Piekielny Hel

Są na świecie paradoksalne zasady. Jeśli jest Bieg Powstania, to Kamil biegne ze złamaną ręką, ma bandaż, jakby się przebrał w ramach grupy inscenizacji historycznej. Tak było w zeszłym roku, tak jest w tym.

A jak ja mam długie wybiegania na Helu, ważne, bo otwierające ośmiotygodniowy BPS pod Maraton Warszawski – to z nieba leje się piekielny żar. Tak było i w zeszłym roku, i w tym. A ja ponoszę treningową porażkę. Tak było w zeszłym roku. I w tym.

Sobota, 9. rano. Moja Sportowa Żona z siostrą (Sabiną biegaczką), siostrzenicą i szwagrem idą na plażę, a ja ruszam z Jastarni do Władysławowa. Zjadłem, postarałem się sporo wypić, zabieram ze sobą pół litra wody w bidonikach. Przynajmniej wydaje mi się, że pół litra – bo nalałem wodę gazowaną, która pod ciśnieniem powyciekała z bidoników, mam więc niewiele więcej niż szklankę picia.

A zamysł wariacki. Mówiłem, że po kursie zaczęła mi jak Grzegorz Sudoł chodzić po głowie uporczywa myśl o treningach dłuższych niż dystans docelowy. Założyłem, że zrobię 45 km w tempie 6:00 na kilometr. Do połowy było pięknie. Doleciałem do Władysławowa (wyszło 20 km) i zamiast zawrócić i skończyć w miarę przyzwoicie – zrobiłem jeszcze dwa i pół kilometra w głąb. Jak głąb. Po nawrocie tempo zaczęło lecieć: od 6:15 do 7:15. Próbowałem wyczarować z bidoników nieistniejące krople. Krążyła wokół mnie jak młot wokół Anity Włodarczyk myśl, żeby porwać jabłko ze straganu w Chałupach. Ale się powstrzymałem. Zacząłem nienawidzić Beatelsów, bo przeleciało mi na empetrójce z pół dyskografii, a ja ciągle byłem w lesie. W Kuźnicy się poddałem. Po 37,5 km i 4 godzinach biegu.

– Celem treningu nie jest zrealizowanie planu treninowego, tylko osiągnięcie optymalnej dyspozycji podczas zawodów – mawiał trener na kursie. Zapiszcie sobie to dużymi literami nad łóżkiem, gdybyście chcieli się w nim dołować z powodów sportowych.

Ja swojego doła wymaszerowałem w niesportowym chodzie na dystansie pozostałych ośmiu kilometrów. Trudno. To było za ciężkie. Spróbuję ten eksperyment pociągnąć, ale w łagodniejszym wariancie – żeby trening miał czas trwania dłuższy niż planowany czas na dystansie docelowym. Będę raz w tygodniu biegał 4 godziny, a ile km nabiegam przez ten czas, to kwestia formy (oby rosnącej), wody i pogody.

Pogodę mamy piękną. Dlatego jest siatkówka na plaży, ciężka piłka była, wszyscy po kolei rzucali ze mną, bo chciałem zrobić 150 rzutów. MSŻ windsufrowała, a ja kręciłem filmik, raz było pykanie w tenisa. Raz wszedłem o wody, bo kąpiel w Bałtyku, to dyscyplina, którą można spokojnie wprowadzić na olimpiadę sportów ekstremalnych. Jezu, jak zimno. Sabina biegaczka poszła na pierwsze w życiu godzinne bieganie, towarzyszyła jej MSŻ, która z braku fitnessu i potrzeby ruchu zdecydowała się na jogging. Teraz wróciliśmy wszyscy z wyprawy rowerowej na Hel.

Myślę, że gdyby nie było sportu, to bym się na wakacjach piekielnie nudził. Jutro przejeżdżamy na Suwalszczyznę, będzie kajak nad Wigrami i bieganie po Puszczy Augustowskiej.

Updated: 2 sierpnia 2010 — 18:55

  1. quentino-tarantino

    2010/08/02 19:59:30

    Celem treningu…- potwierdzam, dlatego w tym tygodniu nie żyłuję swojego planu aby wymaxić po całości tylko od jutra robię tydzień regeneracyjnego biegania…słowem – tup tup tup nie obijając piętą dup…


    czepiak.czarny

    2010/08/02 21:20:17

    To będzie rekord w komentarzach.
    Latam po Polsce. Dziś Włocławek, jutro Wawa i wkładki i reszta biegowa, potem szczecin, wreszcie. Potrzebuje lasu. Ma ktoś ochotę na krótkie spotkanie w Poznaniu w środę w godzinach okołopołudniowych?

    Uprzejmie informuję, że przeszkadzałam Johnsonowi w interwałach, na usprawiedliwienie mam tylko swoją panikę przed sobotą. Zżarłam ulubionego migdałowego magnuma i wafelki, ale nie pomogły. Johnson, na przyszłość, gdy zagubiona owieczka zadzwoni, powiedz jej proszę, żeby przeczytała regulamin biegu, jakoś na to nie wpadłam 😉
    Co do samego biegu, to po pierwsze wielki udział ma w nim chłopak, z którym tam pojechałam, dzięki czemu nie zagubiłam się, zjadłam banana (swojego wrzuciłam na dno plecaka, nie idźcie tą drogą) i miałam komu marudzić i szczerzyć zęby po fakcie. Dziękuję N. (J.).

    Po drugie: człapiąc w szczecinie nie miałam czasu zobaczyć na mapkach, ile to jest 12 km, wyobrazić sobie tego dystansu (nie człapię po pętlach). Pobiegłam jak szkielet zawsze kazał, czyli wolno, czepiając się niewiast przed sobą i chowając za ich cieniem, na 3 km jakąś wyprzedziłam, bo tak wolno to przesada, ale karciłam siebie za to do 6 km, kiedy zaczęła się zabawa i mogłam pobiegać 🙂 Najfajniejsze było wyprzedzanie na podbiegach, malutkich, ale zawsze. Nikt mnie nie wyprzedził, a sama miałam frajdę z łykanie kolejnych, już nie tylko niewiast 🙂 Fajnie. Super, że były siły na finisz. Cieszy dobrze zrobione bnp, bo tego w tygodniu brakowało mi do pełni planu. Pudło w tym debiucie jest śmiechu warte, ale jasne, że cieszy. Czas, nie wiem, czemu myślałam, że miałam 52 min na 10 km, w każdym razie, gdy okazało się po wynikach z całości, że musiało być gorzej, mina nieco mi zrzedła. Johnsonowa prognoza 48 min to bardzo odległa przyszłość.

    Biegofanka ma rację z tymi zmianami pór, sama powinnam choć raz poczłapać w takim słońcu, nigdy wcześniej nie biegałam w czymś takim. Połowa trasy nieosłonięta, połowa w cieniu. Przed połówkami na pewno to poprawię.

    Z dziwnych rzeczy: nie zawsze piłam wodę, było bardzo dużo punktów, ale na każdym brałam kubek i chłodziłam dłonie, nie wiem czemu były gorące, potem resztkami się chlapałam, co by jakaś zabawa też była 🙂

    Que, serdecznie dziękuję 🙂 Będę mieć prywatnego pace w Poznaniu, który jakoś się nie chce się tu przyznać do swej nieocenionej pomocy, a mi nie wypada ujawniać, chyba. Uczyń bieg łatwiejszym innym białogłowym 😉


    quentino-tarantino

    2010/08/02 21:26:55

    Czarna – jeszcze raz gratuluję! „Frajda z łykania kolejnych” – normalnie „stara” wyga 😉


    czepiak.czarny

    2010/08/02 21:28:16

    Miałam na myśli swoje gadulstwo.

    Siedzę w temacie połówek, nie wiem, które zrobić, poradźcie. Pewny jest Szczecin, 28.08, asfalt. Do tego, czy:
    – 21.08 – Wolin, asfalt+szutrówka, czy
    – 5.09 – Piła, asfalt.
    Tydzień przerwy pomiędzy każdymi. Najsensowniej byłoby wywalić szczecin i machnąć, i Wolin, i Piłę, ale Szczecin to teraz moje miasto, głupio trochę. Możne wszystkie 3? Traktując je jako wolne wybieganie, a Szczecin i/lub Piłę jako wyznacznik tempa pod Poznań? Które? Piła jest najtrudniejsza komunikacyjnie, kiepskie połączenie ze szczecinem, Szczecin pod domem, a Wolin widzę pływając po Zalewie. Siedzę w temacie połówek, nie wiem, które zrobić, poradźcie. Pewny jest Szczecin, 28.08, asfalt. Do tego, czy:
    – 21.08 – Wolin, asfalt+szutrówka, czy
    – 5.09 – Piła, asfalt.

    Tydzień przerwy pomiędzy każdymi. Najsensowniej byłoby wywalić szczecin i machnąć, i Wolin, i Piłę, ale Szczecin to teraz moje miasto, głupio trochę.
    Możne wszystkie 3? Traktując je jako wolne wybieganie, a Szczecin i/lub Piłę jako wyznacznik tempa pod Poznań? Które?
    Piła jest najtrudniejsza komunikacyjnie, kiepskie połączenie ze Szczecinem, Szczecin pod domem, a Wolin w miarę blisko. Muszę wiedzieć do końca tygodnia, czyli czasu, do którego są tańsze opłaty (Szczecinie do 6.08 – 35zł, Piła – 45 zł do 7.08, Wolin do 20.08 – 30 zł.)
    Czy już teraz zacząć biegać całość tych 20 km po asfalcie?


    czepiak.czarny

    2010/08/02 21:28:49

    Trening Wojtka, czyli biegać więcej niż dystans docelowy to małe marzenie, wtedy miałabym większą pewność, że ugryzę maraton. Wiem, że nie dla mnie taka zabawa 🙁 Pozostaje wiara w słowa mądrzejszych.


    czepiak.czarny

    2010/08/02 21:39:06

    Que, no co Ty? 😉 K20, jeszcze 🙂
    Swoją drogą usłyszałam wiele ciekawych 😉 rzeczy o bieganiu, np. należy zacząć szybko i kończysz, wiadomo, wolniej 😉 Rozciąganie jest niepotrzebne, podbiegi, bnp, siłówka też 😉

    Potrzebuję lasu oczywiście nie w Poznaniu, ale w ramach odmóżdżenia. Rzeczywistość to cudowne błądzenie po mieście z bacikiem czasowym, wrr.


    corvus78

    2010/08/02 22:25:23

    Wojtek niestety lato 2010 nie jest sprzymierzeńcem biegaczy, racjonalnie myśląc w okolicach 30 stopni powinno się siedzieć/leżeć w cieniu i popijać wodę, a wszelakie formy ruchu podczas takiej aury są zakazane, co zalecają wszyscy mądrzy w telewizjach śniadaniowych; niestety choćbyśmy chcieli fizjologii termoregulacji nie pokonamy, a dystans jaki pokonałeś to dla wielu nawet w zwykłych warunkach jest rozpatrywany w kategorii science fiction i moim zdaniem pomimo Twojego niezadowolenia z niecałkowitego wykonania planu treningowego, ten trening został zrealizowany; podczas ostatnich 3 tygodni robiłem wycieczki biegowe po szlakach okolic Sierakowa (oczywiście dystans zdecydowanie mniejszy od Twojego-niestety w ramach pokontuzyjnej smyczy) i zabierałem na trasę puszeczki izotonika 250 ml w mini plecaczku 10 L mojej Żony. Pewnie nie wyglądałem najlepiej, o czym mogłem się przekonać mijając ludność miejscową siedzącą pod sklepami mijanych mieścinek, pozwolicie, że nie napiszę co wołali na mój widok, ale na pewno nie były to pozdrowienia-ale patent się sprawdził. Wczoraj miałem WB już w moim lasku marcelińskim i po dobiegnięciu (1km) schowałem puszeczki 250 ml pod korzeniem sosny i po każdej 7 km pętelce tankowałem z pozytywnym efektem. Zgadzam się z Tobą całkowicie, że zajęcia sportowe przyczyniają się do braku nudy podczas wypoczynku. Pozdrawiam i życzę przyjemności podczas biegowego zwiedzania Puszczy Augustowskiej.

    Qentino wyniki profilu hematologicznego/metabolicznego/hormonalnego krwi nie zmieniają się znacznie podczas szoku elektrolitowego wywołanego dodatkową dawką alkoholu etylowego, najwyżej aktywność aminotransferazy asparganinianowej (ASPAT)i alaninowej (ALAT), gamma glutamino transferazy (GGTP) może wzrosnąć; jednakże cieszę się, że Twoje zdrowie na podstawie analiz krwi klasyfikowane jest jako bardzo dobre;

    Czepiak niestety psiaki zazwyczaj są szczepione na wściekliznę + inne corono/parvowirusy, ale należy pamiętać chociażby o tężcu; na szczęście większość z nas jest szczepiona na tą chorobę, choć pewnie ana lub anty toksyna tężcowa (wg wskazań lekarza) by się przydała, mam nadzieję, że łapki już w normalnych kolorach. Proszę napisz dokładnie w jakich godzinach i gdzie będziesz w Poznaniu w środę i czy chciałbyś pobiegać w tym czasie?

    Dziki cieszę się, że biegasz i mam nadzieję, że kluczyki się znalazły

    Johnson myślę, że naszą ekspedycję Warta 44 będzie wspierał jakiś support samochodowy i autobusy nie będą potrzebne, pozdrawiam i wydłużam smycz
    mam pytanie, które podjął po części Czepiak czy ktoś z Was wybiera się na połówkę do Piły we wrześniu?
    pozdrawiam i życzę spokojnej nocy


    czepiak.czarny

    2010/08/02 22:43:47

    Corvus, miło Cię znowu czytać. Może oni też chcieli się napić? Albo też byli zmęczeni, tylko trochę inaczej? 😉
    Łapki są ok, nie ma śladów, mały, prawie niewidoczny guzek na tej nowszej. Stłuczenie, otarc przeszło, co miało, zarosło.
    W Poznaniu na Dworcu Gł. jestem w środę o 12.30 i mogę jechać do Szczecina kolejnym pociągiem, z bieganiem niestety bym się nie wyrobiła, zostaje kawa itp.
    Siniaki są ładne, naprawdę, przechodzenie kolorów było fascynujące, ale psiaka nie dotykam. Z tężcem odpuszczę, trzeba się zabrać za inne cuda, które wyszły z badań.


    quentino-tarantino

    2010/08/02 22:52:41

    Czarna, corvus – to może wspólne spotkanko w środę – Wy kawa a ja kawa i coś na upały 😉 ?


    corvus78

    2010/08/02 22:54:02

    Czepiaku byłem z Wami na blogu tylko biernie, niestety życie pisze nam różne scenariusze i nie zawsze można pisać, natomiast zawsze trzeba biegać; myślę, że jak bym tym panom zaproponował izotonik to miałbym bieg w najwyższym z możliwych zakresie; nie wiem jak inni poznaniacy, ale najprawdopodobniej w podanym przez Ciebie czasie będę dostępny – może zrobilibyśmy mini spotkanie poznańskich uczestników blogu + Czepiak???
    pozdrawiam


    corvus78

    2010/08/02 22:56:50

    Quentino jak najbardziej, ja teraz siedzę w domu, dopieszczam jeden tekst do wysłania i kończę „dzieło życia”, tak więc chętnie zrobię sobie przerwę od papierów i pogoni za kursorem….


    quentino-tarantino

    2010/08/02 23:00:35

    Pytanie tylko o miejsce – przy samym Dworcu pustynia – no bo przecież w Macu się nie spotkamy 😉


    quentino-tarantino

    2010/08/02 23:02:15

    Chyba, że podjedziemy na Stary ?


    corvus78

    2010/08/02 23:05:51

    moim zdaniem należy przejąć Czepiaka na dworcu i udać się na z góry upatrzone pozycje zmodyfikowane o czas Czepiakowego międzylądowania w Poznaniu, czyli spotykamy się na dworcu i z Czepakiem idziemy bliżej lub dalej na kawę/herbatę/…….


    corvus78

    2010/08/02 23:07:26

    Stary Rynek jest jak najbardziej godny na przyjęcie Gościa


    quentino-tarantino

    2010/08/02 23:08:16

    OK. Rozpoczynamy Akcję PRZEJĘCIE CZEPIAKA. Zsynchronizujmy zegarki. Czarna, jesteś jeszcze zainteresowana 😉


    czepiak.czarny

    2010/08/02 23:12:39

    Corvus, Que, napiszcie maila na czepiak.czarny maupa gazeta kropka pl, ok?
    Podam Wam nr tel. Jutro cały dzień nie ma mnie pod kompem, wracam pewnie w nocy, a z tel nie lubię Was czytać. Może chcecie napad na decathlon w poznaniu?


    quentino-tarantino

    2010/08/02 23:17:50

    Mail wysłany. Corvus – mój mail to – tarantin@gazeta.pl


    ocobiegatu

    2010/08/03 10:37:41

    Na Suwalszczyźnie to już byłem co najmniej 42 razy..:). Co roku obowiązkowo wyjazd do rodziny. Miejsce świetne na wakacje dla tych co lubia podbiegi ( na pólnoc od Suwałk sa Małe Bieszczady- Kilimandźaro , Smolniki..). Koło Suwałk fajnie jest nabiegać te wszystki małe jeziorka koło j. Krzywego. Trasy krajoznawcze .
    Jezioro Hańcza – to juz klimaty westernowe, górki , nigdy nie wiadomo czy indianie nie wyskoczą..:). Zresztą Dziki jeszcze lepiej by opowiedział bo jak sie jedzie do rodziny to na zwiedzanie czasu mało.


    ocobiegatu

    2010/08/03 10:45:41

    A w tym tygodniu pogoda sprzyja na trening (hasło) PSOTA – tak to sobie nazwałem ale nie ogłaszam konkursu co znaczy skrót, bo by musiał być geniusz aby to rozszyfrować , choć może geniusze są wśród nas..:)


    piotrek.krawczyk

    2010/08/03 11:29:41

    Tu Dziki (spod poprzedniego odcinka)

    Dzisiaj szukałem kluczyka tam, gdzie go nie zgubiłem, ale też w Puszczy. Bocian czarny mógł znaleźć kluczyk i lecieć z nim do swojej pani, żeby go wreszcie wpuściła do gniazda. I upuścił kluczyk, gdyż zobaczył tłustego chrząszcza, co lepiej umacnia pozycję bociana niż mój kluczyk. Kluczyk upadł w bagno i to byłby koniec, ale po drodze zahaczył się o wypustkę na rogu łosia. Łoś wyszedł z wody żeby się poczochrać o sosnę u podnóża wydmy koło dzikiej ścieżki w okolicach Sadowej. Tam podczas czochrania kluczyk upadł na ścieżkę. Nie znalazłem go, bo za mało uważałem, ale łoś pięknie wyczochrany wrócił na bagno do swojej pani niby poogryzać dla niej młode gałązki olchowe.
    12 km, tempo 5’44, tętno 161. Żałośnie. A nawet dupa. Ale bieganie jest konieczne.
    Dziki


    piotrek.krawczyk

    2010/08/03 11:30:11

    A Dziki wrócił do swojej Pani, przyniósł zapoconą koszulkę i swoje rozżalenie na los. Pani powiedziała Dzikiemu, że jest zawodnikiem jakiego świat nie widział i Dziki uwierzył i czeka na Panią, bo teraz ona poszła na trening. Ta zawodniczka, jakiej świat nie widział.


    corvus78

    2010/08/03 12:05:37

    Dziki niesamowity związek przyczynowo – skutkowy, przypomniałem sobie film Magnolia
    http://www.youtube.com/watch?v=hAWDEsgMahQ
    pozdrawiam i życzę miłego dnia


    biegofanka

    2010/08/03 12:07:52

    Dziki – powieść pisać czas zacząć… chyba, że już piszesz…:))


    piotrek.krawczyk

    2010/08/03 16:26:04

    John. Nie zapomnij obiec jeziora Garbaś. To ostatnia traska, na której mam rekord i ostatnia na której jeszcze mnie nie pokonałeś 🙂
    Dziki


    quentino-tarantino

    2010/08/03 21:46:05

    Jutro spotkanie na szczycie w Poznaniu. Czarna była dziś w Warszawie, więc jestem z nią umówiony, że jutro rozpoznamy Ją z Corvusem na dworcu w Poznaniu, po olbrzymim krzyżu z trudem skrywanym w reklamówce…nie mogła się oprzeć i podprowadziła spod Pałacu Prezydenckiego…jedyny z niego pożytek to ten znak rozpoznawczy…


    corvus78

    2010/08/03 22:07:37

    Quentino, Czepiak jeszcze musimy wymyślić hasło i odzew…, tak dla bezpieczeństwa, by żaden m__er się pod nas nie podszył


    corvus78

    2010/08/03 22:09:28

    ….choć chyba nikt z nas nie nosi beretu, no może jedynie berettę


    quentino-tarantino

    2010/08/03 22:34:02

    Suma sumarum bardzo cieszę się z tej zadymy krzyżowej – spora część błądzących wreszcie przejrzy na oczy…tak trzymać!
    Do tej pory funkcjonował brzydki tekst – chooj ci w doopę. Od dziś zostanie zmodyfikowany o pierwszy człon.
    Możecie mnie ukrzyżować.
    Dziś easy – 12 km z kilkoma przebieżkami pod koniec. Byłem w szoku – pierwszy raz od miesiąca wróciłem do domu świeżutki. Taka karma na ten tydzień…
    Docelowo – takie bieganie nie dla mnie…


    corvus78

    2010/08/03 22:45:15

    Quentino godzinkę przed naszą rozmową skończyłem BNP i chyba trochę za bardzo sobie wstawiłem – chyba będę jutro szukał ruchomych schodów, których niestety na dworcu PKP w Poznaniu nie ma
    pozdrawiam i życzę spokojnej nocy


    quentino-tarantino

    2010/08/03 22:57:17

    corvus – ruchome schody to tylko w centrach handlowych i w stolycy 😉
    U nas są schody „biegowe” co ćwiczą mięśnie sześciogłowe
    (po dodaniu)…


    czepiak.czarny

    2010/08/03 23:02:03

    Dziki, zacznij pisać książkę. Bardzo przyjemnie czytać poszukiwania kluczyka, choć rozumiem, że wolałbyś nie mieć inspiracji. Może, całkiem poważnie, bieg o dziki klucz? Biegowo w tym tygodniu nic. Za to spanie po 3 godziny, efekt: właśnie nabiłam guza na czole.
    Do zobaczenia!


    ocobiegatu

    2010/08/03 23:28:35

    na hasło spotkania proponuję – dzis piekna pogoda ,choć trochę pada..
    odp. w zeszłym roku o tej porze padał śnieg..:)
    rozpoznacie się …;)
    Czepiak – spóźnione gratulacje.
    Dziki – pisz opowieści z puszczy , fajnie sie to czyta
    pisz , pisz , pisz , pisz dużo Dziki trenuj neuroprzekaźniki..:)
    no 8 -zgłoskowiec jest …:)


    la_ik

    2010/08/04 12:06:30

    Wojtku, robisz dobrą robotę zachęcając i dopingując ludzi do biegania. Twoje rady „trenerskie” (zaczynając od skipów dla amatorów a kończąc na absurdalnie długich wybieganiach) są jednak coraz mniej szczęśliwe i mogą szkodzić pasjonatom biegania tak jak szkodzą Tobie – niepotrzebnie przeciążają układ ruchu, mogą prowadzić do kontuzjii a w najlepszym razie do zniechęcenia i pzrzetrenowania. Z całą pewnością nie sprzyjają progresji wyników (oczywiście każdy rozpoczynający przygodę z bieganiem – pierwsze 2-3 lata – niezależnie od tego co robi na treningach będzie bił rekordy życiowe). Bardzo mnie również rozbawiło jak sam sobie tłumaczysz (publicznie) swój regres wynikowy. Oczywiście nie jest tak, że po kilku latach biegania w wieku czterdziestu kilku lat nie można osiągać rekordów życiowych na poziomie 18, 36 minut na piątkę, dychę oraz 2:50 w maratonie. Z całą pewnością można i nie chodzi tutaj o wiek czy jakieś szczególne zdolności do biegania – wystarczy tylko sensownie trenować…


    nuggers

    2010/08/04 13:31:06

    a ja kompletnie z czapy napiszę – przeczytałem właśnie Murakamiego o bieganiu i jestem kompletnie zachwycony książką :)) polecam każdemu kto jeszcze nie zna!

    btw – dostałem ją od Mojej Wspaniałej Kobiety z okazji zakiełkowania przyszłorocznego planu maratońskiego 😉 wspaniały prezent.


    biegofanka

    2010/08/04 14:08:43

    Nuggers – też ją dorwałam i też polecam już znajomym:))


    piotrek.krawczyk

    2010/08/04 16:49:38

    la_ik – Oj, chyba Ty nie jesteś taki laik 🙂
    I tu byłaby potrzebna kropka nad „i”. Jak mianowicie sensownie trenować? Twoim zdaniem nie tak, jak radzi John (Wojtek, Szkielet), czyli JAK? Pytanie bez podtekstów. Zachęcam Cię do rozwinięcia. Mam ostatnio takie przemyślenia, że zarzynanie się na treningach ma dwie strony, albo więcej, a na końcu jest kontuzja i „wylanie dziecka z kąpielą”. Podaję siebie jako przykład…
    Pozdrawiam
    Dziki


    ocobiegatu

    2010/08/04 18:24:14

    No własnie…
    Krytyka może byc konstruktywna – ktoś krytykuje ale zaraz wyraża swoje zdanie , swoje metody , jest to inspirujące , zaciekawiające , rodzi sie dyskusja , nieraz z pożytkiem dla obu stron..
    Ale i jest krytyka , którą nazywam „szczekającą” a wygląda to mnie więcej tak ,że piesek w parku obszczekuje drzewko w proteście , że drzewko słabo rośnie , następnie piesek podnosi nóżke i robi to coś…:))).
    I nic z tego nie wynika..Bo drzewko nie wie jakie są porady pieska aby lepiej rosnąc..:)


    piotrek.krawczyk

    2010/08/04 20:39:36

    John nawawiał mnie wprawdzie na starowanie, ściganie się, udział w zawodach, ale zawsze mówił mi: „Dziki, nie będę ci mówił jak masz trenować, ale robisz za mocne treningi”. Stale tak mówił. Żebym zmniejszył objętość i tempo przelotowe. I zalecał szybkie akcenty i odpoczynek, odpoczynek, rozciąganie, rozciąganie. A ostatnia rozmowa o ideologii trenowania jak balsam na duszę Dzikiego. W skrócie – każdy jest inny, każdemu (amatorowi, także zaawansowanemu) taki trening, jak mu w duszy gra. Nie lubisz interwałów, rób BNP; nie leżą ci podbiegi, biegaj krosy, itp. Albo biegaj sobie, najważniejsza jest radość i zdrowie. Chyba John to wyłożył na blogu parę razy. A ja chętnie będę opiewał piękno Puszczy Kampinoskiej. Przepraszam za impresje o bocianach, ponosła mnie energia CHI… Napisałem w życiu kilka książek nudnych o autyźmie (nudne) i o rowerach dla Pascala (nienudna). Złożyłem w Pascalu ofertę na przewodnik rowerowy po Puszczy Kampinoskiej, ale nic na razie nie słychać. A myśle o przewodniku biegowym po Puszczy. Jestem gotów bez wychodzenia z domu. Być może byłby to pierwszy przewodnik biegowy w Polsce. Oto szukam wydawcy. John, może Matka Agora? Zapraszam Cię na współautora 🙂 Kilkanascie tysięcy kilometrów przez prawie trzydzieści lat biegania tam. Postaramy się nie opisywać pojedynczych korzeni z Nadłuża do Mogilnego Mostku. Czepiaku – za późno odczytałem, że będziesz w stolicy i potrzebujesz lasu. Zapoznałbym Cię z Puszczą. O ile zechciałabyś człapać w tempie Dzikiego, Ty ścigantko z pudła zdjęta 🙂
    dziki


    ocobiegatu

    2010/08/04 21:57:36

    Całkowicie się zgadzam z tym co napisał Dziki. Radośc z biegania i niech nic tego nie zaburzy. Żadne parcie na wynik , strefy , czy bezsensowne wychodzenie na bieg kiedy się nie chce..Czyli podejście rekreacyjnego…
    Albo inaczej radość z parcia na wynik , z wychodzenia na trening kiedy sie nie chce bo po treningu jest super radośc..
    Jesteśmy inni …już w medycynie kumają i kombinują jakie geny wyłączyć , stosowane sa terapie indywidualne , na które oczywiśćie nie ma pieniędzy.
    A tu ? owu cos tam i wrzucanie wszystkich do jednego worka , niezależnie od wieku, bmi, aspiracji , celu , podłoża psychologicznego treningu..
    To co robi Wojtek z uczestnikami akcji maraton to od biedy jako tako indywidualnie wygląda. Choć tak naprawdę to powinien z nimi wcześniej pojechać na obóz , popatrzeć każdemu w oczy , poznać..No ale wiadomo , to niemożliwe bo akcja jest szybka i z definicji musi byc medialna.


    corvus78

    2010/08/04 22:03:52

    …niestety jak ktoś kiedyś mawiał „krytyka przychodzi łatwo, natomiast zrobienie czegoś jest zarezerwowane dla nielicznych”
    pozdrawiam i życzę spokojnej nocy


    m42195

    2010/08/04 23:40:20

    Też biegłem z gipsem ;D


    tomikgrewinski

    2010/08/05 00:58:35

    czepiak
    ja niestety tez za pozno doczytalem ze bedziesz w stolicy a chetnie zaprosilbym cie na kawe.moze nastepnym razem…
    w poznaniu niestety nie moge byc,choc bylem tam w sobote na meskim graniu a w niedziele ogladalem nawet w hotelu mercure transmisje z meskiego maratonu z barcelony dziki
    ty sie uzalasz ze te 12K w tym tempie to totalna dupa a ja juz 2 lata ciezko trenuje zeby osiagnac tak znakomity wynik 🙂
    a co do wydania przewodnika to zadzwon do mnie,wojtek ma numer
    pogadami i zobaczymy…chetnie ci w tym pomoge
    laik
    sama krytyka wiosny nie czyni-jesli juz to uzywaj argumentow
    dla wielu z nas porady wojtka to alfabet – biegacza

    a ja pobiegalem sobie po greckiej wyspie pomimo temperatur ponad 30 stopni wial chlodny wiatr i biegalo sie super
    zrobilem lacznie ponad 30K
    a wczoraj zrobilem spokojne po-deszczowe 15K i chyba w sobote pokusze sie w wawrze na pierwsze w zyciu 20 K w ramach pucharu maratonu warszawskiego


    la_ik

    2010/08/05 11:09:40

    dziękuję za miłe przyjęcie 🙂 czuję się jakbym przeszedł koło krzyża pzrzed Pałacem Prezydenckim. Oczywiście nie będę komentował wszystkich „złotych myśli” Wojtka. Odniosę się do najnowszego pomysłu czyli bardzo długich wybiegań i najbardziej groźnego, czyli skipów. Długie wybiegania (które niektórzy nazywają budowaniem bazy) są sposobem na rozwijanie mechanizmów energetycznych na niskim poziomie intensywności. Takie mechanizmy można tworzyć w czasie wybiegań o czasie trwania między 80 a MAKSYMALNIE 150 minut. Zwróćcie uwagę nie liczy się pokonywany dystans, ale czas trwania wysiłku. Pokonany dystans będzie uzależniony od szybkości biegu, ale to nie ma tu akurat żadnego znaczenia. Udowodniono, że gdy długość treningu przekracza 25 km, podnosi się wielkość zniszczeń struktury mięśniowej zachodząca w czasie pokonywania każdego kolejnego kilometra. Dlatego rozsądnym jest ograniczenie liczby wybiegań na dystansach powyżej 25 kilometrów. Biegania 35-45 km przez amatora nawet podczas przygotowań do maratonu, jest całkowicie pozbawione sensu.
    Skip natomist jest bardzo mocnym bodźcem treningowym i bywa skuteczny, ale jednocześnie jest niezwykle kontuzjogenny (nawet w przypadku zawodowców) a w przypadku biegacza-amatora przeciwskuteczny. Bezpiecznieszym środkiem są podbiegi (krótkie) lub jeszcze lepiej crossy. Aha….jestem trenerem LA klasy mistrzowskiej (nie pracuję w zawodzie), po czterdziestce, biegam amatorsko 60-100 km tygodniowo (w zależności od czasu i chęci). Bazuję na tzw. tempo run (raz w tygodniu 20-40′ pokonywane w tempie życiówki w półmaratonie (moja – 1:15)) oraz crossach. Bardzo rzadko biegam interwały (tylko wtedy gdy „noga się kręci” – biiegam wtedy kilometrówki lub dwójki), raz na kilkanaście dni robię długie wybieganie (60-90′). Jako amator nie stosuję oczywiście BPS-ów i „obozów”. Bieganie sprawia mi radość, jest najlepszym sposobem na „zresetowanie się”. Gdy organizm mówi „nie” – nie wychodzę na trening. Jak widzicie mój trening jest w dużej mierze intuicyjny, ale oparty o wnioski (staram się śledzić na bieżąco nowinki w światowym treningu wytrzymałości) do których doszły osoby bardziej ode mnie doświadczone, z większą wiedzą trenerską.


    quentino-tarantino

    2010/08/05 11:42:52

    la_ik – ja jestem ciagle mlokosem biegowym wiec, chetnie czytam rady bardziej doswiadczonych. To po pierwsze.
    Po drugie – sorry za brak polskich znakow ale jestem przy tym kompie co robi regularnie na kazdym treningu 45-50 km 😉
    Trzecia sprawa – skipy kontra podbiegi. Ty masz wiedze a ja mam intuicje i wyszlo mi to samo – w ogole nie robie skipow a sila biegowa to dla mnie podbiegi, i tak jak napisales krotkie – 130m.
    Po czwarte – rozumiem, ze jestes w kontrze do Greifa, bo on proponuje przed maratonem regularne 35km i to na, jak to nazwe – ZAJOBA.
    Pytanie na koniec – jak czesto startujesz w zawodach i jak biegasz inne dystanse ( wynik w polmaratonie – rewelacja ).
    Witam na blogu 😉


    quentino-tarantino

    2010/08/05 11:48:51

    PRZEJECIE CZEPIAKA – Czepiak sie nie przejal…
    Bylismy z corvusem body-asystentami na „zakupach” – kilka sklepow ze sprzetem sportowym i Czepiak wykupil wszystkie buty dla pronatorow i neutralnych…zostawil na polkach tylko kilka par dla supinujacych…masakra 😉
    Na deser, przy piwotonikach (corvus i ja) i kawie z zapiekanka ziemniaczano-miesna (Czepiak) – postanowila pobiec 3 polmaratony w kilka tygodni i jeden maraton…z taka iloscia butow – da rade…


    ocobiegatu

    2010/08/05 12:15:02

    Piszemy więc dwa listy – jeden do Indian Tarahumara – nie biegajcie więcej jak 25km !…:) a drugi do Greifa, który zaleca wybiegania powyżej 42,2 dla zawodników o większych aspiracjach..
    A i miło, że ktoś lubi tempo-run bo myślałem , że tylko ja nie kombinuję ….:)


    la_ik

    2010/08/05 13:18:42

    Meksyk dwukrotnie próbował wykorzystać w maratonie biegaczy z plemienia Tarahumara raz podczas igrzysk olimpijskich w 1928 roku w Amsterdamie i ponownie w 1968 roku na własnym podwórku. W obydwu przypadkach Tarahumara nie zdobyli żadnych medali .
    Od „przykurzonego” Greifa zdecydowanie wolę Canovę.


    corvus78

    2010/08/05 13:33:52

    Quentino zapomniałeś jeszcze dodać o zakupie 42 czapeczek, tak aby zmieniać co kilometr. Dziękuję Wam za miłe spotkanie i polemikę o bieganiu, oby więcej spotkań zarówno dyskusyjnych jak i biegowych.
    Johnson dziękuję za wieczorny telefon, miło było porozmawiać; mamy wiele wspólnych tematów do przedyskutowania, biegowych i okołobiegowych. Mam nadzieję, że niedługo zrobimy wspólną wycieczkę biegową.

    La_ik trzeba było od razu rozwinąć swoją wypowiedz. Myślę, że Twój głos wzbogaci dyskusję i uczyni ją wielobiegunową. Niestety na LA nie znam się, ale czy przypadkiem nie jest tak, że dwóch trenerów zgadza się ze sobą wyłącznie jak mówią na trzeciego?


    biegofanka

    2010/08/05 13:38:13

    La_ik – witaj pod blogiem kolejny zawodowcu. Miło, że się przedstawiłeś i argumenty podałeś. Biegam od kwietnia zeszłego roku korzystając przy treningach z pomocy Wojtka. Przygotowuję się obecnie do debiutu w maratonie wrocławskim. Mogę napisać tylko na przykładzie moim odnośnie realizacji planu treningowego od Wojtka, jest podbieg raz w tygodniu, nie ma skipów, są interwały raz w tygodniu, są dwa dłuższe wybiegania: jedno od 60-90′, drugie dwugodzinne (dla mnie to ok. 20 km), nie mam wg planu dłuższego biegu, może raz zrobię gdzieś za ok. tydzień dystans ok. 30 km, ale nie pisze Wojtek, że trzeba to zrobić, więc przynajmniej ja nie mam jakiegoś wielkiego przeciążenia dystansowego. Wręcz odwrotnie, z powodu niedosytu dołożyłam sobie kilometrówki… o tym chyba Wojtek nie powinien wiedzieć;)) Aha… wiosenek zaliczonych mam 38:)


    quentino-tarantino

    2010/08/05 14:39:21

    biegofanko – ja juz sie zapisalem na Wroclaw no i wczoraj na polowke w Szczecinie


    ocobiegatu

    2010/08/05 14:57:26

    http://www.futas.net/hungary/running/Renato-Canova-running.doc
    Canova…
    Zgrałem to sobie , pyszna lektura do poduszki ..:). Do tej pory nie mialem czasu przeczytac . Po łebkach przeczytałem , że ceni tempo-run. Dla mnie tempo-run to jest wszystko co najlepsze.


    biegofanka

    2010/08/05 15:16:00

    Quentino – ja już dawno na Wrocław się zapisałam i opłaciłam, żeby czasem się nie rozmyślić;)


    czepiak.czarny

    2010/08/05 15:37:01

    Witaj nowych 🙂

    Dziki, gadaj o matce naturze ile możesz, zazdroszczę Ci samotnego człapania po puszczy i tych widoków. Szczecin staram się okiełznać, na pewno pojęcie samotni biegania jest mu obce, a boję się jeszcze wcinać dalej w głąb lasu. Nie proponowałam spotkania w Warszawie, bo wiedziałam, że nie będę mieć na nie czasu. Z perspektywy była to głupota, prawie nic nie załatwiłam przez błądzenie i zmiany komunikacji wymuszone przez wielbicieli krzyża.
    Tomik, mamy podobne nie-wyniki 🙂 U mnie frajda z pierwszej świadomej 20 była ogromna, spróbuj! Jeszcze w ramach Pucharu MW, dasz radę i na ko ncu pofruniesz 🙂

    Corvus, Que, dziękuję za poznańskie przejęcie, było mi bardzo miło Was poznać. O butach proszę nic nie mówić, za chwilę z konieczności zacznę uskuteczniać bose bieganie 😉 W zapiekance najistotniejsza była duża ilość sosu serowego, nie znacie się 🙂
    Que, a jednak Szczecin!


    quentino-tarantino

    2010/08/05 15:52:52

    Czepiak – musialem w koncu wybrac a nie przebierac jak baba…o sorry!…;-) Oczywiscie wolalbym aby Szczecin byl 3 weeki przed Wroclawiem ale nie bede naciskal orgow 😉

    Zapiekanka i sos serowy – wybacz ale nie poczestowalas wiec „na oko” podsumowalem 😉


    czepiak.czarny

    2010/08/05 16:05:01

    W ramach wrr! Baby mają gorzej. Nie przebierałam butów pod katem różowe jest be, a zielone pasuje. Szukałam konkretnego modelu, bez zbytniej amortyzacji, wsparcia, podparcia, cudów, w wersji damskiej (czyli z węższą np. częścią piętową, choć to początek męskiej rozmiarówki), jak mi doradzono. Nie ma, zwłaszcza gdy kupujesz je w celach biegowych, większe o 1,5-2 rozmiary (przynajmniej sama takie kupuję). Znalazłam w sieci, zamówię ileś i odeślę niepasujące. Nigdy więcej takich zakupów. Biegać bez celu mogę w lesie, prawdopodobieństwo nabycia butów jest podobne.
    Dobrze mi się wydaję, że rozmiarówka nike jest ciut mniejsza niż innych firm?


    biegofanka

    2010/08/05 16:11:49

    Czepiak – nie wiem, ja mam Nike i rozmiarówka normalna, teraz kupiłam z innej firmy i musiałam zamienić na ciut większe, niże te z Nike, więc twierdzę, że z tej innej firmy rozmiarówka mniejsza… ale to może zależy od rozmiaru… ja mam małą stópkę, więc ogólnie te o 1 nr czy 1,5 większe, to i tak są małe;))


    corvus78

    2010/08/05 16:20:39

    Czepiak moje nike są o 1-1,5 nr większe od pozostałych (tzn. zazwyczaj mam 41/42 a nike 43


    czepiak.czarny

    2010/08/05 16:26:09

    Biegofanko, dziękuję! :)) Właśnie zmieniam na nike z nb i wg mnie nb są większe niż nike.
    Mam ogromną prośbę: czy według Ciebie długość wkładek podana na stronie, np. tu: http://www.run4fun.pl/size_table.php/products_id/732/cPath/2_11?osCsid=7e6ddf2041e70b1cd0bf2fc763ab855e
    zgadza się ze stanem rzeczywistym? Po polsku: czy byłabyś tak uprzejma, zmierzyła długość wkładki w swoich starszych nike, porównała z tabelką i napisała o wynikach pomiarów? 🙂

    Corvus, dziękuję za pomoc, i dopytam później o szczegóły, bo mamy podobny przedział cyferkowy. Zmykam na prawo jazdy.


    beautyandb

    2010/08/05 16:28:33

    Nie rozumiem, co znaczy mniejsza 😉 A w ogóle to tak złota rada – patrzcie na rozmiar w centymetrach/milimetrach (albo oznaczenie japonskie, bo oni podaja wlasnie w milimetrach). Ja juz np. wie, że małżonek musi mieć buty w rozmiarze 28 cm. I takich szukam. Ja – tak 26,5-27 cm. Te 2 numery wiecej to tez mit, raz tak kupilam, wedlug porad jednego guru, zaplacilam za to pieknym pecherzami na maratonie gdanskim (tak, tak, ten co to sie maratonczyk nie poddaje) i w koncu odsprzedalam koledze.


    biegofanka

    2010/08/05 19:58:56

    Beautyandb – mniejsza, znaczy zaniżona… łapiesz za słówko;) Ale masz rację, ja jakbym 2 nr za duże kupiła, to czułabym się, jak w kajakach… Czepiak – byłam tak uprzejma i sprawdziłam, długość mojej wkładki zgadza się z tabelą i z tym, co na metce idealnie. Z taką długością wkładki zakupiłam ostatnio w sklepie internetowym buty innej firmy, które jednak okazały się przyciasnawe, musiałam wymienić na większe:)

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.