Rozminąłem się z Dniem Biegacza. Kiedy Polska świętowała bieganie, my świętowaliśmy pierwszą komunię córki 2klasistki. Alert trwał przez cały ubiegły tydzień.
Próby ceromonii były w zeszłym tygodniu trzy, każda po godzinie z hakiem. W piątek oddałem się do dyspozycji Mojej Sportowej Żonie, rano dokończyłem coś małego do gazety, a potem miałem iść na półtorej godziny długiego i wolnego wybiegania. Ale ponieważ o 11.00 byłem umówiony z MSŻ przy kasie w supermarkecie, żeby pomóc jej ładować zakupy, a poranna robota się przedłużyła, starczyło czasu tylko na godzinę i to w dodatku pod koniec musiałem zrobić BNP, bo się ciut zawieruszyłem w lesie. Wyszło bardzo wolno, pierwsze 50 minut w tempie ledwo 5:00, a zamiar był biegać godzinne biegi o jakieś 10-20 sekund na kilometrze szybciej. Trudno, nie zawsze da się w stu procentach zrealizować trening. Każda taka porażka upewnia mnie w tym, że jeszcze nie zwariowałem, że jeszcze jestem człowiekiem, a nie maszyną do biegania.
W sobotę, kiedy Polska zbierała się na zawodach, ja szykowałem się do podjęcia rodziny z Małopolski. MSŻ była na studiach, gdzie potwierdziło się, że jej wynik na sześćdziesiątkę sprzed tygodnia był najlepszy z dziewczyn na całym roku i ma piątkę z wyróżnieniem. Jestem dumny, że wyrwałem taką torpedę.
To moje alibi, że nie pojechałem na żaden bieg zorganizowany. Zorganizowaliśmy sobie za to milową piramidkę z Andrzejem – też biegaczem, który miał wczoraj komunię. Wzięliśmy dzieciaki na stadion, one bawiły się filofanami, a my zrobiliśmy takie interwały: 1 kółko, 3 kółka, 5 kółek, 3 kółka, 1 kółko. Ponieważ kółko ma 333 m, to pięciokółkowy odcinek to 1 mila plus 16 m. Czas 6:10 jest zdaje się na granicy celu – czyli biegania w tempie szybszym niż potrzebuję na dychę, czyli w okolicy 3:35-3:40. Krótsze kółka w celu się zmieściły.
Ponieważ milowa piramidka nawet na 2,5 minutowych przerwach i nawet z rozgrzewającym truchtem nie wypełnia półgodzinnej jednostki – a jak trening, to pół godziny musi być – to porzucaliśmy sobie jeszcze trochę piłką lekarską. Wierzę w siłę, jej wersję dynamiczną, jako i biegową. Tym razem była dynamiczna.
Niedziela w kościele, a może w Kościele. Jest coś dobrego w tej uroczystości, niezależnie od tego, czy stoi za nią to, co mamy nadzieję, że stoi.
Po mszy podjechaliśmy do Łazienek na spacer, bo taką mamy tradycję, że na naszych uroczystościach jest element ruchowy. Podobnie dwa lata temu maszerowaliśmy z MSŻ i naszymi gośćmi z zakopiańskiego USC pod Gubałówkę i z powrotem na Krupówki.
A skoro dziś poniedziałek, to „tydzień zaczyna się od podbiegów”. Przyjechałem na Agrykolę wcześniej, poćwiczyłem trochę na płotkach, nauczyłem się czegoś (dziękuję trenerowi piłki, który stał obok, patrzył i podszedł do mnie z ważną podpowiedzią), bo póki człowiek jest w ruchu, to powinien się uczyć. Potem przyjechała Ada, ale Tomka, więc we dwójkę robiliśmy podbiegi na Agrykoli. Pół minuty, cała minuta – i taki cykl powtórzony trzy razy. Rozciąganie i do pracy.
Wiem, że Polska wczoraj znów masowo pobiegła, przeczuwam, że zjawili się tu nowi zrzutkowie, nasi cichociemni, może zechcą biec z nami i wyjść kiedyś z ukrycia. Ale będę szczery: nie czuję świątecznego nastroju, raczej sportową codzienność. Proza treningowa, po której przyjdzie czas na święta oby udane, jak komunia.
Zapisałem się dziś na drugie (po 10 km w Legionowie) czerwcowe święto: Bieg Ursynowa. Bo okazało się, że jednak jest – 18 czerwca o 12., start i meta ok. 120 m od mojego domu. Miejsca jeszcze są, przed chwilą sprawdzałem. Zapisy ruszyły dziś o 12., o czym przypomniał mi esemesem Wyspio – że chce łamać 18 minut.
Ja też!
marta_szewczuk
2011/05/16 19:14:09
A ja dziś… biegałam. I uważam, że już samo to słowo – biegać – w połączeniu z moim nazwiskiem zasługuje na uwagę. Dzisiejsze bieganie miało cel – zupełnie malutki.
Zapraszam: mszewczuk.pl/kto-sie-urodzil-i-co-sie-z-tego-urodzilo.html
–
basdlamas
2011/05/16 21:19:10
Marta – witam cie:)
DZIKI – bas sobie kupił Walther 24 kanałowy double reed :))) zaczyna sie uczyć … jakieś rady?:)
–
piotrek.krawczyk
2011/05/16 21:22:12
Szewczuku, Szewczuk brzmi dumnie. Nawet taki malutki… (jak ktoś nie zajrzał na szewczukbloga, to Marcie urodził się Braciszek). Dziki ma cztery Krawczykówny i żadnego Krawczyka w domu oprócz Dzikiego. A Dziki dziś po spotkaniu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej miał na dwie rzeczy chęć. Upić się lub zagonić w trupa. To najpierw w trupa. Z pełnym bukłakiem w plecaku rypanie po Puszczy, po górach, błocie i piachu, bez zwalniania przez 80 minut w tempie 4’26. Odpusciło wqrwienie rozsiane. A raczej to była ekspresja ulgi i samozadośćuczynienie po kilku miesiącach stresu, niepewności i bezradności. Zostałem przeproszony przez dyrektora Departamentu Pożytku Publicznego za bezzasadne zarzuty. Za to, że być może kosztem Stowarzyszenia Terapeutów rozgrywane były wewnętrzne konflikty i trudne relacji w tej rządowej instytucji. To już koniec. Dziki poszedł kopać się z koniem i nie tylko przeżył, ale spotkał mądrego człowieka i wyszedł z tych zawodów wzmocniony. Stowarzyszenie też jest wzmocnione, jeśli kochani mieliście wątpliwości, czy dobrze ulokowaliście wasz 1% podatku, oto prawda. Nie ma żadnych uchybień, kategorycznie wycofane zostały żądania zwrotu dotacji. Dyrektor departamentu po rozpoznaniu w czym rzecz poprosił o opuszczenie gabinetu przez niekompetentnych urzędników, w tym swojego zastępcy. Przeprosił i dalej już tylko spotkanie Dzikiego (tu prezesa Stowarzyszenia Terapeutów) z tym mądrym człowiekiem. Dziki czasem musi zajmować się polityką, potem potrzebna porządna kąpiel lub mocny trening. Dzisiejszy trening zaliczam do najmocniejszych w życiu. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2011/05/16 21:30:40
BAS – witam Cię 🙂 Nie wiem co to takiego Walter 24 – kanałowy. I cieszę się że go masz, nauczysz się szybko, nawet bez porad Dzikiego 🙂
–
wojciech.staszewski
2011/05/16 21:31:45
Dziki – uff. Boję się tylko, że Ci ten power zostanie jutro na ping ponga i nie urwę Ci nawet seta 🙂
–
basdlamas
2011/05/16 21:43:10
Dziki – Harmonijka ustna:)
–
piotrek.krawczyk
2011/05/16 21:44:42
John – jutro na ping pongu wszystko może być. Dziki porypał po Puszczy, a teraz zacznie się upijać 🙂
–
piotrek.krawczyk
2011/05/16 21:51:16
BAS – myślałem, że to paczka wypasiona (czyli piecyk), tak groźnie brzmiała nazwa 🙂 Z harmonijką to najlepiej spotkać się i gadać na dwie harmonijki. Jaka tonacja? Grałeś wcześniej trochę?
–
marsikor
2011/05/16 21:51:18
1: Dziki – cieszę się, że sprawa rozwiązana pomyślnie. Gratulacje! Jak tam najmłodsza i żona?
2: Witam Martę, Anie, Wizora i Krzysztofa.
3: Zmęczenie wiosenne również witam i czekam, aż se polezie gdzie indzij.
Pozdr
–
maryko.m
2011/05/16 22:54:42
Kliknęłam na to „coś” bo było na I str. GW i myślałam, że to kolejny artykuł… W każdym razie teraz rozumiem, dlaczego nie czytam blogów – bo są przeraźliwie nudne dla osób postronnych ! Kogo to wszystko obchodzi i po co to pisać ?
–
wyspio_biega
2011/05/16 23:14:28
Wojtek, w kontekście czasu na BK, zejście poniżej 18 minut pod domem to chyba formalność, zwłaszcza z takim treningiem. Będę gdzieś blisko – w sobotę w ramach Polska Biega wystartowałem w parku z dzieciństwa na 5320m. Czas – 18:38. Od razu wydał mi się podejrzany. Garmin zmierzył 5110 i tego się trzymam. Wychodzi 18:14 na 5km. Mam nadzieję, że to nie jest ostatnie słowo, bo mój organizm mimowolnie przeszedł w stan roztrenowania. Silesia dała mi się we znaki na tyle, że jeszcze nie doszedłem do siebie. Lekkie przeziębienie nie ustępuje, baterie nie chcą się naładować. Od dwóch tygodni parę razy potruchtałem, choć planowałem popracować nad szybkością. Wczoraj i dziś wolne, bo mi się nie chciało. Może zachce się jutro.
Ale z weekendowego święta jestem zadowolony. Piknikowa atmosfera ścigania się po miękkich ścieżkach. Prawie jak na B44. I nawet na pudło się załapałem.
Dziki, bardzo się cieszę z opamiętania hydry nienasyconej, a treningu zazdroszczę. Będzie 3:10 w Łodzi. Jak nic!
–
piotrek.krawczyk
2011/05/16 23:35:06
Cześć Maryko – własnie. Nie bądź już taka postronna 🙂 Po dwóch tygodniach truchtania z przerwami zacznie Cię TO bardzo obchodzić. Daj sobie szansę 🙂 Wyspio – 3:10 jesienią. Na Łódź póki co zgłosiłem się na zająca. Takiego pod Rzeźnika. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2011/05/16 23:41:41
I Wyspio zbiera puchary w zniżce formy. Czy to moralne? 🙂
Marsikor – dzięki, wszystkie moje dziewczyny zachwycone sobą. A Dziki zachwycony swoimi dziewczynami. Kilka godzin snu dziennie więcej i jest idealnie 🙂
–
piotrek.krawczyk
2011/05/17 00:02:06
BAS – rada na harmonijkę: wybierz parę diatonicznych melodii i szukaj nut po registrze, aż będziesz grał płynnie i będziesz zadowolony. Potem następne linie melodyczne i następne. Harmonijka jest wdzięcznym instrumentem, zawsze i wszędzie można wyjąć i ćwiczyć. Biegaczom łatwiej – przepona jest ważnym narządem podczas gry. Zacznij od wlazł kotek na płotek, potem jakaś popularna kolęda bez krzyżyków w nutach (lulajże jezuniu), potem Dylan „How many…” Poważnie. Harmonijka do gęby i po łatwych melodiach, aż poczujesz gębą te 24 kanały. I potem już jesteś harmonijkarzem 🙂 Nowe brzmienie Translinera?
–
popellus
2011/05/17 01:01:53
Najbardziej szkoda mistrza:((
bieganie.pl/?show=1&cat=11&id=2780
Nie byłem jego wielbicielem, ale czekałem aż pobiegnie coś mocnego:(
szkoda.
POPE
–
sfx
2011/05/17 07:31:51
gratuluję dziki sukcesu i spotkania z mądrym człowiekiem.
pierwsze moje spotkanie w mojej sprawie już jutro. mądrego człowieka też mam nadzieję spotkać 23 maja. niestety u mnie potrzebnych jest więcej mądrych ludzi.
dziś z kolei przeczytałem w lokalnej prasie jak to miastu zależy na przedsiębiorcach w centrum miasta. lokale miejskie 10-30m.kw. wynajmują już za 30 zł brutto/m z pełnym pakietem opłat (w tym sprzątanie, prąd, ogrzewanie… czyli nic więcej nie trzeba). to kur#@ dlaczego tenże metr, tylko że ulicy bez sprzątania, bez podatku, bez prądu i innych kosztów to już 42 zł netto/m z koniecznością utrzymania porządku w odległości 10m? zajebiście.
–
basdlamas
2011/05/17 07:59:57
Dziki – no harmoszka wczoraj pierwszy raz w życiu w rekach/ustach. Wlazl kotek na płotek to szlagier:) w moim wykonaniu… nieudolny. 24 kanałowa jest tak kurde trochę… zbyt folkowa…( ona ma z zasady takei tremolo).. nie wiem czy sie nie skusze do kolekcji na 10 kanałową -bluesową. Oczywiście narazie kupuje sprzęt z dolnej polki.. ale może kiedyś:) i na B45 pogramy razem:)
–
sten2007
2011/05/17 08:27:36
Dziki – cieszę się, że wszystko się wyjasniło. A ponieważ wierzyłem, że z waszej strony nie było żadnych uchybień, to musiała być pomyłka. Ale tak to jest z urzędnikami.
Spotkać mądrego człowieka to rzecz bezcenna. Każdy z nas tu obecnych, doświadcza tego podczas każdego długiego wybiegania:)
–
wojciech.staszewski
2011/05/17 08:27:42
Harmonijka 🙂 Uderzyliście w mój czuły ton
Dziki ma rację, że łatwiej uczyć się na folkowej. Mój elementarz to były Przybieżeli do Betlejem i Wśród nocnej ciszy. Ale na folkowej grasz w tej samej tonacji, w której jest harmonijka (na harmonijce C dur grasz melodie w C dur) i to brzmi obciachowo.
Dlatego po opanowaniu takiego grania, należy się wziąć za harmonijkę bluesową. Na niej gra się w tonacji o kwartę niższej niż tonacja harmonijki (na harmonijce C dur grasz melodie w G dur). To wymaga myślowego przestawienia się, ale to dopiero jest fajny efekt.
Można też ćwiczyć folkowe granie na harmonijce bluesowej, chociaż to jest trochę trudniejsze, bo węziej jest.
Jadę przegrać z Dzikim w ping ponga :-/
–
sten2007
2011/05/17 08:31:21
Pope – nie lubię teorii spiskowych, ale zabić się skacząc z I pietra? Dodatkowo 6-metrowy parter?
–
basdlamas
2011/05/17 08:55:28
Wojtek , Dziki – No zdecydowałem że harmoszkę dzisiaj kupie jeszcze 10 kanałową:). Porównam zobaczę co mi lepiej leży, jak się gra. Trzeba sie rozwijać…a kiedyś może na blogu wskoczę jako HARMOSZKADLAMAS 🙂
–
nuggers
2011/05/17 09:22:00
Sten – właśnie chyba z najniższych pięter ludzi najczęściej giną lub wychodzą z ciężkimi obrażeniami. cóż poradzić – może specjalnie skoczył na głowę? w jego życiorysie były już ciężkie chwile w małżeństwie, kto wie co mu w głowie siedziało.
–
johnson.wp
2011/05/17 11:06:46
Dziki – jesteś mocny, przebiłeś to!! I wiarygodny. Nawet chorobliwie opresywny urzędnik o mentalności podoficerskiej musiałby to zobaczyć przy bezposrednim spotkaniu i spojrzeniu Tobie w oczy, a nie w same papiery. Może by dalej chciał na Twojej sprawie ugrywać swoją pozycję w ministerstwie, ale na szczęście sam nie znał swojego szefa. Dobrze że takiego spotkałeś. Można utracić wiarę w prawo, które dziwnym trafem służy władzy, ale na szczęście dzieki takim szefom jest szansa na sprawiedliwość
–
sten2007
2011/05/17 11:15:48
Bas, Dziki, Wojtek – czy jest jakiś zapis nutowy dla harmoszki? Kiedyś pogrywałem sobie na blusowej.
–
biegofanka
2011/05/17 11:32:34
Dziki – bardzo się cieszę, że sprawa zakończyła się pozytywnie dla Ciebie, ale ten stres, który przeszedłeś… dobrze, że Ty w biegu to odreagowujesz, od razu zrzucasz balast… teraz jesteś lekki, jak piórko…:))
–
biegofanka
2011/05/17 11:44:41
Końcówka poprzedniego weekendu pełna wrażeń… najważniejsze ostatnie wydarzenie, jak u Wojtka, przyjęcie I komunii przez młodszego syna, ale było też drugie wydarzenie, które syn potraktował, jako pierwszy prezent komunijny (tak mi potem powiedział), właśnie nasz udział w sobotnim biegu akcji Polska Biega i zajęcie przez syna I miejsca w swojej kategorii i wygranie tym samym z kolegami o rok starszymi (660 m). Jaki to był piękny, taktyczny bieg naszego syna… jaki świetny finisz… do dziś nie możemy się nadziwić, jaka siła i wytrzymałość naszego syna w tym wieku… pięknie to rozegrał. W ogóle to były bardzo udane biegi dla nas, bo starszy syn zajął III miejsce w swojej kategorii z kontuzją nogi po zakończonym godzinę wcześniej meczu piłki (zresztą wygranym meczu i golem syna) i moim II miejscu w kategorii. Pudło było nasze. A potem to już ostatnie przygotowania do komunii… i już po… Nadrabiam Wasze wpisy i przygotowuję się do dalszych zawodów:)
–
biegofanka
2011/05/17 12:04:48
Sten – odpowiedź moja na Twój wpis pod poprzednim odcinkiem dopiero teraz, ale to z braku czasu… wiem, że zamknąłeś temat, ale chcę się ustosunkować do Twojej opinii… nie zgadzam się z nią. Uważam, że to piękna akcja i bardzo potrzebna. Podam swój przykład… owszem, przed akcją organizowaną w roku 2008 coś się ruszałam… czasem biegałam w trakcie treningów moich synów, żeby się nie nudzić, chodziłam do siłowni, ćwiczyłam też w domu elementy ćwiczeń z jogi… ale na zawodach biegowych organizowanych w 2008 r. w ramach akcji Polska Biega w pobliskiej miejscowości, kiedy startował nasz starszy syn i zobaczyłam, że w taki bieg włączają się też dorośli, powiedziałam swoim chłopakom, że ja też pobiegnę w następnym roku… co też w 2009 uczyniłam… od tego czasu biegam. Dzięki tej akcji uwierzyłam w zrealizowanie swojego marzenia… przebiegnięcie maratonu… przebiegłam dwa… i nadal biegam. Od 2009 r. biegamy też co roku rodzinnie uczestnicząc w akcji Polska Biega (mąż tylko uważa, że woli być naszym trenerem;). Po sobotnim biegu podeszła do mnie nauczycielka WF i powiedziała, że patrząc na mój przykład (przyprowadza od 3 lat na te zawody swoich uczniów) ona też pobiegła teraz i zamierza znowu, jak w czasach trenowania, biegać. Chce wziąć udział ze mną w kolejnych zawodach… a może kiedyś w maratonie…
I o to chodzi… organizując taką akcję można namówić każdego (także tego dorosłego) do biegania… najlepiej biegnąc samemu i dając innym, jeszcze niezdecydowanym, może wstydzącym się, przykład do tego, aby pobiec… może złapie bakcyla, może nie będzie to słomiany zapał… u mnie nie był:)
–
biegofanka
2011/05/17 12:12:09
Marta – fajnie, że masz braciszka:) i że do niego pobiegłaś… i bieg Ci się podobał. Ty już biegasz i tylko patrzeć, jak kilometry zaczniesz liczyć…:))
–
marta_szewczuk
2011/05/17 12:57:41
Biegofanko, ja już przeszłam przez etap liczenia kilometrów, kontrolowania tempa itd… Teraz staram się od tego odciąć właśnie!
–
biegofanka
2011/05/17 13:15:24
Marta – ale mi chodzi o te kilometry do maratonu…;)
–
sten2007
2011/05/17 13:22:36
Biegofanko – temat zamknąłem, więc tylko krótki wpis. 1. Nie podoba mi się następujący ciąg:
– zacznij biegać,
– przebiegnij 30 min
– przebiegnij 10 km
– przebiegnij połówkę
– przebiegnij maraton 2. Nie podoba mi „zarażanie” innych bieganiem
3. Sam zniechęciłem już kilka osób do biegania, liczę na wsparcie
🙂
–
biegofanka
2011/05/17 14:54:42
… a ja zachęciłam i też liczę na wsparcie:)
–
sfx
2011/05/17 16:58:42
ponieważ maraton metropolii minął bez echa to mogę podzielić się tym, jak się to odbyło w moim przypadku.
tym razem po życiowej dyszce w sobotę nie miałem żadnych wytycznych dotyczących tego, jak ten wysiłek zostanie skonsumowany przez mój organizm. w końcu po raz pierwszy oficjalnie bariera 40 minut została przełamana przez ochocze przeskakiwanie z prawej na lewą 🙂
do pomocy i wsparcia było jeszcze dwóch, którzy pominęli etap ścigania się na 4k, na krótko po dość wyczerpującej dyszce.
pierwszy raz mieliśmy okazję zapoznania się z trasą maratonu tuż przed wyruszeniem na jej podbój. uwierzcie, że nie jest to budujące (przynajmniej dla mnie). autobus jedzie i jedzie i wydawać by się mogło, że jedzie cały czas z górki, co nie napawa zbytnim optymizmem. dodatkowym faktem jest to, że wistula biegnie w tymże samym kierunku, co odpowiadałoby złudzeniu ciągłej jazdy w dół.
wysiedliśmy. zimno. deszcz. nieprzyjemnie.
czasu do startu było jeszcze wystarczająco dużo, aby było nam zimno. trochę pospacerowaliśmy, dotarliśmy do jeszcze zamkniętego centrum handlowego, a potem truchtając zaczęliśmy wracać w okolice startu.
do naszej trójki dołączyła napotkana przy autobusach z depozytami aga, którą zapoznaliśmy kilka tygodni wcześniej w biegu na 15k w kołobrzegu. zresztą agnieszka stanęła na starcie biegu górskiego 2011 w wymiarze 15k i odwiedza strony koszalińskie z racji w miarę bliskiego zamieszkiwania. spotkanie nie było planowane oficjalnie, ale nieoficjalnie wcześniej ustalone (na jednym z poprzednich startów) – tam omówione było ewentualne tempo i założenia realizowanego planu – jednak wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, czy w ogóle będziemy w bydgoszczy. wraz z agnieszką do startu szykował się artur pelo… biegacz z osiągnięciami (m.in. zwycięzca MW), który, o ile może, zawsze jest w koszalinie.
ruszyliśmy w asyście maratońskiej debiutantki należącej w tym biegu do kategorii K18.
plan minimum i maksimum był tożsamy i wynosił 3h29’59”.
magiczny rezultat łamania średniej prędkości przelotowej i ustalania jej na poziomie 4’59”/km.
równo. miarowo. idealnie.
kontrolę kilometrów i tempa zapewniał garmin. kilometry oznaczone na trasie prawie wszystkie były przesunięte. od 200 do 300 metrów! i do tego w tę stronę, gdzie wydawać by się mogło, że biegniemy zbyt szybko. właściwe kilometry były o tą minutę dalej, co mogło niechybnie spowodować, że osoby nie wiedzące o tym mogły spóźnić się na metę. wywnioskowaliśmy, że trasę oznaczali od złej strony i stąd te 195m różnicy.
po 3-4 kilometrach stwierdziłem, że skoro już biegniemy superrówno to poinformuję o nieformalnej grupie 3h30 mijających biegaczy. spotkało się to nawet z zainteresowaniem, bo grupka z czasem urosła do ok. 20 osób.
na 10k byliśmy lekko spóźnieni, a rozciągnięta grupka miała czas pomiędzy 50’13 – 50’36”. połówkę zaliczyliśmy z czasem 1h39’31” (choć nie do końca jesteśmy pewni umiejscowienia tej połowy). nikt nie szarpał. trochę rozmawialiśmy, a w rozmowie uczestniczyła również agnieszka, choć staraliśmy się jej na to nie pozwalać.
około 29k jednak nastąpił u niej skryty kryzys, o którym przyznała się na mecie… wtedy nic nie mówiła, ale wytrzymała bez utraty prędkości. widok 30k uwolnił jej płuca i powiedziała, że tabliczka z tym numerkiem ją podbudowała. 2h28’59” to był czas na tym kilometrze. pozostało tylko 12.
na 36k poinformowałem grupkę, że kto czuje się mocny to może delikatnie przyspieszyć. wydaje mi się, że jedna osoba na to się zdecydowała. na 40k powiedziałem, że to już końcówka i ci mocni mogą ruszyć żwawiej do przodu. wtedy też ruszyła nasza podopieczna w asyście jacka i marka. ja zostałem i pilnowałem tempa i chętnych do łamania 3h30 „na styk”. dotarłem na metę jak dziki – zaganiając dobiegających i wchodząc na nią jako ostatni z czasem brutto poniżej 3h30.
finał taki:
artur – 5.open z najgorszym rezultatem w swojej historii
aga – 5.open 2.K18 z najlepszym rezultatem w swojej historii 3h28’13”
my – 131. 134. 149. open. ja jako ten ostatni 3h29’28”.
–
sfx
2011/05/17 17:00:21
dzień później w skrzynce poczty elektronicznej odnalazłem podziękowania od jednego z biegaczy.
tylko dla tego jednego zdania w mailu WARTO BYŁO
a warto było też dla wielu innych fajnych wspomnień
–
sfx
2011/05/17 17:01:55
a ja umieściłem błąd… miałem 3h29’58” brutto czyli o sekundę od założeń
–
piotrek.krawczyk
2011/05/17 20:44:12
Sten – wywołujesz cichociemnych z ukrycia? 🙂 Na harmonijkę zapis nutowy jest standardowy. Spotyka się zapis ze strzałkami (zadęcie, przydech) przy numerze dziurki w registrze. Sławek Wierzcholski napisał fajny poradnik – szkółkę dla harmonijkarzy. Ze standardami do grania ale nie pamiętam w jakim zapisie. W bluesowej łatwiej wyciągać krzyżyki, skalę chromatyczną i moim zdaniem da się swododnie grać pojedyńcze nuty. Tzw folkowa ma bogate brzmienie, bo dźwięki są podwójne, można to unisono „wyłączyć” i grać tylko na dolnym szeregu. No i chromatyczne harmonijki, gdzie czyste półtony uzyskujemy nie przez przedęcie ale za pomocą przycisku i ruchomego registra. Z biegowych i sportowych tematów to Dziki dziś nie biegał. Za to sfalsyfikował twierdzenie Johna o grze w ping ponga, bo przegrał. Ale dziś noty za styl mieliśmy wysokie, to cieszy. Szkoda, że dziewczyny nas nie widziały 🙂 I dziekuję za Wasze wspieranie Dzikiego w niesportowym boju Dawida z Goliatem. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2011/05/17 21:01:11
SFX – powiem Ci jak zając do zająca. Fajnie być zającem. Czy ktoś biegnie w Łodzi i potrzebuje prywatnego zająca? Johnson się nie odzywa na ofertę Dzikiego 3:35, a organizatorzy nie odpowiadają, chociaż ogłaszali nabór. Dziki Łódź biegnie pod Rzeźnika, im wolniej i dłużej, tym lepiej. To zapraszam, a nawet wpraszam się. Dziki – zawodowy zając.
–
corvus78
2011/05/17 21:06:59
Dziki dobro zawsze zwycięży, a Wy dobrą robotę robicie (o czym już wielokrotnie wspominałem) więc niech moc będzie ze Stowarzyszeniem Terapeutów !!!!!;
a biegowo to Bas w niedzielę o 7:00 był inicjatorem basopołówki, pobiegliśmy przez lasy, łąki, pola, hipodrom, górki i cieki wodne, fajnie było trochę się zmęczyliśmy i po pół kg piachu na łydkach przynieśliśmy do domów (prawie tak jak po 40i4, gdzie kampinoską dziką puszczę zawlokłem do pyrlandii – żal było buty myć :)), a dzisiaj 10,5 km crossu pasywno-aktywnego;
spokojnej i relaksującej nocy
ostatnio zbyt bierny w pisaniu, ale czynny w czytaniu krukowaty
–
corvus78
2011/05/17 21:42:40
…. i pojawia się pytanie wywołane trochę z lasu przez Dzikiego, jaki BPS pod rzeźnika?; tylko spokojne WB, może crossy, może crossowe WB, czy może szybkość robić w wyższych zakresach?, a może robić swoje jak co tydzień, czyli w moim przypadku: cross, szybkość różna, czyli interwały lub zakresy najwyższe i na deser WB?
–
corvus78
2011/05/17 21:50:50
… no i oczywiście szacunek SFXa – jesteś biegowym timetickerem, czyli wzorowym pecemakerem http://www.timeticker.com/ :)))
–
corvus78
2011/05/17 21:56:27
… i pytanie do Fajki, będę w lesie, czyli w Hotelu Las w Piechowicach na konferencji od 15 do 17 czerwca, chciałbym coś rano lub wieczorem nabiegać – da się???
–
ocobiegatu
2011/05/17 22:17:27
Dzis mialem jeden z najdziwniejszych treningow. Duzo pracy. Mysle – nic nie odprezy tak jak maks na 5km. Im blizej polowy dystansu to mialem dosyc, bo tempo szalone. Postanowilem zrobic probe hr bo akurat mialem pulsometr- czyli zupelny maks na koncowce 2,5km. Spacer 2,5km do piatki pelnej bo odchudzac sie trzeba. Nagle mysl – nie koncze. Robie 3km maks. W trakcie biegu zmieniam dystans na powtorne 2,5km….Sporo ciekawego sie dzialo. Ciekawe doswiadczenie. Cos jak tworcze , spontaniczne bieganie. Opisze na blogu , wszak nastepny odcinek o zmeczeniu w tempo biegach… Czyzbym pierwszy raz w zyciu spotkal sie z czyms jak prawie interwal ?
2,5km maks , przerwa w spacerze 2,0km w 25 minut i 2,5km maks..:).
–
piotrek.krawczyk
2011/05/17 22:48:27
Oco – zrobiłeś interwały. Współczuję 🙂 Wolę biec 6 km po 4’15 niż 2 X 2,5 po 4’15. Corvus – w zeszłym roku pytałem Basię MEL mistrzynię Rzeźnika, jak żyć przed Rzeźnikiem. MEL mówiła piękne rzeczy o czerpaniu przyjemności z treningów, bez gwałtownych ruchów (tego Dziki nie usłyszał lub nie zrozumiał i zrobił sobie kuku startując w Silesia Maratonie zaraz po górskim treningu w Bieszczadach ponad 40 km). I konkrety mówiła MEL – nie tylko biegaj, włącz rower, inne aktywności. I ważne – zrób tak, żebyś miał głód biegania. Czyli kilka dni przed zdarzeniem (Basia robi tydzień przerwy) pauza, nic, rowerem do pracy, pieszo do pracy, regeneracja w mięśniach od biegania i motywacja mięśniowa do biegania. Tak mówi MEL, w tym roku Basia atakuje rekord teamu kobiecego w Rzeźniku.
–
pict
2011/05/18 07:49:21
A propos interwałów 😉 Ja dziś o 5:30 taki trening: 3 km rozbiegania + 20x (30sek MAX/1 min trucht) + 2 km schłodzenia. Fajnie było. Poranne espresso i kanapki z miodem po takim treningu smakują wybornie. Miłego dnia! Ja dziś mam swój dzień niezbyt fajny (ale poranek udał się, indeed 😉
–
ocobiegatu
2011/05/18 08:55:54
Co do powyzszego wpisu picta : trening HIIT skoro swit , w maratonie bedzie git…:).
Dziki- nie zrobilem nawet dlugich interwalow , bo zdaje sie odpoczynek ma byc niepelny.A wiec dalej sie nie splamilem interwalami – pocieszam sie.:).Natomiast mam pomysl na oco-„interwaly”. 3km maks , 3km spacer (limit czasowy 35minut), 3km maks. Zyciowka liczona jako suma z dwoch maksow, bez wliczania czasu spaceru. Dobra zabawa , gdyby nie to zmeczenie.:).
Na poczatku drugiego maksa , gorszego od pierwszego o 16s, mialem lekkie pobolewania w lydce , kolanie. Cos miesnie , wiezadla sie zdziwily . No a co ty Tu nam ? MImo to bieglem bo bylem zdeterminowany. Choc mysli o kontuzji przychodzily. Po 0,5km przeszlo. Nie jestem jeszcze troche przygotowany do takich wyczynow ale powoli takie niespodzianki dla organizmu bede robil. Niech sie organizm wystraszy,ze nic nie wiadomo co sie zdarzy i juz o pewnych jakichs adaptacjach pomyslii.Ja jestem od treningu , organizm od adaptacji. Jakos wspolzycz trzeba..:).
–
johnson.wp
2011/05/18 09:29:21
Dziki zdaje pytanie – Johnson odpowiada. Buty powieszone na kołku, bo walczę z prywatnym demonem bezradności naukowej. Stosuję metodę paniki przedgrantowej więc opadam z sił. Ostatnie wyjście w plener było w niedzielę, gdy testowałem komplet kolarski, teraz ćwiczę finisz w niedoczasie, ale nie umiem przyspieszyć.
–
johnson.wp
2011/05/18 09:35:40
Corvusiasty, moje przygotowanie w zeszłym roku – 3 tyg przed Rzeźnikiem Nadwarciański kompletny + 2 x poprawka na Mount Morasko po 2 i 4 dniach, a dalej tylko rower, 5x po 1-1.5h w odstępach regeneracyjnych. Tydzien przed – jedzenie i dużo spania. Polecam:)
–
anna.bl
2011/05/18 10:43:02
Dziki, znasz tę inicjatywę: http://www.masanaautyzm.pl/ ? Żałuję, głównie z uwagi na szczytny cel, że nie mogę wziąć udziału. Serdeczności.
–
quentino-tarantino
2011/05/18 19:43:07
Personalna BEST-ja czyli pigułka MH10
http://www.quentino.pl/
–
ocobiegatu
2011/05/18 21:06:42
Mam alternatywna propozycje na trening quentino pt. spuszczony balon..:).
2,5 km w tempie zyciowki na 5km , potem 5km w tempie zyciowki na 10km , wreszcie 10km w tempie zyciowki na 21,1.:).
Nie zartuje. Bieganie rzeczywisciwe moze byc jakies tworcze.. W koncu tworca ma radosc ze swego dziela. Inna sprawa , ze nie widzialem potwornie zmeczonego malarza albo rzezbiarza..:).
–
ocobiegatu
2011/05/18 21:17:20
Sorry -2,5km w tempie zyciowki na 5km to przesada – dajmy 2km . O tyle to dobre , ze mamy trening na 17km – czyli 17 mgnien wiosny..:).
trening SB – dla jednych sila biegowa , dla innych spuszczony balon ..:).
–
fajka
2011/05/18 21:59:58
Corvusiasty – propozycja kusząca, ale do Piechowic mam ok. 100 km. Ponadto będziesz tam w samym środku tygodnia pracy. Ciężko..
Ale będziesz się dobrze bawić. Hotel Las to zacne miejsce. Byłem tam.
–
piotrek.krawczyk
2011/05/18 22:01:55
Oco – to były interwały. Nie wymiguj się 🙂 Ania – w Masie na Autyzm wystawialiśmy (Stowarzyszenie Terapeutów) jedyną w tej imprezie reprezentację osób z autyzmem. W tym roku nie jedziemy, nie damy rady. Johnson – na panikę nie ma jak przewietrzyć umysł w tempie 5’06 na dystansie 42,2 🙂 A Twój BPS pod Rzeźnika doskonale korespondował z wytycznymi Basi MEL. Urodzeni ultrasi rozumieją się bez słów? A Dziki dziś zrobił półdługi trening bez płynów, na wszelki wypadek, pod Rzeźnika, jakby na połoninach zabrakło w bukłaku. 22 km po Puszczy prawie dwie godziny w tempie 5’24. Jak mi się wydawało, że chcę pić to żułem upolowane liście. Dobra jest lipa, jawor, grab, olcha. Dąb i brzoza mają garbniki, ściągają śluzówkę i jeszcze bardziej chce się pić. Do żucia nadają się też młode igły świerkowe lub sosnowe. Z podszytem i runem lasu ostrożnie ze zjadaniem, sproro roślin zawiera czynne substancje farmakologiczne w tym trucizny. Puszcza pachnie perfumami konwaliowymi, a to po prostu konwalie majowe. Konwalii nie spożywamy, cała apteka zawarta jest w konwalich, szczególnie kiedy kwitnie.
–
fajka
2011/05/18 22:02:36
Corvusiasty – nabiegać się w Piechowicach da, ale nastaw się na góry. Płaskiego terenu nie znajdziesz. Ale przed Rzeźnikiem to chyba dobrze ??
–
bolek.03
2011/05/19 09:45:29
News z rodzinnych stron. Dla tych Panów hasło: „Bieganie to wolność” ma bardzo dosłowny sens. http://www.isanok.pl/sanok-i-okolice/skazani-wczaj-si-w-ogolnopolsk-akcj
–
corvus78
2011/05/19 19:45:49
Dziki, Johnson dzięki za wskazówki dotyczące BPSu;
Fajka szkoda, że się nie spotkamy, ale całkowicie rozumiem; Hotel Las znam bardzo dobrze, jeździłem tam jak jeszcze nie był tak rozbudowany i nie było pływalni; kiedyś nawet byłem w apartamencie Marka Niedzwieckiego oczywiście tylko jako zwiedzający :), ale wówczas nie biegałem i nie znam ścieżek;
spokojnego wieczoru
–
piotrek.krawczyk
2011/05/19 20:58:10
Dziki dziś znowu odwiedził polankę z mety Biegu Czterdzieści i Cztery. Podium dostało oprawę w postaci liliowego bzu. Wyspio pięknie by się prezentował otoczony wieńcem z kwiatów 🙂 Ale długo by nie postał, celebrację i dekorację rozpedziłyby huligańskie bandy komarów. To razem 24,5 km w tempie 5’27. A 17. Trening Otwarty będzie tożsamy z pierwszym Biegiem Wisły. Bieg Wisły to zdarzenie biegowe z przekroczeniem rzeki Mostem Gdańskim, trasa wiedzie m.in. nową scieżką rekreacyjną po praskiej stronie. Start z okolic Pomnika Sapera na końcu osi czerniakowskiej. Nie pamietam o której godzinie 🙂 chyba o 12:00. Meta na prawym brzegu Wisły przed Mostem Łazienkowskim. Dystans około 10 km. Z mety na start do depozytów bedą zawodników dowozić promy. Dziki przybiegnie z kamelem spod Lasu Bielańskiego i wróci po biegu biegiem na Bielany, to będzie razem trzydzieści parę kilometrów. Zapraszam na wspólny dobieg na Bieg Wisły i wspólny powrót – to będzie pełny 17. Trening Otwarty. Zaczynamy godzinę i 15 minut przed startem BW (czyli chyba o 10:45) spod Lasu Bielańskiego od strony ulicy Podleśnej – tam jest przy lesie postój taksówek, a za nim malutki parking. Dobiegamy powoli na start, mieszamy się z tłumem na 10 km, odbieramy medal i wracamy trasą dowolną. Jutro precyzyjnie podam czas startu pełnego 17. Treningu Otwartego i treningu otwartego w ramach Biegu Wisły. Dziki
–
wyspio_biega
2011/05/19 21:22:43
Dziki, na komary mam tajną broń – moje nowe żółte ciżemki. Żółte jak jasny gwint. Komary zalane żółcią nawet się nie zbliżają. A może nie nadążają, bo ciżemki same niosą.
Nowe obuwie sprowokowało pierwszy po maratonie ciężki trening, odkładany od ponad tygodnia z powodu rozładowania baterii. A wyszło tak:
6x200m po 38s
3x1000m po 3:30
3x400m po 79s
Było i szybko i ciężko, bo pogoda nie rozpieszcza. Z truchtaniem przed i po i w trakcie 14km. Wszystko pod czerwcowe sprinty na 5 i 10km.
Pozdrawiam
wyspio