Dzień sportu

Dzień sportu, hurra, dzień sportu w Szkole Podstawowej im. Marii Kann. Sobota, ale wstaję wcześniej, żeby zrobić trening – pół godziny interwałów. Zamiast ulubionych 6 razy 3 min. szybko robię 4 razy 5 min. szybko, bo Daniels pisze, żeby dłużej utrzymywać pracę ze swoim VO2max. Ale wychodzi niestety VO2submax, zamiast tempa 3:35 ledwo udaje mi się uciągnąć 3:50.

Trudno, pała z treningu, ale zaraz dzień sportu. Idziemy z Moją Sportową Żoną w dresach (zgadnijcie jakiej firmy na a.) i logo Kancelarii Sportowej na plecach. A w szkole festiwal kreacji. Szpilki, dżinsy, marynarki, żakiety. Wiadomo, że skoro dzień sportu, to przeciętna Polka idzie w szpilkach.

Program dnia jeszcze bardziej sportowy. Najpierw kółko teatralne wystawia sztukę. Dzieci patrzą, rodzice się gremialnie nudzą, poza rodzicami kilkorga występujących akurat dzieci. Potem przedstawienie muzyczne klasy córki 3klasistki, więc my się z MSŻ nie nudzimy, ale wszystko wciąż nie ma w sobie więcej sportu niż Jarosław Kaczyński i jego kot razem wzięci.

Potem dzieci mogą sobie iść do różnych sal. W jednej są łamigłówki, w drugiej szachy, znany sport olimpijski, w trzeciej jakieś malowanie czy inna plastyka. No i kuchnia, w której sprzedawane są po kawałku ciasta upieczone przez mamy, a pieniądze pójdą na szczytny cel.

Przepraszam za te detale, ale to jest dzień sportu. To jest nasz wielki narodowy dramat. To tak jakby zrobić święto teatru dramatycznego, a na scenie zorganizować telezakupy. Zrobić dzień muzyki, a w nim pokaz gotowania z Pascalem. Dzień poezji z gwiazdami tańczącymi na lodzie.

Na samym końcu korytarza była sala gimnastyczna. Tam przewidziano mecze rodzice kontra nauczyciele najpierw w koszykówkę (nie umiem, nie lubię), potem w nogę (raczej lubię, ale bardziej nie umiem), a na końcu w siatkę (lubię na tyle, że nie przeszkadza mi, że nie za bardzo umiem). Poodbijaliśmy najpierw z MSŻ i Andrzejem-maratończykiem z naszej klasy, a potem uzbierała się dwunastka na mecz. W setach 0:3, ale liczy się udział jak na olimpiadzie. Chętnie grałbym częściej w siatkówkę, ale wymaga to znalezienia 11, a przynajmniej 7 chętnych dodatkowo. A pobiegać można samemu.

W piątek półtorej godziny po jakieś 5:05-5:10 po Lesie Kabackim. Zaczęliśmy z Dzikim, ale chyba pierwszy raz w życiu Dziki chciał biec wolniej niż ja, bo pod Rzeźnika, więc się rozbiegliśmy.

A tydzień zacząłem od siły biegowej. Musiałem to zrobić po drodze do pracy i znalazłem fajny podbieg, z trzysta metrów po Arbuzowej, tam gdzie wbiegaliśmy na Ursynów na maratonie. W dodatku w bok idzie dzika ścieżka pod skarpą – tam zrobiłem sześć ścieżek zdrowia – marsz z wypadami, marsz dynamiczny, skip A. A potem sześć dwustumetrowych podbiegów. Przywróciły mi radość treningów, bo tempa ładne, około 3:30, a to przecież pod górkę.

Przyszły dziś zamówione przez Kancelarię taśmy Thera-Band, inna jakość niż jedna zerwana taśma-podróbka z którą ćwiczę od paru tygodni. Zapisałem się na szkolenie do MSŻ, ale nie dziś, bo dziś jak tylko MSŻ wróci ze swojego fitnessu, mamy zaproszenie (dzięki Tomik) na koncert Incarnations.

Lubię ich od roku. Najpierw usłyszałem taki cover:

A jak kupiłem ich pierwszą płytę, to zagrała tak:

Kolejny dzień sportu skończymy kulturą.

 

Updated: 14 maja 2012 — 18:55

  1. piotrek.krawczyk

    2012/05/14 21:06:04

    O, jak się wyrobię, to będę pierwszym komentatorem dziś z moim a Dziki dziś…
    A Dziki dziś po pracy pojechał do Puszczy jakby do drugiej pracy, nie chcę ale muszę… Nie wyspałem się, pokłóciłem się rano z Jakże Piękną Żoną, żadnych wieczornych perspektyw, poza comming outem Beztlena i opadniętej szczęki Ocobiegatu nic fajnego dziś, na golgotę idzie Dziki, jutro kontrola, po co mi bieganie… A po to, że za kilka dni trening prawdy, a już niedługo Rzeźnik, czyli cała prawda… No dobra, ustalam ze sobą i z komarami pod Dziekanowem Leśnym, że dziś 2 godziny lub 20 km, do wyboru na trasie. Ruszam w stronę Mogilnego Mostku, kilka rympałów, bo ta droga dobiegowa na Szczukówek nudzi mnie, mam pierwszy raz nowy pas na 4 bidony, napiszę na koniec o bidonach. Biegnę a gpsie, ale podgląd mam tylko na zegarek, nie chce mi się patrzyć na o jak się niemrawo szwendam. Ale co 4 kilometry ustawiony jest alert dźwiękowy, czuję, że Dziki biegnie lekko i mógłby nawet żwawo… Koło strażniczówki dzwonek, pierwsze 4 km w tempie 5’32, idealnie się czuję, postanawiam, że robię BNP na pięciu czterokilometrowych odcinkach plus 1,1 km do półmaratonu. Mogilny Mostek, przyspieszam bez przyspieszania, Białej Góry nawet nie zauważyłem, a to 1,5 km mozolnego brnięcia w piachu na wrednym niby niewidzialnym podbiegu, czwórki nic, łydki też nic, wołają jeszcze, druga czwórka w tempie 5’18 i już wiem, że Łużowa Góra dwa razy po dwanaście wbiegów w zeszłym tygodniu, ona dała mi siłę, tak mocny dawno się nie czułem, nie zamierzam się zamęczyć, ale decyduję dogonić średnią 5’00 do końca treningu. Nie udało się dogonić, w sensie, że musiałbym na koniec zwolnić, żeby pobiec dziś półmaraton po 5’00, miał być BNP, Dziki frunie, uruchamia się maszyna do biegania, którą uwielbiam w sobie, trzecia czwórka po 4’52, czwarta 4’46, piąta na błocie i ciągle w umiarkowanym krosie 4’31, na życiówkę w maratonie, jestem znów na Uroczysku Szczukówek koło kamienia Zboińskiego, geodety i miłośnika Puszczy, który zapoczątkował ultra rajdy nocne po Kampinoskim Parku Narodowym, a te setki od paru lat stały się dla Dzikiego startami sezonu… Jeszcze kilometr, prosty dobieg do parkingu, takie rzeczy biegałem w poprzednim sezonie, jak przygotowywałem się do nieszczęsnych półmaratonów…. idę na full, ten kilometr z haczykiem w tempie 3’47, szybko jak wymuszane kilometrówki, których nie cierpię… O co chodzi? Jak zaczynałem, nie dałbym złotówki za tempo szybsze od 5’45… A Dziki dziś 1:43: na terenowym półmaratonie… leciutko… Kłótnię z Jakże Piękną Żoną od razu odrzucam jako bodziec, stawiam za to na sesje podbiegów na Łużowej Górze oraz na idealny biomet.
    A pas RaidLight na 4 bidony nadaje się do pieszych, niestety, przepraszam Czepiaku, kurcze, tylne butelki napełnione do końca podskakują w biegu, zaraz po starcie wylałem połowę zawartości z każdej, już lepiej, ale w istocie wiozłem trzy razy 180 ml, a nie cztery. Reszta ok, dobrze się trzyma, są dwie kieszonki z suwakiem i siateczki na drobiazgi, np żel, jeśli ktoś spożywa. Ale nie da się biec z czterema napełnionymi bidonami, te z tyłu można napełnić tylko do połowy, inaczej jest dyskomfort ruchowy no i tarcie, a jak tarcie to i otarciel lub siniaki… Szkoda, bo dziś poszła cała woda, a to tylko 21,1 km było. Dziki


    sfx

    2012/05/14 21:09:11

    dziś miałem nietypowe doświadczenie konferencyjne, na którym miałem pół godziny na własną prelekcję o public relations przy promocji zdrowia z pomocą działań ściemowych, biegowych i rozbieganych.
    miałem większego pietra, niż to później wyszło.
    ale po prelekcji od razu rozum się otwiera, i przypomina się wszystko, o czym chciałoby się powiedzieć, ale się zapomniało… mimo ściągi, która punkty te niby obejmowała.
    potem trochę pogawędek, nowych kontaktów.

    dowiedziałem się też czym jest peczakcza, w której wezmę udział 25 maja w koszalińskim amfiteatrze. czy ktoś z was, bez googlowania wie co to ta PECZAKCZA?
    spróbujcie, bez szperania coś o niej wyskrobać… mogą wyjść fajne ciekawostki.


    biegofanka

    2012/05/14 21:24:54

    Sfx – i tak każdy, kto nie wiedział, pogooglował:))


    piotrek.krawczyk

    2012/05/14 21:29:17

    Peczakcza to odmiana Czepiaka Czarnego?


    1.marsz

    2012/05/14 21:30:27

    dzień spotkań z wybitnymi sportowcami: beztlen pozwól, że z należytym szacunkiem przywitam się raz jeszcze, mam nadzieję, że zagościsz tu na dłużej,…
    dziś miałem też inne niespodziewane spotkanie, zwykle nie zagaduję ludzi stojących przed pierogaranią, tym razem się wahałem ale napis na kurtce, „marathon tokyo 2007” , przechylił szalę… i w ten sposób poznałem Henryka Paskala, utytułowanego maratończyka (2’18), a obecnie prezesa psb i organizatora mp w pile,… taki dzień, dzień konia, szkoda, że nie wczoraj w biegu na 10 mil
    marsz


    piotrek.krawczyk

    2012/05/14 21:31:17

    Kasza pęczak tak naturalna, że aż czarna od tej eko smeko natury?


    biegofanka

    2012/05/14 21:31:46

    Johnson – też lubię crossy… mogłabym praktycznie każdy trening stylem anglosaskim biegać, chociaż to trudny trening, ale chciałabym sobie większą siłę wyrobić i w przyszłości po górkach biegać:)


    piotrek.krawczyk

    2012/05/14 21:33:14

    Skrzyżowanie perkacza z kaczką?


    piotrek.krawczyk

    2012/05/14 21:35:30

    Ktoś się boi/obawia/odstępuje od decyzji (pęka) i dostaje czkawki?


    podopieczny_bartek

    2012/05/14 21:39:08

    Kaczka po pekinsku…


    1.marsz

    2012/05/14 21:50:16

    bieg, w którym wszystko było inaczej
    przede wszystkim mile biegnie się inaczej niż km, a jeśli ponadto biegniesz w innych niż planowałeś butach (co akurat ma swoje szczęśliwe zakończenie) i z ulubioną koszuką w ręce zamiast na piersi (co powoduje pewne komplikacje na mecie), to nie można się spodziewać rewelacji; i słusznie, wynik 1’13, (przy bardzo dużym zmęczeniu spowodowanym walką z kolką i wiatrem) trochę mnie rozczarował…
    czy początkujący amator m47 może mieć nadzieję, na pokonanie w przyszłości tego dystansu w godzinę? dlaczego nie, zwłaszcza jeśli jego buty (na nogach kolegi – II m) właśnie to zrobiły
    marsz


    podopieczny_bartek

    2012/05/14 21:50:52

    Qrcze, Beztlen, podniosles poziom sportowy podblogowy, wysoko zawieszasz poprzeczke:) – zyciowka na 10km: 33.45 robi wrazenie…


    beztlen

    2012/05/14 21:55:54

    Henryk to historia biegów długich w Polsce – ściągnął m.in Asics do Polski a ja się cieszę, że Wojtek przyjeżdża do mnie do Krynicy a nie jedzie do Piły – tak Wojtku, chcesz czy nie jesteś już marką. Dziki – ja biegam właśnie dla tych momentów kiedy „uruchamia się we mnie maszyna do biegania”.


    johnson.wp

    2012/05/14 22:08:43

    No nie powiem zaraz, że ze mnie też dzisiaj maszyna, bo jak tu się równać… Przeklejam, żeby podjąć dialog z Biegofanką. Tak Biegofanko, cross to sama radość:)

    A Johnson, w przeciwieństwie do Wojtka, lubi crossy, szczególnie gdy uda mu się „utrzymać odpowiednią prędkość” 🙂 Tak jak dzisiaj 🙂 17,5km w tempie 5:12 po Wielkiej Morenie Poznańskiej czyli tu trail.pl/szlaki/bieg-morenowy-gora-morasko-poligonowa-radojewo-nadwarcianska-campus-morasko-3989 To jedno z moich ulubionych pofałdowań, a dzisiaj rekord na trasie poprawiony o 9 minut, bo razem brutto w 1:29:30 Tak biega Johnson po potrójnym leczeniu kanałowym, wykonanym jednym ciągiem, też przez 1.5 h, ale na dobrych prochach 🙂 Niestety za straszliwą kasę, nie miałem pojęcia, że aż tyle, starość Johnsona będzie kosztowna 🙁


    basdlamas

    2012/05/14 22:30:21

    Bas dzisiaj spokojne 20 km po 5:40 – jakoś tak bezz „WYRWYYY 🙂 „. Ale fajnie fajnie… szykuje się na to by w sobotę chłopaki w górach za dużo na mnie nie narzekali:0.

    beztlen – Krynica Spoko 🙂 i cześć tak ogólnie:0


    beztlen

    2012/05/14 22:47:35

    Bartek – nie przesadzaj z tą poprzeczką, jak widzę niektóre swoje zdjęcia biegowe stwierdzam, że ewidentnie profanuję bieganie; chód ok coś tam, coś tam (jak mówi pani Kruk:)) zrobiłem – 39:56 na stadionie na 10km, 1:20:48 na 20km, no i 50-ka kilka wyników poniżej 3:45 co daje 3h z hakiem w chodzie w maratonie (raz miałem poniżej 3h), doprowadzenie RP do 3:40:08 , później Korzen doprowadził do 3;36 i chwała mu za to, Puchar Europy i medalePŚ. Teraz biegam bo to jest (uwaga Oco) – łatwiejsze:)


    ocobiegatu

    2012/05/14 22:51:47

    Tak Dziki. Jesteś dobrym terapeutą bo wyczuwasz..Opadnięta szczęka oco. Tak napisałeś..Przez rózne problemy życiowe w sporcie mało już umiem. W bieganiu pogodzę się ok. ale gorzej jak nic nie umiem w chodzie sportowym..:). Tu jasno widać ,że moja rzekoma wesołość jest przykrywką tylko na garnku z napisem problemy. Dziki to wykrył i jestem mu wdzięczny,że w pewnym krytycznym momencie w moim życiu podarował mi nieoczekiwanie garmina. To mnie wtedy uradowało. Bym chciał kiedyś opowiedzieć o tym Dzikiemu o co chodziło. Na razie walczę aby zrzucić wagę , niemiłosiernie podniesioną przez zimę , i powrócić do jakichś przyzwoitych wyników. Już robię w temacie . Myślę ,że dojdę do siebie , no chyba ,że znajdę się w Niebie..:). No znow te rymowanki ale je lubię. ..)
    Acha – konkurs trwa . Bym chciał zapłacić naprawdę fajna kasę ale zaangażowanie małe..


    1.marsz

    2012/05/14 23:01:08

    oco – przypomnij jakie jest pytanie?
    marsz


    piotrek.krawczyk

    2012/05/14 23:41:46

    Oco – płać na Akcję, nie kombinuj, bo nam szczęki poodpadają 🙂 Johnsonowi już zaczęła odpadać, wziął na druty platynowe, ma zatem wydatek… 🙂 Dziki już pięknie wymyty, Jakże Piękna Żona już była w dobrym kontakcie, ale usnęła jak zawsze, kiedy Dziki z gestykulacją rozprawia w alkowie o swoich brawurowych treningach albo zawodach 🙂 Basiku – nie będzie dyscypliny w Świętokrzyskich, leć swoje, Dziki i Johnson swoje, każdy swoje, i tak musisz poczekać na parkingu w Katarzynie, bo Dziki ma kluczyki… 🙂 Beztlen – maszyna do biegania to jest coś… A mnie, niezależnie od tempa, dopada narkotyczne poczucie szczęścia, czy je akurat mam, czy nie, nieważne, zawsze koło 17 kilometra, to narkotyki, wiem, dlatego walę przecież sto kilometrów tygodniowo:-)
    Johnson – precz z prochami, odurzymy się długim bieganiem już za kilka dni, już na to czekam… Dz


    sfx

    2012/05/15 07:04:01

    johnson. rozumiem problemy… pewnie ze 200 kuponów od kanału… mam tę przewagę, że biegam z dentystami, dentyści sponsorują też ściemę, jest ich całe mnóstwo, chmary biegających dentystów, się nie obejrzysz a ci już są obok ciebie 😉
    w niedzielę, to nawet mnie dentysta zawezwał do kontroli jego pracy po dobrze wykonanym krosie, którą już raz zniweczyłem… … a najlepsze w tym wszystkim jest to, że oni znęcają się nade mną jak siedzę w mało komfortowym fotelu, ja jedynie mogę się znęcać nad nimi w biegu 🙂
    … i jeszcze te ich techniczne rozmowy… powalające i ekscytujące zarazem


    sten2012

    2012/05/15 08:37:29

    A ja też wczoraj tez zaliczyłem lekki krosik po pobliskim lesie. Niewielkie przewyższenia, ale za to bez płaskości. 16km w tempie 6:00.

    Dziki, Johnson i reszta ekipy – jeżeli jest możliwość, to może dołączę do was w sobotę. Co prawda mam dużą pracę ogrodową do wykonania, ale może będzie padać i dostanę zwolnienie.


    podopieczny_bartek

    2012/05/15 09:00:36

    będę sie jednak upierał co do tej poprzeczki:) a dzisiaj o 5:30, to czego Beztlen nie lubi, czyli podbiegi, zmęczyłem sie jak pies…;)


    w502

    2012/05/15 10:59:34

    Wojtku, może to jakaś specyficzna szkoła? A może ja miałem szczęście do szkół? Aby się upewnić, zapytałem żonę (pracuje w szkole), jak to u niej wygląda. Obowiązkowy strój dla uczniów w taki dzień, to strój sportowy. Każdy uczeń zbiera punkty na stanowiskach różnych dyscyplin – np. trzymanie piłki lekarskiej w wyciągniętych rękach, wiszenie na drążku – coś, co każdy jest w stanie wykonać. Choć jest też ścianka wspinaczkowa, którą moja żona, z racji zainteresowań, zawsze „obstawia”. Ale tutaj podobnie – dla każdego coś się znajdzie.
    Skoro już dotarłem do tematów bularskich, to Johnson, zakładajmy ten kącik 🙂 Zazdroszczę Ci wspomnień z tych czasów, gdy w skałach było spokojniej. Ja już się nie załapałem – wpierw zajmowały mnie jaskinie, potem nie było z kim jeździć. Teraz, czy nam się to podoba, czy nie, wspinanie jest niesamowicie popularne. Weekendy w Kobylańskiej czy Będkowskiej to dziesiątki namiotów i setki łojantów. Ścianki w prawie każdej szkole, dzieciaki już w gimnazjum prezentują poziom sportowy, którego nigdy nie osiągnę. Pewnie niedługo panel będzie sportem olimpijskim.
    beztlen, chód tylko oglądałem w telewizji, ale sam widok mnie przekonywał, że bieganie jest łatwiejsze 🙂
    Cross to jest to!


    ocobiegatu

    2012/05/15 13:14:51

    Skoro chód sportowy jest trudniejszy to powinien być najlepszym treningiem uzupełniającym dla biegacza. A nie rower czy pływanie..
    Dziedzina jest siostrzana. Specyficzność pewna jest. Pracują te same 32 mięśnie tylko na innym przesunięciu fazowym( artykuł znajdę i wkleję). W chodzie ma być ciężko po to aby w bieganiu było łatwo..
    To tak trochę a la Zatopek napisane..:).
    Chcę przygotować krótki poradnik jak nauczyć się chodu sportowego , czyli chód sportowy w 10 tezach. Może ktoś tu na blogu skomentuje..:).Później napisać plan na maraton na swoim blogu – specyficzny trening pod maraton tylko w biegach tempowych i z chodem sportowym jako cross training. Mieszanka piorunująca…:). Wojktu i Beztlen. Czy jakikolwiek trener napisał plany z chodem sportowym + bieganie. Np. w wymiarze 1 : 3 ? Wszystko przed Wami. Bądźcie Kolumbami. Nawet do rymu wyszło..:).
    Marsz – co do konkursu to niedługo przekleję pytania, uporządkuję .


    wojciech.staszewski

    2012/05/15 14:02:21

    w502 – paradoks polega na tym, że to szkoła sportowa!!! A ściślej taka z klasami sportowymi, właśnie specjalnie wybraliśmy tę szkołę dla córki-wówczas-przedszkolaka ze względu na jej sportowy charakter :-)))


    podopieczny_bartek

    2012/05/15 14:33:53

    No to rzeczywiście charakter mega sportowy:) chyba miałeś Wojtek dobre skojarzenie w tym odcinku bloga i może ta szkoła powinna nosić imię „Jarosława Kaczyńskiego i kota Alika 2.0” (to nowy Alik bo jak wiadomo Alik 1.0 zdechł). Myślę, że taka nazwa szkoły oddawałaby w pełni jej „sportowego” ducha:)))


    malbiega

    2012/05/15 14:37:02

    Wojtek, mam podobne odczucia w kwestii siatkówki i biegania.
    Po kilku miesiącach organizowania w zeszłym roku grupy na salę, cotygodniowego zbierania składu przynajmniej 8-osobowego, prób łatania budżetu za wynajem telefonami do wszelakiej maści znajomych, poddałam się i siatkówki pod dachem nie organizuję. Szczęśliwie w Radwanicach powstał orlik. Samorządowcy, którzy widzieli jak na łące rozkładamy przenośny zestaw do siatkówki i próbujemy grać wymyślili, że dodatkowo w orliku powstanie boisko do siatkówki plażowej. Powstało i cieszy się dużym zainteresowaniem. Chwała im za to. A do plażówki wystarczą 4 osoby 🙂 Dużo łatwiej jest zorganizować taką grę. Poza tym intensywność większa, poruszanie się po piachu to rzeźnia i chyba wzmacnia nogi, co, mam nadzieję, przyda się także w bieganiu.
    Fajnie, że są takie miejsca, gdzie ktoś jednak dostrzega, że w sport amatorski i rekreację inwestować warto. I akurat koło takiego miejsca szczęśliwie mieszkam.


    fajka

    2012/05/15 15:12:16

    Ogłoszenie !
    Jest do wzięcia/odstąpienia pakiet startowy na Półmaraton Hajnowski, w najbliższą sobotę w Hajnówce, w Puszczy Białowieskiej. Gradka nie lada, bo pakietów nie ma od dawna. Zapisy (limit 260 osób) trwały 12 minut. Impreza kultowa i niszowa, kameralna, połączona z regionalną imprezo/biesiadą. Istnieje możliwość zabrania się autem osobowym z Warszawy z parą Cichociemnych. Ja też tam będę. Jutro skoro świt wyruszam na kilka dni na Podlasie.
    Ew. kontakt: 603 – 165 – 364 (mój tel.)
    pozdrawiam, fajka


    basdlamas

    2012/05/15 15:29:08

    Bas dzisiaj został 4 raz ojcem :))) – do Parku Maszyn – stadniny – przyjechała kurierem 4 maszyna – 4 rower… specjalnie dla Basika OSTRE KOŁO :)))


    w502

    2012/05/15 17:10:42

    Aaa, skoro to szkoła sportowa, to widać w święto sportu (analogicznie do święta pracy), nie uprawa się sportu 😉


    gepaard

    2012/05/15 18:49:54

    Ooo, Bas, takie prawdziwe ostre koło, bez hamulców? Ile waży? Ja od miesiąca katuję w wolnych chwilach szosóweczkę, więc rozumiem Twoją radość 🙂

    Wojtek, u nas w szkole u dzieciaków nie ma dnia sportu. Ale przynajmniej nikt nie ściemnia. U nas w szkole generalnie sportu się nie lubi, bo przecież można sobie przy tym krzywdę zrobić…


    basdlamas

    2012/05/15 18:54:31

    gepaard – narazie bas asekuracyjnie ma hamulec żeby się nie zabić… przed Rzeźnikiem i naszym sobotnim treningiem.:)) ale ćwiczyć będę. waga – 10 kg. A szosóweczke też mam… pogadamy w sobote:)


    kamilmnch1

    2012/05/15 20:53:16

    w502 dobre wytłumaczenie zaistniałej sytuacji, przekonuje mnie :)))
    fajka- zazdroszczę wyjazdu ale niestety mimo chęci nie jestem w stanie skorzystać, choć bardzo bardzo…

    pierwszy raz biegałem trzy dni z rzędu (w związku z wczorajszymi obowiązkami służbowymi chciałem i musiałem również wczoraj) sobota, niedziela, poniedziałek łącznie 52km i już mi się dłuży, tym bardziej że do czwartku jeszcze kilkadziesiąt godzin a mam ochotę pobiegać…ten tydzień jet nietypowy ponieważ wczoraj impreza z klientami, w czwartek kawalerski przyjaciela a w sobotę ślub i chcę w to wplatać bieganie, póki co jedynie zagrożona jest niedziela ale jak nie będę pił na weselu i wrócę o ludzkiej porze (realne ze względu na małe dzieci) to się uda, a w ramach niedzielnego biegania mogę przebiec się z Bydgoszczy do Tryszczyna i to będzie już nie lada wyzwanie…
    cel tego sezonu to maraton w Warszawie poniżej 4h ale zastanawiam się czy nie pobiec kontrolnie na oswojenie się wcześniej maratonu w tempie BS czy jak zwał…a w Warszawie powalczyć już o ciekawszy wynik?
    ostatni bieg na 10km Bydgoszcz na start dał mi taka dawkę rywalizacji oraz adrenalinę a na koniec endorfiny że skłaniam się ku tej opcji…


    piotrek.krawczyk

    2012/05/15 21:08:40

    Tu Dziki
    Sten – u Dzikiego w aucie nie ma już miejsca 🙁 Odmówiłem dziś miejsca koleżance z Warszawy, która biegnie Rzeźnika w mikście. Ale jakbyś jechał swoim transportem, to może rozparcelujemy ekipę i Doris się zmieści też… A może jeszcze ktoś? Daj znać.
    Oco – Dziki włączył swoją parodię chodu do treningów parę miesięcy temu, same korzyści, odpuściły przywodziciele (może razem z przyjściem wiosny), czuję się rozciągnięty po kilkukilometrowej sesji dziwnych kroków, łydki pracują, tułów wyprostowany, a Dziki w biegu się kładzie, ten rytm jest transowy i robi się naturalny, barki równo, ręce chodzą, chyba ważne, żeby pracować rękami, napędzają jak koło zamachowe. A chcę napisać o wysiłku. Moja najszybsza chodzona sesja to 6 km w tempie 6’48, a tętno jak podczas biegu w tempie 4’35, wiem, nie umiem chodzić chodem, ale dwa razy w tygodniu aplikuję sobie godzinkę lub dwa – trzy kwadranse, jako wykończenie treningu lub w dzień bez biegania, najczęściej do tempa 8’00. Nie wiem jak się podchodzi chodem pod górę, robię to w Puszczy i pod wydmą przechodzę na tryb turystyczny, długie kroki, zgięte kolana, wymachy rękami…
    Beztlenie – a trenowałeś wiele lat temu w Lesie Bielańskim na asfalcie ulicy Dewajtis? A Dziki dziś sportowy dzień 🙂 Rano wygrałem z Johnem czyli Kołczem w ping ponga, to już się robi dziwne, nie nudne, bo przyjemnie jest wygrywać, ale John zaprogramowany jak automat do przegrywania z Dzikim, są takie momenty przy stole, że rządzi, nic nie mogę zrobić, przychodzi ósmy punkt w secie i John staje, 4:0, John, może więcej długich przebiegów nic nie dających, Dzikiemu to dobrze robi na ping ponga… 🙂
    A potem, przed wieczorem, Dziki dziś, po pozytywnej kontroli w Ośrodku, to przed wieczorkiem udałem się na Łużową Górę żeby opleść ją siateczką wbiegów i zbiegów, bez planu, bez intencji powtarzania trasy, Łużowa Góra i oboczne wydmy w deszczu dziś przez godzinę, kilka razy niechcący biegłem tą samą drogą, wszystko na leśnej powierzchni 2 X 1 km, konwalie w pełnym rozkwicie, nawet w deszczu miałem wrażenie, że wszedłem do wyperfumowanej królewskiej komnaty, króla nie było, łosie zalecają się do swoich krolewien
    na bagnie raczej, a Dziki biegał dziś po wydmowym tarasie w Puszczy Kampinoskiej. Dziki


    ocobiegatu

    2012/05/15 22:08:48

    Dziki – rzeczywiście słabo chodzisz, ale nie ma się co martwić . Ja też tak zaczynałem.
    To tempo co podales to wynik na 5km – 34 minuty. To żaden wynik. Powinieneś na swoich parametrach ( wiek , waga itp) chodzić te 5km na początek (!) poniżej 30 minut..Co przypomina bieganie.:). Pewnie nie robiłeś tego na III strefie….
    By się przydał teścik jakiś na np. 5km na 88-92% hrmax. Taki pod Danielsa ale w chodzie.:).
    Byś wtedy wiedział na czym stoisz. Nie na maksa. Później powtórka po jakimś czasie. Też nie na maksa. Zawsze ma być lepiej. Aby na głowie się ustawiło,że jesteś lepszy i głowa wtedy pomaga w technice. Co do tętna to widać ,że jeszcze technik nie opanowałeś. Jedziesz na wspóółczynniku chód / bieg , pod względem tętna – 0,66. Powinieneś robić choć 0,75.
    Pozdrawiam Beztlen.
    No żartowałem.:))


    johnson.wp

    2012/05/15 22:43:08

    A Johnson dzisiaj rowerkiem do pracy i z powrotem, ostro ale się nie zmeczyłem 🙂 + tradycyjna zmiana dętki…
    A na stronie naszej akcji sytuacja zbliża się do wielkiego golenia głowy 🙂


    johnson.wp

    2012/05/15 22:46:50

    Dziki – zrobiłem przegląd naszych poprzednich Rzeźników i zaznaczyłem odcinki do poprawki 🙂


    piotrek.krawczyk

    2012/05/15 23:13:41

    Oco – dziękuje za cenne wskazówki. Dziki nie zamierza być chodziarzem, bo to za trudne… 🙂 Moje chody wykonuję w cywilu, po przebraniu się po biegu, mówiąc szczerze to trochę się ukrywam, kiedy idę w podrygach… Myśle o NW jako o treningu uzupełniającym, zamiast albo obok chodzenia sobie… Johnson – analizuj, liczę na refleksje o 3 i 4 etapie. A tu prawda moja na razie taka: góry się wypiętrzyły zanim weszli w nie ludzie, w języku Gór Połonina Wetlińska nazywa się na pewno inaczej… Na pewno mamy wpływ na czas przepaków, tam można i godzinę zaoszczędzić, tu człowiek może coś zrobić, zaplanować, wykonać… A tzw. Wetlińskiej, tego odcinka, poniżej 12 minut/km nie podejmuję się…


    marta_szewczuk

    2012/05/15 23:18:38

    Bieganie w ulewie to jednak balsam dla duszy jest.


    beztlen

    2012/05/15 23:35:33

    Dziki- zaskoczyłeś mnie po raz kolejny – trenowałem przy ATK kilka lat – miałem pętelkę 5km od tramwajów do ATK, nastepnie w dół do źródełka pod trasą i dalej do pętli autobusowej na Potockiej i z powrotem. Zrobiłem tam nie jedną czterdziestkę. W 92′ na 20 dni przed MP na 50km startując wcześniej 20km postanowiłem zmienić studia z AWF na SGH i dystans z 20km na 50km. Trenowałem przy Dewajtis. Wygrałem MP na 50km z dużą przewagą co było wówczas sporą sensacją bo miałem 21 lat a panowało wówczas przekonanie, że 50-ka jest dla zawodników kończących karierę, na SGH też udało mi sie przeskoczyć, ale w zdecydowanie mniej spektakularnym sposób:).
    Oco- w latach 80-tych aż do połowy 90-tych chodziarze i biegacze kadry narodowej (znam to z autopsji) od października do kwietnia trenowali razem robiąc te same treningi w Przesiece, Szklarskiej, Meksyku – wycieczki biegowo-chodowe 20-35km, od połowy lat 90-tych chodziarze przestali biegać a biegacze…chodzić:)


    pict

    2012/05/16 08:13:44

    Ja dzisiaj zrobiłem ostatni praktycznie trening przed niedzielą – danie główne to 6km po 4:00. Moc jest, wypoczęty jestem, a nie wiem dlaczego nagle moje średnie tętno na tych 6km było tak wysokie (176). Wprawdzie prawie od razu zeszło do 135, ale trochę mnie to zastanawia. Schudłem od półmaratonu warszawskiego ok. 2,5-3kg – może tu jest klucz? A może to 3ci dzień diety bezwęglowodanowej? A może dyspozycja dnia lub złe wskazanie urządzenia?


    ocobiegatu

    2012/05/16 12:03:36

    Co do konkursu to sam się pogubiłem ale uporządkuję. Konkurs co najmniej do niedzieli. Jest morderczy jak chód na 50km. Na razie wszyscy zeszli z trasy..:). Nie jest źle.Reklamacja Dzikiego na pewnym pytaniu uznana.
    CHONSP to skład białka. Marta napisała dobrze, choć nie wymieniła białka ,ale ja w pytaniu napisałem trochę pokrętnie. pl.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82ka
    CHONSP.Wymyśliłem sobie ten skrót za szkoły i pamiętam całe życie.
    Ważne dla ultrasów. Powinni na rzeźniku mówić sobie chonsp, chonsp..:).
    Białko jest podjadane przez organizm na długich dystansach. Dobrze,że mamy takie jednostki miary jakie mamy, czyli np. 100km a nie 100mil…
    Nie wiem czy są zawody w chodzie sportowym na 100mil ale wtedy na mecie byłyby chyba same szkielety.:)).


    beztlen

    2012/05/16 12:44:11

    Słynne zawody Paryż-Colmar – kiedyś na dystansie 520 km obecnie 470 km – Francuzi lubią takie dystanse, może dlatego trenując do 50-ki jako jedyni po treningu ważyli więcej niż przed:)


    ocobiegatu

    2012/05/16 15:09:24

    Nie potrafię zrozumieć jak po chodzie na 50km można ważyć więcej jak na starcie.
    Dla mnie złotym standardem pod maraton jest to,że się waży na mecie 2% mniej jak na starcie. Tak trzeba ustawiać treningi. Badać w danej temperaturze ile potu idzie a później wertuje się zapiski w wieczór przed maratonem, patrzy na prognozy pogody, i się liczy ile ma sie wypić. Za dużo źle , za mało źle. Za dużo źle bo jest większa waga w czasie maratonu.:)


    beautyandb

    2012/05/16 18:40:52

    Zbulwersowałam się… Zupełnie niepotrzebnie zamiast zostać na blogu, pognało mnie na stronę PB. A tam – porady eksperta. Wojtek, skąd go wytrzasnęliście??? Ja rozumiem, dopóki pisze bzdury o wspólnym trenowaniu kobiet i mężczyzn, to jest to w miarę nieszkodliwe… Ale jak gościowi, którego po maratonie kostka boli drugi tydzień i jest spuchnięta, pisze że to normalny objaw zmęczeniowy, to mi się nóż w kiszeni otwiera…


    piotrek.krawczyk

    2012/05/16 20:38:16

    Hej, B&B – ten autor przestrzega dość skrótowo przed nadawaniem zbyt dużego tempa przez panów na mieszanej randce treningowej albo innym mikstowym bieganiu. Przecież to może działać w drugą stronę, wyobraź sobie Dzikiego na pełnym treningu Dominiki S… Rzecz w tym, żeby było jasne, komu ma służyć trening, a kto jest „na służbie” czyli towarzyszy… Dziki biega ze swoimi dwiema biegającymi kobietami, Jakże Piękną Żoną i Najstarszą Córką dla nich i dla siebie, tempo dystans, akcent dla nich, przyjemność dla Dzikiego… Wspólne bieganie z kolegami o różnym stopniu wytrenowania zawsze wymaga uważności, zgadzam się z Tobą, że to nie kwestia płci…
    Beztlenie – a Dziki kilkanaście lat temu mieszkał przez lat kilkanaście w samym Lesie Bielańskim, przy samej ATK, w domku kamedulskim z 1647 roku. I tam biegałem, wtedy mało kto biegał, może i nikt, nie pamiętam, żebym spotykał biegaczy w moim lesie, teraz cześć, cześć, cześć, cześć, 5 razy na kilometr w naszym Lesie Bielańskim 🙂 Tam na Dewajtis i na Gwiaździstej często widziałem, jak płynie na poduszkowcu po asfalcie facet, ja biegłem boczną ścieżką, chudy jak wyżeł, a Ty szedłeś ulicą, chudy jak chart angielski… 🙂 Pamięć się Dzikiemu otworzyła i Cię rozpoznałem… A Dziki dziś nic. Zdarza się…. Dziki


    beautyandb

    2012/05/16 21:23:38

    🙂 Ale, Dziki, zupełnie spokojnie wyobrażam sobie siebie, zresztą nie muszę sobie wyobrażać, bo zdarzyło się, choć na krótkich odcinkach, wspólne bieganie z Beztlenem – kiedy ja wypluwam płuca, a on sobie lekko truchta – i taki trening raz na jakiś czas ma sens, dodaje szybkości.
    BTW, trenerze, niestety, schrzaniłam dzisiaj te 20 minut :/ Chciałam przedobrzyć z prędkościa, ambicja mi nie służy…


    beztlen

    2012/05/16 22:06:39

    :)Tak było, ładnie powiedziane, ładnie napisane…


    beztlen

    2012/05/16 22:15:01

    BB-spokojnie, biegając wcześniej tylko interwały trudno jest utrzymać prędkość w strefie mieszanej tak długo – przy następnym tempo run nie patrz na zegarek tylko wyobraź sobie, że biegniesz Chomiczówkę 🙂


    ocobiegatu

    2012/05/16 22:51:32

    Wiadomo dlaczego jestem fanem beztlena. Namawiam na chód sportowy już na tym blogu chyba prawie 3 lata. Masakra..:). Czemu nic się nie dzieje jeszcze ? Dziki nic nie organizujesz ? Chód po prawdziwej Warszawie..Z Dewajtis na trasie 5km beztlena, happeningowo .. Beztlen , Wojtek i Dziki. Po przyuczeniu do chodu sportowego macie dostać w dupę promotorzy akcji Polska Biega, że nie chodzicie – na początek proponuję żadne tempo jak dla Was – 30 minut na 5km. Beztlen przyuczy . A później gdzieś na piwo i robić alkcję Polska Chodzi Czy ja naprawdę mam być swatką ?..:))


    piotrek.krawczyk

    2012/05/16 23:15:57

    Oco – zrób to. Masz wszystko. Wszystko już masz… 🙂 Przekonanie, plan, wiedzę, doświadczenie… Skąd oczekiwanie, że ktoś inny to zrobi? Dziki na przykład nie zrobi chodzonego biegu po Warszawie, bo już robię biegane, z przekonaniem, bez specjalnego planu… Jesteś pełnosprawny, możesz zatem próbować sprawić cokolwiek postawnowisz 🙂 Dz


    johnson.wp

    2012/05/17 00:43:17

    Dziki, nasz pociąg z Basem przyjeżdża o 8.30, nie o 8, ale to żadne opóźnienie harmonogramu, bo pociąg powrotny mamy dopiero o 22.55, zatem możemy sobie pobiec nawet 60km 🙂 A Johnson dzisiaj też nic, tylko zerkam na te cyferki i ładuję golarkę :))


    rob-ss

    2012/05/17 08:23:26

    A ja jestem jak nowo narodzony, jak bym na nowo odkrywał bieganie 🙂 w zasadzie powinienem chyba i nick zmienić bo ze starym robem niewiele mam wspólnego. Nie dalej jak tydzień temu napisałem, że nie lubię interwałów, że nie mam w okolicy górek a tymczasem we wtorek zrobiłem trening interwałowy i było bosko 🙂 8x 800 m naprawdę szybko jak na mnie +/- 4 min/km na 210-240 sekundowych przerwach odpoczynkowych. Łącznie wyszło 10 km/58 minut, a wczoraj kolega mi pokazał piękną kilometrową krosową pętelkę w lesie zaledwie 800 m od mojego domu. Obok pętelki super górka o długości ok 125-130 m i nachyleniu ok. 40 stopni przy czym sama końcówka dosyć stroma. W cyferkach to wyszło tak: na początku dobieg do lasu + 3 km po lesie, kilkuminutowe rozciąganie+10 bardzo żwawych podbiegów i znów 3 km po lesie potem dobieg do domu – razem 10,3 km i banan na twarzy jakiego dawno nie miałem choć złomotała mnie ta górka jak nie wiem co. Pozycja na stałe wpisana do kalendarza jako obowiązkowa do wykonania raz w tygodniu.
    A teraz 2 pytania techniczne: Czy w treningu interwałowym jest jakaś reguła jak ma być wykorzystana przerwa odpoczynkowa? Musi to być trucht ? Czy może być marsz ? Czy przerwa może trwać dłużej niż 3 minuty ? Mnie zdarzały i 4-minutowe bo po 3 nie czułem się w pełni wypoczęty zwłaszcza w końcówce.

    Czy podbiegi należy wykonywać szybko czy wolno ? Wczoraj biegaliśmy dosyć wolno +/- 6:20 min/km bo warunki nie były łatwe, ogromne kałuże, błoto i miliardy komarów, natomiast same podbiegi zrobiliśmy na 100% ile tylko sił było w nogach.
    rob


    tomikgrewinski

    2012/05/17 08:48:28

    Wojtek Mam nadzieje ze dobrze sie bawiliscie na koncercie Incarnations.
    To fajna ekipa, kiedyz zalozyciele i liderzy kapeli ze wsi warszawa.
    Odeszli i teraz dzialaja pod nowym szyldem.
    Beztlen okazuje sie ze kilka razy bieglismy razem w Falenicy, ale zawsze tylko kilka metrow
    Jak mnie dublowales!
    Ty finiszowales a ja konczylem 6km 🙂
    Lubiebte zimowe biegi w Falenicy.


    ocobiegatu

    2012/05/17 11:08:19

    Rob-ss już odpowiadam. Padło słowo marsz , a ja to wychwytuję perfekcyjnie na tym blogu..:).Marsz może być zawsze. Marsz marszowi nierówny.
    Jak w chodzie sportowym to znacznie szybciej , a interwały zdaje się polegają na tym aby odpoczynek był niepełny. Stąd marsz moze byc zamienny do truchtania. Nie jestem znawcą interwałów bo nigdy nie robiłem..:). Jakaś jest ,z tego co pamiętam ,granica tętna. Chyba ma nie spaść poniżej 120. A czy w marszu, czy biegu to raczej obojętne. Choć trenerzy zaraz tu napiszą o specyficzności treningu..).
    Dziki – wreszczie przegraj z Wojtkiem w pn. w ping ponga. Będzie zadowolony. Wtedy namów na chód. I tak bajkowo się rozpocznie pod-akcja Polska Chodzi. Ja opracuję ,humorystycznie trochę ,poradnik jak chodzić. Beztlen poprawi, uzupełni. Wystąpi jako fachowiec. I już mamy wreszczie początek. Wklejamy jako link na Polska Biega. Polska Biega staje się jedynym linkiem biegackim w Polsce co promuje chód sportowy, czy też nawet marsz siłowy – power walking , lub nawet NW. Rozmarzyłem się za dnia..:).


    nuggers

    2012/05/17 11:28:20

    przeczytałem Matapiłkagrajta. Dramat.

    m(n)


    wojciech.staszewski

    2012/05/17 11:34:51

    Tomik, IncarNations na żywo jeszcze lepsi niż na płycie. Sytuuję ich w moim obecnym fenotypie muzycznym blisko Strachów na Lachy. To znaczy bardzo wysoko.
    Nuggers. Niestety.


    nuggers

    2012/05/17 11:43:13

    to widać na codzień, tutaj mamy wszystko w pigułce. sam się zastanawiam, czy to nie jest zbyt ciężka lektura jak na czwartkowy poranek… 😉

    już od dłuższego czasu jestem świadom, że nasze dzieci prędzej pograją w nogę w sieci z kolegami niż na boisku szkolnym. na bielanach moje ziomki z dzieciństwa do dzisiaj się regularnie umawiają na kopanie. to wchodzi w krew. dzisiaj wzorem jest wysokie szczudło w dżinsach XXS. szkoda, że to badanie z AWF nie obejmowało stężenia testosteronu u młodzieńców…

    m(n)


    sten2012

    2012/05/17 13:21:45

    Wojtek, nuggers – moim skromnym zdaniem o jakości Wf-u w szkołach w dużym stopniu decydują rodzice. Duża liczba zwolnień z WF-u wynika z takiej a nie innej decyzji rodziców. W końcu to oni podpisują usprawiedliwienia. Poziom WF-u chyba nie wiele się różni od tego co było za PRL-u. Z tego wypływa dla mnie wniosek, ze przyczyna spadku sprawności naszych dzieci leży w zbyt dużej propozycji zajęć alternatywnych: przede wszystkim komputer i telewizor. Ja ganiałem po podwórku często z nudów. W mojej miejscowości w szkole podstawowej i gimnazjum, jest stała bardzo dobra współpraca z klubami sportowymi. Dzięki temu dzieciaki mogą grać w piłkę, koszykówkę, siatkówkę, tenis stołowy, tenis ziemny pod okiem bardzo dobrych trenerów.
    jest nawet sekcja biegowa kierowana przez twojego Wojtek rywala na 5 i 10km – Jacka N.
    Ale to wszystko jest wynikem aktywnego uczestnictwa rodziców i wsółpracy z władzami gminy.


    biegofanka

    2012/05/17 13:38:43

    Też uważam, że to zależy od szkoły i współpracy z rodzicami, jeśli chodzi o wychowanie sportowe dzieci. Nie mam z tym problemu i nie uważam, że dzieci siedzą tylko przed komputerem grając w gry sportowe. Owszem, niektóre tak, ale to kwestia wychowywania przez rodziców. Nasi chłopcy to sportowcy i kilka razy w tygodniu trenują, poza tym kiedy tylko mogą, wychodzą na podwórko, aby pograć w piłę, w kosza… po prostu pobiegać. Nie mam w ogóle problemu z namawianiem ich do aktywności sportowej, a WF w swoich szkołach uwielbiają i się nie migają od żadnych zawodów sportowych… wręcz przeciwnie…:)


    nuggers

    2012/05/17 13:41:14

    nieskromnie chciałbym zauważyć, że czytelnicy tego bloga nie stanowią średniej krajowej jeśli chodzi o ilość spalanych z własnej woli kalorii 🙂

    m(n)


    kamilmnch1

    2012/05/17 15:16:52

    dziś po raz pierwszy wyszedłem na trening z adrenaliną, nie tak mocną jak podczas zawodów ale jednak; powodem były interwały w tempie w którym do tej pory nie biegałem w ilości 8 x 600 z dwiema minutami odpoczynku; dał on przebudzenie oraz i rześkość w porównaniu do moich ostatnich treningów w których dominował BS; przede mną kolejne wyzwanie- pogodzenie wesela przyjaciela z bieganiem ale już mam plan i liczę, że dziewiętnastego wypali, no i dwudziestego też 🙂


    pict

    2012/05/17 19:16:43

    A propos artykułu Wojtka, napiszę coś, co może wywołać konsternację, ale warto przemyśleć. Może po prostu świat się na naszych oczach zmienia, a wraz z nim styl życia – i to bardzo fundamentalnie. Możliwe, że ewolucyjnie (w sensie również, a raczej przede wszystkim ewolucji społeczeństwa) sprawność fizyczna nie będzie decydującym czynnikiem sukcesu. Być może ważniejsze dla dobrostanu naszego gatunku będzie sprawne posługiwanie się serwisami społecznościowymi niż sprawne przemierzanie kilometrów dżungli w poszukiwaniu jedzenia. Praca zmienia swój charakter, kontakty międzyludzkie (np. czy ktoś jeszcze wpada do Was bez zapowiedzi?), przeobraża się wszystko, więc być może sprawność fizyczna jest „skillem” archaicznym, coraz bardziej zbędnym. Podobnie może być z odręcznym pisaniem, czy (o zgrozo myślimy, choć niekoniecznie mamy rację) z czytaniem książek jakie znaliśmy.


    czepiak.czarny

    2012/05/17 19:21:05

    Na cooperze spory % stanowiły dzieciaki. Nie wiem na ile byli to ochotnicy, a na ile „dobrowolni ochotnicy” wytypowani przez nauczycieli, tym niemniej miło było ich oglądać. Tak samo jak tych, co obok trenują, a mają naście i mniej lat.
    A dziś, dziś by odetchnąć po i przed pracą, 11 km, krosu. Ostatnie 1,5 km na wypłaszczeniu z zabawą. Kwitną leśne poziomki. Poprzednio biegałam w tym miejscu zimą, zupełnie inny las.

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.