Kategoria: Blog

Dlaczego bronię ping ponga

a

Ciągle żyję Krynicą. Dziki, z którym wreszcie wygrałem w tym tygodniu w ping ponga dał mi płytkę ze zdjęciami. To jeszcze jedno zdjęcie z finiszu dychy w Muszynie – tym razem w szerszym kontekście. Widać fazę lotu, w chodzie by mnie zdyskwalifikowali. Pierwszy raz widzę, co się działo za mną, bo na trasie się nie […]

Miasteczko biegowe

5

Do Krynicy jest strasznie daleko. Jeszcze cały rok. Dojechać do Krynicy to ultramaraton. Porzucasz utarte ścieżki w Kielcach, potem Busko, Brzesko, kluczowe z punktu widzenia nawigacji metropolie rzędu Nowego Korczyna. Zmierzch, noc, wreszcie Krynica. Rano schodzimy z pensjonatu do miasteczka biegowego. A właściwie idziemy przez biegowe miasteczko. Wszędzie ludzie w dresach, z pakietami w workach. […]

Moja Krynica

d

Krynica leży na końcu Polski, dla niektórych nawet na końcu świata. Dla mnie – 20 kilometrów od Piwnicznej. Moja Piwniczna, mój ojciec, mój PRL. Moje góry, moje dzieciństwo. A teraz mam w tej mitycznej krainie biegać. To zdjęcie z Wierchomli, w połowie drogi między Piwniczną, a Krynicą, z wędrówki z córką studentką wtedy licealistką. Wtedy […]

Tour de Pologne

Jadę na Warszawę. Z Warszawy na Warszawę, głupota ktoś by powiedział, ale ja jadę z Warszawy geograficznej do mentalnej, z miejsca do wydarzenia, z domu na Stadion Narodowy. Chciałbym się tam cieszyć twarzą wykrzywioną z lewej strony w grymasie, który uwieczniają wszyscy znajomi fotografowie od lat. Właściwie można by sobie zrobić jedno zdjęcie i wstawiać […]

Uzdrowisko

Jak coś się kończy – a raczej się na razie nie kończy, bo jeszcze mnie jednak z Gazety nie zwalniają i można sobie melancholią pomalować ściany albo dowolny organ – więc niezależnie, czy coś się kończy, czy nie, to coś się zaczyna. Zaczyna się biegowa jesień – od Festiwalu w Krynicy. Tydzień zaczął się kiepsko. […]

Coś się kończy…

Kusiło, żeby sobie darować. Pierwszy dzień w pracy, trzeba się zebrać, rozejrzeć, nałapać tematów jak motyli w siatkę – to może nie pobiegam. Zwalczyłem to pół godziny po wstaniu. Bo skoro tydzień zaczyna się od podbiegów, to nowy rok – szkolny, pracowniczy czy chiński, jak chcecie – tym bardziej zaczyna się od podbiegów. Podjechałem pod […]

Reset

1

Miała być taka ładna fotorelacja – córka 3klasistka biegająca po Łebskiej Górze (pewnie znów pomyliłem nazwę, tak jak z książką Dukaja i numerkiem autostrady, ale trudno, mapę mam na dole w samochodzie i nie zejdę), Moja Sportowa Żona rozciągająca się na tle sąsiedniej wydmy, potem obie na surfingu na Jeziorze Sarbskim bodajże. Ale system zassał […]

Wakacje

Prawie tysiąc kilometrów w jedną dobę. To nie rekord galaktyki w ultramaratonie, tylko przelot samochodowy przez Polskę. Jeszcze w sobotę rano robiłem ostatni trening w górach, a właściwie już nie po górach, tylko na stadionie KS Wierchy. Interwały, piramidka, 1 okrążenie, 2, 3, 4, 5, 4, 3, 2 i na koniec znów jedno na trzyminutowych […]

Inne światy

8

„Inne światy” Dukaja (już wiem, że „Inne pieśni”, tłumaczenie się w komentarzach) na uszy i w góry. Bez podopiecznych, bez towarzyszy, bez ludzi. Tylko Hieronim Berbeleck i jego sprawy. Przesłuchałem na bieganiu prawie ćwierć książki, bo zrobiłem sobie naprawdę długą wycieczkę biegową. Wycieczki biegowe to coś, co dla siebie odkryłem całkiem świeżo. Długie bieganie po […]

Turniej

Pod koniec wszyscy gromadzą się dookoła nas dwóch, naprawdę tłumek kibiców, widzę po nogach, bo wyżej nie mam czasu spojrzeć. Ruszamy się jak w transie i nie zauważamy w końcu, kto pierwszy popadł w niedoczas, a zawodnik musi to zobaczyć sam. Czyli remis. Czuję, że serce mi bije, no może nie jak na finiszu maratonu, […]