Jakie jest moje odkrycie tej zimy? Że można biegać w mrozie? Dajcie spokój.
Podniecamy się tym mrozem, jakby to była Angelina Jolie. Też temu ulegam, patrzę na rekordy temperatury ogółem, na rekordy temperatury, przy której trenowałem; dziś przy minus 16, ale Kamil mi właśnie przysłał esemesa, że biegał właśnie przy minus 18, a jeśli jest na blogu Cichociemny z Suwalszczyzny, to i tak nas bije na głowę.
Mróz to być może problem laryngologiczny. Nie wiem, ile krtań może wytrzymać, u mnie na razie wszystko działa prawidłowo. Nie robię teraz interwałów, fakt, ale podbiegi robiłem przy minus nastu i jest ok. Natomiast z biegowego, niemedycznego punktu widzenia naprawdę nie widzę różnicy. Marzną czasem palce w rękawiczkach i trzeba wziąć dłoń w pięść, żeby się zagrzać – ale to samo zdarzało mi się na bieganiu w górach przy minus dwóch. Marzną policzki, Mateusz, który nie miał dziś na bieganiu w Ergo chustki ani kominiarki przez pierwsze 10 minut syczał z bólu, ale potem się rozgrzał. A kto ma buffkę, ten nie syczy.
Więc w kwestii mrozu napawam się nim trochę, ale odkrycia dokonałem w innej dziedzinie. Stosując zasady El Konkurso w Antyradiu powiedziałbym, że ma to w sobie coś z Led Zeppelin i Pinokia.
Już wyjaśniam. We wtorek zaplanowałem z bankowcami siłę biegową. Bankowcy są już obiegani, BMI bezpieczne, więc trochę kombinujemy. Nie same podbiegi, ale marsze dynamiczne, marsze z wypadami, sporo skipów, żabki. Miesiąc temu zaczęło mnie kusić coś jeszcze – schody na skarpie pod Pałacem Ujazdowskim. W sumie coś koło 70 stopni.
Zrobiliśmy, jako główną część treningu, 10 podbiegów po tych schodach (Led Zeppelin). Już po piątym czułem, że jest dobrze. Po ósmym Robert zaczął się rozciągać, bo w łydkę złapał go skurcz. Po dziesiątym czułem, że mam łydki z drewna (Pinokio). A myślałem, że nic mnie nie ruszy. Że nie znajdę już nowego bodźca, prostego ćwiczenia, które mnie dotknie do żywego, pobudzi mięśnie do rozwoju.
Do dziś to czuję. Bardziej chyba niż reszta grupy, podpytywałem wczoraj i podobno chodzą normalnie.
Podpytywali mnie ludzie ostatnio o alternatywę na trening dla tych, co na mrozie nie mogą, a na bieżni mechanicznej nie chcą. Odpowiadam: schody w bloku. Zasada – jedna noga, jeden schodek. Czyli ani nie przeskakujemy po dwa schodki, ani nie stajemy na jednym schodku jedną i drugą nogą. Do tego energiczna praca rąk, szybki rytm, w naturalny sposób wychodzi coś na kształt półskipu.
Tak się tym zachwyciłem, że w środę z ubezpieczeniowcami w Parku Szczęśliwickim wszędzie szukałem jakichkolwiek schodów, żeby zrobić parę malutkich serii przed podbiegami.
A dziś było bez schodów. Zadzwonił do mnie jeszcze w ferie Janek z Centrum Biegowego Ergo, a że jest serdecznie przekonujący, zaś Ergo wydaje mi się fajnym miejscem z własnym wizerunkiem, społecznością, to prowadzę teraz ośmiotygodniowy cykl treningów pod Półmaraton Warszawski. Zbiórka w sklepie o 19.15 w kolejne czwartki. Dziś zrobiliśmy długie wybieganie z kijami nad zamarzniętą Wisłą. Było nas sześcioro, wzięliśmy trzy pary kijów i zamienialiśmy się co parę minut.
Poćwiczcie sobie dziesięciominutowy bieg z kijami, to poprawia technikę. Znajdujesz dwa kije jak do rzucenia dużemu psu, łapiesz każdy w połowie długości i pracujesz rękoma tak, żeby kije działały jak tłoki u lokomotywy, a ręce jak wahadła. Unikasz przykurczania rąk, unikasz pracy rękoma w poprzek ciała. Kąt w łokciu powinien być lekko rozwarty. Zamachy rąk poprawiają pracę nóg.
Wpadajcie Warszawiacy lub przejeżdżający na te treningi, rad będę Was widzieć i poznać. Za tydzień robimy siłę biegową (ale schodów po drodze nie widziałem).
piotrek.krawczyk
2012/02/02 23:35:36
Dziki, jak ma w zwyczaju, przekleja spod poprzedniego:
Cześć Czepiaku. Dziki myślał o Tobie niedawno. Wczoraj Zuzia, biegająca i najstarsza córka Dzikiego, zdala egzamin na prawo jazdy. Do czterech razy sztuka… Wielka rzecz, więź zostanie wzmocniona: ” tato, pożyczysz samochód?”. No i logistyka na Rzeźnika została wzmocniona o kierowcę, na osobiste przepaki, zwiezie nas z hard core’a. O ile nie będzie akurat sesji na politechnice. Tak sobie Dziki rozmyślał o Czepiaku w kontekście prawka, także przy wspominaniu rocznicy Biegu nad Wartą. SFX – a Dziki jak skończy już swoje bieganie po świecie i rozpocznie akcję Polska Biega we Wszechświecie, wtedy Dziki z przyjemnością patrzył będzie, jak doczesność rzuca się do czytania dzikiego bloga, dzikiego inne wytworzenia odkrywają, Dziki uśmiecha się tam hen, hen… Jakby nie umarli, kto znałby straszliwe wiersze Bursy, czy Poświatowską czytałyby dziwczynki w liceum, a Stachura, Bruno, Marek Hłasko? Śmierć twórcy dobrze robi jego twórczości, bez hipokryzji, motywacja nie ma znaczenia. Bo Nobel? Hipokryzja? Bo Nike? Hipokryzja? Bo ktoś mnie namówił? Też? Bo reklamy w TV? Jeszcze jaka hipokryzja? Bo zmarła? Szczyt hipokryzji? Nie każdy z nas ma sposobność odkrywania i bycia tym pierwszym, który przeczytał, posłuchał, który docenił. Może Tomik, bo robi to zawodowo… A Ciocia Wisia już kleci wierszyk: umarłam, jaka szkoda; ale mnie teraz będą czytać; i wydawać; jak za Nobla… I usmiecha się hen, hen… A Dziki dziś dwa przeloty techniczne w związku z przeglądem gwarancyjnym auta: 8 km z serwisu do pracy – tempo 5’22, temperatura -14 10 km z pracy do serwisu – tempo 5’14, temperatura – 18 W linii prostej między pracą a serwisem są 4 km, pobiegałem po Pradze, Targówku, Zaciszu, trochę w Lesie Bródnowskim. Na końcach włosów wesołe sopelki.
Kocham Andrzeja Bursę. Piękne do bólu i dlatego straszliwe Jego wiersze. Ktoś zajrzy do Bursy po tym komentarzu. Na pewno. Albo otworzy tomik, co leży na półce. I tak to działa…
–
sfx
2012/02/03 06:23:06
wczorajsze morze dodało świeżości w cotygodniowych wypadach kąpielowych.
wiaterek smagał, fale oblewały po całości.
wszedłem bez opakowania.
co ciekawe, stwierdzam już specyfiki akwenów.
jeziorko jeśli da się we znaki to w stopy po wyjściu, jeśli jest wiaterek to czasem chłodnawo robi się w rączki. pobyt w wodzie najprzyjemniejszy od ok. drugiej minuty. samo wejście jest średnio łatwe.
do rzeczki wchodzi się trudniej, a opływająca woda, wydaje się, że odbiera jednak więcej ciepła. to powoduje, że pobyt trwać powinien lekko krócej niż w jeziorku, jednak tenże sam ruch wody wymusza poruszanie się w niej, co czasem kompensuje czas pobytu. po wyjściu jest podobnie jak i w jeziorze.
morze. zanurzenie nie jest trudne, jak fala pochlapie to i bardzo szybkie. woda ruchliwa ale rozgrzewająca. wyjątkowo przyjemnie się siedzi, można łatwo sobie popływać. niestety w zależności od dna czasem trzeba albo leżeć w płytkim, albo iść dalej na głębsze miejsce (czego ze względów normalnie rozumianego bezpieczeństwa nie robię). po wyjściu zimno w łapki, ale stopy gorące jakby miały ogrzewanie. jest po prostu ciepło.
powyższe testy dokonane po zmroku, gdzie wpływu słońca nie ma, wpływ łysego może być istotny – im jest go więcej tym widniej 🙂
–
sten2012
2012/02/03 09:54:10
Johnson – gdybyś potrzebował jakiegoś rozgrzeszenia, to nie ma sprawy. Mogę nawet tanio sprzedać jakiś odpust:).
Ale jest coś co mną wczoraj wstrząsnęło, sprawa Mucha-Fryzjer. Wiem, że temat niebiegowy ale jestem tak wsztrząśnięty, że bez zmieszania o tym napiszę.
Nie robi na mnie wrażenie, kogo i dlaczego p. Mucha zatrudnia, ale szokuje mnie reakcja wielu dziennikarzy, a w szczególności Tokowych i Tvnowych. Bo od nich oczekuję więcej. Śmiechy, chichy, że fryzjer, a właściwie właściciel zakładu fryzjerskiego, zostanie dyrektorem COP-u.
Ile w tym pogardy do człowieka, zawodu, wykonywanej pracy. Rozumiem, że gdyby dyrektorem został dziennikarz to byłyby ochy i achy nad jego wykształceniem i kompetencjami. A tu fryzjer, taki zwykły, prosty fryzjer. Jak on śmiał. Jest niezmiernie przykre, że tak wielu dziennikarzy z lubianych przeze mnie stacji zniża się do poziomu bulwarówek. Fryzjerzy, w ramach protestu gólcie dziennikarzy na łyso!!!
–
czepiak.czarny
2012/02/03 10:28:57
Dziki, gratki dla Zuzi. Prawo jazdy to całkiem miła sprawa 🙂
Samochodowo dziś niestety reanimuję akumulator, nie ja jedna.
W ramach licytacji: w Olsztynku po 4 było -27, teraz – 21. Zdecydowanie lepiej tego nie wiedzieć i robić swoje.
Miłego.
–
ocobiegatu
2012/02/03 11:05:42
To ja jestem Cichociemny z Suwałk..:).Natomiast co do bankowców to ja bym im zaaplikował chód sportowy jako zabawę.Chód sportowy ma wartość w sobie bezcenną , o której trudno zdać sobie sprawę , póki się nie spróbuje..
Chód sportowy rozśmiesza..A śmiech to zdrowie i wyniki..).Nie wiadomo jakie procesy w mózgu zachodzą , jeszcze naukowcy o tym napiszą za ileś tam lat. W każdym razie jest luz , zabawa, bez spinki co jest modna na blogu ostatnio…:). Ja nigdy w życiu chodziarza nie widziałem..A sam się śmieję z siebie jak wyobrażam siebie jak chodzę. W grupie łatwiej !. Jeden chodzi np. na III strefie ileś minut a obok sędzia – kolega co truchta. A zaraz zmiana …i już ten co się śmiał to idzie , szybko , bez fazy lotu , na dużej kadencji, dobrze rolując na stopie ,co sprzyja jej wzmocnieniu a mina mu rzednie albo już zrzedła , bo marzy o bieganiu…A bicepsy pracują aż je czuć można..Jedni pękaja ze śmiechu a inni idą chodem sportowym i na zmianę ..Czyż można sobie wyobrazić treningowo lepszą zabawę ?..:).No ja mam przegięcie na chód , wiem..:). Jednak ciągle sie dziwię , że nikt nie wprowadza tego jako dziedzine uzupelniajaca do biegania. Żaden trener. Nie byłoby fajnie być pierwszym w Polsce trenerem co wprowadzi chód sportowy jako uzupełnienie do biegania, nawet w małym wymiarze ..:).Jak dla mnie chód sportowy realizowany mocno zastępuje schody..Szybkie chody , na duzej kadencji , z dobrym rolowaniem sa takie podobne do podbiegow na sporym nachyleniu. Cos tam o tym kiedys czytalem i sie w tym utwierdzalem.Oczywiscie chodzi tu o sile biegowa stopy.. Jest cos takiego ? Oczywiscie nie ma wyprostu w kolanie itp. ale sila biegowa stopy jest ..:). Tak to nazywam.
–
popellus
2012/02/03 13:40:26
2:03:02 g 1. Geoffrey Mutai KEN Boston (USA) 18.04
2:03:06 g 2. Moses Mosop KEN Boston (USA) 18.04
2:03:38 3. Patrick Makau Musyoki KEN Berlin (GER) 25.09
2:03:42 4. Wilson Kipsang Kiprotich KEN Frankfurt (GER) 30.10
2:04:40 5. Emmanuel Mutai KEN London (GBR) 17.04
2:04:53 g 6. Gebregziabher Gebremariam ETH Boston (USA) 18.04
2:04:58 g 7. Ryan Hall USA Boston (USA) 18.04
2:05:05 g 8. Geoffrey Mutai KEN New York (USA) 06.11
2:05:16 9. Levi Omari Matebo KEN Frankfurt (GER) 30.10
2:05:25 10. Albert Kiplagat Matebor KEN Frankfurt (GER) 30.10
2:05:27 g 11. Wilson Kwambai Chebet KEN Rotterdam (NED) 10.04
2:05:33 g 12. Vincent Kipruto KEN Rotterdam (NED) 10.04
2:05:37 g 13. Moses Mosop KEN Chicago (USA) 09.10
2:05:45 14. Martin Kiptolo Lel KEN London (GBR) 17.04
2:05:45 14. Patrick Makau Musyoki KEN London (GBR) 17.04
2:05:46 16. Jafred Chirchir Kipchumba KEN Eindhoven (NED) 09.10
2:05:50 17. Wilson Kwambai Chebet KEN Amsterdam (NED) 16.10
2:06:03 18. Laban Korir KEN Amsterdam (NED) 16.10
2:06:06 19. Eric Ndiema KEN Amsterdam (NED) 16.10
2:06:07 20. Philip Sanga Kimutai KEN Frankfurt (GER) 30.10
2:06:13 g 21. Wilson Kipsang Kiprotich KEN Otsu (JPN) 06.03
2:06:13 g 21. Abraham Cherkos Feleke ETH Boston (USA) 18.04
2:06:15 g 23. Wesley Korir KEN Chicago (USA) 09.10
2:06:27 24. Nathaniel Kipkosgei KEN Eindhoven (NED) 09.10
2:06:28 g 25. Emmanuel Mutai KEN New York (USA) 06.11
2:06:29 g 26. Bernard Kiprop Kipyego KEN Chicago (USA) 09.10
2:06:29 26. Robert Kiprono Cheruiyot KEN Frankfurt (GER) 30.10
2:06:31 g 28. Benjamin Kiptoo KEN Paris (FRA) 10.04
2:06:31 28. Peter Cheruiyot Kirui KEN Frankfurt (GER) 30.10
2:06:33 30. Nicholas Manza Kamakya KEN Amsterdam (NED) 16.10
2:06:34 31. Marilson Gomes Dos Santos BRA London (GBR) 17.04
2:06:35 32. Markos Geneti ETH Los Angeles (USA) 20.03
2:06:43 g 33. Robert Kiprono Cheruiyot KEN Boston (USA) 18.04
2:06:46 34. Michael Kipyego KEN Eindhoven (NED) 09.10
2:06:50 35. Elijah Keitany KEN Amsterdam (NED) 16.10
2:06:52 36. Paul Kipkemboi Biwott KEN Amsterdam (NED) 16.10
2:07:03 g 37. Stanley Kipleting Biwott KEN Chunchon (KOR) 23.10
2:07:04 38. Bekana Daba ETH Houston (USA) 30.01
2:07:06 39. Benson Kipchumba Barus KEN Praha (CZE) 08.05
2:07:07 40. John Kiprotich KEN Amsterdam (NED) 16.10
2:07:10 g 41. Philip Sanga Kimutai KEN Boston (USA) 18.04
2:07:12 42. John Kipkorir Komen KEN La Rochelle (FRA) 27.11
2:07:13 43. Tadesse Tola ETH Eindhoven (NED) 09.10
2:07:13 g 43. Tsegaye Kebede ETH New York (USA) 06.11
Czołówka za zeszły rok w marattonach. Hall Tutaj jest taką świetną rodzynką.
Może znaleźć sie i wy…jeżeli biegliście w którymś z Korony:)
good luck.
http://www.all-athletics.com/en-us/world-marathon-lists
Dzisiaj tradycyjnie
-12
+12k
Najlepszego
Pope
–
johnson.wp
2012/02/03 17:42:44
No nie wiem, u mnie schody krótkie. Szykuję się do sobotnio-niedzielnego polarnikowania, a ten komentarz może coś niecoś wyjaśnia http://www.meteo.pl/komentarze/index1.php
Na końcu tekstu dowcip.
–
sfx
2012/02/03 19:55:07
co to się porobiło.
Nocna Ściema 2012 zapisana na rzeźnika. opłacona.
rzeźnik blokuje zapisy od jutra….. ze względu na zbyt duże zainteresowanie.
–
piotrek.krawczyk
2012/02/03 21:08:57
A Dziki od ponad tygodnia walczy, co tu owijać, z głupotą i ignorancją. Stowarzyszenie Terapeutów realizowało dwa programy streetworkerskie, pedagogów ulicy, na Ursynowie i w Wilanowie. I Wilanów właśnie, urząd dzielnicy, popisuje się głupotą. Byłby śmieszny kabaret z tego, gdyby nie fakt nękania coraz to nowymi wezwaniami do wyjaśnień, coraz bardziej pomysłowych. Z dziś: – Mamy piękne muzea, świątynię opatrzności, biblioteki, Pałac, dlaczego streetworkerzy nie spotykają się z dziećmi w tych miejscach, tylko w parku linowym, w McDonaldzie, w kinie? – pyta naczelnik do spraw społecznych i zdrowia dzielnicy.
– Te dzieci mają wyroki, mają kuratorów, mają codziennie kontakt z czystym złem świata, chlają, ćpają, sex za pieniądze, w domu są bite, walczą o przetrwanie… Ostatnią rzeczą, jaką zaproponuje streetworker to muzeum. Litości! W najlepszym razie „dzieci” zbluzgałyby pedagoga ulicy, oplułyby buty, zabiły śmiechem i poszłyby sobie, koniec budowanego miesiącami kontaktu i rodzącego się zaufania do dorosłych – Dziki nie wie czy się śmiać czy płakać. To przecież Wilanów ogłosił konkurs na streetworking, a nie wiedzą, czym to w ogóle jest.
– To ja poproszę o wyjaśnienie na piśmie, bo księgowość ma wątpliwości. I jeszcze, dlaczego zakupiono ręczniki papierowe Regina za 8,80 zl i rozliczono w kategorii wydatków gastronomicznych – pani naczelnik jest pewna, że ręczniki prezes kupił sobie do kuchni, tak brzmi pytanie – zarzut.
– Piknik w Powsinie przy ognisku, pieczenie kiełbasek, grill, przyszło dużo wychowanków, normalnie piliby wódkę w Lesie Kabackim, ręcznik tańszy niż serwetki, o co chodzi… – Dziki już postanowił w głowie, że nie podpisujemy umowy na kolejny rok, bo znów wygraliśmy konkurs na streetworking w Wilanowie na 2012 rok. Ale szkoda dzieciaków, szkoda moich „dzieciaków” czyli przeszkolonych, gotowych na wszystko i zaangażowanych streetworkerów, – Tak, tak, proszę o wyjaśnienie na piśmie – mówi pani naczelnik
– Dobrze, pani naczelnik – usłyszał swój głos Dziki
To dziś, przedstawienie trwa od dwóch tygodni. Jutro Dziki robi sztab nadzwyczajny, są granice, nawet chrześcijaństwa, dosyć demoralizacji urzędników, jak dałeś koszulę, płaszcz, w końcu trzeba pokazać wała…
A Dziki dziś cztery kółka po 3,5 km po Lesie Młocińskim bez mierzenia, bo to teraz nie ma raczej sensu. Dziki
–
sfx
2012/02/04 07:28:37
dziki.
łączę się w bólu. ty wiesz jak to jest. ja to zaczynam poznawać. wiesz jakie u mnie pojawiły się absurdy.
wyjaśnień potrzebowały np. kubki jednorazowe na ściemie i cukier w kostkach.
–
beautyandb
2012/02/04 08:28:06
Dziki, napisz mi proszę na priv (annap@post.pl) bardziej konkretnie o tej sprawie. Może uda się dać komuś do myślenia. W Wilanowie są też myślący urzędnicy, nawet jeżeli nie biegają. Żadnych obietnic i zobowiązań, ale czasami warto pogadać i przeskoczyć szczebelek.
–
johnson.wp
2012/02/04 12:23:36
B&B – tylko ostrożnie pomagaj Dzikiemu, bo urzędnik im głupszy tym bardziej wszechmocny, na którą regułę dowodem jest fakt, że jest naczelnikiem. Przegniesz taką sprężynę, a ona potem odbije. Taka nic nie musi rozumieć, już dawno przestała, kiedyś pewnie próbowała ale się nie nadała i została urzędnikiem, a teraz jedno wie: żądać i nakazywać, czegokolwiek i cokolwiek, ważne żeby petent czuł hierarchię. Tak Dziki – jesteś petentem, gorzej – stypendystą czyli utrzymankiem gminy, podpadasz pod opiekę społeczną to nie dziw się, że jesteś podejrzany. Jedną z metod jest zasłona dymna (brawo Dziki za „dobrze pani naczelnik”) – postawa wyćwiczona przez naród za komuny. Ja tego nie potrafię i sięgam po presję intelektualną i oczywiście przegrywam, nawet na szczeblu Działu Zaopatrzenia, dlatego mamy w naszym Wydziale Biologii, rozwinięty doświadczeniem, przemyślny system obchodzenia się z „kompetencją urzędniczą” – ważnym elementem jest odpowiednio sformułowane „Uzasadnienie zakupu”. Niektóre z takich „uzasadnień” są tak dobrze opracowane, że znajdują akceptację urzędnika. chociaż stosujemy je do tak różnych zakupów jak podzespoły komputerowe, podłoże ogrodnicze czy np probówki. Bo urzędnik wciąż chce wiedziec po co biochemikowi probówki, a my cierpliwie mu to tłumaczymy na piśmie, ja np. od 20 lat… Słowem, Dziki – wypracujcie stosowne „uzasadnienie” zakupów, czy to słynnych rowerów, jak poprzednio, czy to serwetek, jak teraz, pokażcie jakiejś neutralnej księgowej, która czuje ducha ustawy o zamówieniach publicznych, jak ona zaakceptuje, to podajcie swojemu smokowi, ale bez siarki, bo następny smok i tak będzie taki sam. Dla rozluźnienia polecam felieton Umberta Eco z „Zapisków na pudelku od zapałek” o zebraniu komisji logików na włoskim uniwersytecie, aby znaleźć uzasadnienie dla zastosowania papieru toaletowego do pracy naukowców z instytutu, którego był dyrektorem…
–
sfx
2012/02/04 13:47:42
johnson
w trakcie czytania przypomniał mi się papier toaletowy, a tu na końcu zacząłeś go nawijać 🙂
chyba to ty wspominałeś o uzasadnianiu jego wykorzystania… i to było ładnych parę miesięcy wstecz 🙂
dziś było ściganko po śniegu.
miało być 5k rozgrzewki – było – wkrótce zamieszczę nagranie video całej trasy.
miało być 5k szybko – było średnioszybko, ale wciąż w granicach rozsądności… czyli 6 sekund poniżej 20 minut.
miało być 5k ochłonięcia – nie było, bo się nie chciało 🙂
dziś zdobyte punkty do Grand Prix dają mi zwycięstwo w cyklu 🙂 hehe… a więc nie muszę już się ruszać na kolejnym 🙂
–
sfx
2012/02/04 16:12:44
a tutaj moja relacja z 5. Grand Prix Klubu Biegacza
–
johnson.wp
2012/02/04 16:55:17
SFX – nie musieć biegać, to jest marzenie…czasem tak czuję, np. w ten czwartek, nie i już.
Dzisiaj zamiast biegania-po-prostu było biegowa wycieczka do lasu z Asią. Pobieglismy moimi ulubionym żółtym szlakiem z obejściami krajobrazowymi. Razem 11.5km, to już daleko w kraobraz:) W policzki szczypało ale dało się rozmawiać:)
Jutro dopełnienie tygodnia, jak zwykle długo i z dreszczykiem. Jeszcze nie wiem gdzie, może las nad Wartą od strony Rogalinka, tam gdzie nocowalismy po I Nadwarcianskim, albo do Puszczy Zielonki wzdłuż rzeczki Głównej. Siadam nad mapą.
–
1.marsz
2012/02/04 18:10:49
absurdów urzędniczych nie jest mniej, a współcześnie śmieszą (pod warunkiem, że nas nie dotyczą) i dziwią bardziej niż u barei; mnie ponad pół roku zajęło wynajęcie od gminy pomieszczenia (8m2) gospodarczego, bo urzędnicy nie byli w stanie ustalić,
z którym wydziałem ich szacownej instytucji miałbym, w tak kluczowej sprawie, podpisać umowę – ani paragraf 22, ani zapiski eco nie są w stanie oddać tej paranoi, w której się obracałem – wyobrażacie sobie coś takiego jak okres ochronny urzędasa, minimum tydzień przed i po urlopie, traktowany z całą powagą uzurpowanego przywileju? dużo można by pisać ale słów szkoda…
10 km + podbiegi (10 x 100m), jutro 25 km i nie wiem czy na mrozie czy pod dachem
marsz
–
tanczacy_jastrzab
2012/02/04 20:54:15
….no to znalazłem coś od chłopaka Bursy z dedykacją dla dorosłego chłopaka Dzikiego, niech się nie przejmuje nadmiernie…
Zażalenie
Panie ministrze sprawiedliwości…
pan mnie obraża.
Nie znam pana, ale widziałem pańską fotografię w gazecie
i czuję się głęboko obrażony,
na nieszczęście nie tylko przez pana,
większość instytucji państwowych i społecznych
jest dla mnie afrontem,
prawie wszyscy obywatele naszego państwa
są obelgami skierowanymi bezpośrednio we mnie.
Doprawdy, nieraz zapytuję się, komu zależało na zbudowaniu tak ogromnej machiny
z architekturą, wojskiem, prawem i przestępczością,
żeby mnie,
osobiście m n i e nękać.
Nawet na rogu ulicy zainstalowano ślepca, żeby mnie doprowadzał do szału.
A jakbyście tak np. przysłali mi paczkę z listem :
Panie Bursa jest pan niegłupim i niebrzydkim chłopcem.
Ofiarujemy panu tę oto parę butów nr 42.
Podpisano :
Ludzkość
Rząd
wzgl. Rada Świata.
Ale nie,
na to wam szkoda pieniędzy.
Ale na tworzenie całych ideologii i apostołów,
z których każdy musi mieć co najmniej 20 par butów (w tym kozłowe z cholewkami),
po to, żeby m n i e robić na złość,
na to jest grosz.
Panie ministrze!
Do pana nie mam ostatecznie pretensji. Jest pan jedną
gorzka pigułką wrzuconą mi ukradkiem (wasze dowcipy)
do porannej kawy. Strawię i pana.
Ale prawo, co prawo na to?
–
piotrek.krawczyk
2012/02/04 20:55:21
Tu Dziki
Dziękuję. Odpowiedź do Urzędu przygotowana, pokajałem się, papieru rzeczywiście się nie je, zaproponowaliśmy zmianę kategorii wydatku na pozycję „materiały do zajęć”… Ale faktycznie nie było zajęć z wycierania buźki recznikiem papierowym. Tak czy siak Dziki jest przestępcą. Poświadczenie nieprawdziwych danych w dokumencie to tzw. fałszerstwo intelektualne, zagrożone jest karą grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech… No, odreagowałem sobie w piśmie wyjaśniającym, pojechałem, mało brakowało, a pisałbym „a Dziki uważa, że…”, poprzestałem na pluralis majestatis, „uważamy, że…” …Że Urząd ogłaszając konkurs na działania streetorkerskie nie zapoznał się ze standardami imetodami pracy pedagogów ulicy. To nie szkółka niedzielna, te dzieciaki noszą gaz, kosa w każdej kieszeni, nie mają nic do stracenia, no nic, i jednocześnie wołają: pomóż mi, ale tak, żebym mógł to przyjąć, wolę iść na samo dno, byle nie pokazać miękkiego brzuszka… Itd. Dziękuję.
A Dziki dziś poszarpał swoje przywodziciele na podbiegach. Nie oddają Mostu Polnocnego
, to Dziki korzysta. Dobieg spod dawnego klasztoru 2 km, 5 razy podbiegi estakadą wjazdową na most 400 m i powrót 2 km. Podbiegi:
1. 400 m – 4’33
2. 400 m – 4’17
3. 400 m – 4’12
4. 400 m – 4’01
5. 400 m – 3’46 – serce mi pękło, nie z miłości lub rozpaczy, ale już się zagoiło… Gorzej z nogami u góry, tam się dzieją jatki, a biegać trzeba… Dziki
–
mksmdk
2012/02/04 20:57:18
Dzis rano spotkałem Wojtka twardziela na jego treningu. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie okoliczności. Odwoziłem swoją malzonke na zajecia ze studentami na 8 wracając gdy stałem na światłach w oddali widzę biegacza patrzę na zegarek w samochodzie jest 8 30 w sobotę i -21 st C . Myslę sobie niezły twardziel zbliżam sie widzę znajoma czerwona kurtka firmy na N ale jakiś taki dziwny usztywniony krok zmrożona sylwetka.Podjeżdzam bliżej a to Wojtek jakież było moje zdziwienie następnie kilka klaksów pozdrowienia i tylke go było widać. Tak mnie natchnął że jednak wyszedłem do lasu pobiegać zamiast iść do klubu na ruchomą taśmę.
–
piotrek.krawczyk
2012/02/04 21:00:25
Dziękuję Jastrzębiu. Poproszę do kryminału buty do biegania po spacerniaku, numer 46. Dziki
–
ocobiegatu
2012/02/04 22:48:19
Urzędnik to jest trochę jak trener..Dba o to by biegać po urzędach..:).
Dba o bezpośredni , częsty kontakt z zawodnikiem.:).Ma władzę.
Urzędnik wymaga cierpliwości , podobnie jak trener. Na wyniki się czasem długo czeka..:).
–
sfx
2012/02/05 13:44:01
A tu jak wyglądałem na dzisiejszym bieganku…
http://www.facebook.com/nocnasciema
–
1.marsz
2012/02/05 19:47:03
sfx, gratulacje za zwycięstwo w gp, twoje wyniki, zwłaszcza o tej porze roku robią wrażenie, a ja dziś odkryłem patent na bieżni nudę, słuchawki na uszy i powieki na oczy (jedną ręką trzymałem kontakt z urządzeniem) i 25 km zleciało…(nieźle się też biegnie z patrzącymi oczyma na walczacą jusytynę w tv)
marsz
–
piotrek.krawczyk
2012/02/05 20:24:08
A Dziki dziś dostał zaproszenie, jakie piękne, ponętne, biegowe, jedyne, jak marzenie… Prześpię się z tym kilka nocek, bo skorzystanie byłoby dla mnie sensacją, jak pierwszy start w maratonie… A w dodatku to tajemnica… Opowiem Johnowi we wtorek na ping pongu, pod przysięgą, że ani pary z gęby… Dziki wystawiony na próbę wstrzemięźliwości od plotkowania, jak widać słabo sobie radzę…
A Dziki dziś uczył się Kodeksu Postępowania Administracyjnego, pisał nowy projekt wraz z Jakże Piękną Żoną oraz biegał. To dziś klasyczne 12 km po Puszczy, z Wólki nieopodal polany Opaleń, przez Górę Ojca, Nadłuże, Dąbrowę Leśną. Tempo 5’13, na bólu, nic nie mogę zrobić z tym bólem. Skończyłem z soplami na włosach, nie miałem oprószonej szronem brody, bo Dziki ogolił brodę na życzenie Jakże Pięknej Żony. A Jakże Piękna Żona Agata ma dziś imieniny. Od Dzikiego dostała kompresyjne podkolanówki, bo takie teraz modne 🙂 No i Dziki lubi patrzeć na nóżki Jakże Pięknej Żony w podkolanówkach… Dziki
–
majka.bally
2012/02/05 21:03:45
i majka biega w tych mrozach. Oczywiście inne miasta robią większe wrażenie, w Poznaniu zaledwie -10, w porywach -13 w ciągu dnia, kiedy biegam. Odczuwalna zależna od wiatru (dzisiaj -20 ok 13 według icm). W lesie się się biega cudownie. A w kieszeni zawsze mam worek z ryżem lub kaszą gryczaną dla ptaków, do których zaglądam po treningu, nad samą Maltą.
Może nie biegam po 20km, jak Wy, ale trzymam swoje wolne tempo, biegnę około 5-7 km kilka razy w tygodniu. Piszczele odpuściły, znaleźliśmy powód bólu. Ale ćwiczenia robię i tak, nie zaszkodzą, choć raczej też nie pomogą, ale może się przydadzą do czegoś innego.
I Michał biega i mój ojciec, który nawet się nad morsowaniem od przyszłego tygodnia zastanawia. W mrozie mam drewniane nogi, dopiero ok 3km jakoś lżej się biegnie, ale jest moc. I cudownie zdrowy sen dzięki temu. Poza tym biega się u nas łatwiej niż Was, bo w Poznaniu nie ma śniegu.
Przygotowuję się do przebiegnięcia półmaratonu w Poznaniu, tym razem bez marszu. Trzymajcie kciuki, żeby sie nie posypała żadna kontuzja.
ps. Biegam bez rękawiczek! Zaczynam w, oczywiście, ale po 2-3 km jest mi potwornie gorąco, zdejmuję je i trzymam w dłoniach, kontrolując temperaturę ciała. Dłonie mam wciąż gorące. Dziwne, ale Michał mówi, że widocznie wciąż nawet joggingowe bieganie to dla mnie duży wysiłek.
Szaleństwo!
–
ocobiegatu
2012/02/05 21:21:05
Aga to piękna dziewczyna
i mądra , biega bez garmina !.:)
Aga to żona Dzikiego
dzis pójdzie z nim na jednego
Bo Aga ma dziś imieniny
a może jutro będą kliny.. Wszystkiego najlepszego ! od oco kolegi pewnego
–
wojciech.staszewski
2012/02/05 21:52:51
majka, a jaki powód bólu piszczeli był?
gratuluję Ci, że jesteś wśród teraz-biegaczy 🙂
–
johnson.wp
2012/02/05 22:36:12
Dla Agaty życzenia zawsze gorących podkolań (dla Dzikiego), a dla Majki półmaratonu na chłodno:)
Dzisiaj było pięknie i dramatycznie ale najpierw o tym co piękne. Wybór celu biegowego padł znowu na eksplorację brzegu Warty ale tym razem po południowej stronie Poznania. Tam, na prawym brzegu jest 12km zachęcający do eksploracji odcinek więc wyznaczyłem sobie dokrętkę, żeby ładne kółko wyszło, o takie connect.garmin.com/activity/147305105 Ładne czyli około trzydziestki, jak co tydzień, to już 9 taka wyprawa od listopada:) Trasa wyszła na 27km i miała swój początek i koniec w Babkach. Najpierw biegła do Rogalina przez malownicze pola i lasy, ale prostą drogą i tu słoneczko łagodziło 13-to stopniowy mróz. Miałem dwie pary rękawiczek, jedne na rękach, a drugie chroniły w kieszeni komórkę, która dopełniała szczęście Trójkową muzyczką:) Przed Rogalinem słynne dęby, większość tak starych, że martwe ale wciąż monumentalne. Potem skrótem na łęgi rogalińskie, przez zabudowania pałacowe, bo dwie furtki czekały otwarte jak na zamówienie. Łęgi są przecudnej urody, zobaczycie je tutaj http://www.facebook.com/media/set/?set=a.292508404143919.71622.100001542841970&type=1
Dzisiaj wszystko było zamarznięte, nawet Warta wyglądała na unieruchomioną, ale pod lodem żyła wciąż, o czym przekonałem się na 16km, wdepnąwszy po łydkę w wodę u stóp skarpy, na którą wylazłem ciut za późno. To nie był dramat, bo woda oczywiście cieplejsza niż powietrze, a z chlupotem w butach znamy się nie od dziś:) To było tuż za mostem do Puszczykowa, który pamiętają uczestnicy I Nadwarciańskiego. Mróz najbardziej dawał się we znaki… oczom, na otwartej przestrzeni zasłaniałem lewe, bo wiatr wiał ze wschodu i wtedy czułem jak by było -20. Szczęka też zesztywniała ale bananom (w plecaku zawinięte w szalik) dałem radę. Dalej było niezwykle malowniczo, bo ścieżka na skarpie wiła się wzdłuż zakrętów rzeki przez dalsze 11km. Jednak na 22km przyjemne tempo 5:30 nagle się załamało, bo zatrzymał mnie kłujący ból z zewnętrznej strony kolana. To ta moja koślawa noga, gdzie najpierw miałem kłopoty z achillesem-łydką, a teraz, po zmianie butów, kłopot przeniósł się najwyraźniej wyżej. Spróbowałem kuśtykać, tempo spadło o minutę, porozciągałem się i trochę pomogło ale we Wiórku na 2km przeszedłem do chodu. Na szczęście do samochodu został tylko trawers pól, koło stacji radarowej krótka rozmowa telefoniczna, zdjąłem rękawiczki i poczułem natychmiast jak zamarzają mi ręce. Pomimo że znowu biegłem już nie odtajały, pomógł dopiero kubek z herbatą na mecie.
–
majka.bally
2012/02/05 23:47:52
Wojtku, z tego wszystkiego nie napisałam.
Od wielu lat (chyba 10?) borykam się z problemem słabego przepływu krwi w nogach. O ileż łatwiejsze by było życie, gdybym po prostu miała żylaki, które można zoperować…
Nie da się z tym nic zrobić, po prostu muszę nosić rajstopy/pończochy uciskowe, które usprawnią przepływ krwi (mam je zawsze na okres 10 miesięcy, koszt ok 300zł). Muszę nosić od rana.
Jak nie noszę, a siedzę choćby 2h, nogi puchną, Nie tylko łapią mnie skurcze wtedy, ale i wygląda to naprawdę strasznie. Nie mam nóg, a balony. Dla kobiety to estetyczna porażka.
W każdym razie gdzieś doczytaliśmy, że przez to nogi dłużej się rozgrzewają – dlatego ból odpuszczał po 4-5 km.
Jeszcze teraz wplatam marsz, ale ostatnio ból ustał prawie zupełnie. W dni biegowe staram się zakładać pończochy od razu po przebudzeniu i przed treningiem min kilka godzin w nich chodzić.
Jest to wszystko w ciągu roku dość upierdliwe, ale co zrobić… A jeśli nie będę się stosować, powstaną zakrzepy, które w najgorszym przypadku prowadzą do śmierci.
Tak się składa, że koniec jesieni 2011 to czas, gdy powinnam kupić nowy zestaw. Zamówiłam, wciąż czekam, są jakieś problemy, mają być w najbliższym czasie… Nieważne. Ważne, że rok temu o tej samej porze zmagałam się z bólem piszczeli, przed półmaratonem, a pończochy kupowałam w styczniu właśnie.
Oczywiście co jakiś czas stosuję kurację wyciągiem z kasztanowca, codziennie trzymam nogi w górze, staram się więcej pić wody itd.
Podobno coraz więcej kobiet boryka się z tym problemem w Europie..
–
sten2012
2012/02/06 09:08:25
Wczoraj 16km w relaksacyjnym tempie. Temperatura niska, ale do wytrzymania. Na oczach okulary, bo w tych temperaturach łzy zamarzają. W uszach nowa książka. Początek na tyle świetny, że odpłynąłem i gdzieś zniknął mi spory kawałek trasy. Jak zrzucę z Garmina na kompa to się okaże. A jak się nie okaże, to dopiero będzie zastanawianie się gdzie byłem!?
Muszę zrobić duży zapas Audio i E-booków, bo Acta puka do drzwi.
–
majka.bally
2012/02/06 10:52:47
a schody… Mieszkam na 8.piętrze, więc po każdym treningu wbiegam spokojnie nimi do domu.
–
ocobiegatu
2012/02/06 10:55:52
Podaję termin i dystans oco-strusiowego biegu. Termin 1 kwietnia , w niedzielę..:). Dystans 26,1km..Czemu taki ? To jest na zasadzie złotego cięcia , boski podział..Czyli ten dystans w stosunku do maratonu ma się tak jak maraton w stosunku do maraton + ten dystans.No i czemu trenerzy na świecie się zastanawiają jaki dystans maksymalny dla debiutanta w maratonie? Boski podział. Trenerzy co mówią o 25km – powiedzą ok. A nawet Greif też, tylko po 3 piwach..:).W dodatku jak to pięknie brzmi 26,1km , czyli 21,1 + 5km….Tu zaokrągliłem . W przybliżeniu – bo proporcja jest 0,617.Czyli powinno wyjść ca. 26,03km. Ale 26,1 ładniej wygląda.
Różne rzeczy można w życiu sobie dobierać na zasadzie złotego cięcia.Jak projektujecie meble to np. najpiękniejszy, boski , prostokąt to ma np. podstawę 61,7cm a wysokość 100cm. 0,617 podział. Mężczyzna może na tej zasadzie dobrać sobie kobietę. Moja by miała 114cm wzrostu. Czyli jej wzrost do mojego wzrostu to taka proporcja jak mój wzrost do sumy wzrostów pary..No trochę mało , ale takiej szukam , byleby sportowa była..:)).
–
wojciech.staszewski
2012/02/06 12:22:25
Majka, o rany. Przepraszam, jeśli wymusiłem na tobie publiczne obnażanie się, myślałem, że to jakiś prosty uraz, kontuzja, niedopasowanie butów. Trzymaj się.
Oco – to jest pomysł. Wpisz w celach na 2012 – znaleźć sportową kobietę (niekoniecznie o wzrośnie 114 cm 🙂
–
majka.bally
2012/02/06 12:39:12
spokojnie, spokojnie, chyba nie przekroczyłam granicy intymności…? 😉
–
czepiak.czarny
2012/02/06 16:59:15
Rozleniwiłam się na długich. Zamiast je wydłużać, skracam. Może dzień nie ten, w rodzaju bad hair day? Może leń? Bardzo mroźno, ale ładne słońce, bez chlapy, wiatru, ostrego śniegu, miło. Jeśli bieganie ma być przyjemne, a te parę km różnicę by zrobiło, to trudno, będzie mniej. Zaczęły mi marznąć dłonie, a przemrożenie to ostatnie, czego teraz potrzebują. Po 8 km zmieniłam rękawiczki na suche, drugie po 18km były mokre i czuć było zimno. Wniosek: brać z sobą trzy pary i koniecznie zmienić trasę na ciekawszą. Na niedzielę zapowiadają gorące -8, będzie łatwiej. W końcu jak to w Małej dziewczynce, co ściąga obrus, ta próba dokonana być musi. I będzie.
Majka, super że znalazłaś przyczynę. Powodzenia w Poznaniu!
Beauty, brawo za weekend. Przy Dorocińskim to już się rozciągałam, konkretnie od opowieści o spotkaniu z von Trierem.
–
ocobiegatu
2012/02/06 18:33:14
Wojtku – za Twoją poradą już nie szukam kobiety na boskich proporcjach , czyli ze wzrostem 114cm..:).Jednak wspólny Vo2max musi być ..).To oznacza choćby z tabel coopera , że kobieta ma mieć kilkanaście lat mniej. Wspólny Vo2max to najważniejsze dla pary. Nawet Greif mówi ,że Vo2max odpowiada za 90% wyników u amatorów..
Stąd jak tu biegać maraton razem a nie mieć podobnego Vo2max ? Biegać maraton razem w parze trzeba pod jednym Vo2max i tak się dobierać w pary życiowe aby była z tego para..:).. Nie tam jakieś miłości , zgodność charakterów..:). Sprawę z różnicą wieku można obejść . Jak kobieta dobrze karmi to Vo2max spada ..Muszę sprawę rozejrzeć. Potrzebny chyba wzór..:).
–
piotrek.krawczyk
2012/02/06 20:29:18
A Dziki dziś może i nie chciał, ale musiał. Na szczęście ichciałem… Na osiemnaste urodziny Marianny, córki Dzikiego, no ile? Tak! Osiemnaście kilometrów. Ale gdzie? Oczywiście! W Puszczy. Mania taka piękna kobieta, wyjątkowa! Od razu odkleiła folijki z prezentu… Pierwsza kobieta w moim życiu, co odkleja od razu folijki na sprzęcie… Raz odkleiłem Jakże Pięknej Żonie z laptopa po roku użytkowania i miałem za swoje, wiecej tego nie zrobię Jakże Pięknej Żonie 🙂 Folijka dla kobiety święta rzecz… To Dziki dziś 18 km z Dziekanowa Leśnego wokół bagna Cichowąż z małym uchem, bo klasyczna trasa ma niecałe 17 km.Tempo średnie 5’34, nie wysilałem się, ale też nie pozwalałem sobie na relaks. Śnieg piszczy, im wyższy dźwięk, tym większy mróz. Jak tylko chrupie, jest powyżej – 5, piski zaczynają się od -15. Dziki