Wojtek chodzi po świecie, robi trening w Lesie Kabackim, autoryzuje reportaż do Gazety, zjada na kolację pięć węglowodanów z pastellą i szynką, normalnie żyje. A obok istnieje jakiś Staszewski, którego książkę wystawili na widocznym miejscu w Empiku. Wiem, bo byłem i zobaczyłem, taka chwila próżności.
Staszewski, którego słyszę w radiu, w Jedynce, kiedy wsiadam do samochodu po prezentacji w Centrum Biegowym ERGO. Normalnie naciskam guzik i Staszewski wyskakuje z radia.
Czuję się z tym, jak w jakimś reality show, w Truman Show, w show must go on. Boże, jeśli jesteś, spraw, żeby mi tylko nie odbiła palma. Bo palma się potem odbija czkawką.
Łapię dystans w Rabce. Koło lodowiska oraz przy stadionie leżą jeszcze hałdy brudnego śniegu. Matka Mojej Sportowej Żony opalona, bo jak tylko wychodzi słońce jadą w góry na rowerach. Ojciec MSŻ wraca z pracy wyszczuplony, od razu w drzwiach widać. To przez rower i przez biegówki, które odkrył tej zimy. Po ośmiu godzinach treningów się śmiga. Nie wiem, nie przebrnąłem dotąd w życiu przez trzy godziny na biegówkach.
Biegnę jutro w góry szukać spokoju w sobie. Między szczytami. Szukać pogodzenia ze swoją porażką w Łodzi. Będę przeżywał radości podopiecznych, w samym tylko Dębnie padną co najmniej cztery niesamowite życiówki, jak bonie dydy (czy ktoś wie, jak to się pisze i jaką to ma etymologię?). A ja nie osiągnę ani kawałka celu.
To jest już chyba ten szczyt, na który nigdy nie wejdę. Złamanie 2:45 zaplanowałem na jesień, ale teraz miał być duży krok w tę stronę. A będzie krok w tył.
Wczoraj był trening prawdy. Prawda okazała się okrutna. Miało być trzy razy 3 km w tempie maratonu. A za tempo maratonu byłem w stanie przyjąć zaledwie 4:00 na kilometr, co daje wynik zaledwie 2:49 czyli na poziomie poprzedniej życiówki. Ale nawet z tego niewiele wyszło, pierwsza trójka w tempie 4:00, druga 4:03, trzecia 4:02.
Co z tym zrobić? Biec na 2:55, optymistycznie licząc na tyle mnie stać. I jeżeli potwierdzi się ta większa niż zwykle wytrzymałość, to może się udać 2:52-2:53. A jeżeli się nie potwierdzi, będzie 2:58, jeśli w porę skoryguję plan.
A może postawić sobie inny cel. Pierwsze 25-30 km przebiec z grupą na 3:00, a potem jej uciec. Ale ile mogę nadrobić na kilkunastu kilometrach? Trzy-cztery minuty maks. A jeśli nie będzie siły do nadrabiania i nie złamię trójki? Nie po to trenowałem od grudnia, żeby przeskoczyć pod poprzeczką.
Przed środowym bieganiem miałem trening mięśni odcinka lędźwiowego grzbietu. Zamieniliśmy się niedawno z MSŻ, teraz ona myje co tydzień sanitariaty, a ja odkurzam i jadę mopem. Każdy trening trzeba robić z głową. Zastanawiałem się od paru tygodni, co mnie tak boli tzw. krzyż. Złapałem ten ból tydzień temu przy odkurzaniu, przy niewłaściwie pochylonej pozycji z rurą pod stołem czy pod biurkiem. I teraz pilnowałem techniki – pochylałem się w pasie utrzymując proste plecy. Będę się musiał do tych treningów wzmocnić brzuszkami i grzbietami.
We wtorek zrobiliśmy z bankowcami podbiegi (bo dawno nie było, chciałem wrzucić ten bodziec przed maratonem) i zbiegi (bo maraton blisko). Na pytanie, kto biegnie maraton w Łodzi, wyrósł las. Rąk.
Jak oni pięknie zatrybili. Biegają w większości od kilkunastu miesięcy do kilku lat. Po kilku miesiącach treningów zeszłej jesieni było trochę osiągnięć – debiutów w maratonie, poprawionych wyników, dwa nawet bardzo. Ale dopiero po roku treningów widać, jak trzon grupy przeskoczył sam siebie. Jak dobrze pobiegli w połówce, jak są gotowi do łamania czwórki czy innych barier, które ich dotąd ograniczały.
To duża radość biegać z taką grupą. Może mniej ważne będzie się dla mnie stawać, czy w Łodzi pobiegnę 2:52 czy 3:02 – a ważniejsze, ile życiówek będziemy mieli z bankowcami na koncie i jak wysoko oprocentowanych. Może coraz łatwiej, bez buntu wewnętrznego będzie mi przechodzić na pozycje trenera, ojca, dziadka.
Nie wiem. I na jaki wynik wystartować w Łodzi też nie wiem. Jak myślicie?
Jeszcze ogłoszenie. Zanim ogłosimy Podblogową Wiosenną Ligę Maratońską, trzeba podsumować Ligę Półmaratońską. Zgłaszajcie się jeszcze do końca tygodnia do formularza Robsssssa.
sten2012
2012/04/05 20:08:29
Jestem pierwszy – powinno być pogodnie ale nie będzie.
–
sten2012
2012/04/05 20:15:51
Muszę postawić klamrę zamykającą poprzedni wątek. Nie ma akceptacji dla debili, nie ma i nie może być. Popatrzcie co się dzieje na tak zwanej ścianie wschodniej, brak reakcji na bezczeszczenie grobów, jakieś bojówki narodowo-katolickie. Można wzruszyć ramionami jak się widzi taki szowinizm i fanatyzm. Można unikać pól spornych, szukać ścieżek biegowych. Ale czy chcecie czy nie w naszym kochanym kraju ponad 20% społeczeństwa jest w stanie nawet dziś powtórzyć Jedwabne. A nas wszystkich biegających w obcisłych rajtkach zamknąć w psychiatryku.
KONIEC
–
sten2012
2012/04/05 20:19:59
Wojtek – jak biec w Łodzi? Pytanie proste, odpowiedzi wiele, każda dobra. Biegnij tak żebyś nie żałował, że odpuściłeś.
Zabieram ze sobą do Łodzi pozycję literacką, będę potrzebował jakiś piękny wpis. Jest szansa, że kiedyś będzie jakiś Nobel lub chociaż szkoła imienia. Może na starość wnukom pokażę i będą dumni, że dziadziuś znał Staszewskiego, tego Staszewskiego.
–
sten2012
2012/04/05 20:20:26
3:0 Nokaut!!!
–
kamilmnch1
2012/04/05 20:42:04
ale mam radochę, co raz szybciej pojawiają się wpisy, nie muszę czytać ich na drugi dzień rano w pośpiechu 🙂
co do Łodzi to proponuję spokojnie zacząć a nawet bardzo, nie patrzeć zbytnio na garmina i zrobić sobie 5-7km finiszu żeby poczuć wiatr we włosach i moc, to dodaje smaku szczególnie jak wyprzedza się kilkuset biegaczy :)))
to piszę ja, żółtodziub :)))
no ale pytałeś to odpowiadam :))
–
kamilmnch1
2012/04/05 20:46:01
o żesz w mordę, na usprawiedliwienie mam tylko tyle, że trwa moja przerwa od biegania po debiucie w półmaratonie i sączę piwko i stąd w poprzednim wpisie błąd orto…;p
–
kamilmnch1
2012/04/05 20:48:03
a tak w ogóle to kolega mnie sprowokował i jeszcze jeden wpis- http://www.youtube.com/watch?v=y5c4H4oNZ0s
–
kamilmnch1
2012/04/05 20:49:32
a żeby był sprawiedliwy remis to jeszcze kolejny; jest na forum ktoś kto biega w Bydgoszcz?
–
sten2012
2012/04/05 20:52:29
Wojtek – wiatr we włosach jest najważniejszy:)
–
kamilmnch1
2012/04/05 20:58:24
to nie miało być złośliwe i dlatego tym bardziej nie było dopisku nt włosów że to bez podtekstów, ale wiedziałem, że licho się czai i wytknie mi te słowa 🙂
–
sten2012
2012/04/05 21:10:00
A ja myślę, że mimo wszystko jest to dobra rada. Trzeba tylko ustalić u źródła przy jakiej prędkości Wojtek czuje wiatr we włosach. Może jest to tempo 3:30?
Ja czuję już przy 6:30 i może dlatego jestem taki wolny?!
–
piotrek.krawczyk
2012/04/05 21:17:50
Tu Dziki
W historii było psychiatryczne określenie „debil”. I kretyn, imbecyl, nawet baran. Naprawdę. Teraz ten pierwszy to upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim. Proszę zatem nie obrażać osób z upośledzeniem 🙂 A stenowi debile to w istocie rzeczy bandyci, dla nich zero tolerancji. A na bieganiu razem – biegamy razem, poznajemy osobę, a nie jej doktryny lub wartości, to tylko nakładki na osobę taką, jaka jest… Gówno Dzikiego obchodziło, jakiej orientacji partyjnej, seksualnej, światopoglądowej jest np. Jastrząb. W ogóle się tym nie zajmowaliśmy, a przebiegliśmy wspólnie pół tysiąca kilometrów. Właściwie nadal nie wiem, no poza seksualną, pojawił się taki jakże naturalny temat… 🙂 Nic mnie to nie obchodzi, wolę spotkania z człowiekiem, nie z jego naroślami, z zaadaptowaną trensmisją kulturową, czyli z tzw. poglądami, na którą doprawdy mamy minimalny wpływ…
Dobra, co Dziki dziś… Dziki dziś coś tam procedował na Mokotowie, to zapragnąłem pobiegać po Lesie Kabackim z Johnem i mieć z głowy trening już w środku dnia. Chciałem wyjąć Johna z Gazety na dolnym Mokotowie lub z domu na Ursynowie, już miał Dziki kuszące deklaracje, że podbiegi Słonika i tylko podbiegi, bo John się martwi, że Dziki za mocno trenuje, ale już podczas wybierania numeru przypomniałem sobie, że John w drodze do Rabki. Złapałem Johna w Radomiu, dostałem błogosławieństwo na podbiegi i pojechałem na Kabaty sam. I były podbiegi, 6 razy 400 metrowy Słonik, w tym 4 razy pół aktywnie (bez zwalniania) i dwa razy aktywnie (pod górę szybciej) A jak sam, to nie skończyło się na podbiegach, sam dobieg na Słonika miał 6 km, to po prawie 5 kilometrach biegania w górę i w dół Dzikiemu żal się zrobiło już nabieganej objętości. To poleciałem na południe, żeby się zgubić w lesie i udało się zgubić, rympał i ogromny przedłużacz w jednym. Razem 31,15 km w tempie 5’34, najszybszy podbieg 4′ 03…
A John nie ściemniaj, w Łodzi pobiegniesz jak zawsze, tak jakbyś gonił upływający czas, „puścimy się pędem, może dogonimy te 2-3 lata” – Tytus deZOO 🙂 A blog Dzikiego leży. Ale wstanie, tak jak Dziki biegowo zmartwychwstaje. Dziękuję Szewczuku, tak mnie ktoś czasem pogania, ale dopiero dzisiaj Dziki usłyszał… Jakąś aktywność musiałem odpuścić, najmniej szkodliwe wydało mi się zawieszenie bloga… Ale Dziki też tęskni do DZIKI BIEGA PO ŚWIECIE… Zresztą muszę pisać dalej na skutek publicznej prowokacji Johnsona 🙂 Wczoraj sprawdziłem blog Johnsona, ma większą dziurę od Dzikiego, jest dobrze… A tu Johnson się otrząsnął… 🙂 Johnson pisze, Szewczuk pisze, to Dziki też napisze… To pa, nabiegany dziś Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/04/05 21:23:12
John jest łysy. Trochę po tacie, trochę sam sobie to sprawił 🙂 Na łysej głowie wiatr tańczy i bez żadnego tempa. Dziki bywa łysy, to wie…
–
sten2012
2012/04/05 21:28:56
Dziki – zaadoptowana transmisja kulturowa? Cios poniżej pasa:)
–
tanczacy_jastrzab
2012/04/05 21:35:41
Jastrzębia też goovno obchodzi jakiej orientacji Dziki jest. Bo Dziki fajny gość jest. TJ
–
johnson.wp
2012/04/05 21:39:59
No więc mam świadomość co do etymologii zwrotu „jak bonie dydy”. Zwrot ten oznacza 100% pewność, że coś istnieje albo nastąpi. A wziął się z nieodzownego atrybutu opiekunki do dzieci czyli bony, która musiała dysponować odpowiednim… przedsię-wzięciem:) Wiem co piszę, bo mną i moimi dwoma braćmi opiekowała się zażywna Pani B., o dość, niestety, bezpośrednim usposobieniu. Objawiało się ono w ten sposób, że jak coś zbroiliśmy, to było pewne, jak bonie dydy, że zaraz dostaniemy wciry przy pomocy metalowej trzepaczki do dywanów. Jedynym ratunkiem była ucieczka do łóżka i trzymać się z całej siły pod kołdrą ale i tak bolało…
–
piotrek.krawczyk
2012/04/05 21:50:41
Jesteśmy tym, czym nas raczyli rodzice, a oni są tym, co ich rodzice i ważne osoby im wpajali, pradziadków rodzice, otoczenie społeczne, siedem, siedemnaście pokoleń, my teraz to nosimy i podajemy dalej… nawet teraz mówi się „słoma z butów wystaje”, a facet ma nieskazitelny gajerek, mezalians i zderzenie z różnicami tej kulturowej transmisji (wielopokoleniowego przekazu wartości, dogmatów, tabu, itd…) mamy na każdym kroku… Podświadomość zbiorowa istnieje, także w niszach kulturowych, Jung niczego nie wymyślił, nazwał rzeczywistość… A dlaczego biegamy?
–
piotrek.krawczyk
2012/04/05 22:02:40
Obyczajów, estetyki, funkcjonowania w różnych rolach, reakcji emcjonalnych… Tego dotyczy transmisja kulturowa. Myślisz, że twoje wybory. Też. Większość jednak załatwiono już dawno za ciebie. To ani źle, ani dobre, tak jest… Wyjście z tzw skryptu to duża praca. Się opłaca 🙂 Dla siedemnastu pokoleń, co będą po nas…
Jastrząb – robimy pełny tysiąc razem w tym roku? 🙂 Dzi
–
ok123
2012/04/05 22:22:55
Taaa, ten wiatr we włosach Wojtka to chyba pojawia się coś ok. 1:00/km… 😉
A mi przyszła do głowy taka kwestia: który z czterech długich dystansów Wam najbardziej odpowiada i dlaczego? Odrzucam tu dziwne piętnastki, dwudziestki czy trzydziestki – skoncentrujmy się na dystansach olimpijskich plus półmaraton czyli: 5 km, 10 km, półmaraton, maraton.
Moje odczucia są takie:
– 5 km: to jakaś zabawa dla dzieci, paręnaście(dziesiąt) minut i po wszystkim? Owszem, zasapie się człowiek, ale godzinę po biegu już w zasadzie nie pamięta, że coś biegł
– 10 km: tu trzeba już bardziej konkretnie, ale jak dla mnie nadal trochę zbyt szybko i zbyt krótko. Z jednej strony – człowiek zmęczony, z drugiej – pewien niedosyt, że już po wszystkim
– półmaraton: to jest to! Dwie godzinki (w moim wykonaniu 😉 – trochę człowiek zobaczy, ma czas pomyśleć, czuje, że biegnie
– maraton: jednak cholernie długo, nudno i męcząco (ale mam bardzo małe doświadczenia 🙂
Reasumując: mój dystans to półmaraton! A wasz?
–
ocobiegatu
2012/04/05 22:27:58
A ja ponownie w obronie debili..Mam kolegę co go żona porzuciła i uciekla z dziecmi . Potem wpadł w chorobę psychiczna jakaś , polegającą na tym ,że w niczym mu w życiu juz nie zalezy..
Próbowałem go z moim kolegą zatrudnic na Targach Budowlanych w tym roku. Chodzil z tymi ulotkami ale wyszła klapa. Wszyscy się z niego śmiali..Wszyscy mogli powiedzieć , że to debil a ja przecież wiem ,że to wcale porządny i dobry człowiek tylko mu sie w życiu rozminęło.
–
ocobiegatu
2012/04/05 22:29:46
Odpowiadam szybko na ankietę – tylko 5km.:). A nawet jeszcze lepiej – 3km..
–
nuggers
2012/04/05 22:33:31
Wojtek, a czemu nie spróbujesz solidnego negative split’a? Mam wrażenie, że wszystkie, dosłownie wszystkie maratony, o których tutaj czytałem, biegłeś zawsze równym tempem. Weź raz zwolnij do 4:02-4:05 na początku a od np. 20 km zacznij przyspieszać. z Twoją wydolnością i poziomem wytrenowania możesz przecież w końcówce lecieć jak na 5 km 🙂 oczywiście żaden ze mnie spec, ale jeśli tego spróbujesz to się przekonasz. i tak wiesz, że życiówki w Łodzi nie będzie, więc dobra okazja.
m(n)
–
kamilmnch1
2012/04/05 22:57:12
po trzech piwach nadszedł czas na kolejny element roztrenowania- sen 🙂
udanej konwersacji :)))
–
1.marsz
2012/04/05 23:11:19
też zupełnie nie wiem jak pobiec maraton, po sobótce żaden mocny trening nie chce się udać…, lektura obowiązkowa „zaliczona” z przyjemnością zanurzenia się w podobieństwach i nostalgiach prl – może jakiś dziki mecz w nogę zagramy kiedyś (a nie wciąż tylko te maratony i połówki) – tak mi się zatęskniło, jak to po dobrej książce…
marsz
–
podopieczny_bartek
2012/04/06 07:57:53
A ja jednak myslę, że u Wojtka będzie poniżej 2.50. Oczywiście dużo zależy od warunków, ale jeśli tylko: pogoda dopisze + podobno bardzo szybka trasa + wydolność i wytrenowanie dadzą w sumie lepszy wynik niż można się spodziewać w tej chwili. Tym bardziej, że jak znam Kołcza to katował się mocno w ostatnich dniach i eksplozaj formy nastąpi dokładnie wtedy kiedy ma nastąpić, czyli w niedzielę:)
–
johnson.wp
2012/04/06 08:36:36
Transmisja kulturowa – piękne określenie, bo uwalnia od szyderstwa, żeś głupi, bo dałeś sobie coś wmówić. Kulturą się nasiąka do pewnego stopnia biernie, bo „człowiek to istota społeczna”. Człowiek jest jak gąbka, nie mamy zbyt mocnych barier i wchłaniamy wzorce z otoczenia. A te wzorce wypracowało jakieś tam doświadczenie pokoleń. Gdzie jedynym ratunkiem była beznadziejna walka tam teraz dominują czarno-białe wzorce, a tam gdzie zadziałała praca organiczna mamy wewnętrzną autonomię obywateli. „Kto z kim przestaje taki się staje” – to stare przysłowie zawiera również ładunek nadziei również dla naszego pokolenia, szczególnie gdy mamy Internet – potężne narzędzie transmisji:) Podłączajmy się do dobrej transmisji kulturowej czyli rozmawiajmy z dobrymi ludźmi albo jeszcze szerzej – szukajcie dobra w ludziach… a znajdziecie…
No to nam się rekolekcje zrobiły:)
–
sten2012
2012/04/06 08:38:46
Oco – kończąc operację o kryptonimie „Debil”. Czytaj ze zrozumieniem.
ok123 – zadałeś zaskakujące pytanie. Jak się nad tym głębiej zastanawiam, to zaczynam wątpić, czy te dystanse mają inny wspólny mianownik, oprócz fizycznego aktu samego biegania. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jeżeli mogę to wybieram 100km, dlatego, że to jeszcze przede mną.
–
sten2012
2012/04/06 08:40:51
Mam propozycję – wpiszmy przewidywane wyniki Wojtka w formularz, który zrobi ROBBS.
Nagrodę dla najtrafniejszego wyniku funduje Wojtek, nawet wiem co mogłoby to być!
–
sten2012
2012/04/06 08:44:23
Co to bieganie robi z ludźmi, Johnson – chyba się ziół opaliłeś z rana:))))
–
ocobiegatu
2012/04/06 10:45:39
Sten , jak Ciebie znam to lubisz pisać ,że ktoś pisze po ziołach..:). Tak i było o mnie ze 2 lata temu…Kojarze Cie po tamtym tekście do mnie już od lat.:)..Co do zrozumienia tekstu – jeszcze raz teoria Einsteina , względności. We wszystkim obowiązuje.:).
A teraz nr 2 recenzja ksiązki .:). Kupilem we wroclawskim Empiku , w Pasazu Grunwaldzkim. Najpierw szukalem. Nie znalazlem. Natrafilem na dzial historia Polski.Temat PRL modny, Byla tam pozycja za 19,9 , stron 214 o roznych smiesznosciach za czasow PRL. Nazywala sie zdaje sie Polska posmiewiskiem Europy w PRL , jakos tak. Na info dotarlem i Pani mi pokazala ksiazke na malutkim stoisku – kolekcja prasowa. Czyli tak. Temat ksiazki modny. Rynek celowy pod wzgledem ekonomicznym pasuje. I emeryt i 18- latek zaciekawiony prlem , tytulem , teoretycznie kupi. To nie jest o wedkarstwie , albo grzybobraniu a nawet bieganiu…Gdzie ten ryneczek kupiecki jest jak , za przeproszeniem , w Świdnicy…:). Czyli mamy rynki w calym kraju.
Ksiazka miękkim robiona , czyli w miękkiej okladce..). To akurat dobre. Nie lubie ksiazek w twardych okladkach. Te z miekkimi mozna zwyobracac ,powyginac. Pamietamy,ze rozciagania sa wazne. Ksiazka tez tego potrzxebuje.:).Nastepna sprawa – promocja . Gazeta robi promocje. To powinno pomoc dla tych co czytaja Gazete. Jednak inni potencjalni klienci , co nie wiedza o tej ksiazce, maja jednak male szanse aby sie nia zainteresowac. Nie wiem czy w kazdym Empiku w Polsce jest ta ksiazka tak ukryta. Okladka mnie zawiodla jednak pod wzgledem kolorystyki. Barwy sa blade. Tak sie nie rzuca klientowi w oczy jak myslalem..Najgorsze co jest w tej ksiazce to cena 29.99..Za 181 stron…To jest 40 jajek.Czyli dla emeryta co ma emeryture 500zl jest mysl , czy kupic ta ksiazke i przeczytac ? czy miec jajka na 2 miesiace.. Nie wiem jak jest na rynku wydawniczym , jaka jest symulacja ceny W kazdym razie, wydaje mi sie , ze powinno byc tak jak w biegu..Powinno byc tak ,ze rzuca sie na rynek pewna ilosc ksiazek , dla sprawdzenia popytu. To jest jak rozgrzewka przed bieganiem. Dopiero potem ustalamy wlasciwa, optymalna naszym zdaniem cene w dobrych relacjach ilosc klientow /cena i rzucamy na rynek..
–
sten2012
2012/04/06 11:47:11
Oco – nie potwierdzam, nie lubię pisać, że ktoś jest po ziołach. To było takie mrugnięcie okiem, taki żarcik. A teraz kończę ciężką pracę i idę się pakować. Jadę na moje kochane Kaszuby. W spisie powszechnym, w rubryce narodowość, wpisałem KASZUBSKA. Piszę o tym, po to żeby Prawdziwi Patrioci mogli się ślinić ze złości.
–
kawonan
2012/04/06 12:17:47
Sten – to w takim razie dla ciebie dzisiaj tylko łeda i sledze wandzone! Johnson – tak, rekolekcje wielkopostne ciekawsze niż w mojej parafii. Wojtek- słuchałem wywiadu w tok-u – ciekawie zapowiada się książka (też nosiłem taki rzemyk- teraz niepotrzebny :-)) Dostałem życzenia świąteczne z Białostockiej- bardzo miło Dziki.
–
kawonan
2012/04/06 12:28:17
I w tym nastroju życzę wszystkim zdrowia na Święta i na po Świętach!!! Pobodzenia w Dębnie , w Łodzi , w Krakowie( tam się wybieram z założeniem 3.50).
–
piotrek.krawczyk
2012/04/06 14:21:38
Oco – a gdzie tu recenzja??? A to znacie?: http://www.polskieradio.pl/7/686/Artykul/579434,Wojciech-Staszewski-Ojciecprl
Kawonan – wysyłamy życzenia m.in. darczyńcom 1%, którzy ujawnili swoje dane. Urzędy Skarbowe przysyłają nam te personalia z adresami, jesteśmy więc legalnie w posiadaniu bazy danych naszych dobrodziejów… 🙂 Pozdrawiam. Dziki
–
pict
2012/04/06 17:31:52
Aktywnie wziąłem udział w Czarnym Marcu (złamałem zasadę niekupowania dóbr kultury jedynie dla koncertu KSU, bo Siczka nie będzie przecież czekał do kwietnia na mnie), ale dziś w Empiku odreagowałem traumę nabywając oczywiście książkę Wojtka, a do tego „Ucieczkę na szczyt” o polskich himalaistach oraz dwa kapitalne magazyny Agory czyli sprawdzone już „Książki” i debiutujący „Filmowy”.
A co do Twoich obaw o formę Wojtku, to na moim przykładzie Ci opowiem przypowieść, że może być różnie – dokładnie 3 tygodnie przed warszawską połówką totalnie nie wyszedł mi ważny, ciężki trening. Po prostu nie dałem rady biegać z założonymi tempami. Delikatnie odpuściłem 3-4 treningi (trener mój zmniejszył obciążenia, lekko zmodyfikował) no i w Warszawie wyszła niespodziewana (właśnie przez ten nieudany trening niespodziewana) życiówka, a teraz dalej śmigam i czekam na Toruń. Także różnie może być w Łodzi, czego Ci życzę!
–
ocobiegatu
2012/04/06 18:07:31
Dziki – to jedna z wielu recenzji.:).Pisze z pozycji zwyklego czytelnika a nie oco, co lubi teksty Wojtka w pn. i w czw.
W moim odczuciu cena tej ksiazki jest zdecydowanie za wysoka. Pisalem – konkurencyjna jest ksiazka o PRL , o roznych smiesznosciach w PRL , sa rozne kawaly itp. Ta ksiiazka w miekkiej kladce o takim samym chyba formacie kosztuje 19,90 za 214 stron. Ksiazka Wojtka kosztuje 29.99 za 181 stron. Poniewaz ja lubie wszystko w zyciu porownywac do 5km to mamy wynik na 5km : 19.54 vs. 29.59 . Jest roznica ? ..:).
I taka roznice widzi zwykly klient co zaglada na te ksiazki. Nie pisze tego zlosliwie lecz z zatroskaniem , bo zycze dla Wojtka ( napisane po podlasku) sukcesu. Jednak z ta cena relacje ekoniomiczne typu : zakres promocji/sposob wystawienia w ksiegarniach/ cena mi zupelnie nie pasuja. Ksiazka jest po prostu za droga…
–
kamilmnch1
2012/04/06 19:21:37
za jakość się płaci a za 19,99pln to sobie możesz wycieraczkę poczytać, a im droższy produkt to podświadomie „czujemy” jego jakość…tyle że jajka na dwa miesiące to nie argument…
–
ocobiegatu
2012/04/06 19:46:33
Ze też mnie nigdy nie uczyli ekonomii..:)). Ta książka to produkt handlowy rzucony na rynek. Czy mam jakiś sentyment jak wypijam jogurt ? Nie. Patrzę na cenę i jakość. Jak kiedyś Wojtek będzie miał koncern produkujący jogurty to się zatroskam ale jeszcze nie wiem o co..:). Podkreslam ,ze pisalem jako potencjalny czytelnik , bez otoczki, ze czytam od lat blog Wojtka.Podchodzicie do tej ksiazki sentymentalnie to i dobrze , ale warto zwrocic uwage na pewne aspekty – cena , i na to zwrocilem uwage.Tak po poprzednim komentarzu to mi sie juz odechciewa jej czytac bo to byl komentarz w klimatach biegajznami……..
–
kamilmnch1
2012/04/06 20:38:25
kończąc wątek, Wojtek Wojtkiem; ale ja jestem czytelnikiem książek i cena jest jednym z ostatnich czynników decydujących o wyborze, a na Twoje rozważania nt ceny to najlepiej autor może odpowiedzieć i wydawca, znający koszty oraz zakładaną ilość kupionych książek a nie to czy jogurt jest z truskawkami czy z czymś truskawkopodobnym…
P.S. o kurcze nie wiedziałem, że wśród biegaczy jest podział na ultarsów (nie chodzi o km) i oazowców ;p
–
piotrek.krawczyk
2012/04/06 20:55:36
Tu Dziki
Dziki i Johnson (jakoś mam pewność Mistrzu Johnsonie, że Ty też) żyją akcją PRZEBIEGNIEMY BIESZCZADY DLA OSÓB Z AUTYZMEM. Czyli żyjemy Rzeźnikiem? Dla mnie nie tylko, bo Rzeźnika można przebiec bez bólu, taki był mój pierwszy, zeszłoroczny, zapoznawczy, spacerowy, ukończony lekko powyżej połowy stawki startujących, razem z Andantem w 14:08. To co planujemy z Johnsonem musi boleć. Ponad dwie godziny szybciej podstawową trasę, żeby podjąć jeszcze jeden, najdłuższy i najtrudniejszy odcinek, 25 kilometrów z dwiema kulminacjami ponad 1300 mnpm… A Dziki czuje, że jestem gotów, niesie mnie i dopinguje reakcja na naszą akcję, którą zapoczątkował Johnson… Bas, Majka, Jastrząb, Kwasnaali (z dalekiej Laponii 🙂 czyli Alicja), nieznana Marianna, znany z oddali Tomek, nieznana Ewelina, itd, mnóstwo ludzi zainteresowanych, „lubiących to”, itd… – dajecie nam niesamowitego kopa, zobowiązujecie do tego, żeby team ŚWIEŻOŚĆ O PORANKU dał z siebie wszystko. Tu swiadectwo: http://www.domore.pl/beta/view/p/akcja/12372822
A Dziki dziś podbiegi pod Łużową Górę, 10 powtórzeń wbiegów i zbiegów na wydmie w bliskiej Puszczy, każda pętla po około 900 metrów, a John daleko, to nie będzie krzyczał, więc ten akcent siłowy zrobiłem z ponadnormatywnym dobiegiem i powrotem :-), razem 20,7 km, jutro dwa treningi w Wielką Sobotę, bo rano robimy dyszkę z Zuzią, biegającą Córką – Studentką, jak mawia John… A potem, pewnie pod wieczór, Dziki pobiegnie swoje.
A Dziki ma corki cztery, zgodnie z nomenklaturą Johna, czyli Autora, Kołcza, Powieściopisarza, Wojtka, co siedzi w Rabce i trenuje, głównie ping ponga, bo bieganie opanowane ma:
1. Studentka
2. Licealistka
3. Przedszkolak
4. Niemowlak (zaraz będzie Mowlak, za 2 tygodnie Lilianna kończy rok, już mówi „tata”, ale tylko Dziki to słyszy)
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/04/06 20:59:11
Na cenę autor nie ma wpływu – Oco, zacznij recenzję. Czyli zacznij czytać i daj się wtopić. Szkiełko i oko przeszkadza w odbiorze 🙂
–
ocobiegatu
2012/04/07 10:38:00
Tak Dziki. Rozpocząłem czytanie tej bez wątpienia bardzo drogiej książkii…:)..
Jest w niej pewien przekaz . Wynik w Łodzi ? Książka ma 181 stron ale zaczyna się od 7-ej. Czyli 174 minuty.:).
Książkę czytam powoli. Za tą cenę się delektuję.:).Na razie zrobiłem ze 3 strony.Podoba mi sie lekko czasem ironiczny styl zaprawiony pewnym poczuciem humoru, czasem smutnym poczuciem humoru, tym czarnym.Mam podobnie z moim ojcem . Tez mam ojca prl. Dlatego w tej ksiazce czuje ,ze jest mi to bliskie. Jak wyrywkowo zagladalem to myslalem ,ze jest malo o prl , o tym tle. Pierwsze strony przynosza jednak to tlo. Meble….Mysle ,ze wlasnie warto ta ksiazke czytac wolno jak dlugie wybieganie. Przychodza refleksje , wspomnienia….
c.d.n…:)
–
johnson.wp
2012/04/07 10:52:30
Tak Dziki – niewątpliwie rozpoczęło nam się jeszcze jedno wcielenie – bieszczadzko-filantropijne. Urodziło się bez trudu, do tego rośnie niebywale szybko – do wczoraj 13 darczyńców, 149 „lubień” i 900zł czyli już 4% pełnego wzrostu w % dniu życia (!!), ale wiadomo – musi zaboleć kiedy przejdzie bieszczadzkie dojrzewanie:) Zatem…
BNP czas zacząć – na 26k ruszam I zlekka zarzuciwszy wyloty kontusza…
–
johnson.wp
2012/04/07 10:53:54
errata – 5 nie % i przyjdzie nie przejdzie :)) Nie przejdzie, na pewno nie przejdzie…
–
biegofanka
2012/04/07 14:23:34
Życzę Wam miłych i pełnych odpoczynku Świąt Wielkanocnych!:))
–
johnson.wp
2012/04/07 15:02:48
Biegofanko, nasza filantropko:), przyłączam się do życzeń, ale w pełnym odpoczynku to zrobiłem sobie przerwę. Wczoraj, i siłą rzeczy dziś, 15h snu (to jeden z moich licznych talentów:), a dzisiaj 13km x 5:20 + 11km x 4:50 (i tu jak na złość pod złośliwy wiatr było) + 1.5km niby na schłodzenie ale tak na prawdę to był wleczony. To teraz znowu uzupełniam wypoczynek, a w tym czasie pewnie procenty urosną :)…
–
basdlamas
2012/04/07 15:44:00
Johnsonik – no to już wiemy kto złamie 3:30..:).. dobry trening
–
gepaard
2012/04/07 18:43:21
Johnson, jak ja byłbym w stanie robić takie treningi, to pewnie to cholerne 3:15 w maratonie padłoby przy pierwszym podejściu, z dużym marginesem.
Dzisiaj 29km po średnio 5:20/km i miałem dosyć…
Swoją drogą ostatni raz taki dystans przebiegłem we wrześniu, podczas maratonu 🙂
–
biegofanka
2012/04/07 20:34:39
Johnson – żadna ze mnie filantropka. W życiu kieruję się kilkoma motto, w tym dwoma: postępuj z innymi tak, jakbyś chciał, aby z tobą postępowano oraz: dobre uczynki wracają podwójnie… jestem więc raczej poprawną egoistką:)
–
biegofanka
2012/04/07 20:36:39
Przy Waszych kilometrażach dzisiejszych te moje skromne 15 km, które dziś przebiegłam, to faktycznie mało… ale trzeba było trochę miejsca zrobić, aby jutro dać radę przy suto zastawionym świątecznym stole…
–
tomikgrewinski
2012/04/07 20:39:00
Drodzy!
Zycze Wam Wesolych i Spokojnych Swiat!
Ja spedze je mrozac achillesa, bo poczulem go dzisiaj bolesnie na 16k
Pierwszy raz od ponad roku musialem przerwac trening…
Do Debna zostal mi tydzien – mam nadzieje ze kontuzja odpusci.
Pozdrawiam!
–
biegofanka
2012/04/07 20:40:57
Tomik – mroź, mroź… aby odpuściło. Powodzenia i do zobaczenia w Dębnie (może uda się nam spotkać wśród tłumu):)
–
piotrek.krawczyk
2012/04/07 20:54:50
Johnson – ja Ciebie proszę, nie licytujmy się na treningi 🙂 Dal dobra naszej Akcji 🙂 A Akcja jak napisał Johnson: WIELKIE NIEBA… A Kochane Koleżanki i Kochani Koledzy spod bloga Johna chcą mieć walkę gladiatorów na Rzeźniku w Bieszczadach, wpłacasz – wymagasz, bardzo dobrze, jesteście kochani. Biegofanko, Majko, Kwasnaali, Basie, Jastrzębiu, Wyspio, Joanno (wiem kim jesteś, Joanno :-), Dziki byc może pierwszy raz w życiu pobiegnie jakiś bieg na całość, Rzeźnika nie da się oszukać, Was nie można zawieść…
To Dziki dziś dwa razy. Raz w południe po Puszczy z Zuzią, bieganie Zuzi budzi się ze snu zimowego, 11 km wolniutko w przepięknej scenerii i z końcówką całkiem żwawą na żądanie taty Zuzi, ale trzeba było dołożyć drugi trening. Drugi trening rozgrzany Dziki wykonał wieczorkiem w Lesie Bielańskim, to naturalne akcenty siłowe na objętości 8,5 km, ale wszystkie podbiegi brane agresywnie, a tempo między akcentami bez schodzenia poniżej 5’/km. Cały drugi trening w tempie 4’50, stad wcześniejszy apel do Johnsona o zaniechanie korespondencyjnych zawodów na treningi, bo Dziki wrócił ze swojego zachwycony mocą, a tu Johnson wyłoił w tym czasie tak, że skrzydła Dzikiemu opadły, a nawet kły mi opadły… 🙂
Nie mogę się doczekać, banki w Święta nie księgują, co to będzie we wtorek na koncie Akcji http://www.domore.pl/beta/view/p/akcja/12372822 …
A tymczasem najpiękniejsze życzenia dla Was wszystkich, życia i biegania bez najmniejszej krzywdy…
ALLELUJA, ALLELUJA
JOHNSON Z DZIKIM WAS NIE BUJA…
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/04/07 21:01:02
Tomik – dobrze, że mrozisz, jeszcze rozciągaj, przez tydzień już nic nie robisz, nic też nie zaszkodzi świąteczna przerwa. Bądź zdrów, bądźcie zdrowi. Biegofanko – jesteś piękna! 🙂
–
fajka
2012/04/07 21:01:21
Wojtek – czy to podsumowanie Wiosennej Podblogowej Ligi Półmaratońskiej to nie za szybko ? W nazwie jest „Wiosenna”, a ja tej wiosny zamierzam jeszcze pobiec jedną połówkę. Mam zatem szansę na poprawę wyniku (patrz. casus Johnsona). Znajdą się zapewne jeszcze osoby, które też wiosną pobiegną półmaraton. Co Ty na to ?? Hmm ??
Pozdrawiam wszystkich świątecznie 🙂
–
biegofanka
2012/04/07 21:09:02
Dziki, Johnson – owszem, wymagamy… abyście w zdrowiu zaczęli i skończyli bieg Rzeźnika… bądźcie więc rozsądni w przygotowaniach. Zdrowie najważniejsze! Jeszcze niejedną taką szlachetną akcję poprowadzicie. To, co robicie, to dopiero potęga samego dobra!:))
–
biegofanka
2012/04/07 21:15:23
Wojtku – Fajka ma rację… chyba pobiegnę też jeszcze jeden półmaraton tej wiosny, a w moim przypadku aż się prosi, aby ostatni wynik poprawić. Może dasz szansę i przedłużysz do zakończenia kalendarzowej wiosny?:)
–
ocobiegatu
2012/04/07 21:16:51
Wiosna ! niepotrzebne gacie. Chyba w Święta pobiegacie ?…;). Wszystkiego najlepszego.
–
pict
2012/04/08 09:05:29
To ja już po biegu. 16km ostrego crossu w średnim tempie 4:57 – teraz czas na odpoczynek…
–
podopieczny_bartek
2012/04/08 10:55:47
To ja tez po biegu. Wolne 2h i 22km na zakończenie prywatnego, obozu biegowego. Jutro wreszcie pierwsza od 11 dni przerwa-szczęśliwego Alleluja!!:)
–
johnson.wp
2012/04/08 16:19:35
Tak, tak – poczekajmy na wiosenny casus, a nawet uzus Biegofanki i Fajki, aby dokonało się co nieuniknione:)
Gepaard – oj tam, oj tam – zaraz 3:15, też miałem wczoraj dosyć, więc raczej poproszę o to 3:30 – to mój szczyt marzeń:)
Tomik – spróbuj przepisu dr Marszałka- znajdź najbardziej bolący punkt i uciskaj kciukiem z całej siły, nie zważając na spazmy i łkanie:) Jeśli przyczyną jest naprężenie od strony łydki, to boli tam gdzie masz przyczepy z powodu tych naprężeń, a nacisk powinien to odblokować. Od wczoraj mam nadzieję już trochę mniej boli, bo na świeżo to raczej ciężko wykonać… Opisz lokalizację dolegliwości.
Dziki – odpowiadam chronologicznie, to nie jest lekceważenie Twoich treningów:) Ja tu nie widzę żadnej walki na treningi ;)) Jesteś poza moim zasięgiem, a jak zaczniesz ciągać oponkę to już w ogóle – ja tylko dźwigam mój skromny wałeczek (strzegę go Jastrzębiu, strzegę:) A bardzo prawdę mówiąc, to też się boję tej hydry o dwunastu głowach, ale nawet gdyby przed dojściem do Ustrzyk wyrosła na naszej drodze jeszcze jedna godzina, to przecież się nie zatrzymamy, bo mamy misję…
Pict – „Ucieczka na szczyt” – rewelacyjna pozycja, ciekaw jestem Twoich refleksji. Moje wrażenie heroiczności bohaterów polskiego himalaizmu jeszcze bardziej się pogłębiło przez wgląd w ich dusze. Świetna „wywiadowcza” praca Bernadette McDonald!
A we wtorek występ przed poznańską lożą piwną – bażanta będę pokazywał…
–
kawonan
2012/04/08 17:49:42
Tomik trzymam kciuki za twojego achillesa i twoje Dębno.Dasz radę!!! Po tygodniowej przerwie(po przeziębieniu ) dzisiaj po Rezurekcji było 1,4 h w tempie 5.05 km .Pod Kraków we wtorek ostatnie 2.5 h .
–
piotrek.krawczyk
2012/04/08 21:59:58
Napisałem co Dziki dziś na dwie strony, było o czym, bo treningi dwa, jeden rano romantyczny, z momentami, z Jakże Piękną Żoną, drugi pod wieczór 16-kilometrowy żwawy, bo Dzikiemu spieszyło się do Jakże Pięknej Żony po pierwszym jakże romantycznym porannym, i zjadło mi… Może i dobrze, nie będzie w Święta przynudzania Dzikiego… Dziki dziś treningi dwa, opisałem mniej więcej na DOMORE: http://www.domore.pl/beta/view/p/akcja/12372822
A tam sensacja, mamy 5%, zatem trzeba więcej biegać, CNO (co należało osiągnąć..) Bo Dziki rozbiegał się i rozzuchwalił.
Fajka – dzięki, niech Ci się w życiówkach wynagrodzi… 🙂 Dziki
–
marta_szewczuk
2012/04/08 23:18:10
Hej! Nie wiem jak u Was, ale mnie te Święta zaskoczyły! Mam ochotę dziś dzielić się tym dobrem z całym światem, zapraszam też Was: mszewczuk.pl/przepis-na-mazurek-czyli-naprawde-wielka-niedziela/
A w ogóle Szewczuk napisała sprawozdanie ze środowego ErgoSpotkania z Wojtkiem, więc jakby ktoś chcial się dowiedzieć, o jakich Mądrych Rzeczach mówił Wojtek, to też endżojujcie: ergo-sklep.pl/webpage/co-robic-przed-waznym-startem-ostatnie-72-godziny.html
Lektury na Święta podrzuca Szewczuk 😉
Pozdrawiam Was! Dobro jest dobre! Poszłabym chyba aż biegać ze szczęścia, gdyby nie brzuch opasły!
–
basdlamas
2012/04/09 10:48:39
A mnie jakos jedzenie nie przeszkodziło… a co innego…nowe doznania… czyli jakieś dziwne rwanie w prawej łydce z tył…??? tak jakbym miał wieczny skurcz :(((…nic nowego… typowe dla mnie przed startem że nic ni może być dobrze.
pozdrawiam
BAS
–
podopieczny_bartek
2012/04/09 11:08:05
Mam podobnie z polsciegnistym prawego uda. Najpierw była kontuzja a teraz ciagle takie uczucie jak permanentny skurcz…