Kusiło, żeby sobie darować. Pierwszy dzień w pracy, trzeba się zebrać, rozejrzeć, nałapać tematów jak motyli w siatkę – to może nie pobiegam. Zwalczyłem to pół godziny po wstaniu. Bo skoro tydzień zaczyna się od podbiegów, to nowy rok – szkolny, pracowniczy czy chiński, jak chcecie – tym bardziej zaczyna się od podbiegów.
Podjechałem pod Las Kabacki do Powsina, żeby nie przechodzić zbyt szokowo na miejskie bieganie. A tam rozgrzewa się przed treningiem podopieczny Przemek, przyjechał z żoną, która już ruszyła na czterdziestominutowe bieganko. Ruchem demiurgosa zmieniłem szybko Przemkowi trening na taki sam, jak sobie wymyśliłem w samochodzie i zaczęliśmy.
Około 100 metrów marszu dynamicznego, potem od razu 100 m skipu A – wszystko lekko pod górę na łagodnym początku podbiegu. Potem podbieg, jakieś 200 m, w tył zwrot i grzała na dół. Mocny trening, taki, który można zrobić na porządnej podstawie. Koncert ćwiczeń na koncentryczny i ekcentryczny skurcz mięśni. Nogi bolą po drugim powtórzeniu, po czwartym nawalają, a po piątym przekraczają granice cenzuralności, chociaż zostaje jeszcze szóste.
I to jest koniec wakacji. Rozciąganie, w czasie którego powinny mi przelatywać przed oczami sceny z wybiegań na Mazurach, treningów z obozu w Rabce, wycieczek biegowych w Gorcach, biegania boso po plaży w Jastarni. Do tego sentymentalna muzyka i gotowa scena do melodramatu klasy B.
Zamiast tego pada deszcz. Wakacje żegnają się ze mną.
W ”Gazecie” robię coś na kształt rozgrzewki. Zejść dwa piętra niżej i uzgodnić, czy mam się brać za pewien duży projekt, czy jeszcze czekamy. Czekamy. Poodpisywać na maile. Odbyć trudną rozmowę z szefem mojego szefa. I wstawić na Facebooka ogłoszenie, że szukam młodej babci. Albo młodego dziadka, do reportażu.
Deszcz przestał padać. Jaka ta Polska mała, jaki czas pozwijany – wczoraj jeszcze robiłem godzinny bieg po plaży, na bosaka, żeby poćwiczyć nieużywane mięśnie stopy, zakończony krioterapią w morzu i siatkówką plażową z Moją Sportową Żoną na koniec. Na koniec wakacji.
Chodzi za mną, biega za mną ten koniec. Nie mogę jeszcze odnaleźć nowego początku, mocnym ciężarem kładzie mi się na mięśniach to, co się kończy. Prawie jak u Sapkowskiego – coś się kończy, nic się nie zaczyna.
A tu środek BPS-u. W sobotę zrobiłem kluczowy trening tego BPS-u – bo zawsze lubię mieć w BPS-ie jakąś myśl przewodnią – dwie i pół godziny powoli, ale z końcówką w tempie maratonu. Przez cztery i pół kilometra byłem podłamany, bo w lesie między Jeziorem Sarbsko a morzem udawało mi się biec tylko po około 4:30 na kilometr. Na szczęście ostatnie pół kilometra po asfalcie w Łebie wyszło po 3:51, to prędkość moich marzeń.
Poprzedniego dnia były interwały. Nieco za wolne, ale już niedosyt był mniejszy. Solidna praca nad silnikiem tlenowym rozwija silnik tlenowy.
Jutro pierwszy od tygodnia dzień bez biegania. Zacznę go ping pongiem.
kamilmnch1
2012/08/27 19:42:15
tytuł mnie wystraszył, czyli wracasz do świata dziennikarskiego gdzie rolą początku jest poruszyć ;p
czytałem wywiad o szachach- „Pan chyba biega” czy coś w tym stylu 🙂 dobre
Ty masz swój BPS a ja właśnie do swojego siadam, wczorajszy półmaraton był sprawdzianem- zdane, wyjazd służbowy trochę zaburzy mi cykl ale co tam, jesień będzie moja 🙂
nie mogę się doczekać MW, już mi się śnił, nie raz, boje się jak cholera a z drugiej strony wierzę że jestem przygotowany i po walce zjednoczymy się, że spełnię swoje kolejne marzenie, a później podsumuję początek wielkiej przygody 🙂
–
ocobiegatu
2012/08/27 20:31:46
Nieużywane mięśnie stopy wzmacniają się chodem sportowym. To tyle reklam na dziś…).
Rob – brawo ! Dokładna odpowiedź. Jutro wpłacam. Już poprosiłem mailem Dzikiego o numer konta. Co do międzyczasów to mój ulubiony temat. Cały czas opracowuję teorię mczasów ,podobnie jak teorie zmęczenia..:).
Uważam ,że mczasy trzeba trenować..Łapać tylko wtedy mczas kiedy nastawia nas pozytywnie. Jak łapiemy a wiemy ,że jest zły – to błąd ,bo zdemotywuje.
Teoria jest rozbudowana..:). Na razie napiszę o moim kultowym tricku jeszcze z prl…
Tick ma już chyba 34 lata a był wykonywany z zegarkiem wostok. Lecz z innym sprzętem tez chyba wyjdzie..:).
Co robić aby złapany mczas nas zmotywował ?
Powiedzmy ,że biegniemy w zawodach na 10km. Widzimy oznakowanie 5km.
Nie łapiemy mczasu na znaku, lecz przebiegamy dalej , może 50 , może 100-200m..
To trzeba wytrenować wcześniej – ten dystans do przebiegnięcia.
I co wtedy ? Łapiemy mczas. Jeśli jest dobry – to super , przecież jest jeszcze lepszy ,bo przebiegliśmy już trochę poza znacznik..
A co jak nie będzie zbyt dobry ? Też nie jest źle. Główka sobie myśli – no tak ! ale przecież przebiegłem juz trochę poza znakiem . Jakby nie było jest dobrze.
Główka jest ogłupiona, ale najważniejsze ,że zadowolona ..).
Oczywiście ten trick trzeba trenować na stałej trasie w biegach podprogowych. Wszystko to dotyczy również chodu sportowego. Acha . O chodzie juz pisałem Reklama na początku i końcu postu. I tak trzymać..).
–
piotrek.krawczyk
2012/08/27 20:53:36
Gepard – połówka w Tarczynie to była przemiła impreza. W dniu lokalnego Święta Jabłka, Tarczyn to stolica sadowniczego zagłębia. Na mecie można było zabrać tyle jabłek ile się udźwignie, medal w kształcie jabłka oczywiście, dekoracja na rynku w atmosferze festynu, no super. A trasa ciekawa, wylot na wioski, pierwsza połowa raczej osłonięta lasem, w środku dystansu sporo otwartej przestrzeni, pagórki są rzeczywiście, ale łagodne, to nie Łomża, żadnej Sanguszki też nie ma na trasie, da się pobiec na wynik, jeśli nie będzie wiało. Tam Dziki w zeszłym roku atakował po raz drugi 1:30, biegłem z gorączką, otarłem się o podium w kategorii, na 16 km, jak nie było już szans na 1:30 odpuściłem zupełnie, tymczasem zawodnik trzeci w kategorii przybiegł 40 sekund przede mną, a drugi z około 2 minutami przewagi, wyprzedzili luzującego Dzikiego. Tak Dziki pogrzebał pucharek,który piechotą nie chodzi… 1:34 chyba wtedy nabiegałem. Był upał, pamiętam. I pamiętam, że trzeba walczyć do końca, ale nie odrobiłem jeszcze tej lekcji… A Dziki dziś 22 km po Puszczy, a warunki takie, że tętno niższe chyba o 10 uderzeń na minutę niż w ostatnich tygodniach. To wybiegałem się. Przy tętnie 145 udawało się biec ze stałym tempem 4’48, całość w 1:49, połówka poniżej 1:45. Lubię jesień. Fajka – a Kasia pojechała na krótki urlop na fajną imprezę reggae, a to koło Ciebie 🙂
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/08/27 20:58:09
Myśl przewodnia tego wpisu jest jak nagi biegacz: KONIEC LATA
–
ocobiegatu
2012/08/27 21:59:37
Dziki – za wcześnie. Przypomniałeś legendarny kawał mksmdk ale to dopiero we wrześniu… Czym różni sie nagi biegacz od września ? Niczym – koniec lata… Mksmdk- prawa autorskie zastrzeżone na lata. Będziemy przypominać kawał co roku. Taka tu tradycja..:).
–
mksmdk
2012/08/27 22:35:50
Ja w weekend imprezowo i weselnie w Suwałkach a tam jeszcze koniec nie lata.
Czy to jakiś znak gdyż pierwszy raz od wielu lat nie zabrałem tam butów i nie biegałem na wyjeździe. Chyba to jednak znak.
Jutro jeszcze zaznam ostatniego tchnienia wakacji i do niedzieli pobuszuję trochę w Skandynawii tam jednak zabiorę buty w planach 2,5 h oraz 2 lub 3 x 1h
–
kubol7b
2012/08/28 09:45:51
Dziki, ja biegne setke w Kampinosie. a wczesniej B7D.
to znaczy chcialbym pobiec, bo zobaczymy jak ze zdrowiem – poki co znowu nie biegam juz trzy tygodnie, a do krynicy zostalo tylko 9 dni. nie wiem czy stane na nogi 🙁
pytanie do fachowcow – czy da sie cos zbudowac w systemie: 3-4 tygodnie bez biegania – 3-4 tygodnie biegania. pytanie oczywiscie retoryczne. w tym roku najdluzszy okres biegania bez dluzszych przerw to wlasnie 4 tygodnie, 2 razy udalo mi sie wykonac caly 4-tygodniowy cykl. no i forma lezy.
–
ocobiegatu
2012/08/28 10:05:22
Nie jestem fachowcem ale wiem,że bez biegania da się żyć albowiem jest dyscyplina która świetnie zastępuje bieganie. Jak ktoś nie wie, dla ułatwienia zagadki – nazwa dyscyplina dwuczłonowa..:).
Z tego co wiem to amator jedzie głównie na vo2max. A konkretnie na lewej komorze serca. Stąd o nią trzeba najbardziej dbać. O prawa też.:).
Robi się to tak,że choć raz w tygodniu jest porządny trening wytrzymałościowy na , powiedzmy, danielsowskie 88-92% hrmax.
W okresie roztrenowania powinna być dbałość o zwiększenie intensywności.
Specyficzność spada , bo robi się to na innej dyscyplinie , ale mitochondria w dwójkach i czwórkach są cierpliwe i poczekeja.:).
Dyscyplina naprawdę dowolna. Może być nawet jazda okrakiem na delfinie .:)…
–
pict
2012/08/28 10:32:01
Biegam 5ty sezon – tak sądzę, ale nigdy jeszcze nie zaznałem tego z czym walczę od dwóch tygodni. Totalna depresja biegowa – samonapędzająca się. Nie chce mi się biegać. O ile w zimie nie było dla mnie problemem wstawać po 5.oo na trening i zap… w śniegu i błocie, o tyle teraz – w najlepszym czasie do treningów – po prostu nie mogę zmusić się żeby wstać, wyjść i biegać. Nie pomogło pierwsze miejsce w kategorii na ostatnim półmaratonie – prawie cały tydzień bez biegania – dwa treningi jedynie (chociaż jeden bardzo dobry). Dziś znów nie zwlokłem się z łóżka. Po prostu nie miałem ochoty, więc moja biegowa depresja rośnie. A bodźców do pobiegania jest masę – „Pierwsza Dycha do maratonu” w Lublinie 9 września, jakiś maraton na jesieni, nowy numer Biegania, w którym nie wiem z jakiej okazji załapałem się na jedno ze zdjęć w artykule o teście Coopera (na który bez żadnego problemu pojechałem wiosną w strugach ulewnego deszczu…). Takiego kryzysu jeszcze nie przechodziłem w swojej krótkiej „karierze” biegacza. Znacie jakiś dobry lek?
–
gwynbleiddd
2012/08/28 11:36:22
Twarde lądowanie w pourlopowej rzeczywistości? Trzeba się otrząsnąć, biegniemy dalej! 🙂 Żeby było dokładnie jak u Sapkowskiego: „Za nimi zostawała ciemniejąca dolina. Za nimi było jezioro, jezioro zaczarowane, jezioro niebieskie i gładkie jak wyszlifowany szafir. Za nimi zostawały głazy na jeziornym brzegu. Sosny na zboczach. To było za nimi. A przed nimi było wszystko.”
Na przykład meta na Narodowym 😉
–
ocobiegatu
2012/08/28 12:08:23
Przeciek- Dziki i Wojtek siedza teraz po pingpongu. Ciekawe jaki wynik.
Wojtku – napisze oficjalnie. W nawiazaniu do rozmowy z Dzikim prosze o podanie co znaczy marsz dynamiczny. Z wiadomych wzgledow bardzo mnie to interesuje..:).
–
gepaard
2012/08/28 12:20:04
Pict, koniecznie do lekarza! 🙂
A na powaznie, to jakis czas temu pisałem o podobnej przypadłości u siebie. Nawet sie wypowiadałeś, że nie jesteś w stanie tego pojąć. Że nakręca ccię do treningów ciągła chęć poprawy zyciówek… Ja wyszedłem z założenia, że skoro mi się nie chce, to nie biegam. W rzeczwistości czasem mi sie chciało, więc kilometraz miesięczny wychodził od 80 km do 200 (przeważnie 120-140 km, te 200 to raz, trcochę pobiegałem przed połówką w Warszawie). Czasem jakies zawody wpadły, łącznie z maratonem po górach (MGS). Oczywiście cos musiałem robić tez innego sportowego, dla urozmaicenia i podtrzymania jakotakiej „formy”. Zatem z przyjemnością przesiadłem sie na rower (ale też tylko na zasadzie, że mam ochotę, nic na siłę).
W każdym bądź razie żadnego zmuszania się. Sama przyjemność. Pewnie byłoby biegania jeszcze mniej, ale Dziki wymyślił swoją super-inicjatywę: Biegi po Prawdziwej Warszawie. I zamiast trenowania zdarzało się częściej po porstu z kims pobiegać.
Taki stan trwał 9 miesięcy 🙂 Teraz zasuwam z przygotowaniami do MW, aż miło. I znowu sie chce!
–
basdlamas
2012/08/28 12:28:30
Pict – musisz pogodzić sie z bieganiem. Załóż zwykły dres, inne buty i koszulke nie techniczną :)… nie beirz zegarka….. idz po prostu pobiegac:)))) nie trenowac.
–
beztlen
2012/08/28 15:17:56
Pict – moja rekomendacja – zupełna przerwa w bieganiu do 2 września włącznie + megadawki witamin z grupy B + magnez + witamina C; pn i wt lekkie niezbyt długie wybiegania, 5.09 – BNP kilkanaście km, czw i pt znów wolne, w sobotę rozruch + rytmy a w niedzielę start i świetny wynik na dychę; 10 września nic nie tracąc z formy kryzys masz za sobą:)
–
czepiak.czarny
2012/08/28 15:27:18
Bas, ładnie napisane.
Wsiadłam do pociągu do Piły, zza biurka poleciałam w nocy (bez regularnego biegania) spokojne 26 km. Było miło, cudownie, odpoczynkowo od pierwszych metrów. Do 22km, gdzie pojawiła się skamielina w łydkach, ale wystarczyło leciutko przyspieszyć, dołożyć na 25 km podbieg na poprawę morale, a 26 zrobić sporo szybciej i mam pełnię szczęścia (a łydki rozciągnięte). Uwielbiam biegać.
Dziś, pewnie bolesna, joga. Bo o ile wczoraj było miło, dziś jest jak po bieganiu.
Prasówka: o nałogu we wproście.
–
piotrek.krawczyk
2012/08/28 20:08:19
Pict – morderczy trening zwykle zabijał we mnie chęć do biegania. Chęć i serce. To moja specyfika, nie jestem wojownikiem, ale może to jakiś trop… Teraz moje serce, jako organ, jest po mojej stronie i po stronie mojego biegania… Mam długie przeloty, dobre parametry, świetnie się czuję, czuję radość biegania i jego głód od rana. Nie przymus. Mógłbym biec i biec, czekam na setkę jak nie wiem co. Za kilka dni znów 24 godziny z elektrodami i aparacikiem Holtera, myślę, mam nadzieję, że moja arytmia to był bunt na zarzynanie treningami. To co robię to nadal są treningi, z tym, że Dziki nie trenuje teraz na wynik. Jak wtedy, kiedy przez trzy lata co start to życiówka… Coraz więcej znajomych biegaczy ma podobny syndrom. Dziś John po ping pongu też opowiadał o podobnym „przypadku” wśród swoich podopiecznych. A Dziki jedzie do Krynicy pobiec maraton na tętnie 145, chyba, że doktór lub Holter pozwolą mocniej. Miałem początkowo zamiar pobiec 33 km w ramach B7D, ale maraton to maraton… A Dziki dziś nic. Nie dało się, zwoziłem rodzinę po pracy z wakacji pod Grodziskiem Mazowieckim. Ale mi się chce biegać! Pict – starczyłoby na nas obu tej dzikiej chęci. Dziś tylko ping pong, jeden z najładniejszych naszych meczów z Johnem, niestety Dziki wygrał wszystko, co było do wygrania… Bo oprócz elementów treningowych, meczu właściwego czyli do 4 wygranych setów do 11 punktów, gramy zawsze seta po staremu, do 21 punktów i na koniec maraton – do 42 punktów… Kubol – to Ty biegłeś w zeszłym roku 75 km w Puszczy? Razem z SFX-em i Dzikim całe 50 km? Jeśli to Ty, to będzie jeszcze większa konkurencja, dobrze, na zdrowie. Gwynbleiddd – Ty jesteś imieniem wyjętym z sagi o Wiedźminie…
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/08/28 20:17:31
Pict – ciało i niejasna strona umysłu znają odpowiedź. Ta niejasna strona umysłu manifestuje się i kontakuje ze świadomością poprzez ciało… Ergo – ciało zna odpowiedź…
To tak dla uzupełnienia, bo czuję to, co piszesz. Dzi
–
wojciech.staszewski
2012/08/28 20:58:13
Pict, odpuściłbym sobie zmuszanie się do biegania. To nie jest nasza praca, to ma być przyjemność. Nawet jeśli to nasza Droga, to skoro potrzebujesz przystanąć na odpoczynek – zrób to.
Tylko nie przestawaj się ruszać. Dobre rzeczy nie dzieją się w zastoju, tylko w ruchu
–
corvus78
2012/08/28 21:18:09
…. dziękuję bardzo za życzenia urodzinowe, przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale jestem w wielkim niedoczasie… jak zwykle, ale już niedługo się to powinno zmienić na lepsze spokojnej nocy
–
sfx
2012/08/29 08:10:46
też miałem czas niechęci… a niechęć często się u mnie wiąże z tym, że nie ma z kim pobiegać… choć pamiętam moje bieganie, gdy właśnie nikogo do tego nie potrzebowałem.
więc mój wczorajszy biegowy grafik wypadł następująco:
1.
od 15:30 bieg do mojego pracodawcy (gdzie pracuję dorywczo)… by zobaczyć jak się buduje… dystans był nieznany, lecz przybliżony, a kolejny przystanek miał znaleźć się u podnóża góry chełmskiej o 16:50, I etap wyszedł ca. 13k 2.
o 16:49.54s dobiegłem na miejsce umówionego spotkania z chętnym do poznania ostrych podbiegów żółtego szlaku góry chełmskiej, a kolejny przystanek czekał o 18:30 na wtorkowym wspólnym bieganiu, II etap wyszedł ca. 10k
3. o 17:58 dotarłem znów do podnuża chełmskiej by poczekać na wtorkowych chętnych, w tym na zeszłotygodniową debiutantkę, która znowu przyszła marszobiegać. tak też się stało, a prawie cała reszta grupy pobiegła swoje, choć marek był tym razem na rowerze (niestety ma kontuzję) i razem z nami posuwał się wolnym tempem, oraz krzyś k., który jeszcze jest zmęczony niedzielną połówką, III etap wyszedł ca. 5k.
4. i już mnie się nie chciało, choć wsunąłem jakiś żelik i miałem wodę w plecaku… do domu wróciłem o 20:00 idąc… IV etap ca. 2,5k.
–
kubol7b
2012/08/29 09:46:34
Dziki, bieglem pelna setke. Bieglem z Toba, sfx i jeszcze jednym gosciem przez jakies 2km zaraz za pierwszym punktem kontrolnym, ale potem nasze drogi sie rozeszly. a na mecie gadalem z sfx-em chwilke.
–
beztlen
2012/08/29 11:34:24
Wygłupiłem się z tą suplementacją i przerwą od biegania w zamiast napisać o Drodze i niejasnej stronie umysłu – poprawiam się i dostosowuję, Pict – ” Ponieważ coś nieustannie biegnie naprzód,Coś innego pozostaje w tyle” – Twój kryzys również …tylko zrób przerwę:)
–
1.marsz
2012/08/29 12:11:37
moje skromne doświadczenia mówią, że przerwy nie są biegaczowi przyjazne, im dłuższa tym bardziej osłabia morale, i jeśli tylko nie ma kontuzji, to lepiej się przemóc i zasuwać zgodnie z planem lub jaki radzi beztlen trochę go zmodyfikować…
(entuzjazmu noefity nie udaję się wskrzesić)
wojtku czy jesteś zadowolony ze swojego czytnika książek, polecasz go?
marsz
–
ocobiegatu
2012/08/29 12:30:01
Jak zwykle mówię- bieganie jest zbyt kultowe..:). Bieganie trzeba olać, tak jak kobietę co nie uwzględnia naszych amorów, wtedy szybko przyjdzie z powrotem..:).
Kultowość biegania , jak dla mnie, jest szkodliwa. Dziki mnie by za to zlał paskiem po gołej dupie..:).Nie biega się 3 tygodnie a już biegacze ronią łzy. Po co to ? Sam się dziwię , że nie ma u mnie kultowości biegania. Zastanawiałem się nad tym. W końcu były te legendarne biegi już wiele lat temu. Wytłumaczenie sobie znalazłem. Kultowy jest dla mnie wynik i radość z osiągnięcia tego a nie sama dyscyplina.
Wynik mogę osiągnąć w bieganiu, chodzie sportowym , czy NW. Zamęczyć się na III strefie mogę w każdej z tych dyscyplin. Mam stałą trasę. Poligon doświadczalny. Nie czuję w ogóle potrzeby biegania skoro mogę swoje cele zrealizować chodem sportowym , co jest w dodatku, przynajmniej w moim wieku , znacznie zdrowsze , mniej kontuzjogenne i lepsze.
To jest jakiś koktail chyba- na ile mamy radości z wyniku a na ile z samego faktu,że trenujemy daną dyscyplinę. Wiele razy się nad tym zastanawiałem dlaczego bieganie dla mnie nie jest kultowe. Porada – mieć drugi a nawet trzeci silnik w samolocie , tak na wszelki wypadek. Jasne ,zę piszę o NW a przede wszystkim o chodzie sportowym..
Pict – maszeruj i dobrze roluj. Odkryjesz coś pięknego jak Kolumb Indie..:).
–
k.lisak
2012/08/29 12:40:10
Panie Wojtku, nie tak dawno zdarzało nam się ścigać na biegowych ścieżkach. Mam prośbę dotyczącą tym razem dziennikarskiej działki – bardzo proszę o kontakt klisak(_małpa)wp.pl
Krzysiek Lisak
–
wojciech.staszewski
2012/08/29 17:25:38
Krzysiek, pamiętam jak się ścigaliśmy, mam Cię nawet na jednym zdjęciu z finiszu Półmaratonu Warszawskiego, kiedy prowadziłem Pię na rekord Libanu (dobiegliśmy w jakieś 1:22). Odebrałem wiadomość z FB, przekazałem Gazecie Stołecznej, jeszcze mi nie odpowiedzieli, podpytam w tym tygodniu
–
wojciech.staszewski
2012/08/29 17:25:58
PS. Wiesz, że u nas jest po biegowemu na ‚ty’
–
sten2012
2012/08/29 17:49:14
1.marsz – nie wiem jak Wojtek, ale ja polecam bardzo. Najlepszy na rynku.
–
sten2012
2012/08/29 19:57:53
http://www.youtube.com/watch?v=-x6jzKpqeuw&feature=bf_next&list=WL3CA4864C9AF55BDE
Nic dodać nic ująć. Czyste jak bieganie:)
–
piotrek.krawczyk
2012/08/29 20:09:46
Hej Beztlenie, czy kpisz z lekka? 🙂 Pict weźmie to, co mu pasuje z naszych porad i interpretacji. Mnie jeszcze przyszło do głowy, że może Bardzo Ważne Sprawy pozabiegowe wyszły na pierwszy plan. Wszak Pict zajmujesz się w życiu Bardzo Ważnymi Sprawami i to jako osoba publiczna… A Dziki dziś w Puszczy 19 km. Kubol – kolega, który biegł z nami to też Kuba, on skończył na 75. km. Sprawdziłem wyniki z zeszłego roku. Byłeś trzeci, jak Dziki rok wcześniej, a Twój wynik przepiękny, będę atakował 11:30 w tym roku. Wyścigi na 100 kilometrów? A może połączymy siły? 🙂 A Dziki już zarejestrowany na maraton w Krynicy. Maraton biegnie przez Tylicz. Stamtąd mały skok i już pierwsze zachodnie pasmo Beskidu Niskiego. Tam w wiosce Izby, 1,5 godziny biegu z Krynicy, Dziki poznał swoją Jakże Piękną Żonę, przywiozłem sobie żonę z gór, jak John, ale moja JPŻ to nie rodowita góralka, przyjechała w Beskid Niski z Warszawy, bo się w tej łemkowskiej krainie zakochała, została ukrainistką, a w Izbach prowadziła Dom Na Łąkach, tam Dziki zrobił obóz dla młodych osób ze schizofrenią, to było w poprzednim wieku, no i poznaliśmy się, dlaczego Agata wybrała Dzikiego nie Beskid, nie wiem… Dziki
–
sfx
2012/08/29 20:15:00
sten. wciąż chyba nie doceniam takich źródeł nagrań jak jutjuba. piękne. i nie wiedziałem, że takie rzeczy tam są.
–
kamilmnch1
2012/08/29 20:29:21
poznasz Dzikiego po czynach jego- Ona Ciebie poznała…:)
–
pict
2012/08/29 22:13:23
Dzięki za wszystkie rady. Bardzo mnie zmotywowały, żeby wziąć się w garść i pobiegać. A jeszcze bardziej mój biegający przyjaciel bard, który właśnie nagrywa płytę z poematami Steda (ha, mogę w końcu napisać jak Wojtek: młodsi google). Spytał mnie przedwczoraj w smsie jak mi się biegało, na co odpowiedziałem mu że nie mam ochoty i myślę o dłuższej przerwie. Dostałem odpowiedź, że się za mnie weźmie. I podjechał dziś a zaraz potem śmigaliśmy interwały – od 800m, przez 600, 2×400, 3×200 i 6×100. Bardzo fajnie, ale ciężko. A jutro znów przed 6 wyruszam na 16km pierwszego zakresu. Więc może się przegoni.
Dziki – wakacje od ważnych spraw dopiero się kończą. Jedyna rzecz jaka trochę mnie pochłania to remont nowego mieszkania – chociaż sam nie robię, to zdobyłem sprawność „pomocnik elektromontera”.
Beztlen – wprowadziłem suplementację magnez + b6. To było cenne przypomnienie.
–
ocobiegatu
2012/08/29 22:47:07
Wojtek nie odpowiedział na moje pytanie co to jest marsz dynamiczny. Pewnie sie czymś naraziłem ,albo temat objęty tajemnicą..). ale może ktoś wie na czym to polega i napisze ?
–
piotrek.krawczyk
2012/08/29 22:50:09
Pict – nie jesteśmy końmi wyścigowymi… A może jesteśmy? W Mikołajewie na Suwalszczyźnie jest taka stadnina, gdzie konie mają lepiej niż ludzie… Mieszkają w pałacu, tylko trochę więcej końskiego potu po treningu i już dzień luzowania, kopyta błyszczą, sierść błyszczy. Siano z suplementami co rano, potem pastwisko beztroskie. My musimy sami o siebie dbać. Zatem nie jesteśmy tamtymi końmi, nie mamy tego szczęścia… A Dziki spotkał się z Twoim Bardem na Maratonie Lubelskim, cała jaskrawość od pierwszych słów, a słowa mogły być, mogło ich nie być, wystarczy, że chociaż po ogrodzie hula szarańcza, jesień zapowiadała się bardzo wiarygodnie. I tak niech się stanie. Żeby jesień będzie bardzo wiarygodna… Synowie Steda… John też, ale nie wiem czy by się przyznał…
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/08/29 23:04:35
Oco -marsz dynamiczny to większy obciach niż skipy 🙂 Nie umiem opisać. Dziarske maszerowanie, kolana wysoko, ręce wysoko, dziarsko do przodu, pierś do przodu, brzuch wciągnięty, biodra z przodu, szybka zmiana nóg, i rąk, idziemy dziarskim krokiem, w niczym nie przypomina tego, co byś chciał czyli chodu sportowego, no jest oparcie na jednej nodze…
–
kubol7b
2012/08/30 09:59:35
Dziki, nie moge sie umawiac na setke, bo poki co nie wiem czy wogole bede startowal. Na dzis, to raczej nie, ale przed rzeznikiem tez zaczalem biegac dopiero na 2 tygodnie przed startem. nie trace nadziei, ze chorobsko sie wycofa i pozwoli pobiec i Krynice i Kampinos.
A przy okazji mozna sie spotkac w Krynicy – ja bede tam siedzial juz od najblizszej niedzieli.
–
sten2012
2012/08/30 10:01:32
Jakby co, to ja do Krynicy przyjeżdżam w piątek w okolicach południa.
–
wojciech.staszewski
2012/08/30 10:05:34
Dziki, kiedyś ustaliliśmy na bieganiu w Puszczy, że Tobie życie sp… Sted, a mi Hłasko. A jak się dziś okazuje, to chyba nie sp… 🙂
–
beztlen
2012/08/30 11:21:34
Cieszę się, że tak liczna grupa podblogowiczów przyjeżdża do Krynicy:) mam nadzieję, że weekend w Beskidzie spełni Wasze oczekiwania; Piotrze – w sobotę na Deptaku będzie festyn, na którym prezentowana będzie kultura Łemków – JPŻ będzie zadowolona:). Szkoda, że nie biegniesz B7D, albo przynajmniej do Rytra lub do Piwnicznej – to coś idealnie dla Ciebie, ale Koral maraton też jest malowniczy…i trudny szczególnie podbiegi za Jastrzębikiem i za Tyliczem pod „Romę”.
–
basdlamas
2012/08/30 11:44:29
Beztlen – ja także bede w piątek w Krynicy :))). Ja na 66 km , a żona w NW górskim :)).
Mam pytanko czy z pwinicznej bedzi ejakis transport do Krynicy cyz cos?.. jakie są limity na pomiarach… tylko na 33 km 5,5 h czy gdzies jeszcze?
–
beztlen
2012/08/30 11:52:14
Bas – fajnie, że przyjeżdżacie:); oczywiście zapewniamy transport busami w miarę ich zapełniania do Krynicy, Ty masz limit tylko w Rytrze, dla biegnących na setkę jest jeszcze w Piwnicznej (10,5h).
–
basdlamas
2012/08/30 11:58:19
beztlen – fajnie, pytanie jeszcze… ile bedzie punktow z jedzonkiem i co będzie serwowane do 66 km , i czy można dac własne coś? a jak tak to w jakiś workach?:)))
–
kubol7b
2012/08/30 12:19:03
przepak jest w Rytrze, na 33km – przynajmniej dla setkowiczow, nie wiem czy depozyt moga tez dac biegnacy na 66km. punkty zywieniowe sa na hali labowskiej, w rytrze i przechybie. wejdz w zakladke biegi, wybierz B7D i na profilu trasy i mapie masz oznaczone te punkty.
inne pytanie do beztlena – czy jest juz gdzies szczegolowy program imprez towarzyszacych?
–
sten2012
2012/08/30 12:31:42
beztlen – 1. startuję na setkę. Czy w przypadku ukończenia na 66 km przysługują jakieś punkty kwalifikacyjne do UTMB?
2. Pasta Party jest w sobotę o 18.30. Czy, jeżeli do tej pory nie dobiegnę do mety przysługuje mi catering w postaci makaroniku z piwkiem na trasie?
–
beztlen
2012/08/30 15:21:11
Bas, Sten, Kubol:
– na trasie jest 6 punktów serwisowych: na 22, 33(przepak), 46 ,66 (przepak),77(przepak) ,88km;
– w pakiecie dostajecie 4 worki z numerem, oprócz czarnego, który dostają wszyscy uczestnicy FB również trzy inne na przepaki, w trzech różnych, innych kolorach; możecie do nich wrzucić wszystko, również żele, batony itp.;
– na odprawie o 19.30 w piątek w Pijalni Głównej dowiecie się m.in na który przepak jedzie worek danego koloru;
– na każdym serwisie każdy biegacz ma zapewniony:1 banan, 100g torebkę rodzynek, 14g op.herbatników petit, dużą kostkę czekolady w opakowaniu, herbatę oraz wodę muszyniankę i izotonik nutrendu bez ograniczeń;
– punkty do UTMB są tylko za ukończenie 100km;
– uczuliłem firmę, która organizuje pasta party aby mieli jeszcze 100 porcji o 20:15:);
– szczegółowy program imprez towarzyszących będzie na stronie dzisiaj wieczoerm.
–
sten2012
2012/08/30 15:24:45
beztlen – to lubię, krótko i konkretnie. Dzięki.
–
1.marsz
2012/08/30 15:37:13
sten – ale jaki polecasz model tego czytnika książek?
wczoraj po raz pierwszy od wielu tygodni 20 km, na razie wolno (5’40) ale krok biegowy dość swobodny i tętno przyzwoicie niskie (128/180hrmax), wróciła wiara, której nie zagłusza ból w skręconej niegdyś kostce, że jeszcze coś z tego jesiennego maratonu będzie, zobaczymy po połówce, niestety w pile, a nie w krynicy więc większości z was nie będzie mi dane zobaczyć, ale może już niedługo będzie inna okazja… marsz
–
wojciech.staszewski
2012/08/30 18:37:37
marsz – wprawdzie nie mnie pytasz, ale ja jestem zachwycony Kindlem (po małym supporcie podblogowym w kwestii rejestracji). Mój model – dotykowy – ma same zalety: duży ekran, czyta mobi, a ze zwykłych plików rtf. Klawiaturka jest mi zbędna, ta ekranowa wystarcza. W odróżnieniu od 3G do połączenia z internetem potrzebuje wi-fi, ale w końcu to ma być czytnik książek.