dzień w biegu -26 stycznia 2007

Wiecie co to jest dzień w biegu? Któż by nie wiedział, zwłaszcza biegacze. Córka przedszkolak obudziła nas w nocy z gorączką (chyba to od tej ospy). Moja Sportowa Żona podeszła do problemu z troską i Panadolem dla dzieci, więc poranne budzenie było już bez gorączki. A raczej z gorączką innego rodzaju, bo MSŻ leciała na zajęcia fitness w klubie na Kabatach. Zawsze opowiada, że to jej najlepsza grupa, absolutne cyborgi, których nie jest w stanie zmęczyć i wszystko robią perfekcyjnie jak maszyny. Kiedy wróciła ja wybiegłem do samochodu i pojechałem do Lasu Kabackiego na trening w zaśnieżeniu. Ten śnieg na drzewach zimą jest równie uroczy jak liście wiosną. Tylko zakopana ścieżka gorsza do biegania nawet niż piaszczysta letnia plaża. Z treningu do pracy, oddałem oscypek i wziąłem się za szukanie bohaterów do kolejnego tekstu – rodziców, którzy mają problemy z nastolatkami. Cha cha cha. Wiadomo, że w zasadzie każdy by się nadawał tu na bohatera, ale skoro każdy, to jak wybrać tych, z którymi porozmawiam. Udało się, rozmowy zaczynam jutro, bo tekst okrutnie pilny. Kiedy wszystko już w pracy ogarnąłem, pędem podjechałem do warsztatu po mój samochód (oferta sprzedaży nadal aktualna), zostawiłem tam samochód MSŻ i dotarłem na styk do domu, bo MSŻ pędziła na popołudniowe zajęcia. W windzie dostałem telefon z warsztatu, że można już samochód odebrać, bo była tylko drobna usterka. I tu już nic nie udało by się zrobić, gdyby nie sąsiadka, która opiekuje się czasem córką-przedszkolakiem i akurat mogła z nią zostać. Dwa słowa o sąsiadce – anioł nie dziewczyna. Kończy właśnie studiować medycynę, więc od razu osłuchała córkę przedszkolaka, której gorączka znów wróciła i poprosiła swojego chłopaka, żeby wracając z pracy kupił odpowiedni syropek. Jeżeli ktoś ma propozycję pracy dla anioła z dyplomem Akademii Medycznej, to chętnie przekażemy. Uff. W tej sytuacji uśmierzanie ataków płaczu córki przedszkolaka spowodowanych przez paskudne ospowe swędzenie to pestka. A trening – to już zupełny pryszcz. Ale napiszę: dziś było szybkie 6 km. Zrobiłem to na oznaczonej trasie w Lesie Kabackim, ale jedyny parametr jaki daje się porównać, to to, że druga połówka była szybsza od pierwszej o 14 sekund. Tempo jest zupełnie niewymierne, do biegania po śniegu i lodzie powinny być jakieś współczynniki przeliczeniowe. W każdym razie grzałem szybko. Acha, robię jeszcze jeden eksperyment. Wczoraj się znów trochę przemroziłem i wróciłem do Gripeksu, ale postanowiłem już nie odkładać biegania. Za parę dni poznamy odpowiedź na pytanie, czy można ‚wybiegać’ lekkie przeziębienie.

Updated: 12 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.