garniec – 19 marca 2009

Guru Skarżyński napisał kiedyś, że więcej ludzi umarło podczas oglądania zawodów sportowych niż podczas uprawiania sportu. Powiedziałem to dziś profesorowi kardiologii sportowej, a on, że to wcale nie metafora, tylko ścisła informacja naukowa. Niemcy zrobili podczas piłkarskich mistrzostw świata badania, w których wyszło, że gwałtownie zwiększyła się podczas turnieju liczba zgonów z powodu nagłej choroby wieńcowej. Wywiad udany, już go widzę oczami wyobraźni na łamach, ale jeszcze muszę porozmawiać ze specjalistą od dopignu i ortopedą. Tekst stanie na trzech nogach, tak jak bieganie stoi na trzech filarach – siła, wytrzymałość i szybkość.

A ja akurat między poniedziałkiem a czwartkiem trenowałem tylko wytrzymałość. Po poniedziałkowej sile we wtorek była godzina wolnego biegu. Rano popracowałęm w domu, potem pobiegłem do gazety w paskudnej marcowej zimie, przemoczony popracowałem, przyjechała Moja Sportowa Żona, zjedliśmy i do domu, gdzie znów usiłowałem coś napisać. A że nie za bardzo miałem z czego, bo się ludzie ze mną przemawiali itp., to na środę po dwunastej umówiłem kilka spotkań z biegającymi kobietami.

Dlaczego kobiety nie biegają? Odopwiedź o konieczności przygotowania obiadu i sprawdzenia dzieciom lekcji to tylko część prawdy. Jestem raczej skłonny zbliżyć się do stanowisk feministycznych – że naturalna niechęć dziewczynek do sportu bierze się wprost z różowych sukieneczek lalek Barbie, z nakazu bycia czystą, grzeczną, niebrykającą i niespoconą.

Na świecie to się zmienia, w maratonach kobiety stanowią po 30-40 proc. uczestników. W Polsce – 5-7. 

Dyrektor Maratonu W. Marek T. zachował się jak wysłannicy Baty z czeskiego dowcipu. Wyjechał jeden do Afryki zbadać możliwość sprzedaży butów i raportuje: nie ma tu żadnego rynku, nikt nie chodzi w butach. A za nim drugi: nikt tu nie chodzi w butach, cały rynek jest do zdobycia.

Więc Mrek T. powołał Kobiecy Team Biegowy. I kobiety wśród zapisanych na Półmaraton W. stanowią już 15 proc.

Do półmaratonu półtora tygodnia, ale tak jak obiecywałem, nie dopasowuję do tego biegu swoich przygotowań, celuję w maraton w Krakowie miesiąc później. W środę przed południem spokojnie zrobiłem więc cotygodniową trzydziestkę z przyspieszeniem – tym razem już na sześciu ostatnich kilometrach – pod koniec do tempa maratonu.

Wybrałem się do mojego matecznika, tam gdzie z ojcem jeździliśmy na rowery, gdzie mam zabrała mnie na ostatnią wycieczkę za swojego życia, gdzie biegałem w liceum z Dzikim. Do Puszczy Kampinoskiej. Chociaż radio na uszach opowiadało o zimie, to w puszczy była wiosna. Zieleniło się wszystko, ćwierkało, podświetlone prawdziwie żółtym słońcem. Okno wiosenne u schyłku (?) zimy. Gdyby nie było to najbardziej zbanalizowane przysłowie świata, napisałbym, że jak to w garncu.

Jak się takie archaizmy przechowują w języku? Często używacie słowa garniec? Albo wyrażenia "wystrychnąć na dudka"?

Piszę to z krainy prawdziwej zimy. Powyżej 300 m npm kraj robi się biały, a dwa razy wyżej czyli w Rabce są takie zaspy, że właśnie się pierwszy raz tej zimy zakopałem samochodem nieopodal matecznika MSŻ. Na szczęście wspólnymi siłami z pomocą teścia wyciągnęliśmy samochód ze śniegu, ale i tak wyszedłem trochę na bałwana.

Jutro załatwiamy w Zakopanem ostatnie przedślubne sprawy. A potem chyba zimowe bieganie.

Updated: 19 marca 2009 — 18:55

  1. sfx

    2009/03/20 07:07:14

    I znowu mily tekst.
    A ja sobie we srode zrobilem wb2… czyli mialem ok. 158bpm przy tempie 4:55… w sumie 14km+4,5 na pozostale elementy treningu.
    Fajna trasa – zupelnie plaska – z Łazów do Unieścia i z powrotem… a przy tym wszystkim wtórował szum morza.

    A co do archaizmow… garniec – chyba faktycznie niezbyt czesto zdarza sie tego uzywac poza tym „opstrykanym” przyslowiem, ale wystrychniecie uzywam… i to w formie komplementu dla mojego 4-latka :)… on to potrafi wystrychnac na dudka…

    Jutro 15k w Kolobrzegu.

    Na 3 dni po prima-aprilisie zaplanowane mam powiekszanie rodziny – bedzie komplet… ale wiadomo, terminy – terminami…


    sfx

    2009/03/21 20:05:26

    15K = 1:10:42
    poz. 185… startowało chyba ok. 400


    sfx

    2009/03/21 20:29:13

    Bylem finalnie 186. Tempo srednio 4:43/15k, a poprzednio mialem 4:44/10k… a wiec 50% wiecej i o 1s szybciej 🙂

    Ale bylo ciezko. Choc od 5km nikt mnie nie wyprzedzil, a ja przesunalem sie o 38 pozycji. Byly 3 petle… z czego ostatnia najszybsza w tempie 4:37, a finisz 3:38.


    ocobiegatu

    2009/03/21 23:29:34

    to rewelacyjny wynik sfx, jestem pod wrażeniem – gratulacje…z tego co pamietam to cos 4.30 maraton pobiegles , ten pierwszy.
    Ja dzis 15km w nedzne 1.15.50 ale nie na absolutnego maksa no i na karku ciazy 50 lat..)),
    co gorsza zaraz potem dyzur na targach budowlanych Tarbud we Wroclawiu – 5 godzin stania, niezły maraton …ciekawe ile kalorii poszlo bo nad wagą wciąż praca..))


    wojciech.staszewski

    2009/03/22 16:02:29

    Panowie. Rośnie przy blogu nowa fala szybkobiegaczy 😉
    A serio, sfx, forma rośnie jak ciasto. Boję się tylko, że będziesz trenował za mocno i sobie zaszkodzisz. Spokojnie do przodu.
    Ocobiegatu – nie pamiętam twoich poprzednich wyników, więc nie wiem, jaki jest progres. Ale nie wymiguj się pięćdziesiątką 😉 Jeszcze urwiesz sporo minut.
    Trzymajcie się i do zobaczenia na trasie. Kto biegnie w półmaratonie warszawskim?


    sfx

    2009/03/22 18:00:43

    Dzieki za slowa otuchy…
    Do mety dotarlo 386, czyli przede mna 185, za mna 200. Po raz pierwszy bylem w polowie stawki.
    W Kolobrzegu w sumie wyszlo planowo – zaczalem na 5:00 i powoli, ale sukcesywnie przyspieszalem – udalo sie. Trudnosc polegala jednak na tym ze 50% petli (druga jej czesc) byla w pelni pod dosc nieprzyjemny i silny wiatr (pierwsza polowa w oslonie drzew, a wiec wiatr nie pomagal) – podobno typowe dla tego biegu, co nie jest dla mnie dziwne – mieszkam nad morzem 🙂

    A na trening na ostatnie 4 tyg (+1 przed startem w lzejszym trybie) planuje:
    poniedzialek = wolno ok. 1h + przebiezki
    sroda = szybciej (2 zakres) ok. 15km
    piatek = wolno ok. 1h + przebiezki
    sobota = wolno ok. 2h
    nie robie skipow i podbiegow, bo wciaz mam problem z kolanem, a przy tego rodzaju treningu czuje sporo wieksze obciazenie i ból

    Na Krakow na dzien dzisiejszy planuje tempo 5:30-5:40, choc niby wg. wyniku mozna by szybciej – wole nie przesadzic.
    Szkielet… czy da sie gdzies zdobyc profil tej trasy ? Podbiegi / zbiegi itp. ?? Chcialbym to sobie troche ulozyc, a mapka niewiele daje.


    johnson.wp

    2009/03/22 22:52:36

    SFX, przyłaczam się do komplementów. Jak na Twoje przeboje z kolanem to niexle Ci idzie, równiez w konkurencjach rodzinnych :). Ja też mam parkę – chłopaków. Mamy podobne osiągi (Ty robisz to jednak przy niższym tetnie) i zamierzenia – ja tez startuję w Krakowie. Trasę zwiedziłem w lutym – jest tylko jedna znaczna górka – na wiadukcie kolejowym przed ul. Ofiar Dąbia. Robi się ten wiadukt drugi raz – wracajac z Nowej Huty, czyli po 30 km. Poza tym sporo zakretów po Bloniach i Plantach niestety. Kibice mogą większość trasy ogladac z tramwaju 🙂 Jeśli pobiegniesz w tempie 5:30 to możemy spory kawałek poleciec razem. Mozemy się skrzyknąć na starcie. Co Ty na to?


    sfx

    2009/03/23 06:45:29

    johnson.wp – oczywiscie nie ma sprawy, chyba ze cos sie pokreci… jestem za a nawet za 🙂

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.