Miałem badanie psychologiczne. Znajoma (do zeszłego tygodnia tylko z widzenia) biegaczka dała mi zadanie, które posłuży jej do napisana pracy magisterskiej. Dostałem kartkę papieru i miałem sobie wyobrazić, że znów mam naście lat – i napisać list do siebie samego z roku 2009. A potem musiałem sobie wyobrazić siebie za dwadzieścia lat i znów napisać list.
Parę słów o bieganiu też się tam znalazło. Ale najważniejsze było dla mnie co innego. W środę, tydzień po pisaniu listów, miałem wypełnić jeszcze ankietę – co mi to pisanie dało. I muszę powiedzieć, że sporo. Zobaczyłem siebie nie tylko „tu i teraz”, ale jako pewne „continuum czasowo-przestrzenne”. I zobaczyłem, że bardzo dużą wartością jest dla mnie spokój. Zdziwiło mnie to, bo na co dzień postrzegam siebie jako osobę dynamiczną, aktywną, w ciągłym ruchu.
Na przykład wtorek wyglądał tak. Rano odwiozłem samochód na wymianę opon na zimówki. Kiedy panowie się nim zajmowali, pobiegłem sobie pod las, obiegłem pole i wróciłem przez osiedle, pół godziny miłego człapania. W domu zrobiłem trzy serie brzuszków/grzbietów/sprężyn, odwiozłem córkę 1klasistkę do szkoły i usiadłem przygotować się do wywiadu z panią seksuolog. Potem odwiedziłem ojca, bo wywiad był na Bielanach, zrobiłem rozmowę, zjadłem z locie i pojechałem po córkę 1klasistkę zawieźć ją na Fasolki.
Tam przegrałem z córką maturzystką w piłkarzyki po zaciętym meczu 2:3. Córka maturzystka pisała akurat tego dnia próbną maturę z matematyki, mam nadzieję, że też wygrała.
Po Fasolkach wieczór z żoną i dopiero, kiedy ona usypiała spokojnie po, usiadłem do pisania wywiadu z panią seksuolog. Skończyłem o drugiej. Lubię taką adrenalinę.
W środę jedynym sportowym akcentem dnia był basen córki 1klasistki. A ja po oddaniu wywiadu miałem już tylko autoryzację i spokój. Spokój aż do wieczora.
Wieczorem w środę przyjechała do nas Rabka. Może nie cała, ale w domu zrobiło się tak gwarno, jakbyśmy gościli pół uzdrowiska. Teraz dziewczyny poszły w trzy do kina, a ja siedzę przy komputerze z trójką dzieci przy czym najmłodsze jeździ mi właśnie po biurku samochodzikami brum brum.
Pamiętam, jak samochodzikami fascynował się mój najstarszy. Dziś obchodziliśmy wigilię jego 23 urodzin. Akcentów sportowych zero, tłumaczyłem synowi np. kto to jest trener Franciszek Smuda. Syn żyje aparatem fotograficznym (i jest szansa, że będzie z fotografii żył), obiecał mi zrobić fajne zdjęcia sportowe w studiu fotograficznym.
Myślę o tym spokoju, wewnętrznym spokoju, którego potrzebę odkryłem w badaniu. Spokój nie jest wtedy, kiedy człowiek wpada w bierność na granicz depresji i bezruchu. Spokój jest wtedy, kiedy człowiek zrobi tyle rzeczy, tak się wyżyje, że potem w samochodzie ma sobie ochotę włączyć the best classic ever. Tak jak ja w środę, kiedy jechałem do Marka T., szefa Maratonu W. Wygląda na to, że w przyszłym roku wiosenny finał Polska Biega zbiegnie się z festiwalem sztafet biegowych organizowanym przez Fundację Maratonu W.
Córka 1klasistka ćwiczy na skakance. Na razie wychodzą jej pojedyncze skoki. Ale ma ambicję, nie poddaje się, powoli nabiera namiastki płynności. Sport jest świetny.
Spokojnych snów.
quentino-tarantino
2009/11/26 20:23:26
Wojtek – gdzie( będzie ) można przeczytać Twój wywiad ze Słonikiem?
–
biegofanka
2009/11/26 21:26:56
no, chyba w GW;)
–
quentino-tarantino
2009/11/26 21:33:05
No to dodam – kiedy? Bo już o tylu wywiadach czytałem a potem nie mogłem ich wytropić ( lekcje u swego beagla muszę chyba zamówić 😉
–
biegofanka
2009/11/26 21:37:55
Niemożliwe… nic chyba nie umknie Twojej uwagi;))
–
quentino-tarantino
2009/11/26 21:46:30
biegofanka chce mnie chyba sprowokować 😉 Się nie dam ale…zapamiętam 😉
Pamiętaj, że niezależnie gdzie pobiegniesz – w Dębnie czy w Krakowie – znajdę Cię na trasie 🙂 i sobie pogadamy „pod ścianą” po 30 km 😉
–
biegofanka
2009/11/26 21:50:02
Tak… pogadamy, jak przeżyję ten odcinek;) A poza tym, to nie namierzysz mnie… mam taką „posturę”, że prawie nie zauważalna jestem;)
–
biegofanka
2009/11/26 21:52:27
Zapytaj Ocobiegatu – on mnie nie namierzył… ja go dopiero wypatrzyłam… dwa metry przede mną stał (Ocobiegatu – zawsze się uśmiecham do siebie, jak przypomnę sobie ten Twój opis koszulki w kółka…);)
–
biegofanka
2009/11/26 21:56:08
Słuchaj… a lepszy numer był z Fajką, bo w biegu chwilę rozmawialiśmy nie wiedząc, że właśnie to my, choć wcześniej obiecałam Fajce, że go znajdę (było zdjęcie jego z córką w GW), ale jak można będąc zmęczonym, rozmawiając w biegu, spoglądając ukradkiem na profil… rozpoznać;)
–
biegofanka
2009/11/26 21:57:08
Quentino – chyba nie jesteś pamiętliwy;)
–
quentino-tarantino
2009/11/26 21:58:33
Znajdę Cię po złośliwych fluidach i wrogich feromonach wysyłanych w moim kierunku 😉
Moje 190 cm zauważysz bez problemu.
–
quentino-tarantino
2009/11/26 21:59:16
biegofanko – oczywiście, że jestem pamiętliwy i jeszcze sobie to chwalę 😉
–
biegofanka
2009/11/26 22:02:27
Coś Ty, wszyscy mi mówią, że ja taką pozytywną energią emanuję, jak się pojawię, że rozświetlam otoczenie, jak słoneczko, normalnie mam aureolę…;)
–
biegofanka
2009/11/26 22:04:18
Wiem, jesteś wysoki, przystojny, jaki wszyscy biegacze z naszego blogu… co ja taka mała kobitka mogę tutaj zdziałać;)
–
izabiegajaca
2009/11/26 22:04:41
A wiesz Wojtku, że młodzi adepci sztuki biegowej chwalą się, który z „wielkich” ich rozbiegał. I tak oto powstała liga „tych od Wojtka S.” i „tych od Marka T.”. Pewnie obaj nawet o tym nie wiedzieliście 😉 i jak to będzie pięknie jak połączycie siły. Już się cieszę.
I komentarz o spokoju. Wiem, o czym piszesz, taka wewnętrzna siła spokoju, mimo pozornego zabiegania. Wiele razy słyszę, jak matka trójki dzieci umie pogodzić tak wiele spraw…no właśnie dzięki wewnętrznemu spokojowi, wewnętrznej spójności. Jak w środku mamy poukładane, to pozorne „ruchy Browna” na zewnątrz nic nie mogą zmienić. A bieganie? Bieganie to czas, kiedy ten wewnętrzny spokój zwyczajnie się rodzi 🙂
–
quentino-tarantino
2009/11/26 22:04:50
No to Cię znajdę po tej aureoli o Święta!
–
quentino-tarantino
2009/11/26 22:08:46
Biegowo – dziś znów rano o g.8 – pobiegłem blisko 11 km. Muszę przyznać, ze lekko nie jest – kładę to na karb roztrenowania jesiennego…cholera, ciężko i wolno mi idzie w ostatnich dniach. Gdy porównam to do Rączego Jelenia ( czytał ktoś Winnetou i Oldzie S. w dzieciństwie ? ) z września tego roku to dziś wychodzi Człapak Piwny…
–
biegofanka
2009/11/26 22:10:19
Tak Iza – tylko czasem ten spokój zostaje nagle zakłócony… i to nie jeden raz w życiu…
–
biegofanka
2009/11/26 22:12:36
Quentino – pewnie, że czytał… a tera właśnie mój syn „połyka” wszystko po kolei Karola Maya…
–
biegofanka
2009/11/26 22:15:02
Wojtek Ci podpowie, że to normalne… a Ocobiegatu dodatkowo wyliczy…
–
quentino-tarantino
2009/11/26 22:16:41
Największe rozczarowanie dzieciństwa – Karol May nie tylko, że nie był na Dzikim Zachodzie ale nawet na Zachodzie…
–
biegofanka
2009/11/26 22:19:49
To ja też Wam wszystkim spokojnych snów życzę… zanucę, jak w piosence: „bo nowy dzień wstaje, nowy dzień wstaje, wstaje nowy dzień”, chociaż dopiero wstanie za kilka godzin… właśnie, mam już namiar na nauczyciela gry na gitarze, może w końcu spełnię kolejne swoje marzenie, z dzieciństwa jeszcze…:))
–
wojciech.staszewski
2009/11/26 23:56:50
Wow, aleście się rozpisali 🙂 To tak, jakby człowiek siedział w ciemnym pokoju przed pustym monitorem, z którego nagle zaczynają jeden po drugim wychodzić ludzie i przybijać piątkę.
Rozmowa ze Słonikiem w postaci tzw. Życiówki będzie w Bieganiu. Reportaż o triathlonistce Marysi Cześnik jest w nowym, listopadowym numerze Biegania. A w Życiówce jest niesamowita Agata z Łodzi, która przez sport uciekła z patologii i zechciała o tym opowiedzieć.
W Gazecie był tydzień temu Smuda, można go znaleźć na gazeta.pl w Dużym Formacie. Podobnie jak tekst o pracodawcach „Nie kontrola, lecz chęć szczera”.
Co z Dudkiem sam nie wiem. W ostatnią środę go chyba nie było?
A Karola Maja nigdy nie czytałem. Książki o Indianach jakoś nigdy mnie nie wciągały. Sto razy bardziej Potop albo opowiadania sience fiction z miesięcznika Problemy. Z opowieści o Dzikim Zachodzie pamiętam tylko dwie książki Wiesława Werenica.
–
ocobiegatu
2009/11/27 08:41:23
quentino – biegofanke łatwo rozpoznać – drobna blondynka i ciągle sie uśmiecha…
A co do spokoju- znana sprawa , ze terapia ruchem stosowana jest u pacjentow depresyjnych. Mnie bieganie tez jakos uspokoilo ( co prawda chodzi w tekscie Wojtka raczej o spokoj wewnetrzny) – np. zawsze na ostatnia chwile skladam deklaracje Vat . Niemal zawsze sa kolejki na poczcie . Jesli widze przed soba dziewczyne z reklamówka przede mna to juz wiem , ze zaraz przy okienku wyciagnie 30 listow..:). Kiedys by mi sie zrobilo az goraco , az bym sie spocil a teraz , jak juz biegam, przyjmuje to ze spokojem. Nigdy nie ustawiajcie sie na poczcie 25- kazdego miesiaca za dziewczynami z reklamowkami – to asystentki w firmach ksiegowych..).
–
izabiegajaca
2009/11/27 09:08:07
A my mamy w Urzędzie dzielnicy – skarbomat, takie ustrojstwo, co połyka deklaracje (m.in. VAT 7) i wydaje potwierdzenie, że łyknęło. I nie ma kolejek :-). Poza tym, może warto przewidzieć taki rozwój wydarzeń i pójść na pocztę 24 ;-), ale pewnie łatwiej przebiec parę maratonów niż pójść jeden dzień wcześniej na pocztę ;-)))))))))))))
–
quentino-tarantino
2009/11/27 21:31:38
Jutro rano ruszam na trening – będę kombinował – spróbuję zmusić organizm do lekkiego przełamania małym BNP:
2 km w tempie – 6 minut/km
2 km – 5:30
2 km – 5:15
2 km – 5:00
1 km – NZP – Na Zapalenie Płuc
Czy dam radę się okaże. Wiem, że dla naszych blogowych Rączych Jeleni, moje tempo może wywołać uśmiechy politowania ale to jest mój obecny poziom i tego się będę trzymał 😉
–
ocobiegatu
2009/11/27 21:54:29
A ja sobie wymyśliłem bieg BZP- czyli bieg ze zmniejszającą się prędkością..- jako pastisz BNP..:). Będzie tak – pobiegnę prawie maksa , podprogowo na 5km , tuz przed meta losowanie – wyjmuję monetę – orzełek ( może nim jestem hihi) to biegne dalej , reszka – do domu… Mam nadzieję , że nie wylosuje 25km…)), ale wiemy ze szkoły , że prawdopodobieństwo zdarzen niezależnych jest równe iloczynowi prawdopodobieństw więc mamy p= 0,5×0,5×0,5×0,5= 0,0625.
Naprawdę mam zamiar takie rzeczy robić ale dlaczego ? no wiecie – ma się coś z głową..:). Plany treningowe z kostka do gry – w przygotowaniu..:)
–
biegofanka
2009/11/28 13:39:12
Ocobiegatu – Ty to masz pomysły…;))
Tak mocno trzymałam kciuki za Justynkę, że sobie paznokcie wbiłam w skórę… ale poskutkowało, dziewczyna super przygotowana w tym sezonie.
–
ocobiegatu
2009/11/29 18:32:32
treningu fightera nie było..:)..
za to dwa dni maratonu przy łopacie na działce..Ćwiczenia rozciągające przez 4 godziny dziennie no i siła biegowa..:). Myślałem o tym na jakie mięsnie to działa, czy bardziej na biegackie czy kolarza. W kazdym razie warto posiać poplon – przebijanie sie przez roślinki a pozniej glebe – swietnie trenuje rowniez brzuch…:)
–
biegofanka
2009/11/29 22:10:39
Ocobiegatu – a plecy Cię nie bolą?;))
–
ocobiegatu
2009/11/30 09:24:52
Biegofanko – nie bolą.Ale jeszcze może byc nawet po 2 dniach opóźniona reakcja mięśniowa ( delayed onset of muscle soreness- czyli DOMS), wiec moja odpowiedz nie jest miarodajna..:). Kiedys zakwasy były modne , teraz DOMS , ciekawe co za 10 lat..:)
–
pict
2009/11/30 15:45:12
Wojtku, mam pytanie – startuję jutro z treningiem pod jesienny maraton. Cel ten sam co zwykle 2:59:xx 😉 z poziomu 3:03:27. Myślę nad wyborem planu i kusi mnie Greif. Warto? I jak rozumiem on jest 8 tygodniowy, więc pod Dębno muszę go zacząć dopiero w lutym? Czy jest jakaś wersja dłuższa – ew. co robić w grudniu i styczniu (długie pierwsze zakresy i SB?)
–
wojciech.staszewski
2009/11/30 19:43:21
pict (masz na myśli wiosenny maraton)
Twój plan jest bardzo akuratny. Długie pierwsze zakresy i siła biegowa na grudzień i styczeń to nie ewentualność, ale konieczność, zwłaszcza jak w końcu masz złamać trójkę 🙂
Moje doświadczenia z Greifem, jak może pamiętasz są takie, że to dobra inspiracja, ale trzeba sobie trochę ulżyć – nie 35 km, tylko 30, a szybszy odcinek powinien wzrastać o 2 km tygodniowo, a nie o 3 km. I tak zresztą nie za bardzo dawałem radę na szybszym odcinku (powyżej 6 km) utrzymać tempo maratońskie.
Moim zdaniem długie wybiegania wg Greifa warto stosować, ale w trochę lżejszym wariancie. I oczywiście przez te 8 tygodni stopniowo coraz więcej szybkości, a mniej siły.
Jeśli chcesz łamać trójkę, to doradziłbym Ci też obóz biegowy. Opisywałem przed Krakowem, jak to robię (przed Poznaniem nie wyszło przez kontuzję). Rozmawiałem niedawno z Agnieszką Gortel, która wygrała M.Poznański – ona też robi taki obóz domowy, bo ze względu na sytuację rodzinną nie wyjeżdża na obozy górskie. To są dwa treningi tygodniowo przez 3 tygodnie. Nam wystarczy tydzień (przedostatni).