Figury biegowe

 

Sobota, 7 rano, esemes od Kamila H z bliskiej ojcu.prl Bydgoszczy, że biega właśnie po Lesie Kabackim. Czyli wygląda na to, że wpadliśmy na podobny pomysł. Najpierw długie wybieganie, potem akcent na parkrunie. To mogłoby być zresztą niezłe hasło reklamowe, Mel, jeśli to czytasz i Ci się podoba, to bierz: „Najpierw długie wybieganie/Potem akcent na parkrunie”.

Więc wybiegam, dzwonię do Kamila, spotykamy się przy szlabanie. Można rymować dalej: wpierw spotkanie, przy szlabanie… itd. I pobiegliśmy w pierwszym zakresie znajomości.

Kamila znam od trzech lat, przyjechał na II obóz do Rabki (to nie marketing, nie mamy już wolnych miejsc, sorry) i został czymś pomiędzy duszą a człowiekiem orkiestrą występującym w objazdowym teatrzyku jako mistrz cienkiej riposty. Podobnie rok później i jeszcze w kolejnym roku, chociaż był wtedy już raczej gościem z zewnątrz.

Jest w tym wielkim, ponad 180-centymetrowym facecie jakieś morze optymizmu. Właściwie można się śmiać z każdego zdania, które wypowiada, chociaż ma kluski w gębie i co drugiego zdania nie idzie zrozumieć zwłaszcza na 15 kilometrze. Ale ryzyko, że to niezrozumiałe zdanie nie było zabawne jest niewielkie.

Tak wyglądaliśmy na moim 10, a Kamila 23 kilometrze:

W tle dwóch biegaczy. Byłem w szoku bo w okolicy 8 rano w sobotę spotkaliśmy w Lesie Kabackim z dwa razy więcej biegaczy niż na parkrunie – na bank minęliśmy przez godzinę z 50 osób. Lubię to.

Potem ja na parkrunie dałem ciała, mogę się tłumaczyć 16-kilometrowym podkładem, upałem, hemoglobiną i dopiero tygodniem solidnego treningu. Ale niezłamanie 20 minut na 5 km to jednak mały wstyd. I jednocześnie wielka nauka o sile treningu, bo podobnym tempem zamierzam na jesieni przebiec maraton.

Moja Sportowa Żona, która przyszła mi pokibicować z Małym Yodą zrobiła mi fajne foty na finiszu. Postarałem się trochę o technikę, przyznam:

A Kamil? Szkoda że państwo tego nie widzieli, jak mawiali komentatorzy w czasach, kiedy każdy nie miał kamery w smartfonie. Nie zdążyłem mu zrobić zdjęcia na finiszu parkrunu, ale jak zobaczyłem, jak jedzie jak czołg z plecakiem wypełnionym piciem, jak finiszuje, chociaż ma już w nogach w sumie 30 km, żeby przegonić biegnącą przed nim zawodniczkę. Fajter, Kamil Fajter.

Druga nietypowa figura biegowa zdarzyła nam się w niedzielę. Z wiekiem zaczynam coraz bardziej doceniać regenerację i skoro postanowiłem, że będzie regeneracja po sobotnim treningowym półmaratonie w 1:57, to była. I jak MSŻ zapytała, czy wyjdę z nią na jej trening – 45 minut powoli (skrócone po negocjacjach) – to powiedziałem, że tak, ale nie z Małym Yodą w wózku, tylko z Małym Yodą na rowerze (ściślej: w siedzonku).

Znów będzie szkoda, że państwo tego nie widzieli, bo nie zrobiłem MSŻ żadnego zdjęcia. Ale nie każda fantastyczna chwila musi być na zdjęciu, te zapisałem sobie w pamięci i w stawach kolanowych.

Małemu Yodzie zresztą rower tak się spodobał, że dziś rano wyciągnął kask rowerowy i zażądał, żeby mu go założyć na głowę. A kiedy po kwadransie takiego paradowania uznał, że nie pojmujemy aluzji, wziął mój but sportowy, w którym byłem wczoraj na rowerze i przyniósł mi do biurka. Obiecałem mu więc, że po pracy wyjdziemy na rower.

I zaraz idziemy.

Te buty to fajne Nike Free, które sobie kupiłem z emocji. Ale postanowiłem je używać do wszelkich sportów poza bieganiem, czuję się w nich na treningach za bardzo „rozklapciany”. Biegam w Brooksach i będę chciał o tym ciut więcej napisać za tydzień, bo już i odcinek za długi, i dzień się kończy.

Updated: 6 lipca 2015 — 18:55

  1. piotrek.krawczyk

    2015/07/06 20:23:04

    A Dziki dziś 46 km na rowerze, 1,5 godziny biegania po tropikalnej Puszczy Kampinoskiej i godzina ping ponga z Johnem jakże przegrana. Ale Agnieszka wygrała ćwierćfinał w Wimbledonie, na pocieszenie. Najpierw 10 km rowerem na ping ponga, potem ping pong z oglądaniem Agnieszki po ping pongu w knajpie z Johnem, potem 23 km do Puszczy rowerem, rower w krzaki jak za dawnych lat biegania z Johnem po Puszczy, bieganie samych rympałów z Dąbrowy aż pod Pociechę, powrót rowerem, wyżymanie koszulki i już jestem i piszę o tym, co Dziki dziś. Zajrzyjcie na blog Kamila „ocochodziwbiegu”. Tam fantastyczna literatura faktu spod pióra Kubola o fantastycznym biegu Kubola. O tym, że „dasię”, motywujące do porywające. Pozdrawiam. Kamila też 🙂 Dziki


    jacekmiron

    2015/07/06 21:36:36

    Ooo, z Kamila to jest Rzeźnik jakich mało! Pozdrawiam!


    gz81

    2015/07/07 09:58:49

    A ja chcialem sie podzielic krotka historyjka zwiazana z bieganiem (niestety)
    Mieszkam w Kuwejcie, tu biegam i czasami nawet wygrywam
    Redaktor magazynu Runtimes, pan Slawek Roszyk zaproponowal, zebym opisywal swoje przygody na lamach jego pisma
    No i opisywalem od stycznia do maja. Przestalem, bo kiedy poprosilem o zalegle platnosci (a chodzi o sprawy groszowe) Pan redaktor przestal odpowiadac na emaile. c.d.n.


    kamilmnch1

    2015/07/07 10:49:48

    Oby temu celebrycie obok Wojtka nie poprzewracało się w głowie.


    pict

    2015/07/08 14:28:06

    Kupiłem raz magazyn Run Times – szczerze powiem, że w ogóle mi „nie podszedł”, przypominało to zbiór wyrwanych z kontekstu przemyśleń, a nie spójną gazetę. Język pozostawiał wiele do życzenia. W ogóle dość dziwna koncepcja. A szkoda, bo po kilka sezonach czytania „Biegania” (prenumerowania), znudziła mi się rutyna tego pisma. Odnoszę zresztą wrażenie, że wraz z biegowym stażem coraz mniej potrzebuję czytać o bieganiu – tak jak nie czytam o codziennych prysznicach, tylko po prostu je biorę.


    piotrek.krawczyk

    2015/07/08 19:00:52

    Tu Dziki
    GZ81 – pan Sławek Roszyk to znany pod tym blogiem naciągacz – Quentino Tarantino. Miałem nadzieję, że się Quentino ustatkowałeś… Pozdrów GZ81 mojego/naszego Jastrzębia. On też fruwa po Kuwejcie 🙂 A Dziki się przedwczoraj przegrzał, efektem jest gorączka itp. Na to dziś do Puszczy na lecznicze bieganie. Do Dziekanowa Leśnego na klasyczną pętlę 18 km wokół bagna Cichowąż. Nie dało się. Słabocha wszędzie, a nie było upału. Po trzech kilometrach marsz, potem dwa kilometry, a potem już po kilometrze. Między biegiem i biegiem spacerek. Coś z tego mam, bo koło Mogilnego Mostku zaliczony Łoś. On biegł, a Dziki szedł, zwykle jest odwrotnie, najczęściej Łosie stoją i patrzą jak biegnę. Tak Gallowayem dokończyłem pętlę. Za karę, kiedy już się okazało, że Dziki nie daje rady w biegu ciągłym, każdy kilometr szybciej od poprzedniego. Straszliwie się sponiewierałem, w sumie 15 km czystego biegu na raty, najszybszy kilometr 4’40, najgorsze trzy początkowe 5’55. Fatalnie się czuję. Dlaczego mam czas o tym pisać 🙂 Trzeba trenować w Kuwejcie, żeby przeżyć tropikalne przeloty po Puszczy. Dziki


    piotrek.krawczyk

    2015/07/08 19:08:06

    Oddam około 10 – 12 kg magazynów biegowych. Głównie Bieganie i Runners World. Ale mam też dwa Run Times’y, jeden z dedykacją od Naczelnego. Nie mam co z tym zrobić. Może ktoś weźmie do poczekalni w klinice sportowej, dla siebie bo zaczyna biegać, dla kogoś kto zaczyna, itp. Nie chcę wyrzucać, a za chwilę będę musiał… Odbiór osobisty z Bielan. Mój mail: piotrek.krawczyk@gazeta.pl
    Dziki


    pc

    2015/07/08 21:25:37

    Nie znam twórcy RunTimesa, a bloga Wojtka coprawda głównie czytam.. jednak czytam nie aż od tak dawna, by tego p. Sławka kojarzyć… ale zastanawiające, że na forum bieganie.pl jak gdyby nigdy nic pismo jest promowane (i kolejne promocje – teraz z Bartkiem Olszewskim). Może warto to wyjaśnić, bo to chyba nie chodzi o to że pismo kiepsko przędzie (chyba, że to gra pozorów)


    piotrek.krawczyk

    2015/07/08 21:50:51

    PC – niech Run Times przędzie jak najlepiej. Byle uczciwie. Dzi


    gz81

    2015/07/09 08:49:24

    @ Dziki – Jastrzebia pozdrowie, jesli sam nie przeczyta tego wczesniej i nie pozdrowi sie sam. jadlem z nim bułe w kantynie firmowej przedwczoraj i pozazdroscilem nowego garmina na rece jego 🙂


    tanczacy_jastrzab

    2015/07/10 21:22:28

    Pozdrawiam Dzikiego i całą drużynę blogową 🙂 Jastrząb fruwa na bieżni mechanicznej. W porze letniej po Kuwejcie fruwają tylko tacy szeleńcy jak gz81 😉 Myślę, że dopiero we wrześniu da się pofruwać na zewnątrz.

    Uściski, Wasz Tańczący Jastrząb


    quentino1970

    2015/07/11 22:41:47

    Witam. Nazywam się Sławek Roszyk, jestem naczelnym miesięcznika RUN TIMES.
    Stworzyłem go od podstaw, poświęcam mu od roku ok. 16 godzin dziennie. 365 dni w roku. Praca jest ciężka, ale daje mnóstwo satysfakcji, bo efekty są więcej niż dobre.
    Te merytoryczne na 100 stronach.

    Niestety, nie jest łatwo zbilansować całość finansowo. Jest to codzienna walka. Czasami zakończona porażkami. Nie wszystkie płatności można regulować na czas i to jest codzienna bolączka. Oczywiście, że tak nie powinno być. To działa też w drugą stronę, bo ja też nie otrzymuję wszystkich należności na czas. Czuję się z tym paskudnie, to fakt, ale…jednak wszystkie płatności powoli reguluję. Grzegorz też swoje 300 złotych zaległości otrzyma.

    Po perypetiach sprzed kilku lat, gdy przez następne 3 lata mozolnie spłacałem zadłużenie zasuwając po 11 godzin w UK, na nockach w chłodni, udało się wyprostować kilka zadłużeń, ale parę jeszcze zostało.
    Każdy ma swoją karmę, moja widocznie jest mniej fartowna niż większości ludzi.
    A że kilka błędów sam popełniłem, no to potem zbieram żniwo na niektórych forach.
    Moja wina.

    Teraz przez następne miesiące RUN TIMES będzie ostro walczył o złapane równowagi.
    Pozdrawiam biegowo.
    Sławek/Quentino


    1.marsz

    2015/07/12 13:29:40

    rano 15 km łagodnego bnp, teraz już odpoczywam na szpitalnym łóżku -jutro zabieg przepukliny pachwinowej i początek długiej przerwy od biegania…
    nie wiem skąd się ona (przepuklina) wzięła, pamiętam za to, że zauważyłem ją dzień przed startem i nieźle się przestraszyłem-to było prawie dwa lata temu i choć zrobiłem z nią parę życiówek, powiększyła się niebezpiecznie i przyszła najwyższa pora, żeby się rozstać…koledzy w sali niebiegowi, rozmowy jak w czterdziestolatku:pan panie w karty grasz? pan chrapiesz, bo mu tu wszyscy:)
    w rejestracji dostałem opaskę ze strefą chirurgia, w pakiecie:ekg,rtg i morfologia, start jutro marsz


    kamilmnch1

    2015/07/12 14:06:51

    Marszu, pełnej regeneracji!


    pict

    2015/07/12 20:11:47

    @Que – o właśnie, dobrze napisane. Ja trzymam kciuki za Was, chociaż – jak napisałem wyżej – miesięcznik wydał mi się zbiorem esejów nt biegania, czasem brakuje – moim zdaniem – korekty. Pewnie trzeba czasu, więc ode mnie dostaniecie jeszcze ze dwie szanse 😉 podobnie jak „Bieganie”, do którego jeszcze kiedyś zajrzę. „RW” jakoś nigdy (poza okładkami) mi nie pasował.
    A ja jestem po mega ciężkim zawodowo, logistycznie i treningowo tygodniu. Ale dałem radę. Kiedy dziś biegłem wisienkę na torcie w tak postaci 4km po 4:05 (po godzinie wstępu) czułem ogromne zmęczenie – dawno się tak nie „wyj…łem” z sił (tak właśnie chcę to określić). Ale chyba to wszystko coś daje – i nie tylko fizycznie.


    piotrek.krawczyk

    2015/07/12 21:30:12

    Tu Dziki
    Dziki dziś 44 km, w tym rower, bieganie i rower. Najwięcej biegania. Wczoraj też było biegane, i przedwczoraj przed ping pongiem z Johnem mocne 20 km w Lesie Kabackim. Do czego trenujesz – spytał John. Do biegania? Nie wiem…- odpowiedział Dziki. Quentino – nie interesuje mnie ile Run Times płaci Grzegorzowi. Nie chciałbym, żeby moi zeceniodawcy ogłaszali moje honoraria i żeby mnie publicznie identyfikowali. To rada na przyszłość.
    Dziki


    johnson.wp

    2015/07/13 00:32:03

    Dawno nie zaglądałem, przepraszam, ciągle na tym fejsie… 😉 a tu takie ciekawe rzeczy się dzieją. Dzięki Kamilu za wspólne pobieganie na blogu, zaraz tyle optymizmu z Wojtka wyciągnąłeś, poczułem się swojsko, jak za dawnych lat 🙂 Wojtku, dobrze Cię widzieć uśmiechniętego. Johnson się wkurza jak jest inaczej…

    Ogromnie się ucieszyłem z wpisów pod poprzednim, dobrze prowokacyjnym odcinkiem, bo znaczy, że macie tą nową, modową rzeczywistość biegową głęboko przemyślaną i jesteście w stanie ją zasymilować bez szkody na własnych emocjach. Wszystko zostało napisane, nie mam nic do dodania, oprócz tego żeby Anka2013 dała sobie jednak większy limit liter 🙂 Mi też trochę żal tego rycerskiego etosu z epoki przed 2013 rokiem, kiedy oficjalnych biegaczy nie było 60 tysięcy, a prym na amatorskich zawodach wiodła pionierska grupa białych męskich 40-latków, pod którą się próbowałem podczepiać 🙂 Teraz biegają głównie młodzi, więc robią to dla innych idei, np. przebrani za Pana Banana lecą 110km Gwint Ultra Cross, w tempie 5:15 (www.facebook.com/WeganowyPanBanan), żeby po drodze porozmawiać z ludźmi o weganizmie… Inny świat, czuję że jestem za cienki 🙂

    Andante – ideę trójkąta równoramiennego: dom-praca-bieganie propagował Corvus i długi czas był tutaj niedościgłym wzorem, teraz ma raczej dom-praca, tak jak i mnie to dopadło, ale wychodzę z tego, wychodzę 🙂

    Michał – Twój dekalog jest genialny, mam co grzeszyć! 🙂


    smiech607

    2015/07/15 14:58:51

    Ja już tyle razy zaczynałem przygodę z bieganiem ale zawsze kończy się to na kilku biegach.


    wilk1983

    2016/06/22 13:07:35

    Witam wszystkich,
    Quentino1970, czyli p. Roszyk jest patentowanym oszustem. Wynajmuje mieszkania, a następnie nie płaci za nie i oczywiście się nie wyprowadza na żądanie właścicieli. Ja sprawę sądową przeciw temu Panu wygrałam, ale pieniędzy nie odzyskałam. Ostatnio zgłosiła się do mnie kolejna ofiara Roszyka. Ten sam scenariusz. Roszyk jest przy tym bezczelny do granic. Wysyła maile z groźbami itp.
    Jeśli ktoś wie gdzie w chwili obecnej pracuje, proszę o informacje.
    608 710 997
    Ja temu człowiekowi nie odpuszczę dopóki nie odzyskam swoich pieniędzy.

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.