Na szybko piszę, bo piętnaście minut do północy, a ja dopiero jem kolację, taki dzień zabiegany. Kanapki z białego pieczywa, uczta węglowodanowa – paliwo na jutrzejsze trzy godziny z rana.
Zabiegany cały tydzień. We wtorek trening z bankowcami i debiut płotków Kancelarii (Polanik nakleił nam nasze logo za 9 pln sztuka). W czwartek trening w Centrum Biegowym ERGO, z piętnaście osób przyszło, robiliśmy siłę biegową na Mostowej, koło Cytadeli, na Sanguszki. Wiecie, że na Sanguszki trudno zrobić półtoraminutowy podbieg, bo się góra kończy? Bardziej od góry straszny jest chyba jej mit.
Przy okazji dowiedziałem się, że na Półmaratonie Warszawskim będzie podbieg na Agrykolę. Tam trudno wbiec poniżej dwóch minut.
Dwie kanapki z wędliną (w tym jedna z połówki grahamki, a druga z bułki wrocławskiej), jedna biała z żółtym serem, jedna z twarożkiem, dwie duże z połówki kajzerki z miodem i jedna z nutellą. Przewaga węglowodanów znacząca. Zaraz Wam powiem dlaczego.
W środę nie miałem żadnego treningu w pracy, więc po poprawieniu tekstu o sportach z dzieciństwa (ringo, badminton, wrotki – tekst tym razem przyjęli, będzie w drugim numerze Tylko Dla Dorosłych) poszedłem pobiegać półtorej godziny. I pycha mnie zjadła. Że taki jestem dobry, że nie muszę przed treningiem myśleć o paliwie.
Śniadanie zjadłem rano, potem ze dwie godziny poprawiałem tekst i trochę zgłodniałem. Otworzyłem lodówkę, ale tam nic do mnie nie wołało. Zacząłem już sięgać po banana, kwintesencję węglowodanowości, ale jak spojrzałem na niego z bliska, to coś we mnie zawołało, że nie mam na niego ochoty. Odłożyłem więc.
Zacząłem moje półtoragodzinne wybieganie w tempie 5:30, co jest ostatnio moim standardem i co teraz podnosi mi tętno do 145. W Lesie Kabackim tempo trochę siadło, bo śnieg, ale trzymałem okolice 5:40. Problem zaczął się gdzieś tak po 45 minutach. 5:50, 6:00, 6:10, 6:20… Jak wolno jeszcze można?
Wracałem z lasu w tempie 6:30 na kilometr i szybciej się nie dało. Rozważałem, podobnie jak kiedyś na Luboniu Wielkim, przejście w marsz. Bloki Natolina zbliżały się tak majestatycznie wolno, a dopiero zza nich wyłoniły się bloki Imielina. W środku byłem pusty, jak piec bez węgla.
Myślałem trochę o jedzeniu, bo często kończę treningi wizualizując sobie sute obiady. Ale myślałem też o tym, co mi niedawno opowiedziała pewna biegaczka. Że latami odmawiała sobie węglowodanów i latami była bezsilna, zaspana, przydżumiona, przytrzymana, trzepnięta czy jak się na to w waszym regionie mówi. Bała się tych węglowodanów, żeby nie utyć, aż zaryzykowała – przestawiła się na makarony i odzyskała nie tylko siłę do biegania, ale i do życia codziennego. A kilogramów nie łapie, bo wciąż dużo biega.
Takie dwa fakty to za mało na tworzenie naukowej teorii. Ale pomyślcie – jeśli biegacie, żeby stracić kilogramy i też boicie się pieczywa – czy na pewno dostarczacie sobie energię do wysiłku. I do życia między treningami. Nie można wierzyć, że człowiek wszystko przejedzie na zapasach tłuszczu. Dieta tak – ale rozsądna, przemyślana albo skonsultowana ze specjalistą.
Ostatnio przechodziłem fazę fascynacji białkiem, chociaż nie na tyle, żeby zjadać aminokwasy. Ale na tyle, żeby starać się uzupełniać po treningu białko jako budulec mięśni.
Teraz chciałbym zrehabilitować węglowodany. Co z tego, że zbudujesz sobie świetny silnik i podzespoły napędowe, jak nie będziesz wlewał paliwa?
Zawodowcy mówią – chociaż odchudzającym się amatorom radziłbym to skonsultować z dietetykiem – że poranny trening robi się „na kolacji”, czyli organizm czerpie do niego energię z glikogenu, który organizm zgromadził w mięśniach trawiąc węglowodanową kolację. Jest takie straszne powiedzenie z czasów Zagłoby – „zawiązać sadełko”.
Więc idę teraz do łóżka „zawiązać glikogen”.
sfx
2012/02/10 06:25:44
no i padł nowy słodki odcinek, a wszyscy usnęli przed nim 🙂
o diecie mieliśmy w poniedziałek prelekcję dietetyczki na naszym comiesięcznym spotkaniu klubu biegacza. ja niestety diety nie trzymam nawet w trzech procentach. źle jem. wiem. źle piję, ale to wiedzą wszyscy :)… może gdybym zbytnio dobrze się zaczął odżywiać, to wszyscy by zostali w tyle? wolę pozostać przy takim przekonaniu niż drastycznie zmieniać odżywianie… nie to nieprawda. chciałbym się przestawić, ale za każdym razem gdy próbuję, to starcza mi słabej silnej woli na dwadzieścia godzin. kaplica.
–
sten2012
2012/02/10 09:06:41
Dieta, temat rzeka. Bez właściwej diety podobno nie ma wyników, ale po co się napinać. W końcu większość biega żeby mieć z tego frajdę, a nie klasztor. Wczoraj zastanawiałem się, czy nie przejść na dietę wegetariańską. W moim wydaniu jednak wędzone żeberka do piwa i szynka parmeńska musiałyby się zmieścić w tej diecie. Taki wegetarianizm light.
–
beat.usia
2012/02/10 09:37:26
Wlasnie jestem po sniadanku, 2!!! rogaliki francuskie i goraaaaca czekolada…Tak bez konsultacji z nikim, a tu widze, ze weglowodany zasiadaja na tronie :)!!!!! Zimno dookola, chociaz londynskie zimno nie rowna sie polskim mrozom!!!, grypa zaleczona, wiec sobie pomyslalam a niech to – zaszaleje :)!!!
A tak a propos diety, to po latach prob i bledow – …nie powiem nic odkrywczego – musi byc zrownowazona. 3 lata temu przestawilam sie na tzw zdrowe jedzenie – czyli spozywanie produktow jak najmniej przetworzonych i tego sie trzymam. Zrzucilam 10kg. Czasami zaszaleje z rogalikiem tu i tam…, ale generalnie jem weglowodany i bialka w ich najbardziej naturalnej formie … no i biegam, tudziez zumba, joga, pilates, brzuszki etc i jest ok 🙂
Najwazniejsze trzymac sie planu i czerpac radosc z tego, co sie robi!!!
Trzymajcie sie cieplo!!!
–
popellus
2012/02/10 09:54:41
Ja sfx nie zasnąłem przed odcinkiem, ale po przeczytaniu miałem ochotę iść do lodówki:)) A była już 1. Zasnąłem głodny. Bo jak patrzę na swoją dietę, to śmiało mogę zjeść wszystkie michy i garnki wszystkiego. Makarony 100o wysp i ryże w 1000ach postaci:) waga nic. W ogóle od diety zjedz coś zdrowego i regularnie niepostrzeżenie każdy wita mnie– boże ale Ty schudleś…. Dawno nie widzieli chudego, gdy chudy byłem zawsze.
Smacznego, śniadanie, bo czuje, że pustki w organizmie moim uczyniło wczorajsze górskie bieganie. Winter Challenge by Wałbrzych.
O czym mało ni więcej..
popellus.blog.pl/
p.s Sten txt o frajdzie nie klasztorze. Piękny:)
Najlepszego
Pope
–
popellus
2012/02/10 10:05:14
I prasówka::
wiedzieliście, dosyć znana, dość fajnie grająca tenisistka, a dodatkowo ma 22 lata
http://www.tvn24.pl/0,1734357,0,1,pokonala-raka–wraca-na-kort,wiadomosc.html
no i moja ulubienica od jakiegos czasu, gdy na spotkaniu w sprawie Super Pucharu zapytała kto dobrał takie drużyny do meczu: Legia- Wisła, ja się nie obrażam, ja się cieszę:)
http://www.tvn24.pl/-1,1734350,0,1,dobrze-sie-stalo–ze-mecz-zostal-odwolany,wiadomosc.html
No i na stronie Dębna, gdyby ktos nie czytał…co i jak, czyli wywiad z Dyrektorem i tłumaczenie się z regulaminów….2 artykuly:)
http://www.maratondebno.pl/
Miłego
Pope
–
pulvis
2012/02/10 10:07:02
Dieta i bieganie – tak, „ale rozsądna, przemyślana albo skonsultowana ze specjalistą”.
W ten sposób Wojtek otworzył do dyskusji i konsultacji temat – rzekę. Bo przecież wśród wszystkich biegających i stawiających sobie za cel np. półmaraton nie brakuje osób, dla których bieg to jedno z narzędzi przeciwdziałania nadwadze. I tym Wojtek mówi: bądź rozsądny ze stosowaniem tego narzędzia, a najlepiej korzystaj z porad, czy z doświadczenia i wiedzy innych. Bo przecież możesz sobie zaszkodzić, mimo, że działasz w dobrej wierze.
–
sten2012
2012/02/10 10:22:16
Podstawowa dieta, to dieta MŻ (mniej żreć).
–
basdlamas
2012/02/10 12:37:14
PRZESTAŃ ŻRYĆ, ZACZNIJ JEŚĆ :))))))
–
beautyandb
2012/02/10 13:11:01
Mnie się ostatnio kilka razy zdarzyło na 28. kilometrze dzwonić do domu, że za 11-12 minut będę i potwornie mi się chce koktajlu z grejfrutów 😉
–
podopieczny_bartek
2012/02/10 20:27:15
Przed momentem, na mityngu w Dusseldorfie, Kszczot doslownie zmiazdzyl cala grupe kenijczykow z Kiplagatem na czele:) piekny widok….
–
piotrek.krawczyk
2012/02/10 20:33:17
Tu Dziki
Jak coś zjem w ciągu dnia, cokolwiek oprócz soczystych owoców, wtedy tracę energię, żołądek i reszta układu zajmuje się trawieniem, chce mi się spać, nie biegać czy pracować. Jak skończę dzień, skończę walkę, kiedy nic nie powinno się już dziś wydarzyć, wtedy Dziki ma święty czas spożywania, czasem zapominam i idę spać, bo bardziej chce mi się spać niż jeść….Na ultra biegach nie spożywam, chociaż zabieram paliwo, czasem coś skubnę, bo mówią, że trzeba… Na maratonach też. Tak mam, chyba nie polecam, bo to herezja, ale wiedza o żywieniu człowieka podąża w tym kierunku… Nie jem mięsa odkąd zacząłem sam decydować, co jeść. I dużo biegam, mogę się pochwalić, że bardzo dużo 🙂 A piszę to, żeby podkreślić, że każdy jest inny. A nie sprawdzają się uniwersalne plany treningowe, to żywieniowe też nie. Trzeba biegać i trzeba jeść. W obydwu aktywnościach warto stosować określone bodźce, jedne się praktycznie sprawdziły, innych nauka się domaga, w jeszcze inne tradycyjnie i bezkrytycznie wierzymy… Jak w obfite śniadanie – zdaje się, że idzie do lamusa. To bierzmy to, co indywidualnie dobre i skuteczne, a nie tylko poprawne… Dziki po bułce rano lub po południu czułby się chory…
A Dziki dziś w ramach zwalczania Babilonu, 18,5 km z Młocin do Puszczy, pod Sieraków, na krętej i pełnej korzeni drodze zakręty jak zawsze, korzenie schowane pod zlodowaciałym śniegiem wyjdą potem, miało być cieplej, nie jest, dziś nie szkodzi, na niedzielnym BIEGU PO PRAWDZIWEJ WARSZAWIE może zaszkodzić. Może zaszkodzić Rafałowi, przewodnikowi z uprawnieniami do oprowadzania wycieczek po stolicy, co bedzie opowiadał w biegu o dzielnicy Praga Południe. Dziś Dziki zawiesił wielki baner na placówce Stowarzyszenia Terapeutów, w której mieści się przedszkole integracyjne dla dzieci z autyzmem, gabinet modnej, skutecznej Integracji Sensorycznej, świetlica terapeutyczna i ostatnio klub „Blisko mamy i taty”. Ta ostatnia struktura to projekt Jakże Pięknej Żony Dzikiego. A szyld czekał na powieszenie, czekał, czekał… Aż zdarzyła się okazja: trasa V BPPW będzie przebiegała obok naszego Klubiku na Saskiej Kępie… To dziś 18,5 km w tempie 5′ 44. W kolczastych nakładkach na buty i w czołówce. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/02/10 20:41:56
Sten – kibicuję Ci w wypełnieniu nowej i jedynie słusznej diety wegetariańskiej 🙂 Ale bez ściemy, Ściema jest późną jesienią w Koszalinie… No dobra, szynka z buraków i żeberka ze szparagów mogą być na początku Twojej drogi 🙂
–
mksmdk
2012/02/10 21:55:38
Minister Joanna Mucha zaprosiła wszystkich miłośników sportu, aby wraz z nią 12 lutego br., w południe uczcili otwarcie tej nowoczesnej areny biegając wspólnie wokół Stadionu Narodowego.
zastanawiam sie Dziki czy Bieg po prawdziwej warszawie ma coś z tym wspólnego?
ale gdyby chociaż na tym stadionie była bieżnia to było by się z czego cieszyć
a tak cytując nie dokładnie lub parafrazując Minister -biegacze zdecydowali radości nie będzie !!!!
–
sfx
2012/02/11 08:32:45
dziki. twoje posiłki całkiem mnie przekonują, a tym bardziej czas ich realizacji (właściwie nierealizacji) oraz wsuwanie wieczorami… jakiś czas miałem tak, że pierwszy i ostatni posiłek pochłaniałem po 21:00. dodatkowo skusiłbym się również na rodzaj odżywiania, ale wtedy musiałbyś mi codziennie dostarczać kopię twego menu… i to nie w postaci treści, lecz produktów przetworzonych bezpośrednio do spożycia :)… czyli rób zawsze dla siebie i dla mnie i by natychmiast pojawiało się to samo u mnie w kuchni.
–
marcin_kargol
2012/02/11 09:15:16
Jak dla mnie, to zawodowcy mogą sobie gadać co chcą, ale w tej kwestii na pewno słuchać ich nie będę. Jeśli nie zjem chociaż kanapki z miodem przed porannym wyjściem na trening, to „na kolacji” co najwyżej zejdę ze schodów i zrobię rundkę dookoła bloku:)
Żołądek o poranku mam skręcony z głodu okropnie. Podczas maratonów to jest coś, co mi najbardziej doskwiera – nie ściana, nie odwodnienie, a to, że robię się głodny… Chyba muszę biegać szybciej, żeby tego nie czuć… 🙂
–
ocobiegatu
2012/02/11 10:13:08
Dawno nie było zadań..:).Pewien biegacz np. ja..:). chce zrzucić 1kg miesięcznie jedząc to co zawsze (dieta zbilansowana na 0) , trenując a jeszcze popijając piwo w ilości X.
Równoważnik metaboliczny MET jest niemal równy tempo biegu ( zauważyłem to wyprowadzając wzór na ścianę w maratonie).
Więc mamy : spalne kalorie : T x C x W ( T – tempo biegu km/h, C – czas treningu w h, W – waga w kg )
Chcemy zrzucić 1kg , czyli 9000 kcaL. Ilość piw – X, 1 piwo – 200kcal (po dobroci).
Stąd : T x C x W – X x 200 = 9000
Tempo treningów może być różne i właściwie trzeba byłoby tam wstawić sumę treningów na określonym tempie. Jednak powiedzmy ,że wszystkie treningi będą 10km/h. Wolne wybiegania.
Przekształcając wzór , dodając moją wagę i to tempo 10km/h mam prosty wzór do powiesze nia nad łóżkiem , obok innych wzorów..:): C = 10,6 + 0,24 X
Po wstawieniu rzeczy niemożliwej czyli – ilość piw 0 ..:)
Mam 10,6 h treningu na zrzucenie 1kg na miesiąc , przy normalnej diecie.
Pijąc 60 piw na miesiąc – jest to już 25 godzin treningu……..
Czyli inaczej : bez piw 26km tygodniowo , z piwami …62km na tydzien …
Podstawiajcie..:). Oczywiscie mozna zamiast piwa podstawic pączek ,ale kto by zamienił piwo na pączek.:).
–
wojciech.staszewski
2012/02/11 10:22:08
marcin kargol – nieprecyzyjnie się wyraziłem. trening NA KOLACJI oznacza, że głównym paliwem jest glikogen, który utworzył organizm z kalorii z kolacji, ale oczywiście należy do tego ZJEŚĆ ŚNIADANIE, dostarczyć jeszcze porcję energii, jak pisze Skarżyński „na rozpałkę”. W życiu nie namawiam nikogo do biegania na czczo. Właśnie zjadłem śniadanie (talerz kanapek) i idę jednak przebiec się w Kabatach na dychę
–
johnson.wp
2012/02/11 11:45:51
B&B – na 28km trzymam bułeczkę, bo to zły kilometr jest…
Oco – praktyczny wzór, wprawdzie nie przy moim BMI, ale jednak „pić trzeba” – tak nazywa się jedna z dróg w skałkach na Sokoliku:)
Dziki jest przykładem bezprzykładnym na to, że reguł nie ma, oprócz I zasady termodynamiki, jeśli o którą nie zadbamy to grozi nam skutek zasady II. Dziwi tylko, że jeden ciągnie na fotosyntezie W NOCY, a inni muszą ciągle dorzucać do pieca – dla mnie to minimum dwie kanapki nie wcześniej niż 1h przed biegiem.
–
1.marsz
2012/02/11 11:46:06
10 lat nie jadłem mięsa i chyba kiedyś do tego wrócę, teraz mam kłopoty z żołądkiem więc często biegam na czczo, pamiętam felieton fedorowicza, w którym przyznawał się, że jego główny (i chyba) jedyny posiłek, to kolacja…
wcześniej była mowa o wkładkach, ja mam takie doświadczenia, że przełożyłem je z butów biegowych do „chodzonych”, najczęściej używanych i to okazało się najlepszą, choć nie idealną opcją…
dzięki johnson – twoje uwagi jak pisał rob-ss, są bardzo cenne i przydatne, widać, że wybiegane, przemyślane, nie wydumane – dziki ma wspaniałego partnera na rzeźnika, tylko musi się go słuchac chyba?
wychodzę na 12 km, może wyjdzie z tego cross marsz
–
podopieczny_bartek
2012/02/11 16:05:45
Wojtek i jak ta dycha? Ja zaliczylem 2h wybiegania i 23km. Cieplo dzisiaj, nawet lzy nie zamarzaly…:)
–
sten2012
2012/02/11 16:53:05
Zrobiłem test Żołądzia. Nie wiem jakie mam obecnie tętno maksymalne, 4 lata temu najwyższe jakie zarejestrowałem było 189. W tej chwili chyba jest niższe. Biegałem po bieżni na stadionie, zalegający śnieg trochę przeszkadzał. Planowałem zacząć od 140 i skończyć na 180, ale zacząłem od rozgrzewki w której wyszła mi średnia tętna 130. Może i dobrze bo na 4 planowanym odcinku (170) myślałem, że wypluję płuca. O zwiększeniu do 180 nie było mowy. Jeszcze nie teraz. W związku z czym dodałem do tabelki wynik z tętna 130.
Wyniki jak poniżej.
130 810 m
140 930 m
148 1010 m 157 1120 m
165 1210 m
Proszę o jakąś interpretację.
–
czepiak.czarny
2012/02/11 18:05:06
Kończyłam robotę, a na blogu wisiało, że zaraz w tym miejscu pojawi się wpis 🙂 Dobrze, że poszłam spać. Z taką nadwagą bardzo dobrze 😉
Tekst w opozycji do niedawnych z „Biegania”.
Marsz, dokładnie tak robiłam, w biegowych zwykłe wkładki, w chodzonych, jeśli to nie obcasy itp. z wkładkami orto. Tyle że przypomniało sobie o mnie choróbsko stawowe i chciałam, naiwnie, ulżyć stopom.
Biegowo, wczoraj bezśniadaniowo 16 z hakiem, głównie po lesie po jakże płaskiej Warmii 🙂 Tempo wyszło raz nawet 7.30/km .. cuż, kiedyś pod tę górkę podbiegnę. Cudnie, słońce, mieniący się śnieg, ślady dzików. Potem dół z głupoty, wieczór spędzony z wodą, lodem i coldpackiem. Oparzyłam się, straciłam czas, dziś nieudolnie gonię swój ogon, i chłodzę, smaruję łapkę.
–
1.marsz
2012/02/11 19:04:01
czepiaku – mam nadzieję, że szybko „wyliżesz rany”, sten – między I a III (?) zakresem jest 400 m różnicy na niekorzyść tego pierwszego; czy można z tego wyciagnąć wniosek, że masz za mało długich wybiegań (miałeś chyba dłuższą przerwę?) – tego nie wiem, ale może johnson wie?
ja teraz, przede wszystkim ,pokonuję długie, spokojne dystanse (80 km tygodniowo), i chyba dzięki temu, mój pierwszy zakres ustabilizował się na swobodnie bieganym tempie 5’40/5’35
marsz
–
johnson.wp
2012/02/11 19:20:47
Marsz, Cze-cza – intuicja co do wkładek jak widzę powszechna:), też je tak używam, a spróbowałem w terenowych z wiadomym efektem, natomiast wysłużone buty startowe zyskały na stabilności z wkładkami. Wkładki oczywiście powinny być już ze dwa razy kupione…
Johnson na Rzeźniku będzie słuchał Dzikiego, a Dziki Johnsona, bo chyba obaj pragniemy hardkorowego runa dla PRZYGODY, dla braterstwa krwi, a nie dla ulotnej sławy. To be brother-in-runs…
Sten – lubisz biegać powyżej 155bpm i tu jesteś najlepiej wytrenowany, ale nie wiadomo jak daleko na tym pulsie dociągasz. Niemniej słabość masz podobną do mojej sprzed roku – przy pulsie 148, tego pulsu chyba nie używałeś? Zatem spróbuj pobiegać w zakresie 148-150 i sprawdź jaki dystans Cię przy tym nie męczy. Po kilku razach powinien pojawić się postęp w prędkości. Miłej zabawy:)
–
johnson.wp
2012/02/11 19:24:32
Tzn. nie męczy tak jak WB2, może to byc znacząco trudniejsze niż I zakres, ale z czasem do przełknięcia, czyli z szybką regeneracją po.
–
johnson.wp
2012/02/11 19:31:58
Dzisiaj stary trening w nowym miejscu, bo musi być coś nowego. Nie biegałem jeszcze nigdy na jednym wiadukcie nad A2, 3km od domu. Zrobiłem 9x szybkich podbiego-zbiegów o długości 200+200m. Powrót do domu należał do „wleczonych”, że zacytuję klasyka…
Jutro górski tysiączek na Dziewiczej, a za tydzień już prawdziwe góry w Bukowinie ale krótko. Planuję 2 biegi, z czego jeden do Morskiego Oka:)
–
piotrek.krawczyk
2012/02/11 19:49:51
Tu Dziki
Jutrzejszy BIEG PO PRAWDZIWEJ WARSZAWIE nie ma nic wspólnego, poza bieganiem, z przedsięwzięciem Pani Minister. Dziki chętnie przelaciałby się z Panią Minister… Tylko nasza impreza była zaplanowana wcześniej, niż latanie wokół Stadionu Ociachu Narodowego, ustaliliśmy też z Rafałem, że nie mieszamy się do obciachowej polityki, Pani Minister, jeśli Pani słyszy, to zapraszamy jutro na Wielkie Koło Wokół Stadionu. Wszak stadin ulokowany jest na Pradze Południe, a ta dzielnica będzie tematem naszego niedzielnego zwiedzania stolicy w biegu. A ten krzywo pomalowany garnek będzie nam długo towarzyszył, uwolnimy się od widoku gdzieś na Grochowie, ale potem znów pojawi się w prześwitach między piękną i niską zabudową Saskiej Kępy… Start 11:00 spod Teatru Powszechnego, ul. Jana Zamoyskiego 20. Będą nagrody za 3 najlepsze wyniki egzaminu końcowego, będą dwie koszulki techniczne z długim rękawem do rozlosowania, a koszulki ufundował pierwszy sponsor BPPW, czyli stowarzyszenie „Sport, rekreacja, wolontariat, SFX”, organizator maratonu Nocna Ściema. Dziękujemy! Będą okolicznościowe, trwałe, imienne numery startowe dla tych, co pobiegli już trzy razy i odwiedzili trzy dzielnice. Dla Jastrzębia i Geparda są gotowe takie numery…
A Dziki dziś mimo najlepszych chęci nie pobiegł dyszki w Kabatach. Do zwalczania Babilonu dołączyła się kontrola z ZUS. Rutynowa, to nie kataklizm, ale trzeba się rzetelnie przygotować, wszystkie dokumenty z ostatnich czterech lat, sporo tego, tylko w 2011 roku Stowarzyszenie Terapeutów odprowadzało składki w imieniu ponad 40 pracowników. A po południu impreza na 18 urodziny córki Marianny, wersja „dla starców” czyli rodzina i przyjaciele rodziny. Mania dała radę, tata jako tako też dał radę… Marianna miała w perspektywie wieczorną imprezę młodzieżową, a Dziki wieczorne bieganie, dlatego przetrwaliśmy wujków, ciotki, itp. Dziki nie cierpi imprezek rodzinnych…
To po wszyskim do Puszczy. Jak dobrze. Dobrze? To po ciemku z Wólki Węglowej 5 km na Górę Łużową, a tam 10 podbiegów i zbiegów, każda taka runda to 0,9 km, potem powrót najkrótszą drogą, 3 km, bo zmęczyłem się. Razem 18,3 km w tempie średnim 5’39. Trzy razy Dziki uderzył się w łeb powyżej czołówki o konar na wydmie, zanim nauczyłem się pięknie kłaniać Łużowej Górze, skraca się perspektywa w sztucznym świetle, za wcześnie robiłem unik… A zeszłoroczny zakup w sklepie Tchibo, nakładki z kolacami na buty, sprawdza się doskonale. Na jednej rundzie po wydmie zrzuciłem je eksperymentalnie. I co? Rozjazd, kot na lodowisku, niepewne lądowanie, poślizg wsteczny, na niecałym kilometrze strata 40 sekund i to chyba przy większym wysiłku.
Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/02/11 20:10:51
Tak
Dziki słucha Johnsona i mówi o tym Dzikiemu
Johnson słucha Dzikiego i sprawdza, czy Johnson zrozumiał
Dziki słucha Dzikiego i donosi Johnsonowi, czego się dowiedział
Johnson mówi jak jest Johnsonowi, Dziki tego słucha
itd
Zleci Hard Core jakoś, zanim się dogadamy 🙂
Johnsonie, mój Mistrzu – piękne plany tatrzańskie, zazdroszczę, acz bez zawiści… 🙂
–
wojciech.staszewski
2012/02/12 13:11:32
sten – nie podejmuję się dokonać analizy, zresztą test Żołądzia wydaje mi się narzędziem dość mało precyzyjnym. Trudno pilnować wzrostu tętna dokładnie o 10 uderzeń, co zresztą widać w twoim wyniku. Zainteresowałeś mnie, żeby o tym więcej poczytać, zrobić sobie taki test, jak już zacznę biegać, ale na razie jeszcze jestem nieprzekonany
–
ocobiegatu
2012/02/12 15:18:04
Dopiero teraz przeczytałem o tym niby skandalicznym zachowaniu się Dyrektora w Dębnie na temat startu ojca z wózkiem. Na bieganie.pl..
Powstała tam ogromna dyskusja oburzonych biegaczy, bojkot Dębna…
Przeklejam co tam wpisałem tam. Mam inne zdanie a ciekaw jestem co sądzicie.
Nie wiem czemu ale jakś artykuł mi umknął choć był w Wyborczej.
Mimo wszystko bieganie z dzieckiem w wózku to tylko kaprys rodzica…Dziecko do tego nic nie ma, nie ma prawa wypowiedzieć się czy chce , do 18 lat..Smagane przez wiatry , opalane przez słońce przez 5 godzin..A czemu nie nabiegać Korony samemu ? Brałem udział w Biegu dla Maćka we Wrocławiu , być może o tego chłopca chodzi. To było na 10km , opłata startowa na rehabilitację . Piękna sprawa . Wózka na trasie nie było… Ja też mam kaprys. I marzenie jednoczesnie. Pobiegać jakiś maraton w stroju Różowej Pantery, sierść już szukuję, tylko nie wiem jaką , aby oddychała .. Ale czy ja zrobię z tego jakiś medialny show ? Nie… Dobra. Napiszę do Dyrektora W Dębnie – czy mogę ? A Dyrektor odpowie – ” W związku z obserwowaną dużą intensywnością wiatrów w Dębnie niestety nie możemy dopuścić Pana do startu.Rotacja ogona Pantery może przyczynić się do niekorzystnych warunków dublowania Pana na zawodach przez zawodowców. Proszę wziąć udział w maratonie w którym udział Różowych Panter jest możliwy. Z poważaniem Dyr…. Czy ja bym z tego zrobił aferę ? Nie..Nie można , to nie można. Jeszcze nikomu korona z głowy nie spadła jak nie zrobił Korony.. Dębno ma swoją specyfikę , nie wszyskto można na każdym maratonie i dobrze się z tym pogodzić bez emocji…
Nie każdy Org musi realizować nasze kaprysy..
A co do trasy ? Może rzeczywiście tak jest , że są utrudnienia na przewężeniach, zakrętach. A dla zawodowców każda sekunda się liczy… Wypowiedź Dyrektora jest dla mnie rzetelna i nie widzę powodów aby tak go karcić a już najbardziej nie widzę powodów aby jakos bojkotować Dębno. Sam tam chcę kiedyś pobiec. Trasa wśród lasów , piękna , z relacji – kibicowanie rewelacyjne
–
pict
2012/02/12 15:43:30
Zrobiłem dziś 20km BNP, od 4:52 do 4:00, ale nie wiedziałem, że moje bieganie to tak potężna polityczna deklaracja… dla rozluźnienia 😉 wpolityce.pl/artykuly/11668-dzis-runnerzy-sa-panami-polski-ale-czy-wciaz-sa-polska-inteligencja
–
sten2012
2012/02/12 16:23:20
1.marsz – zgadłeś, miałem 4-miesięczną przerwę na kontuzję. Wróciłem do biegania w grudniu.
Johnson – jak zwykle masz rację. Lubię biegać przy tętnie 155-160. Po wrzuceniu do excella wyniki układają się praktycznie w linię prostą. Obecnie trenuję według takiego schematu:
wtorek – 12 km (tętno 145-150)
czwartek – 12 km, w tym np 2×3 km szybciej (tętno 160)
sobota- siła biegowa, podbiegi np 6x300m
niedziela – długo i wolno, dzisiaj 18km (tętno 135-145)
Wojtek – poczytałem wszystko co znalazłem w necie na temat test Żołądzia. Na początku wygooglowałem Test Żołędzia, ale chyba wydłużanie penisa nie ma bezpośredniego wpływu na bieganie:)
Na pewno ten test bez pomiaru mleczanów nie ma większego sensu. Ale liczę że jeżeli powtórzę go za jakiś czas, to z różnicy wyników coś uda się wywnioskować.
–
1.marsz
2012/02/12 18:47:50
oco – mnie się wydaje, że tym przypadku nie chodzi o zachcianki i kaprysy, bo nie wiadomo ile potrafi powiedzieć dziecko (maciek) jak będzie miało 18 lat… jak by tam nawet biegła cała lista popellusa, to i tak powinni się moim zdaniem zgodzić
i jeszcze zorganizować takie zabezpiecznia, żeby uniknąć ewentualnego zablokowania trasy, ale po co się wysilać lepiej się nadymać na stołku…czemu ojciec sam nie zrobi korony – myślę, że z tej samej przyczyny, dla której sam nie biega – biega z maćkiem (z wózkiem, które nb były biegu, o którym piszesz)
sten – ja nie zgadłem, pisałeś więc pamiętałem, tylko, że aż tak długa ta przerwa, to nie
pict – nie wiem o co chodzi w tej polityce ale twój bnp to będzie chyba obiektem marzeń i westchnień na blogu, przynajmniej moich – dziś 25 km na bieżni
marsz
–
pict
2012/02/12 19:53:02
@1marsz – też nie wiem o co chodzi, ale chyba rządzimy krajem 😉 i jesteśmy podani jako symbol jego degrengolady, nice 😉
–
piotrek.krawczyk
2012/02/12 20:05:14
Oco – Dziki myśli podobnie, trochę z innej strony, ale wnioski mam takie jak Oco. Nie zgadzam się na używanie niepełnosprawnościj kogoś bliskiego, innej osoby, do załatwiania własnych spraw. Jako niedyskutowalnego argumentu, szantażu moralnego. To nic innego jak przedmiotowe traktowanie podmiotowej osoby. To zaprzeczenie włączenia społecznego i rzeczywistej integracji. Jest los. Żaden z nas, ani John, Wyspio, no nikt nie wystartuje na olimpiadzie. Ale w Nowym Yorku może. Bieganie maratonu samo w sobie jest obiektywnie trudne, jest aktywnością dla osób sprawnych ruchowo. Dziki nie staje do konkursu piękności, a gdyby ktoś zgłosił do konkursu piękności osobę z Zespołem Downa, prawdopodobnie? Byliby oburzeni? Może by byli. Ale na kogo? Maciek ma swój los, nie da się udawać, że nie ma. Tata Maćka też ma los taty Maćka. Zrobili wszystko, nie dało się, trudno. Czy tacie Maćka wydaje się, że mu się wszystko należy, bo ma niepełnosprawne dziecko? Mam nadzieję, że nie. I mam nadzieję, że nie chce osiągać swoich celów poprzez wywoływanie niezbyt fajnego i krzywdzącego uczucia, jakim jest litość… Najgorsze może być, że Dębno się ugnie… Dębno, jeden z najmilszych maratonów Dzikiego, 3:23, ostatnie koło biegłem tylko dlatego, żeby nie zawieść sołtysa wioseczki, który miał listę startową i zagadywał zawodników po imieniu. I babcia na uroczystym fotelu wystawionym przed dom, i brak dystansu między organizatorem, a zawodnikami, taki klimat spotkałem na jeszcze tylko jednym maratonie, oczywiscie na Nocnej Ściemie… A jakby na B44 zgłosił się ktoś na wózku? Kurcze, pewnie byłby problem, rozmowa, ciężar, odmowa. Bo to byłoby bez sensu. Tak jak Dziki jest bez serca…
A Dziki dziś 21 kilometrów po Pradze Południe. Byli, byli zawodnicy. Spod bloga Jastrząb, MKS, Gepard. Pani Mucha nie pobiegła, ale były trzy super dziewczyny, w tym dwie nówki, w tym Kerstin z Norwegii, więc V BIEG PO PRAWDZIWEJ WARSZAWIE zasłużył na INTERNATIONAL w nazwie… Już 5 osób wystartowało z numerami startowymi przyznawanymi za 3 odbyte biegi, kolejnych sześć Dziki przygotuje na edycję WOLA za trzy tygodnie. Był egzamin, Gepard wyczesał nagrodę główną, koszulkę z Nocnej Ściemy, witraże otrzymali: Dżastina czyli Justyna Kowalczyk (odbiła sobie wczorajszy bieg, kiedy przegrała z Marit :-), no i Kazik z Ale Tempo, który biegł dziś trzeci raz. Nagrody po trudnym egzaminie, Rafał Przewodnik trenował gardło ponad 2 godziny, sprawdził, czy nie na darmo… To tyle Dziki dziś. Dziki
–
piotrek.krawczyk
2012/02/12 20:10:47
Pict – z tego artykułu w wpolityce.pl Dziki nic nie zrozumiał i dał temu wyraz w komentarzu…
–
johnson.wp
2012/02/12 20:21:52
Marsz – Twoje tygodniowe przebiegi i odporność na nudę na bieżni 🙂 predestynują Cię wiosną do ataku na setkę 🙂
Sten – do Excela wpisz RÓŻNICE pomiedzy dystansami na kolejnych pulsach, a nie same dystanse, wtedy zobaczysz jak Ci się krzywa łamie:) Tu chodzi o równomierność wzrostu wydajności przy zwiększaniu obrotów, bo dystans brutto musi rosnąć w miarę równomiernie, a krzywa brutto załamie się jak zawodnik padnie 🙂 Wtorek to jest Twoje tempo maratońskie? To może spróbuj to biegać na pulsie 148-150 i wydłuż do 14-16km, a przed maratonem w czwartek to samo. Teraz w czwartek bieganie na pulsie 160 to moze być za ostro po takim wtorku, zresztą – po co Ci ten trening – chyba do półmaratonu?
–
johnson.wp
2012/02/12 20:25:58
Zaraz czytam Dzikiego ale jeszcze do Wojtka – w moim przypadku zeszłoroczny test Żołądzia otworzył mi oczy na moje słabości i od wtedy zaczął sie u mnie postęp w trenowaniu do maratonów. Zatem śmiało do niego zachęcam ale podobnych do mnie – u Ciebie, zawodnika na zdecydowanie wyższym poziomie, pewnie wyjdzie gładka krzywa pod kątem 45 stopni 🙂
–
johnson.wp
2012/02/12 21:05:35
Pict – sprawiłeś mi przykrość, a tak się dobrze izolowałem na swoim inteligenckim marginesie:) „Ich” kompleks biegowy polega na tym, że „oni” nie zorganizowali w Polsce ani jednego biegu. W Poznaniu była taka jedna próba – zwycięzca miał otrzymać portret Wielkiego Brata, chetnych było kilkunastu aktywistów… Biegaczy nie da się wykorzystać politycznie więc „im” pozostaje ten potężny ruch społeczny traktować jako zdradę narodową i demonstrować bełkotliwą pogardę. Tak – niejeden biegacz „zdradził o świcie”. Co innego patryjotyczna piłka nożna…
–
mksmdk
2012/02/12 22:42:10
Dziki,Rafal jeszce raz dzieki trasaa
http://www.endomondo.com/workouts/h6kmEw5BbjU
–
sten2012
2012/02/12 22:44:47
Johnson – zabiłeś mi ćwieka. Jak do tej pory maratony biegałem na tętnie 148-150.
Prześpię się z tym, ale brzmi to przekonywająco.
–
majka.bally
2012/02/12 22:51:02
majka biega, a tata majki morsuje – dziś był jego debiut!
majkabally.blogspot.com/2012/02/tata-mors.html
odnośnie jedzenia… nie da się biegać i nie jeść, albo biegać na czczo. mnie często budzi burczenie w brzuchu, tak już mam. posiłków pilnuję regularnych co 3,5-4h.
co do szynki parmeńskiej…właśnie z powodu jej istnienia nie rozumiem bycia wege 😉
miłego tygodnia
majka.
–
wojciech.staszewski
2012/02/12 23:10:50
Ten tekst na wpolityce… Przeczytałem, uśmiechnąłem się z lekką szyderą, potem zacząłem czytać komentarze i najpierw radość, że to dopiero jest prawdziwe zoo, ale czym dalej w las tym większy smutek. Nie da rady się porozumieć, nie ma żadnych punktów stycznych. Większa przepaść niż między wegetarianami i mięsożercami, niż między katolikami a muzułmanami.
Smutne.
A Żołądzia spróbuję ugryźć bliżej wiosny. Krzywa u Stena lekko faluje, ale falują też słupki wzrostu tętna. Dla mnie bardziej wymierne jest podstawianie wyników z zawodów na różnych dystansach do kalkulatorów internetowych lub własnych przeliczników.
–
tomikgrewinski
2012/02/12 23:57:50
Majka
Da sie biegac na czczo.
Ja jestem najlepszym przykladem.
Jesli wychodze na trening przed 10 rano , czyli prawie zawsze, to wypijam tylko szklanke lub dwie wody ale nigdy nie jem.
Tak lubie najbardziej!
Natomiast jak startuje w zawodach to staram sie cos zjesc ale musze to zrobic 3h przed startem, co nieraz oznacza wczesna pobudke 🙂
Zima zamiast wody pije rano napoj rozgrzewajacy: imbir,miod, cytryna.
Dobrze rozgrzewa w te mrozy.
A jesli chodzi o bieganie z wozkiem, to nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
We wszystkich zawodach w ktorych bralem udzial widzialem ludzi biegajacych z joggerami.
I bardzo czesto byli na mecie przede mna.
Mysle ze w Debnie tez sie da. Wystarczy odrobina dobrej woli.
–
mksmdk
2012/02/13 10:35:40
Jadąc w niedzielę na 11 na start biegu po prawdziwej wawie który był oddalony o 1km od happeningu min. Muchy zaobserwowałem niesłychaną koncentracje policji na stadionie + przy każdym wejściu a jest ich kilkadziesiąt po 2 ochroniarzy/ stewardów a kto za to płaci ….?
W głównym wyd wiadomości był to temat nr 2 zaraz po śmierci Whitney H. no po prostu żenada. W relacjach snujący się ledwo powłóczywszy nogami w tle były reprezentant w piłkę nożna Darek Dziekanowsk i pani Minister przechodząca do marszu na 1,6 lub 1,7 km (ścianę miała chyba) niezła szopka.
Jakże to wydaje się znane – wyczytałem to w necie:
„….Powiedz mi: po co jest ten stadion? – Właśnie: po co? – Otóż to. Nikt nie wie po co; więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz, co robi ten stadion? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa! To jest stadion na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym stadionem?! My otwieramy oczy niedowiarkom: patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane – i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić. Bo to jest stadion społeczny, w oparciu o sześć instytucji… który sobie zgnije. Do jesieni, na świeżym powietrzu. I co się wtedy zrobi? – Protokół zniszczenia….”
–
pict
2012/02/13 11:55:13
Ja ten tekst przez przypadek znalazłem i podlinkowałem o tak, żeby rozluźnić napiętą atmosferę po tych wszystkich rozważaniach o Dębnie 😉 dla mnie to śmiechu warte, i nic więcej.
A propos Dębna to w 100% zgadzam się z oco i dzikim – wkurza mnie szantaż emocjonalny, obojętnie w jakiej postaci.
–
1.marsz
2012/02/13 16:08:49
myślę, że do żadnego „szantażu emocjonalnego” w przypadku dębna nie doszło, bo z tego co słyszałem, to pan paweł już dość dawno (ze dwa/trzy tygodnie temu) zrezygnował z ubiegania się o ten start…więc być może wyrażamy swoje opinie o różnych etapach tej sytaucji, ale z pewnością się rozumiemy, bo niestety muszę się zgodzić z wojtkiem, że jako społeczeństwo, dzielimy się coraz wyrażniej na dwie drużyny, które nie są w stanie ustalić nawet wspólnych zasad gry…
johnson, do setki to mi jeszcze daleko, choć już prawie połówka;), na wiosnę chciałbym 21 km w sobótce i 42 km w mediolanie
marsz
–
johnson.wp
2012/02/13 17:06:52
MKS – ponadczasowe standardy :))
Marsz – no to pod Ślężą poznamy się w „realu 🙂
Wojtek – tak, to jest przepaść, ale z niektórymi „onymi” da się żyć, pod warunkiem, że nie rozmawia się, a najlepiej nawet nie oddycha na „te tematy”. Z innymi „onymi” z kolei nie da się nawet rozmawiać o wspólnej pasji do biegania i wspinania, bo nawet to „się kojarzy”, jak w tym tekście.
Dlaczego używam „oni”? – bo rzetelne nazwanie zjawiska wymagałoby głębokiej analizy psychologicznej, jakiś geniusz na miarę Fromma, Tischnera, Kępińskiego jest potrzebny.
Tu nie chodzi nawet o politykę, ona była jedynie katalizatorem. Chyba katalizatorem dramatycznego poszukiwania „lepszej” tożsamości jako antytezy do tych złych, podstępnych, zaprzańców, odszczepieńców itd.
Kiedyś pewne postawy spoleczne trochę wyjasniało hasło „homo sovieticus”, ale teraz to jest wydobycie na wierzch prawdziwej głębi resentymentu. Nietzschemu szczęka by opadła gdyby porównał te paroksyzmy urazy wobec świata, wręcz samookaleczenia na duszy, z możliwościami stojącymi przed człowiekiem dzisiejszego czasu.
Czy wyjasnia to „ucieczka od wolności” wg Fromma? Nie wiem, ale bardzo chciałbym zrozumieć. Po co? – żeby wybaczyć i jakoś odzyskać. Ci ludzie są teraz ofiarami własnego radykalizmu, nawet jesli się w tym duszą (patrz tekst Karnowskiego) to czują że nie mogą wyjść z tej marginalizacji – bo jak to? – maja się teraz wyprzeć swojej martyrologii? Wybrali „wolność od” i teraz „wolność do” jest już dla nich zdradą…