Spać. Chce mi się spać, bo dzisiaj nie starczyło mi czasu na drzemkę między treningami. A wczoraj owszem, z godzinę spałem i podobno nawet chrapałem i to zaledwie po spokojnym, zapoznawczym bieganiu po Maciejowej, niecałe półtorej godziny, ale w perspektywie podbiegów na stoku Maciejowej, gdzie w ostatnim podbiegu walczyłem całkiem na serio z nominowanymi do walki o tytuł Króla i Królowej Podbiegów i wyprzedzili mnie Henryk (król Henryk), Kasia (królowa Katarzyna) i jeszcze Adam (wicekról podbiegów).
Zaczął się właśnie obóz w Rabce. Kiedy na spotkaniu informacyjnym widzę tę gromadkę biegaczy – częściowo znanych, nawet trzeciorocznych, a częściowo znanych tylko z przedobozowych ankiet – to zamiast informować opowiadam o swoich uczuciach. Że to dla mnie święto, biegowe święto, na równi z Bożym Narodzeniem i Wielkanocą. Że tu jesteśmy i razem przeżyjemy więcej niż agnostyk przy świątecznym stole. Że poprzez upały, bory, deszcze, zmęczenia i zawieruszenia.
I jak pomyślałem, że mam w tym duchu pisać teraz blog, to sam się wystraszyłem, czy to nie zabrzmi dla Was fałszywie. Jak jakaś cholerna reklamówka. Obozu Biegowego w Rabce Zdroju, edycja numer pięć. Znów postanowiłem spojrzeć w swoje uczucia w trzecim dniu obozu wieczorem.
Zmęczenie. To jest to co czuję. Zmęczenie 5.3 – piąta edycja, dzień trzeci. Wróciliśmy właśnie z Moją Sportową Żoną i Biegaczką Sabiną, która stała się w tym roku pełnokrwistą obozowiczką, z integracji na grillu w naszym pensjonacie. Więcej śmiechu niż piwa, super, trochę kolonie dla dorosłych, parę żartów zabawniejszych niż czeski kabaret. „I na finiszu trener mówi: przyspiesz, to będzie ci lżej. Myślę: idiota. I przyspieszam…”. To Ania, znamy się z treningów od dobrych czterech lat, z talentu komediowego jej jeszcze nie znałem.
A ja siedziałem jakiś zmęczony. Bo to, co jest najważniejsze na obozie, to luz, mieć na wszystko wywalone, wysypiać się, wydrzemać do woli, regenerować między treningami. A ja wiedziałem, że mam do napisania blog i do zrobienia ważny przelew, który ucieszy obozowiczów w sobotę rano.
Dziś robiliśmy podbiegi na Krzywoniu, a potem kros bardzo aktywny, jak zakamuflowaliśmy to w planie obozu. Graliśmy w piłkę na stromiźnie. Potem rytualne moczenie nóg w zimnej jak nie wiem Poniczance. Później obóz poszedł spać, łapać regenerację. A ja wygospodarowałem parę godzin na pisanie planów dla Podopiecznych i parę minut, żeby poprzytulać Małego Yodę, który całe dni spędza teraz z babcią.
Po południu mieliśmy na stadionie dużo siły. Najpierw dynamicznej, a potem biegowej na płotkach. A na koniec były mistrzostwa obozu na 1 km. Startowałem, a jakże, ale poza konkursem. Tyle że nie jestem już poza konkurencją. Pokonał mnie podopieczny Przemek, zdobył tytuł Króla 1000 Metrów z wynikiem 3:27. Po ciężkim treningu i na żużlu z domieszką mchu, to naprawdę świetny czas.
Królową 1000 Metrów została podopieczna Agnieszka z wynikiem 3:47. Oboje na zdjęciu.
A ja jeszcze robię przelew i idę spać. Jutro biegniemy na Turbacz, jak obóz będzie drzemał, wrzucę jakieś zdjęcie na fejsa. Uwielbiam się tak zmęczyć. A zmęczenie można też z kimś dzielić i to jest ważna wartość w życiu.
beat.usia
2015/08/03 23:27:11
A ja tam byłam Pokój z Królow dzieliłam
Z tęsknoty umieram
Gdy na zdjęcia spozieram
~ z serii rymy częstochowskie 😉 ~
–
kwasnaali
2015/08/04 08:48:45
WOJTEK łączę się w Twoim zmęczeniu! Choć nie takie widoki, choć nie takie emocje na każdym treningu choć w Stolicy..
–
kamilmnch1
2015/08/05 20:51:52
Halo obóz! Śpicie?
–
ocobiegatu
2015/08/07 17:23:11
No to na ten luz na obozie ogłaszam konkurs. Dawno konkursów nie było na blogu.
To zwiastun konkursu ( w kościele to się nazywa zapowiedzi).
Zwiastuny są modne. W tv to się nazywa też watowanie..).
Konkurs – wymyślamy kawały sportowe. Głównie o biegaczach , chodziarzach , kolarzach. Termin – MWR. Jutro szczegóły.
Na początek mój kawał .
Kobieta do kolarza.
– rozumiem zmęczenie po Tour de Pologne ale to juz trzy tygodnie taki siedzisz smutny i nic nam w łóżku nie wychodzi.
– zastanawiam się na którym etapie mi posiało jaja..).