czekoladka

Jedliście kiedyś czekoladę? Pyszną, z nadzieniem czekoladowym, która zgodnie ze sloganem rozpływa się w ustach. Zapakowaną w papierek z logo i to do tego tak mądrze wykonany, że otwiera się przez rozchylenie z jednej strony, a potem da się znów magicznie zalepić.

Uwielbiam tę czekoladę, zwykle po obiedzie zjadam sobie niezły kawałek. Wkładam do ust i cieszę się smakiem, jak literaturą.

I nigdy nie myślę o tym, że ktoś wymyślił to opakowanie, stworzył logo, sfotografował krowę na okładkę, wyselekcjonował i zakupił ziarno kakaowe, zbudował salę produkcyjną, wprowadził park maszynowy itp. itd.

Tak rozmawialiśmy sobie z Moją Sportową Żoną w środku obozu w Rabce. Dajemy ludziom czekoladkę, ciasteczko, wisienkę biegową. Ale tylko my wiemy, jak sadziliśmy nasiona kakaowca. Pamiętam ten zimowy wieczór, kiedy obgadywaliśmy pomysł, pierwszą wersję strony internetowej, rejestrowanie działalności gospodarczej, wybór pensjonatu, pierwsze zgłoszenia obozowe, kupowanie piłek, tysiąc szczegółów, które musieliśmy dopiąć, żeby czekoladka była gotowa do spożycia.

Nasi obozowicze biegają jak w transie, a my żyjemy jak w amoku. Dziś były drugie podbiegi, tym razem ze skipami (A) i drugie wzmacnianie/rozciąganie z MSŻ na sali fitness. Wracając z podbiegów znów pokonaliśmy w bród Poniczankę w ramach krioterapii. Wczoraj rano niezła wycieczka biegowa na Luboń Wlk., plus trochę teorii. Przedwczoraj wbiegliśmy na Krzywoń, a po południu na stadionie były i piłki, i płotki, i sztafety. Prawdziwa sportowa orgia.

I ludzie. Mógłbym Wam godzinami opowiadać, kto jak biega, jakie ma cele, jak myśli do nich podążać, co może poprawić w swoim bieganiu, żeby je pewniej osiągnąć. Chciałbym zawsze mieć taką pracę, w której będę miał tyle satysfakcji z emocjonalnego kontaktu z ludźmi, co tutaj.

Na bank zrobimy kolejne obozy. Nie wiem, czy będą lepsze, czy inne, czy jakie. Wiem, że tylko ten był pierwszy.

Wczoraj opowiadając o maratonie mówiłem tym z obozowiczów, którzy jeszcze mają go przed sobą, że to wielkie przeżycie, bo nie czeka nas już tak wiele ważnych „pierwszych razów” w życiu. My też pierwszy raz zrobiliśmy teraz obóz. I ta czekoladka se ne vrati.

Updated: 11 sierpnia 2011 — 18:55

  1. 1.marsz

    2011/08/11 22:19:38

    10 km wb2, od jutra biegowy urlop
    pozdr. marsz


    majka.bally

    2011/08/11 22:48:58

    Strasznie zazdroszczę uczestnikom obozu, strasznie!
    A ja rozpoczynam 5-dniowy, nieprzyzwoicie długi weekend.
    Będzie biegowo-rolkowo-rowerowy, o ile rower jutro naprawią, bo wczoraj miałam kraksę.. Liżę rany, a siniaki dzisiaj już trochę rozbiegałam ;
    pzdr

    majka.

    ps. KOLKA? Miałam ją, gdy zaczynałam biegać, ale u mnie pomogło przed biegiem kręcenie brzuchem, ręce w górę i wymachu itd. i żadnej wody 15-20 minut przed biegiem. a jak złapie mnie na biegu, to nie puszcza, nigdy, choć nie miałam już długo.
    jak znowu przyjdzie, wypróbuję sposób Que, bo chyba tak nigdy nie robiłam.


    basdlamas

    2011/08/12 10:05:32

    Bas wczoraj był jakiś nietomny i odpuścił na dzisiaj bieganie. Dzisiaj 10 km ale nadal spokojnie + 40 km dzisiaj na rowerku będzie:). W niedziele długie wybieganie. Bo do Piły i Wrocka mało czasu:)


    beat.usia

    2011/08/12 12:50:56

    Ja tez zazdroszcze obozu, oj jak bardzo… Bylam pewna, ze tam bede, bylam pewna, ze w pazdzierniku przebiegne z siostra jej pierwszy maraton…A tu kontuzja juz od 4 miesiecy bez biegania, no i ominely mnie te ‚cudowne dwa pierwsze razy’, jest jednak swiatelko, poprawa nastepuje i za 8 – 10 tygodni bede mogla biegac!!! Hurraaaa!!!

    Przyjade na drugi oboz – moze z siastra :), pobiegne z siostra jej drugi maraton!

    Pozdrawiam serdecznie producentow ‚czekoladki’ i jej degustatorow :)))


    tanczacy_jastrzab

    2011/08/13 16:49:44

    Jastrząb wyjechał na swój obóz nad Narew i zapomniał butów. No to jutro rano do Bielska Podlaskiego zakupić jakieś jednorazówki. Podobno w rynku na straganach są najtańsze.
    Poza tym mam wszystko, łącznie z nowym zegarkiem N+TomTom 😉
    A przed wyjazdem pięknie żeśmy sobie pofruwali z Dzikim. Dawno tak cudownie Jastrząb nie szybował:)
    Bieganie z Dzikim to zawsze jest więcej niż takie zwykłe napi…lanie kilometrów. Dziękuję Ci Dziki, jest mi z Tobą bardzo dobrze (musiałem to wyznać publicznie).
    Wasz Jastrząb


    quentino-tarantino

    2011/08/13 19:44:05

    Wiara czyni c…udar

    http://www.quentino.pl/


    johnson.wp

    2011/08/13 20:41:57

    Jastrzębiu – a może mały skok w bok? Na urlopie może się zdarzyć, Dziki wybaczy… Jestem od dzisiaj na wywczasach niedaleko Ciebie, bo w Białowieży 🙂 Wypuścimy się razem po Puszczy? Jestem tu krótko ale może w poniedziałek wczesnym rankiem? Jesli nie możesz to nie obrażam się – może być bieg równoległy, Ty nad Narwią, ja pod dębami. W razie co 503053529.
    PS. Ja po swoje buty zawrociłem dzisiaj po 200 metrach od wyjazdu:)


    biegofanka

    2011/08/13 21:09:42

    A ja mam dość… i idę spać, bo oczy „na zapałki” już prawie mam. Z planu weekendowego treningowego w tym tygodniu „nici”. Wczoraj próbując ogarnąć się z pracą, kiedy już myślałam, że choć w weekend jeszcze muszę trochę popracować, żeby dopiąć pewne sprawy, zanim za kilka dni na urlop wybędziemy, to „wyrwę się” na dłuższe bieganie, to niestety… nasz starszy syn złamał sobie pechowo rękę podczas popołudniowej przejażdżki rowerowej z kolegą… krążę od wczoraj między szpitalem, domem i biurem…


    johnson.wp

    2011/08/13 21:15:49

    O- widzę że w Puszczy Białowieskiej płynie Narewka – to może być bieg równoległy:)

    Ja swoją czekoladkę miałem w czwartek. Pewnie mieliście taką błogość. Pedziłem na kolarzówie i śpiewałem razem z „Raz Dwa Trzy”. Dało radę pełnym głosem i to była ta chwila:) Zmęczenie przyszło później, bo przypomniały się środowe interwały. A wczoraj aquathlon…
    Obozowanie się zaczęło, bo sezon startowy blisko. Jeszcze nie wymysliłem BPS-a. Pomyślę za chwilę. Wziąłem ze sobą „Biblię triathlonu” – prawie nie czytana:), ale wymyślę coś swojego, bo w planach na jesień nie tylko to 🙂
    Plany takie: 4.09 – połówka IM, liczę na to, że zmieszczę się w 6h. Jak ćwiczyłem dyscypliny osobno to udawało się :)) 25.09 – połówka „normalna” w Zbąszyniu, blisko Poznania i byc może pozwoli wyrównac tegoroczne porachunki z tym dystansem. Do złamania 1:36. Może jeszcze uda się dycha w Rakoniewicach na tydzień przed MP. A na MP biegnę razem z Fajką po 3:35. Plany ambitne, ale to u mnie normalne:) A jakie są Wasze projekty? Piszcie. Oco-kajet otwarty…


    johnson.wp

    2011/08/13 21:21:15

    Biegofanko – trzymaj się. Rękę w gips i pojedziecie. Uda się.


    biegofanka

    2011/08/13 21:23:42

    Johnson – dzięki. Wszystko okaże się w poniedziałek. Mój plan jest taki, żeby te dwa maratony (Wrocław i Poznań) przebiec, a o czasach to już nie myślę… jak się uda, tak się uda.


    ocobiegatu

    2011/08/13 21:34:27

    Mój plan to (Aleksandra-zdrobniale)ć maraton. Jednak mi żal i się biję z myślami a nawet walczę aby wziąć udział.Raczej na pewno , jesli co, to tylko chodem. Więc pół na pół szanse widzę . Dziś znów spotkała mnie jakaś choroba niechęci do długich dystansów. Mam to całą wiosnę i teraz.Miało być 21,1 a było tylko 10km. Zaczynam długi bieg a mi się nie chce. Mam mnóstwo pracy i innych reczy i w czasie biegu myślę ile czasu tracę . Powstaje wtedy zmęczenie na główce. Napiszę jeszcze o zmęczeniu na swoim blogu. W każdym razie zbieram teraz niezły materiał..:). Poznym popoludniem sie wkurzyłem tą moją poranną biegową dezercją i poszedłem na maksa – bieg na 2,5km. Czyli drugi trening w ciągu dnia…
    Super sprawa. Rano po biegu kilka minut czułem pobolewania na obu rzepkach a po tym drugim treningu nic..Trzeba dac sobie kopa ..Tętno pod koniec na pulsometrze 180 . Wie się ,żę się żyje a i tętnice oczyszczone z blaszek miażdzycowych..:).
    Jak sie biega co lubi to samo sie uklada a jak ma sie jakas niechec , np. co do dystansu, dlugosci to sie chyba uklada w druga strone..


    piotrek.krawczyk

    2011/08/13 22:05:50

    Chłopaki. Nie z Dzikim takie numery. Pojutrze rano jadę do Małych Córek i Jakże Pięknej Żony na Suwalszczyznę. Zrobię skok w bok i koło południa moglibyśmy pobiegać samotrzeć! Ustalcie miejsce, Dziki dojedzie. Zresztą będę dzwonił do Was. I Tobie Jastrzębiu mógłbym dowieźć buty, jak to zorganizujesz logistycznie. A dziś odbył się 26.Trening Otwarty, którego nie oglosiłem pod blogiem, bo padł wczoraj na długo serwer. Ale kto miał pobiec to pobiegł. I Jastrząb zażądał nieludzkiej pory startu. To polecieliśmy po Kępie Potockiej, potem wzdłuż Wisły i z powrotem. Razem 24 km. Jak zawsze BNP, pierwsze pól dystansu raczej koło 5’29, druga połówka raczej po 5’12, ostatni kilometr 4’37. Jastrząb narzekał, że nie ma mocy, ale raczej wyszło inaczej… A wczoraj Dziki znów wykonał trening pod połówkę, takiego mini Graiffa zrobiłem. Na dystansie półmaratonu:
    16 km w tempie 4’55
    4 km szybciej niż planowany półmaraton – 4’09 (plan na 1:30 to 4’15)
    1,1 km w tempie 4’00. 65% asfalt w Puszczy, reszta leśnym, w miarę równym duktem. Kilka przeszkód wodnych, w tym bieganie po workach z piaskiem. Ludność osad puszczanskich walczy – łopaty przeciw niepowstrzymanemu żywiołowi, wybudzonym i rozdrażnionym deszczami bagnom. Dziki


    kawonan

    2011/08/13 23:38:21

    A mnie zaniosło dzisiaj do Olsztyna na Wheeler Triahtlon MTB-przygoda dla amatorów.Super imprezka, tym fajniejsza, że byłem 33-ci w open i 2-w kat. wiek.Za rok spróbuję w Grand Prix.Następny start – 11.09.-połówka 3 w Iławie.Pozdro !


    piotrek.krawczyk

    2011/08/14 00:24:31

    Kawonan – Gratulacje! To było pływanie, rower i bieg! Brawo! Pierwszy triatlonista pod blogiem! Z wynikiem!


    tanczacy_jastrzab

    2011/08/14 09:55:09

    Johnson dzięki za zaproszenie. To dla mnie zaszczyt biegać z Tobą i z Dzikim (sorry za ten „wersal” ale to prawda).
    Jastrząb już ma buty. Czarne śmigacze za 45 zeta!!! Muszę wyglądać jakoś strasznie biednie i szczurowato;) bo pani sprzedawczyni od razu zeszła z ceny. Idę je zaraz rozbiegać. Wasz nadnarwiański leśny Jastrząb


    johnson.wp

    2011/08/14 21:15:41

    Biegofanko – do Poznania to na pewno sie wygoi 🙂 Będzie pyrkowe zwycięstwo:)

    Kawonan – jesteś pierwszy! To przywitaj mnie w klubie:)

    Jastrzębiu – jaki tam wersal, Puszcza wzywa:) Ale nam się udało zgadać! Czekam zatem ok. 11. Adres: Krzyże 20, zaraz przy wjeździe do Białowieży. To miejsce startu. Dokładnie przy „geometrycznym środku Puszczy Bialowieskiej” jak mówi mapa. Trasa poprowadzona palcem na mapie. Będzie Rezerwat Krajobrazowy prof. Szafera i pogańskie „Miejsce Mocy”:)
    Pętelka ok 20km. Może być wg cytatu „pierwsze pól dystansu raczej koło 5’29, druga połówka raczej po 5’12, ostatni kilometr 4’37.”:)


    piotrek.krawczyk

    2011/08/14 21:19:22

    Tu Dziki
    Jutro wydarzenie biegowe w Puszczy. Nie w Puszczy Kampinoskiej. W innej kniei. Tak, wszystko udało się logistycznie i pobiegniemy – Johnson, Jastrząb i Dzik,i po królestwie, w którym łosie kłaniają się żubrom. A Dziki poczuł słabe strony swej mocy. Oj poczułem… Osiem razy po 2 minuty na niepełnym odpoczynku po 1 minucie. Od piątej tempówki zwaciałe nogi, mięśnie podlane kwasem mlekowym. Po ostatnim szybkim odcinku zrobiłem pełny trzyminutowy odpoczynek i jeszcze raz – to była najszybsza dwuminutówka. Tak wyglądały po kolei:
    1 – tempo 3’47
    1 – 3’45
    3 – 3’48
    4 – 3’50
    5 – 3’39 – myślałem, że padnę
    6 – 3’52 – coraz wolniej na przerwach w wolnym biegu
    7 – 4’01 – nic nie mogłem zrobić
    8 – 3’57 – ostatnimi siłami, chciałem koniecznie przebiec ponad pół kilometra na odcinku
    9 – po odpoczynku przez 3 minuty – 3’26 – bez zdychania, fenomen pełnego odpoczynku
    Zaliczam, ciężko było. Ale to dobrze… Dziki spakowany, jutro w drogę na Suwalszczyznę do Jakże Pięknej Żony i Małych Córek. A po drodze wakacyjny bieg po Puszczy Białowieskiej z Jastrzębiem i Johnsonem. Cieszę się jak dziki.
    Dziki


    piotrek.krawczyk

    2011/08/14 21:44:53

    Biegofanko – musi być dobrze, jeśli Ty się zajęłaś poszkodowaną rączką. Teraz rączka sama będzie się zrastać, a mamy nie biegają rączkami dzieci na szczęście, tylko te nadopiekuńcze, a nie te mądre jak Mama Biegofanka 🙂 Jestem pewien, że Twój syn nie chciałby, żebyś odpuszczała z jego powodu treningi… Dziki


    basdlamas

    2011/08/14 23:00:28

    Bas chciał poinformować że zespół basa przestał istnieć. TRANSLINER został rozwiązany…. jednak bas nie kończy z graniem 🙂 powstanie coś nowego, może ciekawszego.
    Biega ,Biega, jeździ pływa… mam nadzieje ze dołączę kiedyś do Triatlonowego Odłamu.


    biegofanka

    2011/08/15 17:55:04

    Dziki, Johnson i Jastrząb – mam nadzieję, że udała się Wam dzisiejsza wyprawa biegowa:)


    biegofanka

    2011/08/15 18:01:07

    Bas – graj, graj dalej. Powodzenia w realizacji nowych pomysłów:)


    kawonan

    2011/08/15 18:04:30

    Dzięki, dzięki za gratule Dziki.Tylko dystans tych zawodów był tak krótki(375 m pływania,7.5km rower i 2.5km biegu), że chyba nie zasługuję na miano pierwszego triathlonisty na blogu.Co innego Johnson- trzymam kciuki za Twoje Borówno


    biegofanka

    2011/08/15 18:33:22

    Wczoraj zadzwoniłam do znajomego biegacza, żeby pobiegał dzisiaj ze mną 2 godziny po lesie… musiałam odreagować… dziś rano ponad dwie godziny lekkiego crossu na leśnych ścieżkach… to było mi potrzebne…


    biegofanka

    2011/08/15 18:36:40

    Kawonan – nie bądź taki skromny. Gratulacje:))


    piotrek.krawczyk

    2011/08/15 21:03:51

    Tu Dziki
    Bas – a to dobrze czy źle, że rozszedł się TRANSLINER? Bo różnie może być. A jakby co reaktywacje są nadal modne 🙂
    Biegofanko – fajnie, że udało Ci się pobiegać. Nic a nic nie straciłaś na formie, jak widać po długości biegu. A Dziki już znowu w Becejłach na północ od Suwałk. Bociany już zdenerwowane, ostatnie narady i grupowe rozciągania przed startem sezonu jesiennego. Za dwa tygodnie znikną aż do wiosny. To są dopiero ultrasy! A po Puszczy Białowieskiej biega się inaczej. Inne proporcje gatunków drzew, inne odcienie zieleni, błoto inne (bardziej śliskie niż w Puszczy Kampinoskiej), inaczej pachnie las. Tak, dziś odbył się Bieg we Trzech. Już jest dla mnie kultowy i niezapomniany. Niesamowite! Chwilę po alercie Johnsona byliśmy gotowi. I poszło. Start koło południa, koło głazu umieszczonego dokładnie w środku Puszczy. Zlot gwiaździsty, z rożnych stron, żeby sobie pobiegać… Wcześniej poznanie Rodziny Johnsona z mityczną dla Dzikiego Joasią i dwoma synami skazanymi na bieganie, chociaż o tym może nie wiedzą, ale taki materiał, i genoyp, i fenotyp, nie ma prawa się zmarnować 🙂 Johnson ustawił trasę, były Dzikiego ulubione rympały, było małe zawieruszenie, cały czas las, obcy las, który oswoił się Dzikiemu po 12 km biegu. Wtedy mnie wciągnęła Puszcza Białowieska, a to już prawie koniec. Razem wyszło równo 20 km, średnio po 5’27, lekkie BNP, szkoda, że obraz z Garmina będę mógł zrzucić dopiero w czwartek po powrocie. Dzięki chłopaki! Johnson – długi krok i proste plecy, zobaczyłem dziś jak Ty ładnie biegasz. Jastrzębiu, w ocierających i sztywnych butach ze straganu, po dwóch solidnych treningach, a dziś trzeci z rzędu, Jastrzębiu, Sochaczew będzie Twój (mam nadzieję, że nasz 🙂
    Polecam spontaniczne i sytuacyjne skrzykiwanie się na treningi. Dziś nowa jakość. Jakby co, do czwartku rano Dziki przebywa na Suwalszczyźnie. Dziki


    corvus78

    2011/08/15 21:56:33

    Dziki, Johnson, Jastrząb, ale fajny mieliście bieg – zazdroszczę pozytywnie – chciałbym tam z Wami być…

    … a biegowo to wczoraj przecierałem kolejny odcinek nadwarciańskiego szlaku Johnsona, tym razem z Chojna do Sierakowa lub Wronek (decyzja miała zostać podjęta po dotarciu nad Wartę) i dobiegam nad rzekę w okolice przeprawy promowej i zaskoczenie 🙁 nie da się eksplorować ani w prawo do Sierakowa, ani w lewo do Wronek; krótkie czytanie mapy i decyzja podjęta wracam trochę asfaltem i przebijam się łąkami/polami nad Wartę w kierunku Sierakowa; i biegnę/idę 3 km gdy biec się nie da, bo po bagnie z trawą do pasa ciężko jest biec, po spotkaniu z wypasanymi krowami, elektropasterzami i pieskami polnymi (chyba psy przestały mnie lubić :() odbijam do jakiejś drogi i dalej wzdłuż Warty, ale kontakt wzrokowy z rzeką jest już utrudniony; biegnę i podziwiam gospodarstwa co propagują wiejskie życie z konikami, strusiami i krowami; po 12 km następuje odwrót (plan zakładał około 20 km – pochorobowa smycz) i wracam, ale nie lubię biegać tymi samymi drogami więc odbijam do lasu i tak wyszła połówka http://www.endomondo.com/workouts/19303610 ;

    spokojnej nocy


    tanczacy_jastrzab

    2011/08/15 22:31:23

    Pięknie było. Niezwykle było. Jastrząb nie umie opisywać bo od lat wielu pisze tylko raporty biznesowe – czyli ubogi przekaz, fakty i zero emocji. A tam były emocje zwłaszcza. Tak, skrzykujmy się:)
    Dzięki Johnson za bieg, dzięki Wam Skarby Johnsonowe za przyjęcie. Dzięki Dziki za to, że „zboczyłeś”.
    Wasz Jastrząb (Jutro idę na kajaki bo stopy nie nadają się do biegania. Po wypasionych śmigaczach „piątej generacji” nie da się biegać w plastikach ze straganu)

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.