Znów bieganie dla przyjemności. Aż się tą przyjemnością zawstydziłem. I doszedłem pod koniec treningu do wniosku: chwała bohaterom! Opowiem, jak wyglądał mój dzień. Spać się położyłem o 2.15, bo kończyłem tekst o rozwodach. Rano pospałem do 10.00, Moja Sportowa Żona wzięła sobie na głowę obowiązki rodzinne. Poprawiłem tekst, posłałem go do gazety, zjadłem śniadanie i zacząłem się szykować do następnego tematu (zdradzę jutro, co to będzie). Zmieniłem MSŻ koło w samochodzie, bo wczoraj wracając z fitnessu (casting, po którym dostała dwie stałe godziny nieopodal Warszawy, hurra!) złapała gumę. I o 14.46 podjechałem do Lasu Kabackiego potruchtać pół godziny. Akurat z lasu wytruchtał Przemek Babiarz, właśnie ten – sportowy dziennikarz telewizyjny, w cywilu biegacz amator pozbawiony na szczęście syndromu gwiazdy srebrnego ekranu. Uśmiechnęliśmy się, machnęliśmy ręką i on pobiegł w stronę bloków, a ja zanurzyłem się w przyrodzie i rozmyślaniach. Stwierdziłem, że mam bardzo fajnie. Że to dzisiejsze bieganie jest dużą przyjemnością, jak dobre jedzenie, seks, film, książka. Frajda. Potem pomyślałem, że fajnie mają ludzie wykonujący wolny zawód, np. dziennikarze. Bo dość łatwo mogę wygospodarować czas na bieganie. Przecież o 14.46 nie spotkam w lesie urzędników, lekarzy, inżynierów, sekretarek. Wszystkich, którzy idą do pracy na ósmą i siedzą do szesnastej. W sezonie trenuję mocno, biegam dość szybko, bliżej czołówki niż ogona. Czasem bywam z tego dumny, czasem komuś moje wyniki imponują. Ok. Ale dziś stwierdziłem, jak bardzo imponują mi ludzie, którzy żeby trenować muszą wstać przed świtem. Wszyscy, których dzień jest wypełniony blokami obowiązków pracowniczych, rodzinnych i wszelkich – a jednak znajdują czas i siłę na choćby półgodzinny trening, chociaż cztery razy w tygodniu. Na zawodach potem nie biegną może tak szybko. Ale za każdą minutę urwaną z życiówki płacą nie tylko hektolitrami potu, ale krótszym snem, dogrywaniem każdego wyjścia z rodziną i sporym stresem. To im się prawdziwy medal przodownika – w sporcie i pracy. Naprawdę: chwała bohaterom!
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.