Czy sekundy od szczęścia. No może cztery. Rano nie biegaÅ‚em, tylko pracowaÅ‚em. Pani z Batalionu ZoÅ›ka opowiadaÅ‚a, jak siedziaÅ‚a w stalinowskim wiÄ™zieniu. Brrr. Najmocniejsze dla mnie byÅ‚o o piciu wody z sedesu, bo na oÅ›mioosobowÄ… celÄ™ przysÅ‚ugiwaÅ‚a miska wody na caÅ‚y dzieÅ„ – do mycia i do picia. Jak czÅ‚owiek posÅ‚ucha takich historii, to mniej siÄ™ oburza na Rondo RadosÅ‚awa (zamiast pradawnego Ronda Babki) albo zmianÄ™ ulicy Jana RosoÅ‚a na Anody Rodowicza. To jedno, a drugie, że być może lewica ma cywilizowanÄ… twarz Aleksandra KwaÅ›niewskiego i wysportowane ciaÅ‚o Wojciecha Olejniczaka – ale ma pod skórÄ… tamte stalinowskie zbrodnie i nie wiem, jak mogÅ‚aby je zmyć. A wieczorem nie pracowaÅ‚em tylko biegaÅ‚em. Najpierw przyszedÅ‚ Daniel, którego kiedyÅ› wciÄ…gnÄ…Å‚em w bieganie, który potem sam wciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ jeszcze bardziej, na razie pokonaÅ‚ mnie tylko raz na fatalnym dla mnie zeszÅ‚orocznym maratonie w Rytrze (kiedy to peÅ‚en pychy zaczÄ…Å‚em ze SÅ‚onikiem, a koÅ„czyÅ‚em marszobiegiem), ale czÄ™sto deptaÅ‚ mi po piÄ™tach. Teraz Daniel biega maÅ‚o, bo dużo czasu zajmujÄ… mu przygotowania do Å›lubu, remont mieszkania itp. I na trasie w Kabatach wyszÅ‚o – nie zÅ‚amaÅ‚ 40 minut, choć życiówkÄ™ ma poniżej 38. Ja do kabackiego biegu podszedÅ‚em bez żadnych oczekiwaÅ„. Od dwóch tygodni zaczÄ…Å‚em już okres przygotowawczy przed sezonem jesiennym, robiÄ™ dÅ‚ugie wybiegania i dużo siÅ‚y biegowej. W poniedziaÅ‚ek też byÅ‚o półtorej godziny i siÅ‚a. ZaczÄ…Å‚em Å›rednio spokojnie. BiegÅ‚o mi siÄ™ lekko, ale co dziwne moi rywale nie odjeżdżali do przodu, część byÅ‚a nawet za mnÄ…. Na pierwszym kilometrze spojrzaÅ‚em na zegarek: 3:29. Nieźle, przy życiówce byÅ‚o wprawdzie 3:23, ale dziÅ› przecież nie walczÄ™ o życiówkÄ™. BiegnÄ™ dalej lekko i z zapasem. Ale kiedy drugi kilometr zrobiÅ‚em jeszcze szybciej (3:28), zaczęło mi chodzić po gÅ‚owie, że to może być dobry bieg. A kiedy na piÄ…tym miaÅ‚em 17:49, zaczęła mi siÄ™ marzyć nieoczekiwana życiówka. Tym bardziej, że przyspieszyÅ‚em wtedy i nie zatkaÅ‚o mnie po kilometrze. DogoniÅ‚em Darka K., mojego etatowego rywala, po szóstym km zaczÄ…Å‚em mu uciekać goniÄ…c KrzyÅ›ka R. Zanim go doszedÅ‚em zobaczyÅ‚em przed nami sylwetkÄ™, której bym siÄ™ w życiu nie spodziewaÅ‚. SÅ‚onik! Mistrz z wyższej półki. Wiadomo, że to nie ja tak szybko biegnÄ™, tylko on tak wolno, ale wyprzedzić mistrza to zawsze jest zastrzyk adrenaliny. PrzeszliÅ›my SÅ‚onika i spróbowaÅ‚em uciec KrzyÅ›kowi R. TrzymaÅ‚em siÄ™ do dziewiÄ…tego kilometra, A potem Krzysiek mnie przeszedÅ‚. Na ostatniej prostej naciskaÅ‚ jeszcze Sylwek, ale daÅ‚em mu odpór. Jego kolega z klubu zaczÄ…Å‚ go dopingować: – Dawaj, jedziesz, pochyl siÄ™ i finiszuj. A ileż przy tym w gÅ‚osie byÅ‚o emocji. ZastosowaÅ‚em psychologiczny fortel i wyobraziÅ‚em sobie, że on to krzyczy do mnie. PochyliÅ‚em siÄ™ i zafiniszowaÅ‚em tak, że Sylwek nie miaÅ‚ szans. Na mecie zatrzymaÅ‚em stoper. Ostatni kilometr zrobiÅ‚em w rekordowym tempie 3:19, dotychczas najszybciej przebiegÅ‚em go w 3:23, a zwykle robiÄ™ w 3:30-3:40. To musi sprawić przyjemność – taki mocny finisz. Ale do szczęścia – czyli do życiówki – zabrakÅ‚o mi czech sekund (takiego liczebnika używajÄ… na Podhalu oraz w naszym domu – dotyczy wiÄ™kszoÅ›ci podhalaÅ„skiej). A raczej czterech do nowego rekordu. Wiem że daÅ‚em z siebie wszystko. Za metÄ… padÅ‚em na kolana i dyszaÅ‚em jak pies. PodeszÅ‚a do mnie córka przedszkolak, która caÅ‚e 36 minut i 16 sekund czekaÅ‚a na mecie z pluszowym hipciem pod częściowÄ… opiekÄ… wolontariuszek. I siÄ™ uÅ›miechnęła do mnie, a ja spróbowaÅ‚em do niej. Bardzo siÄ™ cieszÄ™ z niespodziewanie dobrego biegu. A czy sekundy siÄ™ kiedyÅ› jeszcze urwie? Â
Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.
Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.