Nie zachwyca

Nie zachwyca. No, jak zachwyca, jak nie zachwyca. Nie upaja pięknem zdania, cudownością frazy, błyskiem metafor i ciętym epitetem. Wręcz lekko irytuje archaiczną teatralizacją. Nie Słowacki wcale, tylko Gombrowicz.

Słucham sobie na empetrójce Ferdydurke, bo wymieniliśmy się audiobookami z Wojtkiem K. Jeszcze po półtoragodzinnym wolnym bieganiu z Gombrowiczem w sobotę rano byłem gotów się przekonywać, że zachwyca. Brnąc frazą pokrętną, składnią przestawioną, ale celowo przecie, mistrzostwem najwyższym autora przestawioną, powykręcaną specjalnie, nie mimowolnie, mimochodem, mimobiegiem. Ale jeśli coś mnie na tym bieganiu zachwyciło, to liście. Wbiegłem do Lasu Kabackiego w pierwszym zakresie, ale mniej pilnowałem parametrów, a bardziej rozglądałem się dookoła. Zobaczyłem, że las po BPS-ie się zazielenił. Ścieżka zmieniła w zielony korytarz. Ja naprawdę w poprzednim życiu musiałem być chrząszczem albo wiewiórką.

Przyjechały do nas Sabina z Oliwią i Iza. Zaliczyliśmy wyprawę do parku linowego w Powsinie. Tym razem byłem kibicem – córka 1klasistka drugi raz w życiu przeszła trasę Odkrywcy, a MSŻ z 13-letnią Oliwią zrobiły Extreme. Emocje, które przeżywałem kiedy najpierw jedna, a potem druga wykonywały skok Tarzana na siatkę – bezcenne. Jeszcze raz zachwyciłem się MSŻ.

Potem potruchtaliśmy jeszcze pół godziny z Sabiną, która po wyleczeniu kolana robi drugie podejście do biegania. Zrobiliśmy drugą lekcję elementarza – 2 minuty wolnego biegu, 3 minuty szybkiego marszu, jakieś 7 powtórzeń.

W niedzielę pobiegałem rano moje ulubione interwały – 3 minuty szybko, 2 wolno, 6 powtórzeń. Oj to szybko, to teraz jest wolniej niż na półmaratonie półtora miesiąca temu. Maraton to jednak duży ciężar na duszy i ciele. Wiedzą o tym Silesianie. Z rozmowy z Chłopasiem wynikało, że maraton w Katowicach składał się z ciągłego podbiegu i dwóch raptownych zbiegów na każdej pętli. Z esemesów od Kamila i Dzikiego wynikało, że był bolesny. Tylko Andante uśmiechnięty przed Rzeźnikiem. Ale niech to sami napiszą.

Kiedy maratończycy startowali, ja poszedłem na podbiegi. Najpierw 6 serii skipów – 60 razy A, 10 B, 10 C i 20 wieloskoków. Potem 6 krótkich podbiegów na pobliskiej górce. Wracam do życia biegowego.

W Ferdydurke doszedłem już do Młodziakówny. I Gombrowicz, który dotąd tylko nie zachwycał, zaczął mnie porządnie drażnić. Traktowana z lekką protekcjonalnością Nowoczesność, Łydka, Pensjonarka ze sportowym zacięciem – może autor uważał, że jest przebłyskotliwy. Ale wychodzi z tego nie gęba, nie pupa, ale melonik. Nasza XXI-wieczna świadomość zdrowego stylu życia, kult młodości właśnie od Młodziaków się wywodzi. Bieganie z Gombrowiczem na uszach, to chyba jednak paradoks.

Jutro start na dychę. Bez Gombrowicza.

Updated: 3 maja 2010 — 18:55

  1. andante78

    2010/05/03 21:49:29

    http://www.tvs.pl/informacje/24166/ – tu dla zainteresowanych krótka relacja z Silesia Maratonu. Pozdrawiam!


    quentino-tarantino

    2010/05/03 21:51:27

    Wodzu – kłania się „prawda czasu, prawda ekranu”, nie wszystko wrzucone na mp3 zachwyca ale niektóre rzeczy podane w postaci Teatru Telewizji – tak. Ferdydurke było genialne a jako ciekawostkę podam, że rolę życia zagrał wtedy obecny…Rysiek z Klanu…rola życia – bez urazy ale doskonale się w niej sprawdził…kto pamięta to wie o czym piszę…

    Smutna trochę ta Silesia…zwłaszcza po naszej fajnej Cracovii.
    A ja nie biegam – leczę kontuzję i niedobrze mi z tym…wyszedłem w sobotę na 4 km i lewa noga zaprotestowała, powtórzyłem wczoraj i to samo więc mała krioterapia na kolano…


    ocobiegatu

    2010/05/03 22:16:32

    „mimochodem,mimobiegiem” – prawdziwie bezlitośnie wyłapane, już jest nominacja do cytatu roku (ogromne szanse !) – wiemy przecież , że pod koniec roku roić sie tu będzie od konkursów.:).
    Co do gratulacji to potrzebny pilnie wzór…).
    Moim zdaniem im częściej gratulujemy to sama wartośc gratulacji spada..
    Ja mam taki anegdotyczny przykład. Jak bylem na etacie to mój kolega (podrywacz) codziennie prawił naszej koleżance komplementy. Aż mi się skarżyła po cichu a on nic o tym nie wiedział tylko dalej prawił. Jak raz kolezanka ubrała oryginalna bluzeczkę i powiedziałem , że mi sie podoba – to ona autentycznie chciała złapac mnie za czoło czy aby nie jestem chory.. Taka gratulacja ma prawdziwą wartość i jest motywujaca….
    do tego aby następnym razem ubrać jeszcze ładniejszą bluzeczke albo np. poleciec 5km w 20 minut..:)


    johnson.wp

    2010/05/03 23:03:45

    oco – po krótkim wahaniu wybieram 5km w 20 min 🙂 ale gdzieś tak pod koniec lata jesli można pokokietować…


    chlopas

    2010/05/03 23:20:13

    Silesia to było coś strasznego. Pewnie znawcy geografi stwierdzą, że to
    niemożliwe, ale tam naprawdę było ciągle pod górę, mimo że biegaliśmy pętle. Zaczynało się dwukilometrowym podbiegiem z jednym może 300 metrowym płaskim odcinkiem. Potem kawałek ostro w dół i znowu wspinaczka. Gdy się człowiek ciągnie pod górę, potem chwilę po płaskim i znowu pod górę, to na ostrym zbiegu nie ma sznas odrobić podbiegowych strat. A jeszcze gorzej, gdy się nie spodziewasz, że na następnych 8km będzie pod górę jeszcze ze 3 razy. Miałem zrobić 3:50 a skończyłem na 4:28 od 25km dumając czy nie zejść z trasy. Dlaczego tak się stało nie wiem. Teorii mam kilka: podbiegi na pierwszej pętli robione w tempie planowanym na cały maraton (bo na początku walczysz i myślisz, że cała trasa pod gore być nie może, wiec wytrzymał ten kawałek a dalej już będzie się lecialo) zakwasiły mięśnie i był to wyrok z odroczonym terminem wykonania, zwłaszcza że pętle były 4; górki zakwasiły psychikę i biec z myślą, że te pagorkowate pętle bedą jeszcze trzy się po prostu nie dało; albo niedotrenowanie wytrzymałosciowe (jednak). Fakt faktem, że czas zwycięzcy nie zachwyca (2:35), biegu nie skończyło 40% startujących, a na mecie większość narzekała na profil trasy.


    quentino-tarantino

    2010/05/03 23:49:03

    Bo to był błąd taktyczny…PolskaBiega ! Trzeba było wystawić tylko jednego zawodnika co ma krosy we krwi – sfx zrobiłby tam życiówkę 😉

    A tak serio to współczuję tego profilu o którym pisze chlopas.


    sfx

    2010/05/04 07:01:20

    A więc trzeba gratulować… choć brak rekordów.
    A więc gratuluję i współczuję 🙂

    Jestem ciekaw parametrów trasy… czyli ile było przewyższenia.


    chlopas

    2010/05/04 08:11:57

    Na stronie silesiamarathon.pl jest mapka a poniżej schemat wysokościowy. Nawet to oglądałem przed startem i mi się wydawało, że „tak w miarę normalnie” 😉 Z ciekawostek: na trasie stała z grupka dzieci Agnieszka Gortel i bijąc w garnki zachęcają do biegu. Sympatyczne.


    sten2007

    2010/05/04 12:00:09

    Chlopas – jakbym czytał swoje myśli. Miałem biec na złamanie 4 godzin. Ustawiłem się za zającem na 4 godziny i to był mój pierwszy błąd. Analizowałem wczesniej trochę profil trasy umieszczony na stronie Silesii i też nie wydawało mi się, że będzie taki trudny. Po 10 km mieliśmy już 1 minutę do przodu i tu był mój drugi błąd, bo powinienem zwolnić. Na połówce mieliśmy czas 3:58 (2 minuty do przodu) i wtedy wiedziałem, że limit błędów został przekroczony. Na 25 km wiedziałem, że nie dam rady biec z grupą. Na 30 km wiedziałem, że planu nie wykonam. Ostatnie 12 km przegadałem z kilkoma osobami, z planem, żeby skończyć w jak najlepszej formie – czas nie miał juz żadnego znaczenia. Skończyło się na 4:15. Ale za to dzisiaj czuję się znakomicie. Nic mnie nie boli, wieczorem idę na małe bieganko. Tylko jestem wśceikle głodny.
    W przypadku porażki miałem się nie odzywać ale widac nie jestem aż tak twardy.


    sten2007

    2010/05/04 12:14:42

    Oczywiście czas na połówce był 1:58, a nie 3:58. Widocznie moja forma umysłowa jest gorsza od fizycznej.


    sten2007

    2010/05/04 12:17:04

    Chlopas, czy to nie z tobą biegłem od 20 km? Ja to taki siwawy Pan w białej koszulce, na 25 km zostawiłem cię w tyle.


    piotrek.krawczyk

    2010/05/04 12:44:36

    Hej tu Dziki
    W Katowicach biegłem od ok. 15 – 17 km ze zmęczeniowym pęknięciem kości śródstopia. Diagnoza postawiona w Beskidzie Niskim jeszcze bez rtg, tu gdzie jesteśmy na wiosennych wakacjach z rodziną gościem jest też doktór ortopeda.
    Uzupełnienie sfx-owych wyników: Dziki 3:41:59; 175 miejsce.
    Rzeźnik pod znakiem zapytania. Byłaby szkoda, bo doświadczyłem sobie jak to jest: pobiegłem około pół Rzeźnika 1 maja sam z Komańczy do przełęczy Żebrak, dalej w stronę Cisnej około 3 km i z powrotem. Limit odcinka zaliczony dość swobodnie.
    A Silesia Marathon powinienem biec na 4:30. To byłby trening pod Rzeźnika. A pierwsze okrążenie pobiegłem z moim Ulubionym Partnerem Andantem, bo to przyjemność i sama radość tak iść z Nim jak dwa gniade w jednym dyszlu. Mądry Dziki po szkodzie. Ale myślę też, że trening odporności na ból może być pod Rzeźnika bezcenny.
    Miłe rzeczy: gościna u Andantego! Iście śląska w najlepszym znaczeniu tego słowa! Pasta Party przyrządzone przez Anię, żonę Czcigodnego Partnera najpyszniejsze w życiu, poznanie uroczej Klamerki i Klamerka (?) też uroczego, Andante oprowadził mnie po swoich Gliwicach jak rasowy przewodnik i niewątpliwy miłośnik swojego miasta. Spotkanie z Agnieszką ze sztafety do Cieszyna, na SM organizatorką w biurze zawodów, a potem wołającą „Dziki, Dziki” na trasie. Spotkanie z Kamilem, poczekał na mecie,. To miłe rzeczy.
    Ukończenie SM uważam za sukces. W ogóle się nie zmęczyłem. Nie mogę chodzić. Tomek, Ania, jeszcze raz dziękuję za gościnę i opiekę!
    Dziki


    wojciech.staszewski

    2010/05/04 14:22:14

    To jak powrót Napoleona spod Moskwy. Dziki ze pękniętą kością, większość z zawiedzionymi minutami, 40 proc. nie ukończyło! Szok. Katowice to najtrudniejszy bieg w Polsce? Katorżnik wśród maratonów? Rzeźnik wśród biegów ulicznych?


    johnson.wp

    2010/05/04 14:59:14

    Dziki – to nie chodź teraz tylko to jakoś zrośnij. Ty to umiesz, jakiś szpinak albo coś…bez Ciebie sobie nie wyobrazam!!! Kto będzie spiewal przy tej gitarze co mam ją wziąć?


    nuggers

    2010/05/04 16:54:19

    o, a ja na stronie datasport patrzę swoje wyniki z biegu konstytucji i widzę, że mam identyczny netto i brutto. coś tu nie tak chyba.. 😉


    chlopas

    2010/05/04 18:11:26

    Sten- nie wiem, niewiele pamietam 🙂 Mislem czerwona koszulkę na ramiaczka i biała czapke z daszkiem. Co do zająca na 4:00 to w ogóle dziwna sprawa, bo moim zdaniem strasznie szarpal ta grupa. Ja pierwsze nascie kilometrów szedlrm na 3:50-52 a zając na 4:00 wyprzedził mnie na 4 kilkmetrze. A może mnie GPS aż tak bardzo oszukiwal i od początku bieglem znacznie poniżej założeń? Mało prawdopodobne, ale w sprawie tego biegu nic mnie nie zaskoczy 😉


    biegofanka

    2010/05/04 18:48:59

    Kolega z biura po sąsiedzku też biegł w Katowicach, ale półmaraton, chciał koniecznie zaliczyć dość szybko drugi po debiucie w Ślężańskim… opowiadał dziś, że jest bardzo zadowolony, poszło mu świetnie, bo poprawił wynik o ponad 15 min. i stwierdził, że jednak ślężański był o wiele trudniejszy… no robi chłopak postępy (to ten, co na katorżnika mnie dalej namawia);))


    biegofanka

    2010/05/04 18:56:33

    Choć nie mam doświadczenia w kwestii startów, to i tak myślę, że ważnym jest, czy ma się dobry dzień do startu, czy nie… widzę po moich treningach, czasem bieg pójdzie mi świetnie, a czasem, to po ukończonym treningu myślę, że byłoby lepiej w tym dniu go nie wykonać, bo i tak nie poszedł zgodnie z oczekiwaniami. Tak było w zeszłym tygodniu na jednym, wyszłam na dziesiątkę, a zrobiłam piątkę i w dodatku tak mi ciężko było, jakaś duchota w powietrzu… nie, to nie był dobry dzień na bieg…;))


    nuggers

    2010/05/04 19:10:13

    Biegofanko – podobno 15. sierpnia w Lublińcu mają być wspaniałe warunki do biegania/czołgania się w błocie 😉

    to co, może się skusisz? 😉


    sten2007

    2010/05/04 19:33:48

    Chlopas – to nie byłeś jednak ty, a szkoda. Generalnie nie lubię krytyki zająców bo uważam, że mają byc tylkko jakimś punktem odniesienia. Coś jak latarnia na morzu:). Ale tym razem postanowiłem biec z nimi nie patrząc specjalnie na mojego Garmina. Wystartowaliśmy z opóźnieniem około 30 sek. Odrobiliśmy to już gdzieś na 3 km, a potem cały czas tempo się nei zmieniało. Na 15km ktoś ze ich znajomych mocno protestował, że idziemy za szybkim tempem. Na połówce było 1:58. Co ciekawe zające mieli czas na mecie 3:58. Czyli 2 połówka była już w planowanym tempie. Dla mnie nauczka, żeby jednak robić swoje, a jeżeli bieg w grupie to z ludźmi do których ma się zaufanie. Wydaje mie się, że gdybym zaczął w swoim tempie to skończył bym z czasem w okolicy 4:05, co i tak mnie nie satysfakcjonowało. Ale jesień w Warszawie już będzie moja:)


    biegofanka

    2010/05/04 19:38:53

    Nuggers – to życzę przyjemnego błotno-wodnego i jakiego tam jeszcze biegu itp… jednak pooglądam z daleka;))


    corvus78

    2010/05/04 20:08:51

    …tak to niestety czasami bywa, że gdy wracamy do rzeczy świetnych okazuje się, że są one już tylko zwyczajne i zastanawiamy się jak to się stało, że dany film, książka czy też płyta kiedyś tak wiele dla nas znaczyła…
    ale to chyba dobrze, czy to nie świadczy o naszym rozwoju; kto z Was czytał choćby swoją pracę magisterską, czy też jakiś artykuł po kilku latach…;
    czy nie zadawaliście sobie pytania dlaczego to „dzieło” jest na takim poziomie, przecież teraz moglibyśmy napisać dużo lepsze. Tak ale w tamtym czasie to był nasz szczyt…
    Quentino współczuję kontuzji, ostatnio doświadczyłem bólu kolana, w poprzednim tygodniu jak byłem u ortopedy to polecał mi krioterapię i magnetoterapię, podobno koszt nie jest duży – około 7PLN/zabieg (niestety na NFZ trzeba czekać), postaram się zorientować w temacie i jak będę coś wiedział to Tobie napiszę. Dziki współczuję urazu i życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia, kiedyś, 15 lat temu miałem złamany palec u nogi i po nastawieniu jadłem ossopan i bardzo szybko mogłem dalej trenować, polecam tylko powinieneś chyba mieć pewność, że kości są na właściwym miejscu i mogą się zrastać, no i oczywiście proszę przeczytaj ulotkę lub skonsultuj się z farmaceutą
    Serdecznie pozdrawiam i życzę spokojnego wieczoru


    andante78

    2010/05/04 20:19:38

    Dziki, martwię się bardzo o Twoją stopę i trzymam za Ciebie kciuki. Niech moc będzie z Tobą! Zdrowiej mi, błagam.

    Co do trasy Silesia Maratonu. Na pewno nie była płaska, ale nie podzielam poglądu, że był to niemalże permanentny bieg pod górkę, raczej pamiętam tyle podbiegów co zbiegów, jedne i drugie były raczej krótkie i nie strome. Pewnie w tym przypadku jest jednak tak jak z gustami – z odczuciami się nie dyskutuje (de odczucia non disputandum est) ;). Z całą pewnością trasa w 2009 r. była dużo bardziej wymagająca, ale też i malownicza. Wracając do wczoraj, to na pewno przy pierwszym kółku było bardzo parno, ale później się unormowało. Fakt, że kibicująca, zaangażowania i uśmiechnięta Agnieszka Gortel na trasie to była miła niespodzianka. Plus energetyczna młodzież i starszy pan w parku, który dopingując starał się podawac aktualną lokalizację.


    johnson.wp

    2010/05/04 21:40:56

    biegofanko – jak zwykle masz rację, że się nie godzisz na zapasy w błocie, bo kto tu jest na tym blogu od wpuszczania w maliny :)… A dyspozycja dnia to rzecz ulotna – jest tak jak piszesz, szczególnie gdy się wraca do biegania po przerwie.


    johnson.wp

    2010/05/04 21:43:05

    corvus – a ja mam odwrotnie, jak czytam co napisałem nawet pół roku temu, to nie mogę sie nadziwić jak mi sie to udało ładnie wysmazyć, jak by ktoś inny to pisał. Chyba rolę tu gra różnica wieku między nami :))


    johnson.wp

    2010/05/04 21:47:54

    blog treningowy (pod Rzeźnika): dzisiaj rano rowerem do pracy (17km), a potem powrót biegiem (info dla poznaniaków: z Moraska na Szczepankowo wzdłuż Warty). Po drodze była przeprawa przez rzekę po mostku z rurociągiem. Dobrze że nikt mnie nie ustrzelił 🙂
    Tempo 5:35


    quentino-tarantino

    2010/05/04 22:04:26

    johnson – sorry, że musiałeś wracać z pracy biegiem – rower oddam w przyszłym tygodniu…;-)

    corvus – dzięki za troskę, daj znać gdy będziesz miał jakieś info.


    piotrek.krawczyk

    2010/05/04 22:08:09

    Tu Dziki
    Tak jak mój Najmilszy Partner uważam, że trasa na Silesia była normalna. Było wiadomo, że bedą podbiegi, ale koniec każdej rundy to niekończący się zbieg, w tym końcówka i finisz. Po Bieszczadach i Beskidzie Niskim profil nie robił wrażenia 🙂 A ja na lekach od południa i po konsultacji telefonicznej wiecej optymizmu – nie ma zasinienia, nie ma złamania. I jakby mniej bokiem się przemieszczam. A chłodzenie idealne – noga do lodowatego strumienia. To pa. Dziki


    quentino-tarantino

    2010/05/04 22:23:27

    Konstatacja rodzinno-biegowa – od kiedy biegam, OBYDWIE teściowe regularnie śledzą każdego newsa o imprezach biegowych a na dźwięk słowa „maraton” to chyba nawet zapominają, który odcinek Mody na sukces właśnie obejrzały 😉
    A po każdym weekendzie i rozmowie telefonicznej jest stałe pytanie – A Sławek wczoraj biegł ? To jest bardzo optymistyczna konstatacja – każdy człowiek jest reformowalny 😉


    tomikgrewinski

    2010/05/04 22:53:50

    Dziki twardy jestes…


    marsikor

    2010/05/04 23:58:00

    Dziki – przykro słyszeć wieści o kontuzjach. Mam nadzieję, że lodowata woda uzdrowi. A jeśli to jednak jakieś pęknięcie lub złamanie to może dziki kot pomoże (trochę z przymróżeniem oka, ale daje do myślenia ten artykuł.

    Wszyscy Maratońscy Ślązacy – jo won chca pedziec żesta som fest zawodniki i kóżden sie glanc wyrychtowoł i nie trza wiela fanzolić ino gratulować i winszować co by wom inszym razem szczewiki lotały jak hazoki! Każde ukończenie tego dystansu to jest COŚ. Dla mnie jeszcze za wcześnie na takie wyczyny. Na Śląsku w zamian za to zaliczyłem spotkanie klasowe po latach kilka dni wcześniej. Było fajnie.

    Dziś prawie 12 kilometrów, w tym interwały 7 razy po 2 minuty w tempie na kilometr (4:10) z przerwami 2/2:15 minut na uspokojenie oddechu. Pod tempo na Polska biega w sobotę.


    wese

    2010/05/05 01:09:49

    Sam nigdy nie wystartuję w SM powód jeden ukształtowanie trasy, do Katowic mam około 35 km jednak wolę robić życiówkę kilka tysięcy kilometrów dalej .Ja swoją zrobiłem w Dublinie a wcześniej w Valmiere ( Łotwa) .W polsce idealną wydaje mi się Warszawa jest super z kontuzja ją biegłem w 2005. Oraz Wrocław, Poznan jest już nie taki jak te dwie ostatnie trasy.Wszystkie przebiegłem z zamiarem zrobienia zyciówki i różnie to bywało.Ale wnioski pozostają i nimi się dzielę z tymi którzy chcą ich słuchać . Wybor jak zawsze do Ciebie należy .A zrobić życiówkę w swoim kochanym mieście to jest to , ja to zrobiłem w 2004 we Wrocławiu ( tam sie wychowałem ) miałem złamać 3h a pobiegłem 2:53 :)))) potem było już tylko i pewno bedzie szybciej ale tej radochy nikt i nic mi nie odbierze . Życiówka w swoim mieście :))


    ocobiegatu

    2010/05/05 08:46:12

    Maraton wrocławski na maratonypolskie.pl z najwazniejszych biegow zostal najlepiej oceniony (9,9), tym bardziej , ze do ilosci startujacych – relatywnie wypowiedzialo sie najwiecej biegaczy. Jest to jedyny z maratonow w Polsce gdzie cale miasto jest okrążone przez biegaczy i wygląda to jak oblężenie..:).
    Nie biega sie jak tygrys w klatce -Kraków- Błonia , Warszawa- nad Wisła itp..).
    Oczywiscie w czasie biegu postrzeganie krajobrazu utrudnione…:), niemniej jednak sa ogromne tez walory krajoznawcze. Zaopatrzenie, pakiet startowy – najwiekszy wypas w Polsce. W zwiazku z tym ogłaszam głosowanie :
    Kto jest za tym , że maraton wrocławski jest najlepszy w Polsce , proszę podnieść ręke i nacisnąc przycisk…
    Podnoszę rękę i naciskam przycisk.


    ocobiegatu

    2010/05/05 08:48:53

    Kto jest przeciw ?


    ocobiegatu

    2010/05/05 08:49:17

    nie widzę , nie słyszę


    ocobiegatu

    2010/05/05 08:49:38

    Kro sie wstrzymał ?


    ocobiegatu

    2010/05/05 08:50:14

    Nie widzę , nie słyszę..
    Uchwałę przyjęto JEDNOGŁOŚNIE..:)


    quentino-tarantino

    2010/05/05 09:27:32

    Nie żartujcie, to we Wrocławiu też mają maraton!? A ile tam biegną, też powyżej 25 km ?…:-)


    ocobiegatu

    2010/05/05 09:49:31

    Maraton wroclawski ukonczylo 1733 zawodników z tego wypowiedzialo sie na najwyzsza ocene na maratony polskie az 115 – czyli 6,63%.
    Poznan – ukonczylo 4018 zawodników , oceny najwyzsze – 118 czyli 2,94% .
    Zadowolonych z Wrocławia było więc 6,63 : 2,94 – relatywnie 2,25 razy więcej…
    Tak samo dla innych maratonów a nawet gorzej .
    Liczby nie kłamia , one sa bezlitosne i okrutne czasem ale takie życie..:)


    quentino-tarantino

    2010/05/05 10:22:37

    Taaaa…liczby potrafią płatać figle…logika czasami też…
    Gdyby w maratonie wystartowało 2 zawodników to istnieje duża szansa, że aż 50% z nich byłoby po biegu bardzo zadowolonych 😉

    A tak zupełnie serio to dla mnie najważniejszym celem maratońskim w tym roku jest teraz…Wrocław 🙂 Mam tam zamiar pobić swoją życiówkę i może nawet pójdę na całość i zamiast ataku „o minutę” spróbuję powalczyć o 2 a nawet 3 😉

    Dziś wieczorem wychodzę na niewinne półgodziny aby zapytać moje lewe kolano o zgodę na kontynuowanie treningów…


    johnson.wp

    2010/05/05 10:56:54

    quentino – jakby kolano nie chciało się zgodzić to przy moim rowerze jest pompka…


    biegofanka

    2010/05/05 11:55:21

    Właśnie Johnson… chociaż ja nie wpuszczam… ale podpuszczam…;))


    biegofanka

    2010/05/05 11:57:17

    Dla mnie też najważniejszy w tym roku jest Wrocław, ale dlatego, że to debiut… już mam stracha, zachciało mi się maratonką zostać…;))


    biegofanka

    2010/05/05 11:59:46

    Quentino – chyba kolanko zrozumie, że przecież tu o kolejną życióweczkę chodzi…;))


    nuggers

    2010/05/05 12:26:06

    biegofanko – mi jeszcze został rok do debiutu mniej więcej, a już czasem przychodzi mi myśl, że jest sto innych rzeczy do robienia, bez takich poświęceń 🙂

    ale nigdy nie ma zwątpienia czy warto spróbować 🙂 chociaż raczej siebie nie widzę co roku na maratonie, raczej chodzi o frajdę zrobienia tego dystansu podczas oficjalnego biegu 🙂


    wojciech.staszewski

    2010/05/05 13:09:34

    Chciałem ułożyć jakiś wiersz, o debiucie biegofanki. Ale do Wrocławiu rymuje mi się tylko pawiu :-/ Trzeba poszukać innego rymu.
    Pawia na maratonie puszczałem raz, w Gdańsku (a właściwie w Gdyni, gdyż paw był 50 m za punktem żywieniowym na 40. kilometrze). Czas 4:08.


    ocobiegatu

    2010/05/05 13:44:39

    Wrocławiu – może byc tez wiu koniku wiu…:)

    A w Krakowie – każdy o ścianie sie dowie a maraton w Poznaniu …
    sprzyja ściany poznaniu W Łodzi – tam to nic nie wychodzi A ja silesia – to przyda sie niezła amnezja ..:)
    a co w Dębnie ?


    sfx

    2010/05/05 15:05:09

    Jak jeszcze nie mówiłem, ale część naszej braci już to wie, to mam takie nowe butki salomony xa pro 3d ultra… które nabyłem za namową. Podobno w podobnych dziki hasa od sasa do lasa.
    W piątek „po” (Krakowie ma się rozumieć) było pierwsze ich obieganie ze skutkiem okrutnym dla miejsc wewnętrznego podbicia stopy (14k). Ale nic to nie oznaczało, gdyż pęcherze mnie nie przeraziły. Dzień później w starych asicsach pokonałem wycieczkę biegową, a w kolejnym dniu (niedziela), znów w nowych, tarłem dalej te miejsca przez 9k średnio mocnego krosu z bardzo mocnym przewyższeniem (z nadzieją rozklepania niezbyt komfortowych miejsc). Było tak średnio, ale dało radę wytrzymać.
    We wtorek ruszyłem ponownie, nie na 13, ale w końcu na 16k fajnego rozbieganka w nowych trzewikach – co miało (po jednym dniu absencji) być raczej przyjemne – i było… ale rozgrzanie stopy swoje dało i mimo biegu w miarę komfortowego… miejsca po pęcherzach się pogłębiły (czego specjalnie nie czułem) – ale wieczorna siatkóweczka chyba przelała czarę goryczy.
    Dziś, jako „wprawny i rozsądny biegacz” oczywiście poleciałem… w starych (byłem wcześniej umówiony, blebleble, głupio rezygnować, blebleble)… mimo niezbyt pozytywnych „nocnych reakcji” na moje, już bądź co bądź, odparzenia i częściowo brak snu, który finalnie wyniósł c.a.3h…
    …o 6:30… 15 klocków na +/-500… do góry jak żółw, w dół jak express.
    Teraz leżę do góry nogami. I będzie tak chyba to trwało jakiś czas.

    Pozdrawiam mniej lub bardziej kontuzjowanych wariatów.

    I jeszcze mała sonda… Czy to powyżej było choć trochę dowci… ops… żartobliwe ?


    biegofanka

    2010/05/05 15:06:45

    a w Dębnie…. zagrają nam w przyszłym roku na mecie na bębnie:)
    No Wojtku, ja myślę, że u mnie pawia nie będzie;))


    biegofanka

    2010/05/05 15:13:52

    Nuggers – ja też nie myślę o starcie co roku, ale korona… to mi się marzy…;)


    nuggers

    2010/05/05 15:48:08

    wiesz, nie wiadomo czy przypadkiem po zrobieniu pierwszego nie zamarzy mi się sprawdzić, czy przy kolejnym poprawię wynik.. a po tym drugim, nawet jak się uda, czy trzeci przypadkiem nie pójdzie lepiej.. 😉

    z rowerem nie wpadłem w takie stawianie sobie celów, no ale z bieganiem sprawa ma się trochę inaczej. w sierpniu lecę na kilka dni na chorwacką wyspę i pierwsze o czym pomyślałem, to nie o kąpielach w morzu tylko jak się będzie o świcie wokół wyspy biegało 😀


    biegofanka

    2010/05/05 16:30:12

    no to już postęp… wciąga ten nałóg;))
    Wojtku – ale Ci się ekipa biegowa rozrasta… kiedyś na pewno wszyscy umówimy się i spotkamy na jednym, wspólnym biegu:))


    ocobiegatu

    2010/05/05 17:26:36

    A w Warszawie biega sie jak na wyspie Jawie…:)


    piotrek.krawczyk

    2010/05/05 20:06:28

    Który to maraton wkradł się w Biegofanki łaski?
    To nie Dębno tylko płaski Maraton Wrocławski.
    Taki całkiem płaski to nie jest. Zjadliwe wiadukty w najciekawszym i często decydującym momencie, około 27 kilometra. Wspominam bardzo dobrze Wrocław. Życiówka i złamane 3:15. I trzy dni z Dużymi Córkami z łażeniem po pięknym mieście, a sam bieg właściwie przy okazji jesiennych wakacji. Może pobiegnę przed Warszawą i Dębnem. Bo grozi mi abstynencja do połowy lata. To wyżyłbym się jesienią.
    Marsikor – dzięki!
    Tomik – też dzięki. Za interpretację kontynuacji biegu z kontuzją. Myślę jednak, że Dziki nie tyle twardy, co głupi. Albo dziki.
    Dziki


    quentino-tarantino

    2010/05/05 20:16:15

    Chwalmy Pana i Zdrowe Kolana !
    Dziś był mały test prawdy – właśnie wróciłem z krótkiej przebieżki niespełna 4 km. Zero bólu! Oczywiście, wiem, że to jeszcze nie czas na wielki tryumf ale cieszę się z tego co jest ! I muszę przyznać, że nie truchtałem powolutku…znacie mnie…narowisty jestem czasami więc kilka razy minąłem na trasie znak dla gości po rehabilitacji – Ograniczenie prędkości do powyżej 6min/km…no i posypały się mandaty 😉

    Info dla wszystkich potencjalnych kontuzjowanych Kolańskich – pomogły okłady z lodu 4-5 razy dziennie i tabletki na stany zapalne.


    quentino-tarantino

    2010/05/05 20:16:28

    Chwalmy Pana i Zdrowe Kolana !
    Dziś był mały test prawdy – właśnie wróciłem z krótkiej przebieżki niespełna 4 km. Zero bólu! Oczywiście, wiem, że to jeszcze nie czas na wielki tryumf ale cieszę się z tego co jest ! I muszę przyznać, że nie truchtałem powolutku…znacie mnie…narowisty jestem czasami więc kilka razy minąłem na trasie znak dla gości po rehabilitacji – Ograniczenie prędkości do powyżej 6min/km…no i posypały się mandaty 😉

    Info dla wszystkich potencjalnych kontuzjowanych Kolańskich – pomogły okłady z lodu 4-5 razy dziennie i tabletki na stany zapalne.


    quentino-tarantino

    2010/05/05 20:17:38

    Chwalmy Pana i Zdrowe Kolana !
    Dziś był mały test prawdy – właśnie wróciłem z krótkiej przebieżki niespełna 4 km. Zero bólu! Oczywiście, wiem, że to jeszcze nie czas na wielki tryumf ale cieszę się z tego co jest ! I muszę przyznać, że nie truchtałem powolutku…znacie mnie…narowisty jestem czasami więc kilka razy minąłem na trasie znak dla gości po rehabilitacji – Ograniczenie prędkości do powyżej 6min/km…no i posypały się mandaty 😉

    Info dla wszystkich potencjalnych kontuzjowanych Kolańskich – pomogły okłady z lodu 4-5 razy dziennie i tabletki na stany zapalne.


    quentino-tarantino

    2010/05/05 20:18:37

    Sorry! Ale to nie ja – chyba sieć sprawiła psikusa 😉


    nuggers

    2010/05/05 20:33:59

    „znak dla gości po rehabilitacji” musi być co najmniej na krótkiej liście cytatów roku 😀


    tomikgrewinski

    2010/05/05 23:45:28

    jakas krótka awaria byla w sieci i nie moglem otworzyc bloga
    wiec poczytalem teksty z glównej strony,niektóre kolejny raz w tym znakomity wywiad z biegajacym szefem wojtka
    swietna rozmowa
    polecam!!!


    bolek.03

    2010/05/06 09:22:05

    W rzeczy samej, Tomik. Super wywiad!!!


    ocobiegatu

    2010/05/06 10:00:50

    Dziki – powiem kontrowersyjnie i zaraz dostane burę od blogowiczów ale powiem ,że straszliwie przechlapałeś sprawę. Ja nie biegam maratonów , mozna powiedzieć , ze sie nie znam ale tyle to wiem coś tam , coś tam o nie zwiększaniu kilometrażu wiecej jak 10% tygodniowo i takie tam inne – a jest to nawet dla zawodowców – zdaje sie oni tez nie sa Naddzikimi. Pol ultra na 7% gorki , dolki dzien przed maratonem…Kazdy z nas robi bledy ale to byl blad totalny i wiesz o tym…Nie chodzi o to , ze ja cos ojcuje na blogu , jak ktos napisal,ze sie wymadrzam, ja nie ojcuje tylko wyrazam opinie. Dlatego zycze Ci abys z kolei perfekcyjnie wyprowadzil sie z tej kontuzji, bo to tez rodzaj sportu perfekcyjnie wyjsc z klopotow. Biegofanko- wygralas konkurs , nieopatrznie rozpoczety przez Wojtka , na rymy do maratonow.. W Debnie biegniemy- zagraja na bebnie…
    W konkursie na instrument muzyczny najbardziej kojarzacy sie z bieganiem pewnie beben by zwyciezyl. Nas przodkowie na dzwiek z oddali zaczynali biec , chodzic – cos sie dzialo …
    Uff , byc moze udalo mi sie tym razem nie zazartowac. Moze dzis nie oglosza sondazu , jak wczoraj, czy pisze cos zartobliwie czy nie..:(


    sfx

    2010/05/06 10:43:42

    :”-)


    biegofanka

    2010/05/06 12:54:08

    Dzięki Ocobiegatu – a co wygrałam, może… bębenek? Właśnie a może byśmy tak umówili się już wstępnie na wspólny start w maratonie np. w Dębnie w przyszłym roku? Ocobiegatu, chyba do tego czasu będziesz gotów na maraton ponad normę?:))


    ocobiegatu

    2010/05/06 12:56:20

    tak patrzę na ten znaczek u góry i widze , że jest problem z tymi młodymi.
    Kiedyś to były dobre czasy , nie było netu,komorek i sie walilo prosto z mostu co tam kto do kogo ma. Teraz znaczki…Wydaje mi sie,ze wynika to albo z braku odwagi aby cos powiedziec albo z docenienia geniuszu odbiorcy. Albo jedno i drugie.Odbiorca ma wiedziec o co chodzi.
    Albo wezmy takie – na ra – zamiast na razie – no ile tych miesni szybkokurczliwych popracuje wiecej w jamie ustnej aby nie dalo rady powiedziec na razie ?
    Niedlugo dojdziemy do tego , ze kocham Cie bedziemy w skrocie mowic – kocie…
    to niby sie troszke zgadza…)). Jejku znowu sonda bedzie…
    Albo taki znaczek 🙂 – jak dostaje w mailu smsie od mlodych to nigdy do konca nie wiem o co chodzi – czy ktos zartuje , czy sie cieszy , nawet pytalem , nie dostalem jednoznacznej odpowiedzi. Na blogu taki znaczek .. ) zawsze uznaje za -zartuje…


    ocobiegatu

    2010/05/06 12:59:08

    biegofanko – najpierw Wrocław , obiecuje wstepnie biec do 30km z Toba i Ci towarzyszyc bo mąż szybko biega i Cie chyba znacznie wczesniej opusci , moze juz na 1km ….:)


    biegofanka

    2010/05/06 13:07:17

    Ocobiegatu – puszczę Ci maila z dokładnym wytłumaczeniem znaczków;) Co do Wrocławia, mąż mój zapowiedział po półmaratonie, że to dla niego wystarczająco długi bieg i nie zamierza startować w maratonie… może jeszcze zmieni zdanie, choć wątpię, bo jemu to podoba się, tak jak Quentino, najchętniej biec krótko i szybko i nie chce mu się startować w tak długim biegu. Chętnie skorzystam z Twojego towarzystwa, ale wątpię, że chciałbyś długo takim wolnym tempem biec…;))


    biegofanka

    2010/05/06 13:09:40

    Kasiu, Kalabris – wzywam Cię, abyś skomentowała to, o czym właśnie na swoim blogu pisałaś… no pochwal się też tutaj. Choć Ci już pogratulowałam, gratuluję niniejszym jeszcze raz wspaniałego rozwoju biegowego. Masz power!:))


    marsikor

    2010/05/06 13:33:30

    ocobiegatu – tak, to już od 1881 łońskiego roku A.D. jest problem z tymi młodymi! Bo te emotki to chyba te przedszkolaki z Hi-Way wpuszczają do sieci (^_~)

    P.S. Czy przy jakiejś okazji szanowny ocobiegatu mógłby trochę rozszerzyć temat bieganie-oddech-tętno-brak pulsometra? Ciekawym.


    johnson.wp

    2010/05/06 13:40:34

    oco – nie zaczynaj się, sprawa Twoich żartów jest poważna dla SFX – najwyraźniej wchodzi z Tobą na wojenną ścieżkę. Zwróć uwagę na dwie poziome kreski w znaczku :”-) To niechybnie barwy wojenne na twarzy, a twarz usmiechnięta bo chodzi o wojnę na żarty


    johnson.wp

    2010/05/06 13:54:56

    marsikor – emotikon wyrażający odczucia związane z bieganiem-oddechem-tętnem i brakiem pulsometra pewnie by wyglądał tak:


    johnson.wp

    2010/05/06 13:55:30

    no, nie przeszło niestety


    nuggers

    2010/05/06 13:57:38

    przeszło – ten emot po prostu nie wyglada 😉


    quentino-tarantino

    2010/05/06 13:58:13

    biegofanko – zazdroszczę Twojemu mężowi bo lubi biegać krótko i szybko a w długich nie chce mu się starować – ja biegam tak samo a w maratonach „muszę” 😉

    Wojtek – dla Twoich badań biegowych sprawdziłem moją aktywność truchtaczą po jesiennym Poznaniu:
    – bezpośrednio po MP 2009 wrzuciłem na luz – leczenie kontuzji stopy i regeneracja,
    – zacząłem osłabiać amortyzację w butach od początku listopada,
    – biegałem 3-4 razy w tygodniu, systematycznie,
    – do maratonu w Krakowie, na wiosnę wystartowałem w Maniackiej Dziesiątce i Poznańskim Półmaratonie,
    – przeciętny kilometraż tygodniowy od listopada do kwietnia…32,5 km,
    – czas w Cracovii – brutto 3:30:14, netto 3:29:47.
    Konkluzja – cel zrealizowany. Rada dla innych – TAK SIE NIE BIEGA…;-)


    quentino-tarantino

    2010/05/06 14:02:40

    Johnson – tekst „nie zaczynaj się” jest wstępem do „Ty nie jesteś w naszej bandzie”…
    tu może być ostrzej niż w kampanii prezydenckiej…


    ocobiegatu

    2010/05/06 15:16:42

    marsikor – temat – poczucie zmęczenia , bieg tempo bez pulsometra , na oddechy jest mi znany i mam sporo uwag wiec w wolnej chwili napisze ..
    Ale wybacz nie bedzie w gwarze slaskiej choc ja lubie , nie umiem jednak w niej pisac choc my slazaki (dolnoslazaki) powinnismy trzymac sie razem.
    Nawiasem mowiac mam rodzine w Tychach i zawsze ciekaw bylem tej gwary ale za nic nie dalo sie poznac …po prostu ciocia wyemigrowala z Podlasia po wojnie i ani ona ani jej dzieci nie przejely tej gwary..
    Johnson – jak sfx pobiegnie 5km w 18 minut i mu pogratuluje zartobliwie to od razu spodobaja mu sie moje pozostale zarty , troszke trzeba na poczekac ale raczej niedlugo…


    sfx

    2010/05/06 15:55:43

    No i popatrzice… chiwla niewaugi a tu sypęnło na woejnenj śceiżce.

    A ja tyklo chcaiełm wyarzić swjoe uzannie dla jeydnego, ktróy zawuażył moją sodnę.

    🙂

    A te ” to łzeki szczśęica.


    sfx

    2010/05/06 16:03:20

    Zrszetą chbya nie jetsem tkai nowoczseny, i wyimana zadń ze stayrmi pierinkami mi w tym nie poamga, bym naybł taejmną weidzę na temat więkoszści znczaków i stwriedzeń typu „LOL” czy coś taikego, o któyrch nie mam zieolengo poęjcia.


    ocobiegatu

    2010/05/06 16:05:02

    sfx – piszesz niemal dokładnie tak jak Tompoz -kolarz na forum biegajznami..:)
    on tam znany jest z błędów i pisze na forum biegackim bezustannie o kolarstwie.:),
    wszyscy go tam przeganiają..:), a mysle tez ze nieslusznie… Mam nadzieję , że Ci sie to nie przeniesie a co najwyzej pojdzie , jesli co , w chód sportowy..:)
    to wtedy robisz bledow ile chcesz ale goraco kibicuje..:)


    sfx

    2010/05/06 16:05:25

    😉


    ocobiegatu

    2010/05/06 16:06:50

    sfx – starym piernikiem tez kiedys bedziesz – masz to jak w banku…:)


    ocobiegatu

    2010/05/06 16:10:57

    no widze gg ze sfinskem na znaczki …:)
    oj dopadną Cie młodziki jak bedziesz w M50 i bedą podśmiewywać z Twojego wieku – a bedą jak wściekłe psy a nie wiem po ile 1km będziesz wtedy biegał więc nie wiem jak będzie, nogawki porwane..:)


    quentino-tarantino

    2010/05/06 16:43:09

    oco – z tymi młodzikami podczas biegu to spoko, podczas maratonów:
    – wyprzedzali mnie goście o kilkanaście lat starsi,
    – przetoczyłem się jak walec po chłopakach o 20 lat młodszych.
    Ze względu na to, że zacząłem biegać co najmniej o 20 lat za późno, mam zamiar być na podium każdego maratonu w kategorii M70 za…30 lat 😉


    marsikor

    2010/05/06 17:51:22

    Ja też nie umiem, ani mówić, ani tym bardziej pisać po ślunsku. To była pirwszo próba. zajęło mi to chyba z 7 km (znaczy ponad pół godziny) szperania po necie jak to ludzie robią, przypominania jak godają i sprawdzania słów w słowniku śląsko-polskim :-). Myślołech, że ja wygram ten konkurs na nojśmieśniejszy koment.


    ocobiegatu

    2010/05/06 17:51:27

    quentino – to mi sie podoba – podejscie dlugofalowe..Spotykamy sie na maratonie poznanskim ( no niech bedzie hihi) za 30 lat i robimy podium..:) – Ty w biegu M70 a ja w chodzie M80 a sfx nas wtedy nazwie no nie wiem – biegacki / chodziarski popiół …:)


    biegofanka

    2010/05/06 18:59:14

    Quentino – a uważasz, że inni biegacze z naszych kategorii tak nie myślą?;) Za 30 lat dalej będzie ogromna konkurencja;))


    sfx

    2010/05/06 19:06:22

    Więc trzeba ogłosić konkurs na takiego, który mnie może już nazywać starym pierdzielem. Bo widzę, że tylko ja potrafię starych pierdzieli zagadać :)… a Ci młodzi chyba się strachają i nic nie mówią o mnie 🙂 – tylko starzy się wymądrzają…

    Ale koniec tych głupot… w końcu ruszając przeliczniki biegowe okazuje się, że wcale młodość nie „żondzi”… więc wolę tu was ostro kiziać, niż samemu dogorywać w tle kiepskich autowyników.

    Na „szczenście” quentino nie taki stary, niźli wynikałoby to z jego wpisu z 16:43:09.
    Biegofanka to już w ogóle niczego sobie. Niedość, że fajna i do tego z rewelacyjnego rocznika mojej wspaniałej siostry (która również w swoim zaciszu pobieguje), to ostra jak brzytwa na nasze chłopackie umizgi i falowe krytyki. Nie mówiąc o B&B… która cicho filuje na każdy nasz gest… ale pierników nie opiernicza.


    piotrek.krawczyk

    2010/05/06 20:11:04

    Ocobiegatu – Dziki wie, że jest durny. Ale nie zrobiłem skoku objętości, bo biegam po ponad 100/tydz, a w tygodniu SM było 127/tydz. Powinienem pobiec ten maraton równo na 4:30 – 4:00. Mam już rtg, jutro w południe wyrok. Do tego czasu nie będę niepotrzebnie niepokoił mojego Wielmożnego Partnera Andantego. I okazało się, że niepotrzebnie na rekonesansie pierwszego odcinka Rzeźnika wdałem się w bieg po wąskim, błotnym i pod gorę szlaku. On biegnie wzdłuż drogi i pierwsze kilometry do Duszatyna prowadzą drogą. Uwaga na kręcący się szlak przy Jeziorkach Duszatyńskich. Tam się zgubiłem na kilka minut. Jeszcze kolejki przy przeprawach przez strumienie. Będą większe, bo tłumu zwartego trzeba się spodziewać do Żebraka. Samotnie, spokojnie, acz z wysiłkiem zrobiłem ten selekcyjny odcinek w 2 godz. 7 minut. W drugą stronę 1:59. Na całość około 38-40 km z „dokręceniem” 2,5 – 3 km od Żebraka pod górę w stronę Cisnej na styk starczyło mi 2,5 litra płynu. Bardzo niebezpieczne są bukowe gałęzie, przeszkody lepiej omijać niż przeskakiwać, mniej idzie energii. Nie ma sensu biec pod gorę. Trening: znajdź górkę około 15% na 200-250 m i wbiegi lub podejścia i zbiegi – 20 powtórzeń. To dla bieszczadników. Pytajcie, bo byłem tam i biegłem tam po doświadczenie, a nie rozwaloną nogę. I zamierzam cały czas przebiec Rzeźnika, którego już się nie boję. Pozdrawiam. Dziki


    biegofanka

    2010/05/06 22:31:46

    Sfx – pozdrów siostrę naszego świetnego rocznika:))


    biegofanka

    2010/05/06 22:37:11

    Quentino – może nie narzekaj, że tak późno zacząłeś biegać;) według teorii mojego męża, nasi guru biegowi, nasi świetni maratończycy biegający już długo i dużo za tych latek kilka… się wypalą, a tacy młodzi stażem biegowym pokażą, na co ich stać;) zaznaczam, to nie moja teoria, proszę mnie nie bić…;))


    quentino-tarantino

    2010/05/06 22:46:44

    biegofanko – tak, ci „wszyscy guru” ( Staszewscy, Skarżyńscy, Gebrselassie…) to faktycznie już przeszłość. Teraz czas na młodzież 30-40 letnią. Tamtym panom już dziękujemy.


    quentino-tarantino

    2010/05/06 22:50:09

    Chociaż Haile to dla mnie szczeniak niemalże – gdy ja zaczynałem biegać on ledwo co raczkował. Patrząc na późniejsze wyniki to można powiedzieć, że uczeń przerósl mistrza:-)

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.