16 listopada 2006

Dzisiaj dwa słowa o fitnessie, ale wcale nie o Mojej Sportowej Żonie. Z MSŻ skorzystaliśmy rano z ostatnich letnich promieni jesiennego słońca. Założyliśmy rolki na nogi, córkę przedszkolaka wsadziliśmy na rowerek i pojechaliśmy do przedszkola. Myślę, że dobrze jest pokazywać dzieciom od małego, że można sobie jechać na rowerze nie tylko w upalne dni. Albo że rodzicom sprawia zwyczajną frajdę jeżdżenie na rolkach. Mam nadzieję, że dzieci dla których takie rzeczy są oczywiste jako dorośli niekoniecznie muszą być sportowcami, ale z pewnością mają sportowego ducha. Kiedy przedszkolaki jadły śniadanie, my przejechaliśmy się z serca Ursynowa na Kabaty i z powrotem. Nawet niezła wycieczka – z małym kluczeniem po obrzeżach miasta prawie godzina. Dobrze jest mieć przerwę w cyklu treningowym, normalnie pewnie biegłbym obok MSŻ, żeby nie odpuścić cennego wybiegania. Na rolki wyrwałbym się dopiero wieczorem, kiedy rano zaliczyłbym obowiązkowy trening. Ewentualnie w dzień wolny (od biegania). Lubię ten treningowy kierat. Ale fajnie jest czasem pobrykać bez niego. MSŻ nie miała dziś fitnessu. Natomiast fitnessowy wątek wyskoczył mi niespodziewanie w pracy. Piszę reportaż o rozwodach, rozmawiam od paru dni z kobietami po przejściach. I w każdej opowieści wyskakuje nagle hasło ‚fitness’. Nie jako pasja życiowa, moje rozmówczynie interesują się sportem jak przeciętna Polka, czyli wcale. Ale ten fitness bywa ważnym klockiem w układance. 30-latka z Wrocławia wzięła się za fitness, kiedy jeszcze próbowała ratować swoje małżeństwo. Mąż mówił jej na każdym kroku, że jest do niczego, więc postanowiła wziąć się za siebie, zadbać o figurę. I szybko zyskała w oczach znajomych, a przede wszystkim w swoich oczach. Poczuła się młoda, atrakcyjna. Małżeństwo jednak się rozpadło. Ale ona jest teraz zadowolona z siebie. 30-latka z Warszawy wzięła się za fitness, kiedy postanowiła ratować siebie z depresji. Mąż odszedł, ona wyła z rozpaczy, pisała błagalne listy, w końcu pogodziła się z rozstaniem, zgodziła na rozwód. I żeby się wziąć w garść, zapisała się na fitness. Jest teraz uśmiechnięta, stara się trzymać prosto, chociaż w środku bywa skulona. Co z tego wynika? Nie wiem. Idziemy zaraz z MSŻ na badmintona.

Updated: 11 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.