prehistoria sportu – 19 czerwca 2008

Maratończyk P. opowiadał mi przedwczoraj, co mu się działo po kawie. Wspominam o tym nie bez powodu.

Bo w prehistorii sportu masowego oni nie za bardzo wiedzieli, czego używać. Poszła fama, że dobra jest kawa z glukozą. Maratończyk P. nie pijał kawy, ale pomyślał: spróbuję. Próba dała efekt w postaci problemów jelitowych. Dobiegł siódmy. A kilka raz na trasie biegał w krzaki.

Ja raz. Dziś na porannym treningu. Ale za to zajęło mi to tyle czasu, że gdyby to były zawody, straciłbym chyba kilkadziesiąt pozycji.

Zrobiłem półtoragodzinne bieganie w pierwszym zakresie. Ale żeby nie było za nudno dobiegłem do podbiegu Słonika – łagodnego, czterystumetrowego. Pytałem niedawno Daniela źrebaka, jak trenował przed toruńskim 2:56. Prawie codziennie robił podbiegi na Agrykoli (500 m z hakiem, trochę bardziej stromo). Myślę, że coś w tym jest. Będę się starał robić więcej podbiegów niż obowiązkowa siła raz w tygodniu. Dziś biegałem je trochę wolniej, w tempie ok. 4:30-4:40 na kilometr.

Podbiegi były dwa, potem wizyta w krzakach, potem cztery. I stamtąd pół godziny do domu.

Tuż przed maratonem spróbuję dodać inny środek treningowy, którego nigdy nie stosowałem. Zbiegi z górki. Musi to być naprawdę łagodna górka, będę to robił w dolnej, płaskiej części podbiegu Słonika. Opowiadał o tym trener J.W. (pamiętacie, była taka zagadka z miesiąc temu). A teraz mówiła mi Monika Pyrek, że trenuje czasem sprinty z fitnessową gumą. W pierwszej części okresu przygotowawczego biegnie przed siebie, a trener przytrzymuje gumę, żeby ją hamowała. Bezpośrednio przed startem (BPS) robią odwrotnie: startuje z napiętej gumy, która przyciąga ją do trenera.

Ciekawe, czy ktoś kiedyś o tym powie, że to były techniki treningowe z prehistorycznego okresu sportu? 

Updated: 13 marca 2009 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.