Miałem rację – bieg w Raszynie przełożony, więc następne zawody to już maraton w Krakowie. Chyba nie odwołają. Pisałem o odwoływaniu, że mam w tej kwestii buddyjski spokój. Chociaż nie wiem, co bym myślał, gdyby mi odwołali Dębno za Nowym Tomyślem.
Dla mnie istotne jest wewnętrzne poczucie obciachu. Gdyby w niedzielę na Bemowie koncertowała Madonna, to uważam, że pójść na koncert byłoby obciachowe. Gdyby odbywał się bieg w Raszynie, to bym pobiegł. Wyjść ze znajomymi do klubu na gorączkę sobotniej nocy (młodsi: google) – dla mnie obciachowo. Pojechać ze znajomymi do ruin zamku pod Warszawą – dla mnie bomba. Postanowiliśmy nie siedzieć w mieście, a że serce tym razem nie pcha nas do centrum, to jedziemy za miasto. Ale z proponowaniem wyprawy na kajaki się wstrzymaliśmy w obawie przed obciachem.
Przed wyjazdem oczywiście pobiegam, w sobotę rano będą podbiegi. Biegam teraz tyle, że chce mi się od tego spać. Bieganie, praca, chwila dla rodziny, bieganie, praca, sen. Węglowodany w międzyczasie.
Zrobiłem bilans: przez ostatni tydzień przebiegłem jakieś 125 km, a byłoby ze 140, gdyby nie dzień przerwy przez kontuzję. Trochę mnie jeszcze kostka pobolewa. Biegacz powinien większą wagę przykładać do propriocepcji. Jak nie będzie bieżących tematów, to się rozwinę na ten temat.
Po kolei, bo lubię się chwalić. W piątek rano było 4 razy 4 km po 4:00, razem z dobiegiem wyszedł chyba półmaraton. Wieczorem – rozbieganie tego wysiłku, jakieś 8 km po 5:30. Sobota – rano szybkie 10 km na ostatnich zawodach, jakie odbyły się w Polsce do dziś, a wieczorem 6 km zakończone kontuzją. Niedziela – leczenie kontuzji. Poniedziałek – trzydziestka i starczy, po wytrzymałości wieczorem nie robię drugiego treningu. Wtorek – rano 5 km podbiegów, na których sfilmował mnie TVN Warszawa, zapomniałem powiedzieć o tym Mojej Sportowej Żonie, która nagle wieczorem zobaczyła mnie na ekranie i obudziła głośnym Wojtek, Wojtek. A wieczorem – 9 km wolnego rozbiegania, miało być więcej, ale odwołali Fasolki, a na Ursynowie nie starczyło mi zapału na dłuższy dystans. W środę rano szybkie 6 km w dziwnych interwałach, opiszę: najpierw 6 razy 45 sekund na lekkim zbiegu na Podleśnej (z wolnym truchtem do góry), a potem 6 razy 45 sekund po płaskim z przerwami po 30 sekund. Na więcej nie starczyło czasu, bo musiałem odwiedzić ojca, iść z córką maturzystką (za miesiąc matura) na AWF podstemplować dziennik praktyk, a potem jechać po córkę 1klasistkę i zawieźć ją na basen. W czasie basenu zrobiłem 9 km po 5:15. No i dziś – 22 km na dwugodzinnym wybieganiu z pracy do domu. Zabrakło mi siły, zły trening wyszedł. Bo pierwszą godzinę zrobiłem w średnim tempie 5:05, a drugą 5:30.
Męczy mnie ten obóz, ale to dobre zmęczenie. Superkompensacja na dużą skalę. Od połowy przyszłego tygodnia dam sobie trochę odpocząć i w Krakowie mam nadzieję, że będę mijał Wawel w dobrym czasie i z dobrym samopoczuciem.
Dziś też ominę Wawel. Komentarze po żałobie, kiedy wrócimy do polityk, przekonań, sporów. To też zresztą rodzaj superkompensacji.
quentino-tarantino
2010/04/15 22:45:48
Wojtek – bój się Boga z tymi kilometrami 😉 Ten Twój obóz to wygląda jak…obóz…
Dębno – bardzo wstępne info w sprawie maratonu – ma być 2 tygodnie po Poznaniu. Tzn. taki mają pomysł ale decyzja zapadnie po spotkanie z PZLA.
–
ocobiegatu
2010/04/15 23:08:39
priopriocepcja , u Wielkiego Brata modna teraz rzecz – proprioceptive training. Jak sie czujemy w przestrzeni , czy potrafimy bez problemu siegnac z zamknietymi oczami palcem do nosa , to w wymiarze neurologicznym.
W sportowym np. skoczek narciarki – taki Adam Małysz świetnie się czuje w powietrzu , ma poczucie kazdego ruchu powietrza..
A dla biegacza ? Najlepszy jest w tym względzie…trening chodu sportowego – intuicyjne wyczuwanie gdzie jest ta lina zwiazana z najmniejszym wysiłkiem energetycznym, jak machac rekami itp. Acha – to ostatnie to moja wiara , nigdzie tego nie przeczytalem ale tak jakos mi sie widzi to..
–
nuggers
2010/04/16 00:40:33
A ja napiszę tylko tyle – po raz kolejny ostatni Twój akapit, Wojtku, jest prawdziwym majstersztykiem. Sam nie wiem co przyjemniejsze – czytanie o bieganiu czy czytanie dla samego czytania :))
ciekawe czy się kiedyś spotkamy na podleśnej – mieszkam blisko i często tam biegam, ale poza godzinami pracy normalnego etatowca… 😉
m.
–
sten2007
2010/04/16 09:05:05
Witam, jestem nowy – nie wiem czy są jakies zwyczaje, rytuały, jak się jest nowym. Proszę o podowiedź.
Czytam blog Wojtka od dawna, ale nowy jestem od dziś.
Miałem biec w Dębnie, do ostatniego momentu myslałem, że pobiegnę, chociaż zastanawiałem się jak trzeba się zachowac gdy rozpocznie sie 2 min ciszy. Planowałem sie zatrzymać. Teraz zapisałem sie na Silesię. Po biegu zgłaszam się ponownie do Wojtka po sugestie treningowe.
Pozdrawiam wszystkich.
–
biegofanka
2010/04/16 09:13:22
Sten – skoro czytasz od dawna, to chyba wiesz, że cieszymy się i witamy serdecznie każdego Cichociemnego, który się ujawni… poza tym o rytuałach żadnych nie wiem, ale możemy coś wymyślić…;))
–
sfx
2010/04/16 09:33:57
No i jeszcze rzecz najważniejsza… typowo dla nowych powinno się zorganizować otrzęsiny :)… a u nas rytuałem jest urywanie nóg 😉
–
wojciech.staszewski
2010/04/16 12:35:24
Witaj sten :-)))
Szczęśliwi, którzy się zapisali na Silesię. Piszę to w momencie, kiedy pył wulkaniczny się przemieszcza, zamknęli lotnisko w Krakowie i zaczyna się mówić o przełożeniu ceremonii wawelskiej. O dzień czy o tydzień?
–
quentino-tarantino
2010/04/16 12:55:26
Nie wiem czy już rozważają odwołanie maratonu w Poznaniu bo przypada dokładnie w 6 rocznicę sobotniej katastrofy ( 10.10.2010).
–
nuggers
2010/04/16 13:39:37
strasznie pokręcony ten tydzień. pozwolę sobie przekleić tekst mojego kumpla:
„Gdyby tydzień temu ktoś powiedział mi, że prezydent zginie w okolicy Katynia razem z moim katechetą, a potem jego pogrzeb na Wawelu zakłóci wybuch wulkanu, puknąłbym się w czoło. I to bardzo mocno.”
nom…
–
sten2007
2010/04/16 14:14:59
Wielkie dzięki za miłe przyjęcie. Nie dziwi mnie ten pył nad Krakowem. Studiowałem tam przez 8 lat i nie takie cuda widziałem :).
Właśnie słucham konferencji na temat kamienia o nazwie onyks, chyba już jestem tym totalnie wymęczony.
–
johnson.wp
2010/04/16 14:53:45
sten – dobrze ukierunkowane wymęczenie owocuje superkompensacją, o czym niestrudzenie naucza nas Wojtek 🙂 i czego życzę biegaczom oraz narodowi…
U mnie superkompensacja niespodziewanie objawia się w sposób książkowy. Po sobotnim WB2 i niedzielnej trzydziestce postęp widoczny już we wtorek podczas siły biegowej. Takich susów jeszcze nigdy nie sadziłem. Natomiast wczoraj sprytnie skopiowałem trening Wojtka, czyli 4×4 z 2min przerwami, tyle że dla mnie to było tempo 5:00. Udało się utrzymać drugi zakres, co spowodowało wieczorem ponowną medytację nad symulacją maratonu w Excelu 🙂 Teraz w weekend spokojne truchtanko, a ostatnie przedmuchanie zaworów we wtorek.
Do Krakowa, tak czy owak, pojadę, bo to będą wakacje dla synów, i do Nowej Huty pobiegnę, żeby nie wiem co. Chciałbym oczywiście, żeby to się odbyło w Waszym towarzystwie…
–
corvus78
2010/04/16 14:59:54
……to może ja również wyjdę z ukrycia….
Witam koleżanki i kolegów z biegowych ścieżek,
czytam blog regularnie od dłuższego czasu, choć niestety ujawniam się dopiero dzisiaj.
Jest to dla mnie niesamowita odskocznia od życia codziennego oczywiście poza samym bieganiem. Dzięki Wam wiem, że nie tylko ja mam problem aby umieścić trening w ciągu zapracowanego dnia…. Cieszy mnie również, że coraz więcej można zobaczyć biegających osób i mam nadzieję, ze nie jest to tylko wiosenny zryw. Niestety teraz mam krótką przerwę z powodu bólu kolana po połówce w Poznaniu. Mam nadzieję, że kontuzja w końcu minie i znowu będę mógł wyjść na trening – na razie to mnie „nerw bierze” jak widzę innych biegaczy. Ci którzy byli kontuzjowani pewnie znają to uczucie. Prosząc o przyjęcie do grona blogowiczów serdecznie pozdrawiam. corvus78
–
wojciech.staszewski
2010/04/16 15:06:12
corvus – witaj. samo może i przejdzie, ale lepiej RZewO. Rozciąganie, Zamrażanie ew. Ortopeda.
quentino, nuggers, stern – parę dowcipów prezydenckich już słyszałem, ale wasze są dużo lepsze.
johnson – a którego jest Maraton w Excelu? 😉
–
sfx
2010/04/16 15:08:17
Zaczęło się odcinanie nóg 🙂
Widać tu ruch jak na Marszałkowskiej.
Ja też się ujawnię… wczoraj 11k, po 6:30/k… dziś jeszcze żyję… kolano czuję, ale nie bardziej niż przed truchtankiem…
Mam nadzieję mimo wszystko na superkompensację i dobiegnięcie kilka minut przed Johnsonem.
–
biegofanka
2010/04/16 15:23:30
Sfx – człowieku ze stali… ta Wasza męska rywalizacja…;))
–
quentino-tarantino
2010/04/16 15:24:43
Rany ! Co się dzieje! Sten2007, corvus78 – witam!
Corvus78 – sorry ale nie widziałem Cię na połówce w Poznaniu 😉
Wojtek – jak to, nie wiesz ? Maraton w Excelu jest bezpośrednio po odpaleniu neta przez Johnsona a jak się zaloguje Johnsona żona to się robi sztafeta Ekiden.
–
biegofanka
2010/04/16 15:25:39
Corvus – no to jak fajnie się czyta, to czemu wcześniej się nie „pojawiłeś”, już byś ostro dowcipkował z chłopakami biegaczami…:))
–
biegofanka
2010/04/16 15:29:45
Tak, tak… z Wami… – głównie mężczyźni na tym blogu się udzielają… ja od czasu do czasu coś wtrącę, a koleżanki to tak rzadko… 😉
Quentino – bądź milszy i bardziej wyrozumiały dla kobitek, to chętniej się będą tutaj udzielać…;))
–
quentino-tarantino
2010/04/16 15:36:38
biegofanko – no nie wierzę! Ja który charakteryzuję się iście Prezydencką Szarmancją zostałem tak potraktowany…straszne…
Widzę, że Koleżankę ciągle trzyma mój senny koszmar sprzed paru tygodni 😉 Ale Ty najlepiej sama wiesz, że nikt Cię tak na blogu nie lubi jak ja a w realu bardziej tylko Twój mąż 😉
–
biegofanka
2010/04/16 15:40:28
myślałam, że bardziej mi się oberwie… faktycznie, jesteś dziś bardzo wyrozumiały…;))
–
corvus78
2010/04/16 15:44:24
Dziękuję bardzo za szybką odpowiedz i to od samego Trenera.
Mam jednak kilka pytań dotyczących zamrażania, które wynikają z braku doświadczenia w punktowej krioterapii, dotychczas korzystałem tylko z zimowych kąpieli w przeręblach, które gorąco polecam.
Niestety wyczytane i zasłyszane informacje są często sprzeczne.
Bardzo proszę o opinie na temat:
– urządzenia do zamrażania np. mrożona marchewka drobna kostka, kostki lodu w worku, może macie inny patent? – czy lepiej schładzać całe kolano, czy też tylko miejsce w którym występuje ból?
– czas zamrażania 15-20 minut jednorazowo, czy też może lepiej zamrażanie – przerwa – zamrażanie, np. po 15 minut?
– cykl schładzania podczas dnia ile razy i w jakich odstępach czasu; ile dni?
– czy wspomagać proces naprawczy jakimiś lekami, miejscowo czy też per os, czytałem, że Wy używacie voltarenu?
Z góry dziękuję za odpowiedz
Pozdrawiam
corvus78
–
quentino-tarantino
2010/04/16 15:45:30
Dziś mam wbrew wszystkiemu dobry humor bo…nie mam zamiaru zwariować otaczającym mnie światem…
biegofanko – cieszy mnie Twoja zdrowa stópka 😉 sam swego czasu walczyłem ze swoją więc wiem jak to boli i „boli”
–
quentino-tarantino
2010/04/16 15:50:34
corvus78 – moje skromne ale skuteczne doświadczenie:
– kilka miesięcy temu dopadła mnie zdradziecka kontuzja stopy po nauce jazdy na waveboardzie syna. Dziki poradził mi lodową terapię, która się super sprawdziła – mam zamrożone zwykłe kostki lodu w woreczkach. Kilka sesji dziennie po ok. 5-6 minut. Pomogło rewelacyjnie ale doznania podczas mrożenia zmieniły moja osobowość do tego stopnia, że mógłbym zacząć pisać kolejne serie „Sagi o ludziach lodu” 😉
–
biegofanka
2010/04/16 15:51:28
Corvus – ja nie mam z tym doświadczenia… stopy nie mroziłam, ale niektórzy koledzy tutaj łącznie z trenerem naszym podpowiedzą. Trzymaj się i nie daj się:))
–
biegofanka
2010/04/16 15:52:35
Dzięki Quentino – jak super być znowu na biegowych ścieżkach… wczoraj podbiegi, a dziś długie wolne wybieganie:))
–
corvus78
2010/04/16 16:09:17
wielkie dzięki za pomoc, już czuję się lepiej (na razie psychicznie), bo to niestety dołuje jak się ogląda z samochodu innych biegaczy, a wychodząc na maleńkie wybieganie wraca się po pokonaniu kilometra w obawie, żeby nie pogorszyć stanu…
O zlodowacenie się nie obawiam, bo tak jak wcześniej pisałem od kilku lat w miarę regularnie kąpię się w przeręblach i jestem chyba odporny na zimno.
quentino-tarantino to, że mnie nie widziałeś pewnie wynikało z ilości ludzi na zbyt małej Malcie (ja nie spotkałem nikogo z moich znajomych biegaczy, pomimo usilnego ich poszukiwania, może za szybko biegli?); oczywiście dziękuję za rady
biegofanko niestety nie pojawiłem się wcześniej i teraz tego żałuję, ale partyzantka już mi nie odpowiadała, dziękuję za pozytywnie nastrajające słowa
pozdrawiam
corvus78
–
ocobiegatu
2010/04/16 17:40:43
Partyzantka nie odpowiadała..:), dobre ..:)
pozdrawiam nowych biegaczy blogowiczów
–
quentino-tarantino
2010/04/16 19:51:55
Wojtek – z dzisiejszego dnia coś słodko-gorzkiego…idealne dla podsumowania całego TEGO TYGODNIA. Myślę, że też fajny smaczek dla Ciebie. I śmieszne i refleksyjne ale co dla mnie najważniejsze – prawdziwe:
– mój 11-letni syn wraca do domu ze szkoły – jest piątek, on wykończony dniem i całym tygodniem a poza tym „naturalnie zblazowany nastolatek” – znacie tę pretensjonalną i zmanierowaną pozę 😉 Na stole leży Gazeta Telewizyjna, na okładce Mel Gibson. Okładka jest CZARNO-BIAŁA…Sergiusz siada z wymęczoną miną i nagle sie ożywia, błysk w oczach – patrzy na Mela w czarno-białym klimacie i mówi podniesionym głosem:
– No nie, Mel też nie żyje ?!
AUTENTYK! Jeśli wczuliście sie w klimat to bingo!
W telewizji 24h to samo i już powoli drażniąco a tu…Dla mnie perełka! Wojtek, masz moje pozwolenie na nieodplatne rozpowszechnianie zaczynając od redakcji GW 😉
–
corvus78
2010/04/16 20:09:40
chłodzenie kolana czas zacząć, na razie marchewką, kostki lodu w produkcji…
–
piotrek.krawczyk
2010/04/16 21:00:10
Cześć Cichociemni. Tu Dziki. Corvus – lód przez szmatkę, przez jakiś materiał, nie folią bezpośrednio na skórę.
Byłem dwa dni na wsi. Polecam. Same dlugodystansowe obrazy. Skowronki godzinami w tym samym miejscu nad ziemią, niezmordowane żaby, traktor jak wyjedzie o świcie, to wraca przed zmierzchem, przewiewnie jest, tam wracają rzeczywiste proporcje. To szybkie 17 km BNP w intencji szybkiego BNP. Jak przyjemnie… Odpoczynek, tak się zmordowałem aż poczułem ulgę. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny 🙂
DzikI Pod Rzeźnika 🙂
–
ocobiegatu
2010/04/16 22:02:18
A ja miałem dziś pomiar 1km. Bo te 1,3km( 1/4 zawodów w parku – OMW) co pobiegłem ledwo co a czego nie robiłem 35 lat – to jednak nie 1km. W życiu bym nie pomyślał, że odmierzenie 1250 kroków ( u mnie to 1km) to aż takie szczęscie. Rozpocząłem od pewnej ławki w parku szczytnickim w Alei Rododendronów ( biegofanka, fajki, wyspio pewnie znają..). Trasa wymyślona przepyszna , ta aleja a przede wszystkim 2 , słownie dwa zakręty po 90 stopni a reszta niemal sama prosta. Najbardziej rozbawił mnie jednak koniec pomiaru , a zarazem uszczęśliwił. Wczesnie myslalem – no tak ,zaczynam od ławki a pozniej będę musiał zapamiętać sobie jakies drzewo na mecie. A tu…ide , ide , zza łagodnego zakrętu z dali wyłania sie ławka, no nie , to niemożliwe ! sobie myślę odchylac kolejne palce w liczeniu dziesiątek…Ale udało sie , normalnie fuks – 1250 kroków dokładnie na mecie , czyli wspomnianej ławce…Naprawde poczulem sie biegacko szczesliwy bo ktos kto nie biega by sie popukał w czoło- co za dzieciak…Ale Wy rozumiecie..
Teraz juz tylko 1-2 dodatkowe przejscia i atest gotowy…:).
Chcę tez aby ten 1km był wkomponowany w I pólmaraton ocobiegatu , który przygotowuję już ponad rok. Byle mi tej ukochanej już ławki na mecie -złodzieje w nocy kiedyś nie zabrali.:).
A pisze to przede wszystkim aby namówić Was na ustalenie sobie stałej ulubionej trasy – takiej na lata. Mało o tym piszecie , choc pewnie niektórzy maja.Mam taką trasę na 4,3km juz 30 lat oraz te inne , nowe..A teraz będę miał 1km. No pełnia szczęścia..:)
–
quentino-tarantino
2010/04/16 22:30:03
oco – fajna ta „przypowieść o ławce” 😉
Choć biegam stosunkowo krótko to mam już swoje kultowe mini trasy. Nawet je sobie na własny użytek nazywam tak jak ostatnio gdy zacząłem uskuteczniać podbiegi. Obok centrum handlowego Plaza mam taki bolesny i krnąbrny podbieg, który nazwałem sobie Mount Plaza.
–
biegofanka
2010/04/16 22:42:39
Dziki – dzięki za pozdrowienia:))
Ja też słyszę i widzę skowronki nade mną, jak biegam znowu swoją trasą (zimą bałam się po ciemku tam biegać), a teraz wróciłam prawie na łono natury (peryferie naszego miasta), dzisiaj to nawet 5 m przede mną bażant spokojnie czaił się w trawie… myślał, że już tak wysoka, że go nie widzę. A co do skowronka… upatrzył sobie jeden ostatnio nasz balkon (faktycznie dużo zieleni wokoło) i przed wschodem słońca pięknie podśpiewywał… no ale ja sen lekki mam… i po śnie było… po dwóch takich nockach trzeci raz nie wytrzymałam i go przegoniłam, chociaż szkoda mi było:))
–
biegofanka
2010/04/16 22:44:50
Quentino – wcale nie dziwię się Twojemu synowi;))
–
biegofanka
2010/04/16 22:50:02
Ocobiegatu – no… pięknie tam, teraz można się już wybrać na jakiś dłuższy spacer… może którejś niedzieli zabawisz się w przewodnika i pooprowadzasz nas po ciekawych zakamarkach Wrocławia… chłopakom chcę parę miejsc pokazać:))
–
klamerka.1
2010/04/16 23:31:49
Biegofanko Droga! Koleżanki może rzadko udzielają się na tym blogu, ale za to jak gorliwe w czytaniu są!:)) Poza tym – wiesz jak jest – nawet u mnie w szkole widziałam dziewczynkę z napisem na koszulce „Królowa jest tylko jedna”;)) A tak poważnie – szalenie się cieszę, że Twoja stópka już zdrowa – naprawdę pół piątku myślałam o Tobie – „biega, czy nie biega?”:)
Corvus78 – mnie osobiście pomógł Ibalgin Sport – polecił mi go Andante, a ja polecam go Tobie:) I zdrówka życzę!
I myślę sobie, że pomimo klimatu ostatniego tygodnia, tak miło jest wejść na tę stronę i czytać o skowronkach, ławeczkach, Mount Plazie, onyksach i urywaniu nóg:)
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
–
biegofanka
2010/04/17 09:52:08
Klamerko – jak miło… tak czułam przy piątku, że ktoś o mnie miło myśli i przesyła pozytywną energię i robota przez to „paliła mi się w rękach”;)) Dzięki serdeczne za pamięć… biegam i mam nadzieję, że Ty już też trenujesz pod ten maj… w końcu niedługo weekend polskobiegowy:))
–
johnson.wp
2010/04/17 11:40:39
biegofanko – łączą nas wiejsko-plebejskie klimaty 🙂 Bażanty są jednak trochę głupie – u mnie, niby Poznań ale tak naprawdę wieś, jeden taki czmychnął do rowu obok drogi i też myślał, że go nie widać… Z upierdliwym śpiewakiem porannym mam te same kłopoty co Ty. To chyba nie jest skowronek, bo te zajęte są w dzień służbą państwową dla Dzikiego. Zaczyna wabić o 4.30 rano, nie mam tyle siły nad ranem co Ty, więc używam poduszki na uszy… Ciekawe co to za gadzina.
–
quentino-tarantino
2010/04/17 12:19:06
johnson- to może być jeden z poniższych śpiewaków:
– popierdółka wabiąca,
– skowytnik poranny,
– szlafmycek nausznik.
To są moim zdaniem najpoważniejsi podejrzani.
–
corvus78
2010/04/17 14:07:25
dziękuję za porady dotyczące chłodzenia kolana, już wiem, że mrożonka typu kostka marchewki jest mało efektywna. Zmodyfikowałem trochę patent autorstwa Dziki-Quentino i moje urządzono do mrożenia wygląda następująco: worek do mrożonek 2L + kostki lodu + woda w niewielkiej ilości + gumka do włosów Córki. Moim zdaniem bardzo proste i efektywne. Lód przekazuje temperaturę wodzie, a ona doskonale przylega do kolana, oczywiście przez bawełnianą szmatkę. Następnie po chłodzeniu zestaw wkładam do lodówki (4oC), a przed następnym zabiegiem dorzucam kilka kostek lodu. Dzisiaj już 3 razy chłodziłem o 8, 10, później wycieczka z Córką do starego zoo w Poznaniu (niestety ryby, płazy i gady zamknięte) i po powrocie o 13:40. Pozdrawiam i życzę miłego biegania
–
beautyandb
2010/04/17 20:23:03
Ja się rzadko odzywam, bo ostatnio jakos nie mam czasu 🙁
Ale za to wczoraj, wrocilam z pracy już po 21 (tak piszę, bo tydzien temu w piatek wrocilam prawie o 23). Wrocilam zniechecona do biegania, z zamiarem popedalowania na orbitreku. A tu w domu niespodzianka – kwietniowe Bieganie 🙂 Obejrzalam jedna strone, przeczytalam…. i polazlam do szafy po legginsy. Tak pozno chyba jeszcze nie biegalam, skonczylam tuz przed 23…
–
quentino-tarantino
2010/04/18 19:04:01
Widzę, że dziś wpisów nie ma w imię Wielkiej Narodowej Epopei Szacunku Dla Pochówku…na szczęście poza Warszawą i Wawelem Polska funkcjonuje normalnie i nie zwariowała przywalona Ciężarem Żałoby. W godzinach wielkiej celebry widziałem mnóstwo ludzi na spacerach z dziećmi, z psami, nawet lody ludzie jedli…
Oglądając dziś relacje z uroczystości pogrzebowej uświadomiłem sobie, że najbardziej współczuję i szczerze mi żal premiera Tuska. To co przeszedł przez cały ten tydzień to jest niesamowita trauma…codziennie blisko 20 godzin na najwyższych obrotach i to w jakiej atmosferze…nie zależnie czy 9 rano czy 23 wieczorem zawsze gotowy i wyczekujący na lotnisku…kolejne trumny i przemowy…nawet gdyby miał mózg ze styropianu to mógłby tego nie wytrzymać. Wystarczy się postawić w jego sytuacji przez te 8 dni. Życie zafundowało mu nie maraton ale ultra maratony na maxa. Z mojej strony Pełen Szacunek właśnie dla Niego. A w najbliższy tygodniach „w nagrodę” czeka go krwawa jatka polityczna. Chore „narodowe” demony już się przebudziły.
–
ocobiegatu
2010/04/18 21:12:26
A więc quentino odczarował blog dzisiaj…
„jak zapamiętam, ten dzień”? Tak się stało , ze akurat zbiegł sie z dniem 10 rocznicy utraty kogoś tak bliskiego dla mnie. Pobiegłem 15km , lubię te podprogowe biegi , tak jak lubiłem podprogowe chody na 20km zimą. Rozwiązały mi sie sznurowadła – zawiązałem pętelki po dwa razy a okazało sie , ze to nic nie daje…Jakims sposobem się rozwiązały i to tak wrednie , że zostały supły do rozwiązania …35 sekund ca straty..Do tej pory nie rozumiem tych gordyjskich węzłow…
Jak do maratonu wiązałem to z 7-10 razy – normalnie kłębowisko sznurków było,pełne bezpieczeństwa lotu – nie to co w Smoleńsku…
W taki dzien wypada coś przyzwoitego – 4 wynik zyciowy na 1.12.50. Ale najbardziej mnie zdziwiło tętno – 180 na koniec( tak sie biega na 5km na maksa u mnie!)..a oddechy niby nic – ledwie 27 na minutę.
W życiu tego nie miałem – 15km biega sie u mnie na 162-168 na koniec. Chce mi sie tu bic brawo naukowowcom co mówia , że nie ma progu anaerobowego..
Termoregulacja…gdybym mimo wszystko napoił się poweraidem ukrytym w krzakach (strata 40-60s) to pewnie byłoby inaczej..No i ta za gruba koszulka bawełniana z długim rękawem…To samo miałem nieraz zimą – zła termoregulacja w chodach sportowych z grubym płaszczem – tętno skacze a nijak sie to ma do poczucia zmęczenia… A pozniej oglądanie ceremonii i refleksja , że Zachód to tylko puste słówka ( jak zawsze w historii Polski) a narody słowiańskie , mimo wielu spornych spraw,dopisały ( potrafił też jakiś król Maroka dolecieć cesną choć nie słowian…), to był słowiański pogrzeb i dobrze , że tak się stało przez tą chmurę pyłu wulkanicznego , bo może cos nam uświadomi Polakom , jaki jest Zachód …Sarcosy nie wsiadł w pociąg TGG i nie przesiadł się w super szybki Bundesbahn bo po prostu nie jest słowianinem i tak będzie już po wsze czasy…
–
sten2007
2010/04/19 11:05:58
BIEGOWO: Wczoraj po raz pierwszy z życiu na treningu złapała mnie „ściana”. Planowałem 15km w drugim zakresie, dla mnie to tempo 5:25. Po 5 km totalnie opadłem z sił, tętno dalej było stosunkowo niskie ale nie mogłem zmusić nóg do biegu. Liczyłem, że po 1-2 km przejdzie ale odcięło mniE całkowice. Kończyłem 8 km w truchcie – tyle zostało mi do domu. Dlaczego? Czy to objaw przetrenowania, a może temperatura powietrza. Dzień wcześniej śmigałem 12km w tempie 5:55 nie wychodząc z 1 zakresu.
NIEBIEGOWO: Dobrze, że już się to wszystko skończyło, chociaż słuchając od rana radia uważam, że weszliśmy w nowy stan narodowy: żałoba po żałobie.
Oczekuję od mediów tak jak i od polityków, racjonalności, a nie egzaltacji.
–
johnson.wp
2010/04/19 11:34:34
sten – biegowo – nie przejmuj się, tak jak pisze ocobiegatu – winna jest termoregulacja, której nie trenowałeś jeszcze w tym roku. Madrośc biegowa powiada – pić trzeba. Żeby wyeliminować hipotezę przetrenowania zmierz puls rano w łóżku i przy śniadaniu, albo odpuść 2 (słownie – dwa, a nie jeden) dni. Albo bardziej ryzykownie- wyjdź na podobny trening wieczorem lub rano – czyli przy niskiej temperaturze. Jesli to nie termoregulacja – to padniesz za progiem 🙂
niebiegowo – rozum podpowiada, że 96-2=94. Dla mnie żaloba się jeszcze nie skończyła.
–
wyspio_biega
2010/04/19 12:58:18
Ocobiegatu po Szczytnickim nigdy nie biegałem, bo to nie moje rejony, ale w czasach licealnych na tamtejszych ławeczkach trenowałem inne dyscypliny i wspomnienia mam sentymentalne. Biegać zacząłem już po wyprowadzce z Wrocławia i biegowo moje rodzinne miasto jest swego rodzaju kopalnią odkrywkową za każdym razem odkrywam coś nowego, coś, czego ani pieszo, ani tym bardziej rowerem nie udało mi się odkryć. Niemniej, mam tam już swoją ulubioną trasę, choć nie mam jej w żadnym innym mieście, w którym mieszkałem. Obecnie katuję crossy na 11km pętli pod Sejmem i w Łazienkach, ale bez żalu porzucę ją tak szybko, jak tylko wykonam założenia planu. W innych okolicznościach rzadko powtarzam trasę, wyjątkiem stadion i pętla na drugi zakres, ale tam ważniejsza jest matematyka. Długie wybiegania traktuję w kategoriach turystycznych, w sensie kręcę się i zwiedzam.
Witam ujawnionych cichociemnych, może sam się uaktywnię, bo wygląda na to, że przymusowych przerw w zaglądaniu na biegowe strony i blogi na razie nie będzie – zimowe kontuzje śpią snem głębokim. A bieganie wzmaga czytanie. I odwrotnie.
Pozdrawiam
–
corvus78
2010/04/19 16:56:02
dziś kolejny dzień epoki lodowcowej, na razie tylko 2 razy chłodziłem przed pracą i przed chwilą jak już wszyscy wyszli; dodatkowo dodałem od soboty voltaren (niestety Ibalgin Sport był nieosiągalny w aptekach, oczywiście tych, które były otwarte-ale dziękuję klamerka.1 za podpowiedz) pozdrawiam i życzę miłego biegania, niestety ja jeszcze nie mogę, a bardzo bym chciał.
Już ostatnio Żona stwierdziła, że mam iść pobiegać bo mnie nosi…., może to kiedyś wykorzystam jak będzie marudziła po powrocie z długiego wybiegania… pozdrawiam serdecznie
–
ocobiegatu
2010/04/19 18:03:19
uwaga – testują nową stronę Polska Biega – będzie polskabiega sport.pl – normalnie kliknąłem a mi się to pojawiło…
paski u góry – maraton,półmaraton , trening itp..
nie było na stronie żadnego blogu….
chyba nas to czeka, wypowiadajmy sie póki mamy szansę..:)
–
nuggers
2010/04/19 20:12:07
Wojtek jak zwykle wygląda w mediach zupełnie inaczej niż live… 😉
–
wojciech.staszewski
2010/04/19 20:53:35
testują, testują. blog ma być w stałym miejscu, z prawej u góry.
sten – więcej pij przed treningami (ale nie kawę – woda, soki, herbata, mięta, izotoniki). zgadłem?
–
biega_czu
2010/04/19 21:49:08
Ufff… Wreszcie dorwałem siędo jakiegoś kompa. Nie wiem czy dojadę do Krakowa na maraton. Jestem „ofiarą” wulkanu. 😉 Od piątku siedzę w Egipcie i czekam na samolot do domu. Jest jakaś minimalna szansa, że powroty będą w piątek, ale czy coś z tego będzie to się okaże. Jakbym nie wrócił, to trzymam za wszystkich, którzy startują w Krakowie kciuki. Powodzenia! Z najdalej na południe wysuniętej placówki treningowej Polska Biega – biega_czu.