Tenis w porcie

Tenis w sporcie zajmuje ważne miejsce. Kiedy wygrywają nasi, to nawet bardzo ważne. Niewiele mamy teraz okazji, do wykazywania naszych przewag narodowych – zorganizowaliśmy mistrzostwa w piłce do kopania i skopaliśmy, teraz organizujemy w piłce do odbijania przez siatkę i skopaliśmy na wszelki wypadek wcześniej. Ale tenis, tenis. Też wprawdzie bez złotego medalu, ale na tyle dobrze, że zaintrygowaliśmy Zachód. Co kilkadziesiąt lat pojawia się facet cały w bieli, który przyjechał z Polski i Zachód jest zadziwiony.

No dobra, dość tych popisów stylistycznych. Próbuję ukryć w ten sposób kolejny tydzień niebiegania zwanego dla niepoznaki eksperymentem treningowym. Podbiegi w poniedziałek, podbiegi we wtorek, siła biegowa w środę z Uniqą, a potem trening z podopiecznymi w formie krosu piłkarskiego – czyli gra się w piłkę, ale jedna bramka jest na górze, a druga na dole. Polska reprezentacja zdaje się też tak gra, tylko w przerwie ktoś przekopuje boisko tak, że obie połowy gramy pod górkę.

Bieganie zrobiłem dopiero w sobotę, godzina w 5:38, ale w tym pętla krosowa 20 minut po Górze Latawcowej nieopodal Lasu Kabackiego. Bo w piątek też nie starczyło czasu na bieganie, było tylko 30 min. siły biegowej przed tenisem.

Po tenisie Moja Sportowa Żona zrobiła mi zdjęcie docelowym telefonem. Bo moja Nokia N8 się uszkodziła programistycznie podlegając gwarancji, a że model już wyszedł z obiegu, to oddali mi kasę. Dołożyłem i mam jabłko.

Godz. 20.00, pochmurno:

a

Tenis rządził. Chcieliśmy się z Chłopasiami zapisać na intensywny kurs wakacyjny w lipcu, wyszły z tego cztery treningi po półtorej godziny. Dwa w zeszłym tygodniu. Przyjemnie, chociaż myślę, że do złamania godziny na 10 km trochę nam jeszcze brakuje.

Tenis rządził, bo w poniedziałek Warszawę nawiedziła trójca – Janowicz, Radwańska i Kubot. W Newsweeku klepnęli wywiad z Jerzym Janowiczem i rozpocząłem starania. Właściwie rozpocząłem je już w poprzedni piątek wchodząc w kontakt z panią z biura.

W poniedziałek pani z biura powiedziała, żeby kontaktować się z panem JJ seniorem i że on będzie na konferencji prasowej o 15. w hotelu. Dotarłem i tam znalazłem najpierw inną panią z innego biura, obiecała pomóc. Dotarłem do JJ seniora, kazał dzwonić jutro.

Wysłałem maila do drugiej pani, zadzwoniłem do JJ seniora. Jerzy ma rehabilitację, może w środę po południu się wyjaśni, czy może być wywiad. Pani odmailowała, żebym jej przedstawił swój dorobek, bo chce pomóc.

W międzyczasie Radwańska zawstydziła swoimi nagimi zdjęciami, tych, którzy nie wstydzą się Jezusa – ale wstydzą się Radwańskiej.

Pani odmailowała, że gratuluje dorobku i próbuje. JJ senior przestał odbierać telefony. A redakcja w międzyczasie widząc to, co nieuchronne, dała mi inny temat: Artur Hajzer.

Jest coś niesprawiedliwego, jak to zauważyła Ola z Newsweeka, że po śmierci Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego mieliśmy miesiąc debat i żałoby. A o Hajzerze Polska zapomniała w trzy dni.

Poznałem jego biografię, na tyle, na ile można to zrobić w trzy dni. Rozmawiałem z Himalaistami, jego partnerem wspinaczkowym (zdobyli dwa ośmiotysięczniki) był mój znajomy z trekkingu Robert Szymczak, wiele mi o Arturze opowiedział. Do tego ten link z maratonczyk.pl, gdzie Artur z dużym dystansem opisuje swój start w Maratonie Poznańskim i wspomina, jak mobilizowałem na finiszu Joasię Sadowską z pierwszej akcji Polska Biega nawet Maraton. Gdybym ja wtedy wiedział, że biegnie z nami taki wspinacz.

Artur Hajzer to zdaje się był bardzo fajny, otwarty, życzliwy człowiek. Takim go zobaczyłem i takim postarałem się opisać w Newsweeku. Żal, że zginął, dobrze że żył, szkoda, że nie było mi go dane poznać.

JJ senior nie odbiera telefonu (w piątek trzecia pani obiecała, że oddzwoni). A druga pani nie odpowiada na maila z prośbą, czy da się ustalić termin wywiadu, czy może uzyskać jednoznaczną odmowę (tj. poprzez stwierdzenie, że Jerzyk ma gdzieś wywiad dla Newsweeka).

Idę spać, bo rano trzeba pobiegać. Naprawdę. Rozliczę się z tego za tydzień.

 

Updated: 15 lipca 2013 — 18:55

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.