Cienkie nitki spaghetti z sosami pysznymi, jak z restauracji Antica na naszym Ursynowie wychodzą mi uszami. To będzie moje paliwo. Wystarczy mi go do dwudziestego piątego kilometra. Pierwszy maraton w Gałkowie – trasa piękna jak Moja Sportowa Żona, urocza, urokliwa – skończę z poczuciem klęski.
Zaczyna się dobrze. 6-7 osobowa czołówka wyrywa do przodu, a ja zabieram się z drugą grupką podobnej wielkości, nie wiem dokładnie ilu nas jest, bo biegnę na czele. Przede mną MSŻ na rowerze, która robi za naszego pilota, podpytuje wolontariuszy na krzyżówkach gdzie biec, bo czołówka z oficjalnym pilotem odjechała w zielony las.
Biegniemy na 2:55, tak jak w Łodzi, tam też zaczynałem na 2:55, a skończyło się wyrwanym z zegara 2:59. Na dziesiątym kilometrze patrzę, że grupka nam się skurczyła do czterech osób, odpadł Bogdan B., z którym wygrałem tydzień wcześniej na Siekierkach. Czuję się dobrze niesiony pychą parametrów treningowych, tym niesamowitym tempem z I zakresu – 4:30. Teraz biegniemy po ok. 4:07-4:10.
I nagle sekundy zamieniają się w metry, zaczynam zostawać za grupką, puszczam ich. Nie ma dramatu, biegnę po jakieś 4:20, ale wiem, że muszę zwolnić.
Przegania mnie Dominika S., zaraz za nią Bogdan B., dobiega Renata K. Dyszy tak strasznie, że zaczynam się czuć jak siostra miłosierdzia, kiedy czekam na nią pozwalając się dogonić, żebyśmy mogli biec razem. Pycha rośnie karmiąc się ciągle tamtym parametrem i jeszcze mi wyjdzie uszami.
Na półmetek dobiegamy z Renatą w 1:29:55. Idealnie na złamanie trzech godzin, gdybyśmy potrafili utrzymać. Renata prawie potrafi, a ja prawie się z nią utrzymuję. Odjeżdża do przodu i zostaję po środku mazurskiej puszczy sam na sam z MSŻ. Tempo spada do 5:00, ktoś mnie wyprzedza, spada do 5:15, znów jakiś biegacz depcze mi ego, a tempo spada momentami do 5:30.
Nie wiem, co się dzieje. Można to tłumaczyć różnymi przyczynkami – jeden przyczynek, że rano nie zjadłem fury kanapek tylko jakieś sałatki warzywne, drugi, że za ciepło, trzeci, że morena czołowa, więc jest pod górę i w dół. Ale prócz przyczynków jest chyba jedna duża przyczyna – pycha, która kazała mi mierzyć w miejsce w pierwszej dziesiątce, biec na więcej niż mnie teraz stać, a na co mnie stać pokazała dycha tydzień temu. Nie na pokonanie Bogdana B. o dwie sekundy – to było to, co zdołałem osiągnąć. To na co mnie stać, co mam jak w banku według moich przeliczników, to maraton w 3:05. A jeśli spróbuję zacząć na wynik o 10 minut lepszy, to wyjdzie o 10 minut gorzej.
Przebiegamy nad Krutynią, raz w Iznocie, za chwilę w Nowym Moście. Płynąłem tu kiedyś kajakiem. Ale tam jest ładnie. Ścigać się w takim miejscu to przyjemność. Prawie.
MSŻ na zmianę coś mi opowiada, ale dziś już nie pamiętam co i pyta jak się czuję. Słabo, Kinia. Chcesz wody? Nie. Banana? Daj pół. Najprostsze słowa, bo „dziękuję” albo „poproszę” na trzydziestym piątym kilometrze nie obowiązuje. Zjadam drugi żel i przyspieszam znów do tempa 4:58. Jak nędzne radości sobie dostarczam, chciałem biec raczej o minutę szybciej.
Udaje mi się wyprzedzić jednego z biegaczy, którzy wcześniej mnie wyprzedzili. I to jedyny moment, kiedy wyprzedzam w tym biegu. Docieram w 3:11, ale trasa jest o kilometr krótsza, tak twierdzi Michał D., który trasę na zlecenie organizatorów oznaczał. Na moim garminie brakowało 800 m. Spodziewam się, że realny wynik z pełnego maratonu to okolice 3:15-3:16. To jest tempo wolniejsze niż mój obecny pierwszy zakres. Co się stało? Jestem ponury, nie rozmawiam z nikim, siadam i czekam aż przybiegnie Dziki.
Robimy sobie potem z MSŻ pokazowe rozciąganie. Bo po biegu człowiek się powinien rozciągać nawet na Mazurach. Najpierw czworogłowy uda.
To też jest rozciąganie, a nie kama sutra. MSŻ rozciąga sobie przywodziciele, a mi dwugłowy uda.
Łydka, wariant fitnessowy – czyli kiedy nie ma drzewa w pobliżu.
A na koniec od Beaty Sadowskiej, maratonki, która pełni tu rolę zaprzyjaźnionego z organizatorami VIP-a dostaję pucharek za pierwsze miejsce wśród dziennikarzy. Bo Marcina R. ścięło jeszcze bardziej niż mnie.
Po południu siedząc na molo w wiosce Krutyń i mocząc nogi w zimnej Krutyni – dało mi to chyba tyle samo ulgi, co rozciąganie – myślałem już co dalej. Bo Krutynia naprzód płynie. Więc najpierw będzie regeneracja. Jak mi się uda znaleźć czas w tym tygodniu, to jeszcze oddam krew. Zdrowy przecież jestem, ciśnienie po pigułkach 115/75. Lekkie bieganie, może nie roztrenowanie, ale naprawdę lżejszy tydzień. Od lipca zaczynam siłę przygotowywać do jesieni. Utrzymuję regułę przepisowego tempa na długich wybieganiach, bo to dało mi dobrą wytrzymałość teoretyczną. Żeby przełożyło się to na praktykę, zajmę się bardziej rozwijaniem VO2max, już w lipcu dołożę trochę interwałów. Dodam chyba też trochę biegów ciągłych, żeby zaskoczyć organizm nowymi bodźcami.
Na początku września kontrolny start na dychę i bardzo treningowo potraktowany maraton na Festiwalu Biegowym w Krynicy. Gdybym zaczął się napinać, które to miejsce chciałbym tam zająć, postukajcie palcami w monitor, tak, żebym to pukanie usłyszał. A potem atak na życiówkę w maratonie – i nie biegnę w upale, choćbym miał do grudnia przekładać główny start.
wojciech.staszewski
2012/06/25 00:11:31
LICYTACJA KSIĄŻKI DUDKA – NA RZECZ BIESZCZAD (szczegóły w odcinku Ciśnienie) – ostatnia zadeklarowana wpłata to 451 zł Dzikiego.
Jeśli ktoś chciałby zostać darczyńcą i pozostać anonimowym – to gwarantuję anonimowość. Wystarczy założyć sobie konto z nickiem typu licytacja1, a po rozstrzygnięciu napisać w mailu, że nie chce się ujawniać.
Licytacja trwa do finału mistrzostw.
–
sten2012
2012/06/25 00:25:53
Miałem nie krytykować i napisać, ze pobiegłeś wspaniałe, ale nie byłoby to w porządku. Ale jest nowe doświadczenie do kolekcji trenerskiej. Może być ważniejsze niż dobry wynik. Czego ci życzę. Ja planowałem 20km na Szczesliwicach ale po dziesięciu kaemach potężny ból głowy zakończył mój trening.
–
piotrek.krawczyk
2012/06/25 02:21:37
Tu Dziki
Na tym maratonie trzeba było zacząć z większą rezerwą mocy. Powolne zakwaszanie na nieustannych niby to lekkich podbiegach, toksyczny kwas mlekowy płynął wąską nitką, jakby nigdy nic, a podbieganie trwało do samego końca…
A Dziki dziś, a raczej i dziś i wczoraj, na przełomie dnia i dnia następnego, oto odbył się IX BIEG PO PRAWDZIWEJ WARSZAWIE. Były dziewczyny z wiankami, był wianek na falującej wodzie, biegów po Warszawie było już tyle, co Biegów Rzeźnika… Mnóstwo biegaczy mimo zaporowej godziny startu, wśród nich urealniony Kamil, dwóch Ciechociemnych urealnionych dla Dzikiego, mocna reprezentacja ERGO EKIPY z dwoma Jankami, kurcze, teraz myślę, że należało Janów, Janga i Kaseję Juniora uhonorować w Noc Świętojańską! Ale Janek wygrał medal na egzaminie, to już lepiej… Wianek rzucony, naprawdę było to piękne, piękna panna biegła w wianku, biegła, dobiegła nad rzekę, popłynął wianek, pięknie, ciemno nad Wisłą, bieg przez czarny Las Bielański poprowadził Zbyszek z SBBP, kolega biegowy Quentina… Obaj będą łamać 3 godziny w tym roku. Biegł Tomek Staśkiewicz, trener Dzikiego. Trening zaczynamy (naprawdę!!!) od wtorku za tydzień i dwa dni. Trener wybaczył, a nawet zaakceptował maraton przed Rzeźnikiem, Rzeźnika, maraton po Rzeźniku… Ale czuję, że koniec dzikowania. Jest cel. Maraton w Poznaniu i 3:10 do złamania, niby nieduży kroczek, przy zyciówce 3:12, ale po co większy? A połówkę i 1:30 weźmiemy z marszu podczas przygotowań, może w BPSie, niby jakby poniekąd przy okazji, przypadkiem… Nieźle już poznał specyfiki Dzikiego Trener – Psycholog… 🙂 A najdłużej na BPPW zatrzymaliśmy się na Górce Kamedulskiej przy dawnym klasztorze, tam w pokamedulskim domku w Lesie Bielańskim i nad Wisłą mieszkał kilkanaście lat Dziki, tu przyszły na świat Zuzia i Mania, Duże Córki, obie dorosłe już, a zatrzymaliśmy się na dłużej, żeby pokręcić się na bielańskiej karuzeli… Biegła Jakże Piękna Żona Agata, ale na dziewiątym kilometrze ze spacerowego tempa przyspieszyła do startowego na 5 km, bo zadzwoniła mama, która została z Małymi Córkami, Lila lat jeden chciała possać coś ciepłego, Agata skończyła BPPW dwa kilometry od domu, bo dziś zwiedzaliśmy w biegu Bielany, a Dziki mieszka na Bielanach. To był najszybszy BPPW, dystans 17 km, pozdrawiam Cichociemnych, jeden Kolega ma dobry pomysł na rankingi blogowe, nie będę ujawniał, niechaj sam ujawni… Dzięki Kamilu, fajnie było Cię poznać i obiec razem Bielany nocą. Dziki
–
kamilmnch1
2012/06/25 09:37:44
już w pracy, w biurze warszawskim, który kończy mój pobyt w stolicy, ale myślami nadal w biegu oczarowany atmosferą, pełną otwartości, pomocy, wesołych zdarzeń, kilku rozmów z nieznajomymi znajomymi; pierwszy bieg w nocy, pierwszy w takich okolicznościach więc też straciłem swój wianek 😉 były koleżanki, były i trzy suki, ale i osioł i duch i karuzela…reszty Wam nie zdradzę, po prostu sami zasmakujcie kolejnych edycji- WARTO!!!
cóż powiedzieć- żal odjeżdżać…
piękne jest w tym naszym całym banalnym bieganiu, że ludziom się chce, chce się organizować imprezy biegowe, spotkania i wspólne przeżywanie ale również chce się podopiecznym Piotra przygotowywać piękne medale i z dumą oświadczam, że jeden z nich zdobyłem podczas konkursu pobiegowym :)))
Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania biegu i którzy zbudowali atmosferę 🙂
:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
–
kamilmnch1
2012/06/25 13:13:50
Wojtku, więcej kamasutry 🙂
–
beautyandb
2012/06/25 15:25:12
Bardzo ładny jest maraton we Florencji 25 listopada. Nawet we Włoszech nie powinno byc wtedy upału, profil trasy zachęcający :>
–
sfx
2012/06/25 19:28:29
biegamy, ale podczas biegu coś się wydarzyć może… a to sytuacja sprzed tygodnia, nie moja, ale dziś przesłana do mnie przez autora…
No to sobie pobiegalem…
18 bm. o g. 18,40 wybiegłem na 26 km do manowa, na nawrocie slychac już było w oddali zapowiadana burze. Po chwili zaczelo padac, a przed lubiatowem grzmiec. Biegło się b. dobrze, bo było cieplo. Na ok 5,5 kmprzed domem doszlo do tragedii. Po minieciu ‚kazimierzowki’ naprzeciw nowego osiedla przed starym cmentarzem ewangelckim, cos się stalo, ze stracilem przytomnosc.
Ocknalem się jak w pijanym widzie probujac wsac z asfaltu. Po kilku probach wstalem. Była 21,48 zatem mimo burzy dość jasno skoro odczytalem czas. Lezalem 1-2 min. lewa reka niesprawna i krew z glowy. Nogi cale. Dotarlem do petli autobusowej w dzierzecinie. Stale tam jeszcze dwojka. Pani kierowca zajela się mna. Powiadomila pogotowie i zone. Po chwili znalazlem się w szpitalu. Lewa reka zlamana [na razie szyna gipowa] i najgorsze glowa. Pekniete kosci czolowe i jakieś rozszczelnienie do mozgu. Twarz pokiereszowana. Wygladam gorzej niż bokser po 12 rundach.
Zdrowieje i samopoczucie tez mi się poprawia, jedak z glowa może być b. powaznie.
Zeby było smieszniej, we wtorek marek xxx przyslal mi sms co slychac biegaczu ;] b. ogolnie mu opisalem.
Moje proby wyjasnienia;
1. uderzenie z tyłu przez auto. Tak poczatkowo uwazalem, stad przyjechala do szpitala drogowka. Jednak nie mam zadnych urazow z tylu, więc odpada.
2. Uderzenie przez auto z boku gdzies z pobocza,. Malo prawdopodobne. Musialby jechac bez swiatel a i to powinienbym go zauwazyc.
3. Piorun. Bezposrednio nie, bonie mam sladu. Może glosne bliskie wyladowanie tak mni oszolomilo/przestraszylo, ze stracilem przytomnosc i runalem do przodu jak kloda.
4. Potkniecie. Niby najbardziej prawdopodobne, jednak po 1 raczej pamieta się to, a po 2 przy ‚normalnym’ potknieciu, wystawia się rece do ppzodu, a dłonie mam bez takich zadrapan. Podobnie kolana i prawy lokiec. Do tego urazy twarzy są dość dziwne. Mam rany [szwy] na czole, u podstawy nosa i górnej i dolnej wargi. A czubek nosa nic.
5. Ktos inny. Hmm… po minieciu indianskiej wioski minal mie osobowy czarny woz podobny do golfa. Mimo ze bieglem lewa strona, przejechal o 5 cm obok mnie. W zlosci pogrozilem mu reka. Może zaczail się kawalek dalej za drzewem i przylozyl mi czymś. Dziwne ale nie nieprawdopodobne. 6. Wersja fantazy ;] może jakiś blakajacy się duch z pobliskiego cmentarza.
No, mimo wszystko, mam nadzieje, ze niebawem spotkamy się na trasie.
dostep do internetu mialem przez chwile
–
piotrek.krawczyk
2012/06/25 20:24:55
Tu Dziki
Dziki dziś nic. A wczorajszy BPPW nazywa się PBPPW, Psychodeliczny Bieg po Prawdziwej Warszawie… Za cztery tygodnie Stara Praga, na życzenie publiczności też nocą… Szmulki w nocy, kiedy w dzień lepiej chodzić w stadzie… Chociaż nasze stado to dopiero stado, lwy i lwice,, dziki, tury, bizony, pantery, gepardy, jastrzębie… To tyle. Johnson nad morzem koło SFXa, będzie meeting? Już był? Szkoda by było jakby nie było… Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/06/25 20:31:03
SFX – wydaje się najbardziej prawdopodobna wersja nr 5…
–
kamilmnch1
2012/06/25 22:43:25
SFX już gdzieś natrafiłem na ten opis, chyba w Bieganiu…
Michał B. wychodzi na to że jesteś wszędzie ;p
–
johnson.wp
2012/06/25 22:55:22
Jutro, skoro świt, czyli koło 10 rano startujemy z SFX-em przez pola, ruczaje, zagajniki, pszenicę, rzeczułki, wiatraki i co tam jeszcze ale na pewno nie obok czarnych BMW czy VW, więc nam żaden prawdziwy polak kłonicą przez łeb nie przywali… nie do śmiechu mi po tym opisie, nic to, biegać trzeba, by ludzkość w miejscu nie stanęła i nie zawróciła…
A dla Dzikiego pokój gościnny na 3:10 w maratonie, się będzie tego lata urządzał w drewnie, na strychu, jak w Zawadce, mam zobowiązanie, zacząłęm zimą, piękna boazeria na dwóch ścianach i okno przejrzyste, przerwa pół roku już ale zdążymy jak z autostradą na Euro 🙂
–
kamilmnch1
2012/06/25 23:13:31
Johnsonie, coś dziwnego się dzieje ale..widziałem Ciebie…
–
sfx
2012/06/26 06:53:19
kamilu.
hmmm. opis tego zdarzenia umieściłem tylko tu i jest świeżutki, a kolegę dziś mam zamiar odwiedzić w szpitalu… już po biegu z johnsonem :)… w bieganiu było coś chyba o ściemie (nr 6/2012)
wieje że ja pierniczę, ale będziemy twardzi. trasa pod wiatr. ciekawe ile ulew nas dosięgnie. za godzinę ruszam na spotkanie.
–
kamilmnch1
2012/06/26 07:42:02
mnie deszcz oszczędził 🙂 więc kto rano wstaje :)))
SFX to widocznie podobna sprawa a ja nie doczytałem za pierwszym razem… informuj jak się dowiesz co się wydarzyło
za chwilę poczytam Bieganie i poszukam informacji o ściemie, a poprzednio nieśmiało miałem zamiar zasygnalizować agitację Dzikiego na rzecz Nocnej Ściemy 🙂
–
kamilmnch1
2012/06/26 07:43:55
w związku z zastojem 459,99pln
a co z pozostałymi licytującymi? nie chciałbym zbankrutować, rodzina już nie odbiera telefonów, kumple też ;p
–
sfx
2012/06/26 07:47:27
faktycznie było coś podobnego opisanego chyba na maratonachpolskich, wtedy ktoś szukał sprawcy znając wygląd samochodu i wiedząc, że to samochód w niego trafił – coś tak kojarzę…
a dziki faktycznie dobrze rozumuje z wersją 5. w końcu trafienie samochodem chyba by pozostawiło jakiś ślad na nogach… a tu tego nie ma (chyba).
–
podopieczny_bartek
2012/06/26 08:07:54
Kamil, nie mogę patrzeć, jak rujnujesz Sobie zycie… 460,01pln
–
kamilmnch1
2012/06/26 08:28:20
Bartku…ufff :)))
prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, masz u mnie piwo 🙂
–
baraszko
2012/06/26 11:06:36
Wojtku, gratuluję niewywołania kłotni z TSŻ za „daj pół” (zazdroszczę!) i zapraszam do zapoznania się z moim wspomnieniem z mazurskiego maratonu:
baraszko.blogspot.co.uk/2012/06/maraton-mazury.html
Pozdrawiam!
–
sfx
2012/06/26 16:34:39
z johnsonem wykonaliśmy co mieliśmy.
wiatr był sprzymierzeńcem. pomocne było wszystko… od saren, przez krowy aż po psa. fajnie było wśród traw łąk i pięknych łanów zbóż.
błogo.
fantastycznie i niezmiernie szybko.
na mecie żadnego zmęczenia, a trasa wyceniana przez mego druha na 30k okazała się co najmniej o 3 kilometry krótsza.
… a prawdę napisze pyrektor.
–
piotrek.krawczyk
2012/06/26 20:57:43
Tu Dziki
Baraszko witaj, Dziki też Cię minął gdzieś pewnie na ostatniej dziesiątce, na połówce miałem 2 godziny, robiłem za nikomu niepotrzebnego zająca na 4:00…Organizatorzy wpisali mi czas na połowie jakiś dziwny, ale czego oni nie wpisywali… Sklasyfikowali mnie na przykład w biegu na 10 km (Piotr Krawczyk, rocznik 1967, klub STOWARZYSZENIE TERAPEUTÓW) z czasem 47 minut… Jakby to było 37 minut to siedziałbym cicho, ale tak… 🙂 Dziki nie biegł dyszki na Mazurach… Powoli ten maraton składa mi się w lansik organizatora, redaktora Piotra Kraśki… No przede wszystkim witaj Baraszko, poczytałem Twój blog, John czyli Reporter Biegający mógłby Cię spokojnie przywitać słowami: ” witaj w obozie tych, co przypalili start, zlekceważyli górki i zakwasili się na śmierć” 🙂 To żart oczywiście…
A Dziki dziś prawie nic. Nie mogę uwierzyć co się dzieje! Dziki słucha Trenera! Kazał się regenerować i zacząć trening według planu na czysto od następnego wtorku i Dziki , który normalnie po wygraniu z Johnem w ping ponga zwykle jedzie na przynajmniej 20 kilometrów, to dziś przeczekałem w pracy i przed wieczorem leciutka godzina po Lesie Bielańskim i tylko tam. Oj czuję, że za tydzień zacznę oranie mordą w ziemi, plan 3:10 na Poznań, plan będzie precyzyjny, jeszcze go nie znam, będzie oparty na tempach, nie cierpię tego, udało mi się od Trenera wyciągnąć, że pod koniec BPSu będę musiał wykonać BNP na czterokilometrowych odcinkach, czyli każdy szybciej, tak, żeby ostatnie 10 km pobiec w tempie o 5 sekund szybszym niż maraton, czyli 4’25, a potem 5 km schłodzenia, o krutyń, fuck, kat, nieludzkie traktowanie, Pict – współczuję, bez wahania wchodzę w to, czuję to, czekam z ciekawością, zaufałem, chciałem, potrzebuję… Johnson i SFX – fajne i niezwykłe, chociaż to zrobiła się norma czy standard, oczywistość i potrzeba, że jak jesteśmy blisko dążymy do biegania razem… John, zacznij robić statystyki tych meetingów biegowych, które spontanicznie odbyły się za pośrednictwem bloga, bezpośrednim, pośrednim, innego rodzaju… Dziki
–
biegofanka
2012/06/26 21:08:09
Tomik – wertuję dziś B., patrzę, z kim tym razem Wojtek wywiad przeprowadził… i… jest Tomik:))
–
rob-ss
2012/06/26 21:13:54
ha… Biegofanka wyprzedziła mnie o 4 minuty. Miałem napisać to samo 🙂 Tomik- zaczynałem tak samo jak Ty od 700 metrów tyle, że ja zjeżdżałem z rozmiaru garnituru 56 i póki co jestem na 52 ale pracuję ciężko 🙂
a biegowo po tygodniu antybiotyku i leżenia pod kołderką pierwsza godzinka. Dzisiaj wiem, że tego właśnie mi było trzeba a nie biadolenia jak to ja się kiepsko czuję od wtorku.
rob
–
sfx
2012/06/26 21:38:03
dziś sfx był niepoprawny treningowo.
zrobiony trening z johnsonem zaowocował drugim wtorkowym bieganiem po górze chełmskiej.
łączny dzisiejszy niepoprawny dystans wyniósł 53k.
–
kamilmnch1
2012/06/26 21:39:43
też dziś czytałem o Tomiku 🙂
dziś zapisałem się spontanicznie na półmaraton Unisław, Dziki dwie osoby z PBPPW mówiły że startują tam ale nie znam ani imienia ani nazwiska; ten tydzień to ostatni przed planowana przerwa, wstępnie 10 dni ale chyba skrócę do 7 dni a w międzyczasie opiję kolejne urodziny :))) i to jest moje zakończenie pierwszej części przygotowań do debiutu w MARATONIE, później miesiąc i obóz w Rabce, następnie półmaraton Rejów?! w mieście przyjaciela i…i może bieg ze znajomym z bloga
–
beztlen
2012/06/26 22:16:46
Piotrek – jesteś w dobrych rękach 🙂
Wojtek – ciągłe w okolicach 4’/km + siła biegowa to jest to czego potrzebujesz; w kwestii „daj pół” masz zdecydowanie całą jednostkę, więc jesteś perspektywiczny – mówiąc serio ten element w treningu amatorów jest moim zdaniem kluczowy:)
Teraz muszę się pochwalić – Marek w wieku 48 lat wygrał Sudecką Setkę – 9:06!
–
piotrek.krawczyk
2012/06/26 22:47:24
Tomik – fajnie się czytało! I pomyślałem – po sezonie jesiennym inaczej wyglądałaby ta „ŻYCIÓWKA” w „Bieganiu”… Szczególnie ramka z rekordami… Beztlenie czyli Tomek – jeszcze jedna rekomendacja dla mojego Trenera, ważna, pośród wielu dobrych opinii i świadectw… Oby Dziki tego nie spieprzył… A Twój Marek, jeszcze jedna motywacja, że można… Dz
–
johnson.wp
2012/06/26 22:50:19
Starałem się jak mogłem żeby SFX się dzisiaj nie nudził ale nie udało mi się, jak widać 🙂 Docisnąłem na ostatnich 10km, no i SFX gaworzył, a ja dyszałem. Potem ja do łóżeczka, a SFX z kolegami jescze 20km… A tak się starałem. Wprowadziłem go w pokrzywy, bagna, ostre turzyce, zaorane pola, pszenica też była… Nawet próbowałem chytrze zawrócić, okrążając podmokły lasek, ale zorientował się, że wichura w plecy dmie – tego azymutu nie dało się ignorować, no więc razem udało się błądzić tylko dwa kwadranse. Reszta to ostre napieranie, bo wiatr jak na połoninach, zapowiadali ok 38km/h i na pewno tak było, łatwo było ustalać kierunek 🙂 Razem brutto 4:12 i 33km – rzucamy czalendża – kto szybciej od nas 🙂 Zasady proste: kierunek pod wiatr Miłogoszcz – Kołobrzeg, nie wolno korzystać z dróg asfaltowych, reszta chwytów dozwolona…
–
piotrek.krawczyk
2012/06/26 22:51:38
Acha, Dziki 499 PLN. Mimo zakazu Johna czyli Kołcza. Kołcz dziś ustnie wykluczył Dzikiego z licytacji, ale przegrał w ping ponga, to nie uznaję. To moje najnowsze ostatnie słowo… Dziki
–
kamilmnch1
2012/06/26 23:17:34
A tak ogóle to Dziki spełnił moje wyobrażenie i jest takim skrzatem, chochlikiem z błyskiem w oku, czekam kolejnych spotkań z podblogowiczami 🙂
Dziki to beztlen jest Tomkiem trenerem?
Wojtek nie odpowiedział czy idzie na kompromis więc stety lub nie 500,99pln
–
tomikgrewinski
2012/06/26 23:26:36
Jutro kupie Bieganie i tez poczytam! 🙂
Dziki tabelka juz teraz wygladalaby troche lepiej bo w czerwcu, juz po rozmowie z Wojtkiem poprawilem sie na 5k i na 10k.
–
podopieczny_bartek
2012/06/27 08:38:38
Qrcze, biegnę po bieganie… Ale niespodzianka:) Tomik, z góry gratuluję!:)
–
baraszko
2012/06/27 09:21:35
do Dziki:
Nie jestem pewien, czy to zakwaszenie, bo już w niedzielę czułem się jak Młody Bóg, a klasyczne zakwaszenie chyba by do tego nie dopuściło?! Zawsze szukam niekonwencjonalnych wyjaśnień, więc zrzucam Moje Wielkie Mazurskie Niepowodzenie na karb nieszczególnej tamtego dnia formy…psychicznej 🙂
A co do organizatora, nie czepiałbym się go – przynajmniej dobiegł do mety, co samo w sobie jest już dużym osiągnięciem… Choć, inna sprawa to, że nikt go na trasie nie widział :-)))
–
wojciech.staszewski
2012/06/27 13:14:44
Witaj Baraszko, także w realu 🙂
Organizator był widziany na mecie i odebrał puchar w kategorii media. To była jedyna kategoria, w której puchary były dwa – dla zwycięzcy i jeszcze jeden.
Zakwaszenie nie ma nic wspólnego z tzw. zakwasami czyli w rzeczywistości mikrourazami. Zakwaszenie to wzrost poziomu kwasu mlekowego do wartości, które utrudniają czerpanie energii z tłuszczu. Kwas mlekowy zostaje zutylizowany przez organizm 15-30 minut po biegu.
Obaj się zakwasiliśmy modelowo :-/
–
piotrek.krawczyk
2012/06/27 13:35:10
A do BIEGÓW PO PRAWDZIWEJ WARSZAWIE zadzwonił Runner’s World, chcą zrobić materiał fotograficzny, przyjadą w przyszłym tygodniu z Wrocławia,uzgadniamy termin z Rafałem Przewodnikiem. Jakby ktoś chciał dołączyć do sesji fotograficznej dla tego magazynu to zapraszamy, jutro podam termin… Pokażemy się na tle najładniejszych zakątków Bielan i Żoliborza. To przy okazji wszedłem na stronkę Runner’s World i na jedynce oto co znalazłem: runners-world.pl/ludzie/Staszewski-biega-4626.html 🙂 Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/06/27 15:39:59
Kamilu – Tomkiem trenerem jest Tomek Staśkiewicz, a jednym z udanych przypadków Trenera jest Pict…
Baraszko – nie czepiam się, fajnie, że jest jeszcze jeden maraton, fajnie, że leśny, itp…
–
baraszko
2012/06/27 16:04:51
Ha, no to mnie oświeciłeś, dzięki! Od dziś będę w takim razie uważał na Mlekowego, bo straszny z niego bydlak 😉 Miło było przybić pomazurską piątkę i zobaczyć Waszą grupę biegowego wsparcia z prawdziwego zdarzenia!
A co do medali, skoro dostają je najlepsi, to niech mają z nich trochę radochy również ci najgorsi ;-)))
–
sfx
2012/06/27 18:18:17
nam przypadło przypadkiem, po ciekawym wycofaniu się z organizacji naszego tkkf… organizowanie krosu po chełmskiej. będzie 18 sierpnia, tak jak miało to się odbyć. 5k, tak jak miało być.
–
piotrek.krawczyk
2012/06/27 20:42:19
Tu Dziki
Wczoraj po południu do Stowarzyszenia przyszło dwoje licealistów. Mówili, że mają zadane na jutro zrobienie prezentacji o organizacji pozarządowej. Na ocenę. Kompletnie nie miałem czasu ani koledzy, ale od nas nikt nie wychodzi z niczym, przyjdźcie o 17:00, może być, może. Przyszli, bardzo ciekawi, przygotowani, pytali i przyjemnie było Dzikiemu mówić do Marty i Janka z Liceum Kuronia, nagrali filmik, dostali pozwolenie na wykorzystanie naszych zdjęć z facebooka, dostali inne fotki, to spotkanie sama przyjemność, żałowałem, że mam tylko godzinę dla nich. Kibicowałem, niech dostaną piątkę… I dostali! Dziś do naszego Ośrodka wjeżdża kamera. Oco chodzi? A to była ściema! Młodzież brała udział w programie Fundacji dla Polski, zrobili prezentację o Stowarzyszeniu Terapeutów, pokazali dziś na gali, wygrali, wygraliśmy. Prezentacja tych kochanych dzieciaków z II klasy liceum jednogłośnie zwyciężyła! Na piątkę! Na pięć tysięcy dla Stowarzyszenia Terapeutów! Ale akcja! Ściema w biały dzień 🙂 Do Ośrodka wtargnęło mnóstwo ludzi, ekipa TV, przedstawiciele Fundacji dla Polski, ciało pedagogiczne Liceum Kuronia… A Dziki w czapce i przechodzonym polarze… 🙂 Tak, przez godzinę rozmowy staliśmy się laureatami konkursu w programie Młodzież i Filantropia… Młodzież zapewne poświęciła na ten sukces wiele godzin… To było niesamowite, zaskoczenie, wzruszenie, zastali Podopiecznych przy pracy nad medalami na Nocną Ściemę. Totalna ściema, Marta i Janek mają 18 lat, a wrażliwości i dojrzałości społecznej mogliby się od nich uczyć wszyscy, Dziki miał takie szczęście, że się pouczył… Będzie materiał z gali, gdzie wszyscy wygraliśmy i z dzisiejszego zaskoczenia, oni wnieśli ogromny czek… wtedy prześlę link…
A Dziki dziś 12 km po Puszczy średnio po 4’58. Regeneracja regeneracją, ale muszę być przygotowany na wtorek, kiedy rozpoczynam treningi na 3:10 i 1:30… Dziki
–
ocobiegatu
2012/06/27 20:54:35
Bądźmy weszcie poważni z tą licytajcą, jakies 5 stów ? ..:))). Tu oco happening. Jeśli Hiszpania wygra z Portugalią 2 : 1 abo odwrotnie to samo- to przebijam na 777zł. Słowa dotrzymam gdyby co. Kibicujcie na wynik. Oczywiście można mnie pozniej przebic…
–
majka.bally
2012/06/27 20:58:05
Dziki, pięknie! 😉
–
piotrek.krawczyk
2012/06/27 21:04:28
🙂 Oco pięknie… 🙂
–
biegofanka
2012/06/27 22:47:05
Dziki – a to ci niespodzianka była… i dlatego między innymi warto…:))
–
ocobiegatu
2012/06/27 22:47:31
Nie martwcie się. Jeszcze dogrywka…A w razie czego mam w zapasie następny konkurs. Oczywiście będzie o chodzie sportowym..:) . Emocje rosną. W sporcie i konkursach sportowych trzeba mieć też szczęście.
–
wojciech.staszewski
2012/06/28 12:10:33
Oco – wyszło albo 0:0, albo 4:2, więc warunki twojej oferty nie zostały spełnione 😉
–
kamilmnch1
2012/06/28 12:37:24
w życiu jest pięknie jak dajesz dobroć a później ona wraca niespodziewanie, Gratulacje Dziki!
w dodatku któż nie lubi niespodzianek
ocobiegatu- czekamy na Twoją odpowiedź, żeby być na bieżąco z licytacją 🙂
dziś spokojnie z rana 10km (dawno już nie biegałem na treningu 10km, tylko więcej) z dwoma trochę szybszymi w tempie na sobotę na połówkę, nogi lekko zmęczone szczególnie lewa choć może to wynik braków energetycznych, od jesieni straciłem ponad 10% masy ciała (kto zgadnie ile?) ale byle głowa była mocna to ciało sobie też powinno poradzić
–
sten2012
2012/06/28 14:10:10
Wojtek – przeczytałem wywiad z Dudkiem w DF. Wywiad super, ale to już nikogo nie dziwi;-)
Dudek opowiada wspaniałe i ciekawe historie, w szczególności o abstynencji. jest niestety kolejnym byłym piłkarzem, który ma super proste recepty na uzdrowienie polskiej piłki nożnej. Już nieżyjący Smolarek, wiele lat temu twierdził, że potrzebny jest kompleksowy system szkolenia młodzieży, a w szczególności system wdrażania tych najzdolniejszych do grania seniorskiego. Bo młodzież mamy dobrze przygotowaną, świadczą o tym chociażby ostatnie wyniki w U17. jedyna droga dla tej zdolnej młodzież to jak najszybszy wyjazd do klubów europejskich. Ostatnio z racji niesamowitych postępów mojej córki w siatkówce (skończyła właśnie podstawówkę), drążę ten sport. I tu ciekawostka. Trener naszych dzieciaków systematycznie spotyka się z trenerami kilku klubów 2ligi i wspólnie pracują nad programem szkolenia naszych dzieci. I to mam sens.
Ale to było Baj de łej.
Przygotowania do MGS dalej w toku. Wczoraj było 20km BNP. W sobotę ostatni mocniejszy akcent w postaci długiego wybiegania, a potem Góry Drżyjcie!
–
piotrek.krawczyk
2012/06/28 20:06:47
Tu Dziki
Każdy szykuje się na mecz, to Dziki też za stadem. Kibicuję Niemcom i trochę się dziwię, że tak jest, przecież Niemców od dziecka kazali mi nienawidzić… Ale Włochy znane są z tego, że rozgrywają się w trakcie turnieju… A co na to Oco? Postaw coś, tak, żeby trafić nareszcie, podbij stawkę, wczoraj 777, a dziś? 🙂 A Dziki dziś nietypowo na Dzikiego. Chcę się przygotować na każdy możliwy wariant w planie mojego Trenera, a planu jeszcze nie znam 🙂 To dziś BNP na odcinkach 4 km, 4 km i 2 km. Ale to nie BNP, bo na pełnym odpoczynku, nigdy w życiu tak nie biegałem, nie lubię zatrzymywać się, nie cierpię startować po odpoczynku… To tak:
4 km w tempie 4’42
4 km w tempie 4’26
2 km w tempie 3’57
Może być, Dziki może szybko biegać, nawet fajnie, zmęczyłem się. A przerwy dość długie, nie mierzyłem tętna, ale zaczynałem kolejny odcinek dopiero wtedy, jak bardziej dokuczały komary niż myśl o następnym wysiłku… Wszystko w Puszczy. A Trener na BPS chce wyprowadzić Dzikiego z Puszczy i postawić na asfalcie… Dziki
–
sten2012
2012/06/28 20:12:13
Dziki – jak wyjdziesz na asfalt to już nie będziesz Dziki:-) Może będziesz Lis, one coraz częściej z lasu przenoszą się do miasta.
Niemcy-Włochy 2:0
–
sten2012
2012/06/28 20:15:34
Miało być Lisi, a nie Lis, to nerwy przed meczem. Jako stary Kaszuba kibicuję opcji niemieckiej.
–
piotrek.krawczyk
2012/06/28 20:40:01
Jeże też
Wiewiórki nie
–
piotrek.krawczyk
2012/06/28 20:44:47
Niemcy : Włochy – 4:2
A jak tak to Ocobiegatu wpłaca 999 🙂
–
ocobiegatu
2012/06/29 00:13:09
Nie Dziki . Konkurs piłkarski się nie udał. Teraz chód sportowy. Będzie konkurs . Bym chcial to z Was biegaczy wyrwac , choć sam jestem biegaczem. Beztlen czuwaj..:).
Mam kilka wariantów konkursu. Konkurs jak zwykle będzie perfidny i trzeba mieć szczęście. A jak się znów nie uda to w koncu akcja trwa do końca września. Tak napisał johnson. Do jutrzejszego konkursu.Pora niewiadoma. Wskazówka – trzeba często zaglądać na blog…:) . A tak prawdę mowiąc to nawet myslalem dzis wieczorem o 2 : 0 w kolejnym konkursie…ale jakos nie wpisalem . ..Rozgrywka wyglada pasjonujaco..:)