło 126bpm (a max. był na 137)… W końcu poczułem ukrytą moc wolnego biegania.

    …a bieżący tydzień zakończę łącznym maratońskim przebiegiem 42k w niecałe 4h (4 treningi).


    sfx

    2010/02/06 15:37:12

    A z ciekawości przejrzałem zeszłoroczne biegi w okolicach lutego…

    znalazłem bardzo podobny bieg do dzisiejszego… a to małe porównanie

    12 luty 2009 vs. 06 luty 2010

    dystans: 10,5k vs. 9,5k
    tempo: 6:00/k vs. 6:00/k
    tętno średnie: 145bpm vs. 126bpm
    tętno max.: 153bpm vs. 137bpm
    max. tempo przebieżek na koniec (3 x 30s): 3:50/k vs. 3:35/k
    max. tętno przy przebieżkach: 174bpm vs. 166bpm


    kawonan

    2010/02/06 17:11:45

    A ja dzisiaj byłem na urodzinach Gdyni. 10 km – 52 min. Trasa łatwa, ale momentami uciążliwy śnieg zmieszany z solą. Organizacyjnie 5/10, zabrakło i herbaty i tortu urodzinowego. Pozdrawiam 🙂


    sfx

    2010/02/06 17:52:59

    johnson… a powiedz mi ino, bo zajrzałem na stronę decathlonu, który z plecaków jest fajny… ten z pojemnością 2L czy 5L (+ bukłak 2L).


    pict

    2010/02/06 18:22:28

    Mam do Was pytanie. Czy ktoś mi może odpowiedzieć jaki sens treningowy (jeśli w ogóle) ma bieganie w bardzo głębokim śniegu – takim mniej więcej po kolona?


    sfx

    2010/02/06 19:06:37

    Mnie się wydaje, że głównie buduje psychikę (bo jeśli pokonasz to wyzwanie, to te, które dotychczas uważałeś za trudne staną się znacznie prostsze, zaś jeśli zaspy pokonają Ciebie, to nauczy Cię to pokory)… a poza tym wpływa korzystnie na siłę, ale efekt lepszy osiąga się raczej przy większej dynamice – a więc mniejszym śniegu…

    … tyle z mojej praktyki śmigania po najgorszych zaspach. Ja to lubię.


    biegofanka

    2010/02/06 20:19:40

    Sfx – gdzie mi do Ciebie… ja biegam jeszcze bardzo wolno… Dzisiaj pobiegaliśmy trochę na nartach, najmłodszy ćwiczył na zjazdówkach… było tak pięknie, a jak zeszła mgła, to normalnie Narnia:))


    piotrek.krawczyk

    2010/02/06 20:48:52

    Andante Wspólniku
    Córeczka! Będzie (już jest) Lilianka! Mam ładne skojarzenia osobiste związane z tym imieniem. Opowiem Ci w Bieszczadach. No i będziemy mieli o czym gadać, bo na synkach ja się nie znam, Tarantino się zna, Biegofanka, John. O kolanie: nie wystartowalem w biegu gorskim w Falenicy, ale na treningu w Puszczy Kampinoskiej wyszła porównywalna próba kolana. 18 km po głębokim i nierównym śniegu. No i potwierdzam, z kolanem jest OK. Pict, jak coś się dzieje z ciałem i jest to długi wysiłek, przekłada się na bazę wytrzymałościową. Ruszają nowe jednostki ruchowe, kolana pod brodą, samoistne i naturalne skipy. Plus trening woli, jak pisze Sfx. Po to mamy zimę własnie. Pozdrawiam. Dziki


    quentino-tarantino

    2010/02/06 22:56:14

    tak…na synkach to już zęby biegowe zjadłem…mam całą palętę i rozpiętość: 17, 11 lat i 3 miesiące…
    Pict – nie wiem czy dobrze zrozumiałem intencje Twojego wpisu ale…ja biegam od 2 miesięcy KARNIE. W przeciwieństwie do „Rzeźnikow” na blogu (im cieższe warunki tym lepiej) ja czekam wiosny! Powiem tak, biegam każdy trening w każdych warunkach czyli, że niby nie pękam…ale przyjemność z biegania skończyła się „w ten listopadowy wieczór”…Pokochałem bieganie a nie ratrakowanie…
    Zamiast tych „przecudnych dobrodziejstw” siły biegowo-pługowo-śnieżnej wolałbym cieżko trenować na niekontuzyjnym podłożu, w niekatarogennej aurze…
    Wytrzymałość, szybkość i technika biegu w temperaturze powyzej 10 C i na cywilizowanym podłożu była by z pewnością na wyższym poziomie…wiem, wiem, Rzeźnicy powiedzą, ze gów…o prawda a ja widzę jak reagował kilka miesięcy temu mój organizm i jak teraz biegam w betonowych bucikach jego mać 😉


    piotrek.krawczyk

    2010/02/06 23:36:06

    John mi opowiadał, co mówił o obecnych warunkach jego kolega ze szkoły trenerskiej, zawodnik na O. ze ścisłej czołówki: „bedą wyniki, nie biegają szybko, robią dużo siły biegowej, trudne warunki, bedą mieli wyniki biegacze w tym roku”. John, tak mówił mistrz? Dziki


    quentino-tarantino

    2010/02/07 08:47:41

    Dziki – absolutnie się zgadzam z tym co napisałeś – ćwiczymy teraz w trudnych warunkach – będziemy śmigać na wiosnę. Wolałbym jednak biegać w wiosennych warunkach a wtedy były by inne objętości i akcenty a to przełożyło by się na jeszcze lepsze wyniki. Oczywiście, piszę tu tylko o swoich odczuciach ale rozumiem np. podejście SFX, który lubi większą/inną orkę niż ja.
    Reasumując…Kenijczycy jakoś nie garną się w zimie w Beskidy, Bieszczady, Karkonosze aby robić siłę biegową…;-)


    ocobiegatu

    2010/02/07 09:51:54

    Siła , siła , siła , siła !
    Jak w csino de Paris
    Siła wyjść nie może z mody
    O niej biegacz zimą śni
    Siła , siła , siła , siła !
    Jak na filmie Hollywood
    Nie może siła wyjśc nigdy z mody
    Najtrwalsza to z wszystkich mód
    Wystarczy schody zamienić na siłę i już możemy śpiewać zimą ..:)


    ocobiegatu

    2010/02/07 09:56:50

    to by sie zgadzało..w śniegu kolanka wysoko jak u tych pań w casio , schody to znany środek na siłe biegową..
    mamy hymn ..:)


    ocobiegatu

    2010/02/07 09:57:39

    slowo cas…o- nie wchodzi ! łapie je filtr – a takie niewinne..:)


    johnson.wp

    2010/02/07 17:30:55

    no to mamy już zidentyfikowane dwa słowa zakazane na tym blogu (poprzednie to było ultra-maraton, bez myślnika) – oba ściśle związane z intensywnym używaniem nóg… hmm… ciekawa reguła


    johnson.wp

    2010/02/07 18:12:51

    SFX – brałbym ten – http://www.decathlon.com.pl/PL/diosaz-5-raid-ultralight-70221338/. Wygląda na to, że ma dobrą wentylację i tańszego nie znajdziesz.
    ja mam 2L campusa aquatic (img222.imageshack.us/i/20081022807ac8.jpg/)
    z workiem na 2L, czyli nic więcej do niego nie wejdzie :), zatem kombinacja 5L/2L byłaby lepsza, bo kurteczkę trzeba ze sobą mieć. Zmieścisz do tego też moje kabanosy i może coś ciężkiego jeszcze, bo Ty silny jakiś jesteś w tym roku 🙂
    Ja swój kupiłem zeszłej zimy za 45 zeta z wyprzedaży w jakiejś galerii handlowej dla idiotów. Niestety, do worka 2L wlejesz tak naprawdę 1.5L, bo wszystkie mają taki dziwny wlew. Mnie to wkurzało i w efekcie worek wyjąłem i wstawiłem zwykłą plastikową butelkę, zyskując trochę miejsca na ciuchy. Teraz muszę do butelki wymyślić zakrętkę z otworem na rurkę. Widziałem taki patent. Myślę też o uchwycie na bidon do zamocowania z przodu na pasku plecaka.


    johnson.wp

    2010/02/07 18:24:20

    chociaż taki plecaczek robi wrażenie http://www.cerrotorre.pl/product-pol-436-Plecak-The-North-Face-Dogfish.html


    bolek.03

    2010/02/07 19:51:14

    Ławeczka-out, w imię pozytywnej wartości zmian


    sfx

    2010/02/08 17:16:01

    Nic nie piszę, ale stosuję mrożenie. Wczoraj jeszcze pobiegłem… w sumie 13k, trochę po górkach, ale po twardym – ubitym – podłożu.
    A boli poprzecznie spód stopy przed piętą. I to nie w czasie biegu, ale dzień po.
    Na razie odpuszczam. Nie biegam. Ale nie wiem jak długo psyche wytrzyma.

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.