Flaga

Jeszcze Polska nie zginęła… Rano z córką 3klasistką wywiesiliśmy na balkonie flagę, a potem ruszyliśmy całą rodziną na Bieg Konstytucji.

Kiedy przed biegiem śpiewamy hymn, zawsze robi mi się podniośle. To jest chyba ten moment, kiedy kończy mi się przedstartowa trema, jak przed egzaminem. Nie wiem, czym się dziś od rana denerwowałem, bo ten start miał być absolutnie kontrolny, na luzie, bez napinania się, bez namiastki BPS-u, bez interwałów pod superkompensację. Ale się denerwowałem.

We wtorek pojechaliśmy nad wodę do Kącka, gdzie Moja Sportowa Żona z niedawno poznaną Dominiką na przemian się wylegiwały i pławiły oraz dały się namówić na siatkówkę, a mnie udało się jeszcze poćwiczyć z taśmą Thera-Band i zrobić godzinne wybieganie w lasach koło Wiązowny, tych, które które mijamy zawsze na półmaratonie. Córka 3klasistka głównie się pławiła.

Biegłem w tempie 5:00, czyli tak jak Kuba Beztlen pisze. Na piątej ścieżce postanowiłem już wcześniej porzucić ultrawolne tempa i ultradługie bieganie. U Danielsa jest przewidziane dla mnie 5:00, to będę się tego mniej więcej trzymał.

O innych punktach narysowanych przez Kubę Beztlena będę musiał pomedytować, bo nie do końca mnie przekonują. Widzę już drogę, którą chciałbym dobiec na Stadion Narodowy 30 września (bo tam będzie meta Maratonu W.), ale tempa run – obojętne czy nazwiemy je drugim zakresem, czy dajmy na to siódmym – za wiele na niej nie widzę. Ale Kuba, fajnie że się pojawiłeś, nie uważam, że mam patent na jedynie słuszną rację. Przyszło mi nawet do głowy, że skoro trenujesz Jurka Magierowskiego, a więc przyjmujesz amatorów, to w październiku chętnie zgłosiłbym się do Ciebie po plan o ile stawka nie przekroczy moich możliwości. Bo tylko stykając się z innym myśleniem można rozwijać swoje, szukać, błądzić, docierać, osiągać. A o to – przynajmniej dla mnie – w bieganiu chodzi.

Jurka M. widziałem ostatni raz w Łodzi na dziesiątym kilometrze maratonu. Wczoraj odbiegł mi momentalnie. Podobnie jak Szymon D., który dotarł do mety 12 sekund przede mną. Podobnie jak Piotrek K. (nie mylić z Dzikim), który oddalał się ode mnie na podbiegu, bo z pełną świadomością na podbiegu zwolniłem tracąc na 400-metrowym podbiegu dobre 20 sekund, żeby się nie zakwasić na początku. Na górę dobiegł ze mną Podopieczny Bartek, potem dziękował, że go przytrzymałem, bo sam wyrwałby bardziej.

Ja wyrwałem na górze. Kolejny kilometr o 20 sekund szybszy, ale Piotrek K. ciągle przede mną. Doszedłem go na zbiegu, bo jestem mistrzem świata w zbieganiu, wtedy najwięcej ludzi wyprzedzam. To chyba pamięć ruchowa sięgająca schodzenia z Rysianki do Sopotni Małej z ojcem trzydzieści lat temu, wtedy wymyśliłem, żeby z góry zamiast nudnego schodzenia zbiegać.

Potem dwa kilometry w normie i wynik w normie – 18:30. Piotrek K. tylko 6 sekund za mną. Przyjemnie jest z kimś z etatowych rywali wygrać i jeszcze zająć 32. miejsce na dwa tysiące biegaczy. Zmieściłem się w dwóch procentach.

Po biegu usiedliśmy w knajpce na stadionie Legii Warszawa (jeszcze zanim Legia wywiesiła w Gdańsku białą flagę). Bierzcie tam colę, bierzcie lody, ale kremu ze świeżych pomidorów nie zamawiajcie. MSŻ oddała zupę mi, a ja chociaż nie jestem wybredny oddałem Wojtkowi, który nie biega, ale jeździ na rowerze i właśnie przyjechał na bieg z Bielan. Wojtek też nie dokończył, a Tomek (wszyscy się znamy z liceum) już nie próbował podchodzić. Tomek wystartował dziś pierwszy raz w życiu w biegu, po czterech „treningach” z synem złamał trochę 30 minut.

Bartek pobiegł rewelacyjnie, 19:02. Tomik 22:00, też życiówka. Jarek, podopieczny z RBS-u i Polsatu zarazem złamał o wymarzone dwie sekundy 20 minut, życiówka. Nie zawsze uda mi się pobiec dobrze – choć tym razem nie było najgorzej – ale zawsze mam się z czego za metą ucieszyć.

Ale w swojej sprawie flagi nie wywieszam. Atak na 2:45 w Warszawie, choć szanse mam mniejsze niż Insurekcja Kościuszkowska, podtrzymuję.

Updated: 3 maja 2012 — 18:55

  1. tomikgrewinski

    2012/05/04 08:43:49

    Beztlen fajnie ze sie przedstawiles! Od razu twoj wpis nabral innego wymiaru 🙂 I gratuluje! Czuje ze zainicjowales wlasnie poczatek nowej dyskusji na blogu 🙂 Wojtek sie pewnie zastanawia nad tym co napisales, inni tez, A Dziki dal odwazne swiadectwo! I oby jego prosba zostala przyjeta bo skoro jest gotow to moze to byc poczatek czegos nowego… Moze odezwie sie Johnson a moze ktos jeszcze… A my poczatkujacy chetnie poczytamy. Bo tez lubimy sie uczyc 🙂


    rob-ss

    2012/05/04 09:39:06

    nie włączałem komputera przez majowy weekend a tu tyle ciekawych informacji
    Piotrek, jest mi cholernie niezręcznie bo wysłałem do Ciebie naprawdę furę maili, mało tego dostawałem raporty o doręczeniu wiadomości a tu klops- wynika, że żaden nie doszedł. Nie mam powodów by Ci nie wierzyć tak samo mam nadzieję, że i Ty mi wierzysz, że mówię/piszę prawdę. Dzisiaj wysłałem do Ciebie @ z konta żony 🙂 jak i z tego konta nie dojdzie to oznacza, że Twój wewnętrzny system filtracji kontaktów w programie pocztowym skasował mnie na amen 🙂
    Bartek, Tomik- gratuluję życiówek. Ja nie planowałem biegania w BK bo już dawno obiecałem małżonce, że ten weekend(majowy) poświęcę na prace w ogrodzie. Przy okazji niestety chyba złapałem jakąś kontuzję. Nie wiem czy to nie czasem sprawa nowych butów ale mocno boli mnie podbicie prawej stopy. Na tyle mocno, że podczas ostatniego biegania końcówkę musiałem już przemaszerować :/ póki co lodowe okłady ani smarowanie maścią nie pomagają. Macie jakieś pomysły co to może być i jak to zwalczyć ? Podejrzenie padło na obuwie bo lekki ból w tym miejscu pojawił się już jakieś 2 tygodnie temu, kilka dni po tym jak zacząłem w nich biegać. Niestety buty kupione bez jakiejkolwiek konsultacji „na wyczucie” i nie jest to obuwie typowych producentów sportowych 🙁
    rob


    wojciech.staszewski

    2012/05/04 10:17:37

    robss – boso po domu, zwijaj szmatkę, rozgniataj piłeczkę tenisową, podnoś flamaster palcami stopy


    basdlamas

    2012/05/04 10:48:22

    Wojtka książka w Dzień DObry TVN :)))


    pict

    2012/05/04 11:20:11

    @1.marsz – moje cyferki z ostatniego długiego wybiegania przed Toruniem (czyli z niedzieli) wyglądają tak (odcinki 4km) 5:30->5:15->5:00->4:45->4:30->4:20->4:13->4:13 + 3 km człapania, co dało w sumie 35km. Komfortowo czułem się do 4:20 włącznie, ostatnie 8km walka, ale chyba bardziej na poziomie głowy. Po treningu nie umarłem ani nic podobnego strasznego się nie stało. A w niedzielę biegam 4x4km po 4:00 na przerwie 4 min.


    beztlen

    2012/05/04 12:27:15

    Szymon D. jest niesamowity (to mój idol) musi mieć wielkie serce (dosłownie i w przenośni) do biegania. 52-letni wykładowca o sylwetce daleko odbiegającej od kanonu sylwetki biegacza wygrywa 7″ na piątkę z Tomkiem W. niezłym niegdyś średniodystansowcem – szacun. Szymon jedyne akcenty jakie robi to bardzo częste starty na zawodach zgodnie z zasadą, że najgorsze zawody są lepsze od najlepszego treningu (też się z nią zgadzam pod warunkiem, że są do starty na dystansach 5-10-15km i w odstępach tygodniowych a nie np. dzień po dniu). Nabiegał z tego w zeszłorocznym PMW 1h18′.
    Wojtek, jeśli nie bieg tempowy, to proponuję przynajmniej b. krótkie przerwy przy interwałach bieganych nieco wolniej niż tempo startowe na danym dystansie.
    Jak napisał Pict „walka, ale chyba bardziej na poziomie głowy”. No właśnie Wojtek, czy Twoje uprzedzenie do biegów tempowych metodą ciągłą po dajmy na to 3:55/km nie bierze się z obawy przed stresem związanym z tego typu treningiem?


    piotrek.krawczyk

    2012/05/04 14:52:37

    Rob – ogłaszam, że dotarł Twój adres z konta Twojej Żony… Nagroda wysłana 🙂


    ocobiegatu

    2012/05/04 15:07:11

    http://www.sport.pl/sport/1,79102,11453968,K__Kwoka__chodziarka_Resovii__Ponizyli_mnie__Wygralam.html?as=2&startsz=x
    oto jak poszła dziewczyna na Londyn. Poprawa liczona nie w sekundach ale w minutach…
    I czyż chód sportowy nie ma więcej wdzięku od biegania ?..:)


    ocobiegatu

    2012/05/04 15:10:46

    tu właściwy link – od początku rozmowa :
    http://www.sport.pl/sport/1,79102,11453968,K__Kwoka__chodziarka_Resovii__Ponizyli_mnie__Wygralam.html?as=1&startsz=x


    rob-ss

    2012/05/04 16:52:11

    Piotrek a ja oczywiście nie doczytalem maila od Ciebie do konca i wyslalem jeszcze raz 🙂
    rob


    wojciech.staszewski

    2012/05/04 20:01:55

    Beztlen, ja mam rzeczywiście taki problem, że nie potrafię robić treningów tempowych. Próbowałem na kabackiej trasie (prawie 10 km), gdzie mam życiówkę 35:22 a spokojnie biegam na zawodach w okolicy 37 minut robić BC w tempie 4:00 na kilometr. Nigdy mi się nie udało. Mój rekord z treningu to coś koło 41 minut.
    Nie wiem, jakim cudem na zawodach biegam taki dystans o jakieś 5 minut szybciej. To musi być kwestia adrenaliny, nie przenośnie, ale dosłownie, hormonalnie.
    Może stąd moje zamiłowanie do interwałów. Mnie służą i paru moim podopiecznym również.


    piotrek.krawczyk

    2012/05/04 20:51:05

    A Dziki dziś, zanim jakiś trener mi nie zabroni dziego biegania, założył opaski obciążające po 1 kg na każdą nogę i 0,5 kg na każdą rękę. Pożyczyłem od naszej fizjoterapeutki ze Stowarzyszenia Terapeutów. Do tego plecak kamel nalany pod korek. Z oponą na linie nie da się biegać po Puszczy, daje się chodzić, ale to jest dziwne i niewiele wnosi, opona się obija o korzenie i nierówności, szarpie, bez sensu, wyrzuciłem oponę. A dziś tak obciążony, ciężarkami i plecakiem, Dziki zrobił cztery szóstki, każdą po kolei mocniej, bo przyzwyczajałem się na dystansie do balastu. Z Dziekanowa Leśnego przez Mogilny Mostek, Białą Górę pod muzeum w Palmirach, muzeum jest nowe, od prawie roku, warto wstąpić, świetnie wygląda, komponuje się z lasem, z cmentarzem wojennym, przy wejściu elewacja z zardzewiałej blachy z otworami imitującymi wloty pocisków, za plecami cmentarz , w tym lesie Niemcy dokonali egzekucji na ponad dwóch tysiącach Polaków w pierwszych latach II Wojny Światowej, na cmentarzu wyeksponowany został grób Janusz Kusocińskiego, złotego medalisty olimpijskiego na 10 000 m z Los Angeles… Dygresja o Palmirach, dalej na Karczmisko przez Ćwikow Górę, do Pociechy, tam Krzyż Jerzyków, na pamiątkę bitwy Jerzyków, oddziału specjalnego Armii Krajowej z RONA, aj, co te Jerzyki wyprawiały, ale o tym kiedy indziej, dalej Łosiówka, Posada Sieraków, Szczukówek i mała dokrętka do 24 km. Na początku ciężko, a szczególnie dziwnie, chciałem pozbyć się ciężarków, instynktownie strzepywałem z kostek i nadgarstków, potem adaptacja, nie zauważyłem, że przyspieszam, chociaż na drugiej szóstce stała Biała Góra. Ostatecznie tempo całości 6’05, ostatnie 6 km po 5’17. Nowa jakość, nowy bodziec, może trener by się jednak nie pogniewał… Po zdjęciu opasek czułem, że mogę fruwać, jeszcze parę razy tak sobie pobiegam… Czuję barki i jakoś inaczej w czwórgłowych, ale nie boli. To pa. Dziki


    piotrek.krawczyk

    2012/05/04 21:07:34

    NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI. Dziś oficjalny Dzień Star Wars, dzień Jasnej Strony Mocy…


    piotrek.krawczyk

    2012/05/05 10:43:04

    A jak tam na Silesii? Andante, MKS? Gorąco?
    A Wyspio ze swoim bratem biegnie właśnie 50 km po masywie Śnieżnika, pod Rzeźnika, już 16 km za nimi, średnie tempo 8’11…
    Johnson – jesteś już? Biegniemy Góry Świętokrzyskie za tydzień? Dz


    piotrek.krawczyk

    2012/05/05 12:06:02

    Silesia: Andante – 3:22
    MKS – 3:54


    piotrek.krawczyk

    2012/05/05 12:29:05

    A Wyspio z bratem Wyspia już po 28 km, już raz zdobyli Śnieżnik (1425 mnpm), będzie jeszcze jeden atak, tempo 8:19, ale razem z 10 minutową symulacją przepaku w schronisku, wzięli płyny, coś zjedli i dalej…


    czepiak.czarny

    2012/05/05 17:11:10

    Wczoraj ciężki dzień, zaczęty o 3.45, ale do przodu z każdym pkt programu. Kończyłam bieganie przed 6 i marudziłam, że już za ciepło.. Ubawiłam się, bo wg dzienniczka i jego nowej funkcji „pory treningu” to noc 😉 Co to znaczy za ciepło przekonałam się dziś, od 9-12. Nie umiem biegać w takiej duchocie, spiekocie, bez grama cienia.
    Dziś bbl, fajne ćwiczenia funkcjonalne, i małe danie główne. Zdezerterowałam z grupy 12x20s/30s (wstyd przyznać, ale jednym z powodów była padnięta gryzelda) na rzecz 400+800+1200 (tak, bez skończenia piramidki). Tradycyjny opieprz za zbyt szybki trucht, kręgosłup, barki, kręcenie młynków vel. łapanie motyli rękoma.. Dobrze, pochwała też była. O tych rękach było do znudzenia, a one uparcie i tak nie chcą ciuchciować.. Mam pracę domową.

    Kulszowy dzięki cudom fizjo, ćwiczeniom, ładnie, acz powoli puszcza. Widzę światło w tunelu, że coś z wypłaty zostanie poza gabinetem 😉

    12.05 jest rusz kuper. Dla mnie za wcześnie na takie atrakcje, ale w końcu to nie mistrzostwa świata, można pobiec po 7.30 albo taktycznie po 7’/km 😉 Więcej info: http://www.testcoopera.pl/


    piotrek.krawczyk

    2012/05/05 20:35:47

    Wyspio i Wyspaw (brat Wyspia to Paweł) przebiegli założony dystans 50 km, nawet była dokrętka dla równego rachunku. Wyspio napisze o tym treningu, takim w sam raz, że zazdrość bierze… Spokojnie,ale mocno w tempie na złamanie 12 godzin w Rzeźniku. Reszta od Wyspia…
    To Dziki dziś 64 km… Naprawdę! Tempo średnie na superżyciówkę w maratonie 🙂 23 km rowerem w tempie ok 2:20 (27 km/h), koło Janówka w Puszczy rower w krzaki, 18 km biegu z plecaczkiem z wodą w tempie 6’00 (10 km/h), powrót rowerem pod wiatr w tempie na rekord świata w maratonie, 22 km/h,. Bieg po wioseczkach w Puszczy, więcej wśród domków niż w lesie, Małocice, Wrzosówka, Sowia Wola, Dębina… Pośrodku Puszczy Kampinoskiej jest taki wiejski skansen tuż koło Warszawy, wzrasta zboże, konie przy zagrodach, mało daczy i posiadłości bogaczy z miasta… To tam Dziki biegał swoje dzikie maratony, jeden w miesiącu, ponad dwadzieścia kilka lat temu, a trasa była atestowana rowerowym licznikiem mechanicznym przy przednim kole Waganta , żeby zobaczyć wskazania licznika trzeba było zejść z roweru, bo radzieckiej produkcji sprzęt ten mocowany był przy samej osi przedniego koła, poruszające się szprychy popędzały kółko zębate licznika… Koło 27 cali, szprych 36, pełny atest, rekord trasy 3:18, złamałem na zawodach na maratonie w Łodzi, po dwudziestu latach, to było najdziksze szczęście dogonić siebie z dzikiej młodości…. To tyle motyle, a co u Was? Dziki


    podopieczny_bartek

    2012/05/05 21:13:54

    u mnie 2 biegi regeneracyjne po piątce; po 11 km każdy, jutro trochę dłużej, a potem już normalny trening; szkoda, że powoli kończy siędługi weekend, trochę zdążyłem zapomnieć o pracy…:)


    ocobiegatu

    2012/05/05 22:01:25

    a u mnie dalszy ciąg konkursu..:). Konkurs przedłużony o tydzień.W końcu tu są długodystansowcy..:).
    Póki nie zreasumuje stanu – następne pytanie nr 8 : co może oznaczać skrót CHONSP ? Pisałem kiedyś na blogu. Pytanie blogowo-biegackie.:).


    johnson.wp

    2012/05/05 22:34:54

    Oco – wybacz ale na razie nie jestem w stanie myśleć odkrywczo, może jutro spróbuję 🙂

    A u nas to, że dowiozłem szczęśliwie rodzinę do domu. W kołach 1500km, w rekordowym czasie, o to było łatwo bo jeszcze tak daleko nigdy nie jechałem jednym ciągiem, rekord to 13 i pół godziny, a w tym była jeszcze wizyta na Piazzale Michelangelo, żeby ostatni raz spojrzeć na Florencję, to ten słynny widok z góry na miasto… ech kiedy my tam znowu wrócimy? Jechałem szybko, bo tylko tak działało pneumatyczne usuwanie deszczu z szyby… wycieraczek przestałem używać w połowie trasy, bo szyba nam ładnie pękła na całej prawej połowie u dołu i bałem się, że wycieraczki ją wduszą… udało się dojechać 🙂 Dobre te niemieckie autostrady, bo można było uciekać spod kilwatera, który rozpylały inne samochody…
    Krótki przewodnik biegowy po Toskanii (udało się poeksplorować:), to opiszę jutro jak wrócę z jutrzejszej wycieczki po moich mokrych lasach, bo najpierw trzeba nadgonić za Dzikim, a też okazja do wymoczenia się jest wyborna. Teraz idę spać, bo mam inaczej niż Dziki, który właśnie pichci dla siebie i rodziny – ja muszę w nocy dużo spać, delikatny jestem 🙂 Ustaliliśmy z partnerem, że wypad na maraton w Góry Świętokrzyskie robimy 19 maja, no i zapraszamy oczywiście wszystkich chętnych do wspólnego rzeźnikowania 🙂


    marta_szewczuk

    2012/05/05 22:34:58

    węgiel wodór tlen azot siarka fosfor?


    marta_szewczuk

    2012/05/05 22:38:14

    Dziki, Johnson! Nie wierzę 🙂 A. już dawno umówił się ze swoim rzeźniackim partnerem, że w weekend 18-19 maja jadą w „Góry” Świętokrzyskie trenować do Rzeźnika 🙂 Trzeba Was jakoś umówić!


    corvus78

    2012/05/05 22:44:46

    … wróciłem z nadmorskiego obozu biegowego, wiem, że to brzmi dziwnie, bo zazwyczaj wszystkie tego typu obozy są dużo powyżej poziomu morza, a ja często biegłem dużo poniżej poziomu wody :);

    … oj Dziki miałem taki licznik, tylko, że jak pojechałem do sklepu to na moje Wigry 3 nie było, to wziąłem na Jubilata (takie wówczas czasy były – patrz Ojciec.prl) i biłem podwórkowe rekordy :);

    … a nawiązując do Ojca.prl to wczoraj oglądałem z Żoną telewizję śniadaniową jak pewna pani opowiadała o tej książce i niestety ona jej nie przeczytała – opierała się tylko na recenzjach… szkoda dla książki – moja Żona, która tak jak ja potrzebowała na tą lekturę 2 dni była zbulwersowana….jak ktoś może mówić o czymś czego nie przeczytał?

    spokojnej nocy


    piotrek.krawczyk

    2012/05/05 23:21:14

    Szewczuku – Johnson i Dziki umówili się w Świętokrzyskie jeszcze dawniej 🙂 Bo jesteśmy na przykład starsi… Tak, ogłosimy przedrzeźnicki trening, Wyspio się wybiera, Pict, masz blisko, Olek, Doris też chce biec Dziki Łysogórski Maraton… Zapraszamy, lub, niech i tak będzie, wpraszamy się na trening teamu Aleksandra…:-) Będzie Szewczuk tam? Wspólna logistyka dojazdowa? Do ustalenia… Pa. Pa. Dz


    1.marsz

    2012/05/05 23:25:56

    pict – niezły trening, muszę kiedyś spróbować, powodzenia na mecie…
    ja wczoraj biegałem 10 km po 4’40: wypoczęty, pogoda idealna więc byłem przekonany, że będzie swobodnie, może nawet komfortowo, tym bardziej, że to tempo z końcowych 10 km maratonu, a tu same kłopoty: oddech ciężki, tętno wysokie, jakieś torsje pod koniec, poddałem się tuż po 9 km…,
    a dziś na wrocławskim rynku można było sobie zrobić zdjęcie z (euro) pucharem i posłuchać budki s. (poza zjedzeniem pierogów oczywiście)
    johnson szybko, fakt, że autostrada wspaniała, ale szybko; mój (niechlubny) rekord to powrót przepiękną drogą (strada panoramica) z chorwacji (przez sarajewo) 24h z godzinną drzemką w samochodzie…
    marsz


    piotrek.krawczyk

    2012/05/05 23:47:33

    Góry Świętokrzyskie są właściwie niskie
    Szary mech porasta drogi kamieniste

    Ale to góry, nie „góry”! Kilkaset milionów lat temu stały między Kielcami a Ostrowcem wielkie jak Karakorum… Stare góry, ale góry. Jeszcze. Jedziemy zanim zwietrzeją do reszty…
    Czepiaku – podziwiam Twoją wolę wczesnych aktywności o nieludzkiej porze, tego Dzikiemu potrzeba. Na razie wolę wcale nie spać niż wstawać ze słońcem… Przed zeszłorocznym Rzeźnikiem ani minutki snu, balanga pod oknem w Cisnej do 1:30, a autobusy na start odjeżdżały o 2:00. W tym roku będzie inaczej, będzie spokój i odprężenie, nie wiem czy sen, cieżko się usypia Dzikiemu przed zawodami, ale w Zawadce Rymanowskiej będzie na pewno spokój, a na start w Komańczy bliżej niż z Cisnej. Usnąć chociaż na godzinkę, chciałbym być Czepiakiem nad ranem i obudzić się jak ptak… Dz


    kamilmnch1

    2012/05/06 06:10:50

    komentarz do poprzedniego wpisu nie udał się (problemy techniczne na wyjeździe, u teściów, a tak of topik to bałem się o wagę i całe szczęście, że nie wzrosła)
    a był on w skrócie taki-
    Dziki- zamienię sarny i zające na łosie, choć raz; zmiana przygotowań z powodu startu dzisiejszego

    a to już nowy „komentarz”- nie planowałem ale się zdecydowałem na 10km w Bydgoszczy, przeważył lokalny patriotyzm oraz koledzy 🙂 i to dzisiaj (póki co 7 stopni za oknem ale nie pada, już…); jest duża szansa na życiówkę- to dopiero drugi start na 10km ale tez postawiłem sobie cel…pewien cel…i będę o niego walczył…
    do ostatnich BS przez zbliżający się start dołożyłem to co lubię czyli interwały (6km BS + 6 x 600m + 4km BS) we wtorek oraz na lepsze samopoczucie pierwszy raz trening progowy i w moim wykonaniu 4km BS + 30min P + 4km BS
    start o 11
    a oto trasa
    http://www.bydgoszcznastart.pl/opistrasy,1,9.html
    http://www.bydgoszcznastart.pl/pliki/trasa.pdf

    niestety sen niepełny i w dodatku przyśniło mi się jak to się spóźniam na start itp…i dlatego już nie śpię
    odezwę się po biegu


    pict

    2012/05/06 09:03:05

    Dwa tygodnie do startu. Trenuję o połowy listopada, 5 razy w tyg. wstając o 5:30, czasami wcześniej, czasami później. Ciężko. Wszystko w porządku. Dziś trening 4 x 4km po 4:00 min/km na 4 min przerwy. Rozgrzewka, pierwsza czwórka wychodzi 3:55 – jestem mocny, biorąc pod uwagę, że biegami w tą i z powrotem na kilometrowym odcinku jest super. Druga czwórka, lekko hamuję, żeby nie przegiąć. Wychodzi 3:58. Super. Trzecia – już coś czuję na początku, ale potem jest ok. Kontroluję szybkość. Równo 4:00. Super. Początek ostatniej czwórki.Czuję, że coś mnie usztywnia, ale biegnę. Pierwsze 2 km 4:02 – ok, przyspieszę. Ale nie daję rady. Zwalniam, noga sztywna, coraz gorzej się biegnie. Ostatecznie wychodzi 4:10, a noga strasznie boli. Na pierwszy rzut oka przywodziciel – ból zaczyna się w pachwinie mniej więcej, a kończy w kolanie. Ibuprofeny, mrożenie. Jestem załamany. Mam nadzieję, że coś się uda z tym zrobić. Jutro muszę pójść do jakiegoś specjalisty. Ale co z ostatnimi 2 tygodniami treningów? Nie mam pojęcia…


    wojciech.staszewski

    2012/05/06 09:11:35

    Pict, może nie wszystko stracone. Podopieczny Bartek miał też podobną przerwę dwa tygodnie przed półmaratonem, a potem pobiegł 1:29 poprawiając się o Bóg wie ile. Jeżeli kontuzja nie jest wielotygodniowa to twój trener będzie umiał Cię delikatnie zabodźcować przez te dwa tygodnie i polecisz. A teraz tak jak piszesz, koniecznie trzeba się szybko skontaktować ze specjalistą.


    podopieczny_bartek

    2012/05/06 09:56:09

    A może to jest tak, że czasem taka przymusowa przerwa wychodzi na dobre… Ja dziś już jestem po fajnym treningu – 80min w tempie 5.04min/km + 10 min przyspieszenia, wyszło po ok 4.10min/km i to zupełnie swobodnie, jest moc! Pict 3mam mocno kciuki, żeby było ok, niech moc będzie z Tobą!:)


    majka.bally

    2012/05/06 10:11:28

    Johnson, widok z Piazza Michelangelo zapiera dech w piersiach, najlepiej być tam w godzinach późno-popołudniowych, o Italii mogę bez przerwy, więc nawet nie zaczynam tematu… 😉

    Shin się odezwał w prawej. Ale robiłam ćwiczenia, masaże, mroziłam, jest lepiej, dzisiaj spróbuję 7,5km, może tym razem zduszę w zarodku? Przecież nie chcę znowu przerywać… 😉

    Pełna nadziei, pozdrawiam deszczowo

    majka.


    ocobiegatu

    2012/05/06 11:57:24

    Aktualny stan konkursu : 5 dobrych odpowiedzi, jedna w reklamacji , jedna czeka na odpowiedź (pytanie nr 6 ). W sumie 7. Stan kasy 43 zł ! Pomierzyłem czworogłowego. Nie wiem gdzie przyczepy , może jest więcej ale teraz walczymy o poważniejszą kasę !..:). Wystarczy jeszcze tylko jedno pytanie.
    Co do pytania nr 8 – Marta , odpowiedź jest prawidłowa ale niepełna.
    Regulamin mówi,że na pytanie może odpowiedzieć tylko jedna osoba. Zgodnie z regulaminem daje podpowiedź . Czyli ostatnią szansę w konkursie. Ten skrót to coś bardzo ważnego dla biegacza ultra – co to ?
    Jeśli Marta odpowie mamy kolejny punkt.
    Ale uwaga. Jest szansa na anulowanie tego pytania poprzez odpowiedzenie na „złote pytanie ” w konkursie . Na to pytanie może odpowiedzieć każdy uczestnik blogu , tylko ręcznie, nie poprzez link .
    Oto pytanie :
    Jakie są reguły olimpijskie chodu sportowego ?
    I już wiemy o co tak naprawe chodziło w konkursie…:).Jeżeli Marta odpowie złote pytanie zostanie zachowane jako szansa. Pijanowski by tego lepiej nie wymyślił..:). Pijanowski ? – młodsi – google.:).


    czepiak.czarny

    2012/05/06 14:28:17

    Johnson, dobrze, że się udało. Tylko nie badaj proszę spostrzegawczości policjantów, ile czasu zajmie im zauważenie szyby i zabranie dowodu rej. 🙂
    Marsz, może to niechciany efekt przerwy po maratonie?
    Pict, fizjo nie nadaremnie mają przydomek cudotwórców. Będzie dobrze.
    Majka, mistrzyni wytrwałości, uważaj na siebie.

    Dziki, tu nie ma co podziwiać, raczej współczuć braku zorganizowania. Bieganie powinno być w czwartek, ale pracę skończyłam przed północą. Rano fajne były i są tylko przebieżki boso po trawie, jeśli nie ma w niej ostów 🙂 Podziwiam Picta, nie lubię biegać rano, pulsometr niejako to potwierdza, ale skoro dałam radę zimą, to teraz wstydem byłoby nie ruszyć się. Motywacja? Kwiecień mam praktycznie nieprzebiegnięty, widzę, gdzie jestem, więcej nie trzeba. Trzeba było pójść na balangę, a potem odprężać się na bieszczadzkich szlakach 🙂
    Sfx, całe 10 zł kosztował mnie plaster o którym pisałeś, wersja o szer. 5 cm, pod obcierajacy pasek od pulsometru. Klej nie uczula, mokry nie odchodzi, bdb! Dzięki. 🙂

    Oco, złote to były gacie Szymona K.!

    Kamil, i jak?


    rob-ss

    2012/05/06 15:12:34

    A ja dzisiaj pierwsze bieganko od środy. Przez 3 dni oszczędzałem prawą stopę, ćwiczyłem jak doradzał Wojtek ale ból jednak powrócił. Nie tak uciążliwy jak ostatnio ale jednak zaczęło boleć. Niemniej jednak udało się zrobić 15 km w sympatycznym tempie 6:12 min/km premierowo po nowej trasie. A w uszach od jakiegoś czasu NIELEGALNI Vincenta V. Severskiego. Książka jak książka, w miarę lekka współczesna powieść obsadzona w realiach polskich elit polityczno szpiegowskich ale za to lektor Krzysztof Gosztyła wspiął się absolutnie na wyżyny. Już Millenium w jego wykonaniu robiło wrażenie na słuchaczu ale w Nielegalnych to naprawdę jak 2:45:00 w maratonie 🙂

    A wczoraj po rekomendacji Tomika poszedłem z żoną na Nietykalnych- film REWELACYJNY !!!!!!
    rob


    kamilmnch1

    2012/05/06 15:17:39

    a więc tak:
    – było w debiucie 52:26
    – zaplanowałem na dziś 50:00 (plan minimum) (tym bardziej, że od miesiąca prawie wszystkie biegi to był BS ok 6:20-6:30)
    – radość miał dać czas z czwórką z przodu
    – a zdarzyło się 48:15 netto ( brutto 48:30) więc jestem bardzo zadowolony :)))
    nadal boję się „za szybko” biegać ze względu na moją masę która jest względna ;p
    ale największą frajdę sprawia mi jak się stopniowo rozkręcam, spójrzcie sami
    connect.garmin.com/activity/175239864
    no i „niestety” około 5-7m przed metą jeszcze jednego biegacza wyprzedziłem, mam nadzieję że nie sprawiłem jemu przykrości…
    w dodatku sporo znajomych spotkałem- wuefistkę z podstawówki, wuefistę z liceum oraz fizyka, kolegę z liceum który mieszka w Poznaniu i spotkaliśmy się przypadkiem na półmaratonie 01.04- pisałem o tym wcześniej; oraz moich bydgoskich kolegów w komplecie 🙂

    Darz Bór!


    andante78

    2012/05/06 18:24:03

    Hej biegacze! Gratulacje wszystkim ukończonych startów, w tym tych krótkich (Bieg Konstytucji) i ultra. Silesia Marathon zaliczony. Jakby to Jerzy Pilch powiedział, kto był (MKS) ten wie, a kto nie był ten dłużej żyć będzie. Upał i naprawdę ciężka – jak na uliczne biegi – trasa, w stosunku do zeszłego roku odwrócona i zdaniem wielu, trudniejsza. Zwycięzca miał 2:42, a kto złamał 3-kę miał miejsce zaliczone w pierwszej 8-ce (!). Pewnie wielu z Was się ze mną zgodzi, że każdy maraton uczy pokory i należy do niego podchodzić z należytą atencją – w zasadzie nie miałem kryzysu, ale około 28-km przeszły mnie dreszcze, które mogły być zwiastunem nawet zasłabnięcia, ale umówmy się – także myśli typu „czy w ogóle oby dobiegnę?” w taką pogodę nie są, dla nawet w miarę doświadczonego biegacza, jakąś nadmiernie wyuzdaną awangardą. Udało się – 3:22:18 i 46 miejsce open. Pzdr!


    wojciech.staszewski

    2012/05/06 19:39:27

    Frakcja wrocławska! Gratulujemy Wam Mistrza Polski. A Legia chyba dziś pożyczy od Polonii Czarne Koszule :-/


    podopieczny_bartek

    2012/05/06 20:14:35

    A ja dziś na luzie oglądałem końcówkę, cieszę się, że Lech awansował do pucharów; na mistrza nie liczyłem, bo nie zasłużyli, podobnie zresztą jak wszyscy inni…. Niemniej gratulacje dla Wrocławia – cała Polska w cieniu Śląska!:)


    grido71

    2012/05/06 21:04:37

    A ja, mimo tego, że jestem z Poznania, nie gratuluję Lechowi miejsca w pucharach. Bo to znowu utwierdzi Zarząd, że wie co robi. A niestety to banda wzajemnej adoracji, która nie ma pojęcia o zarządzaniu klubem.
    Śląskowi gratuluję tytułu, choć wiem, że droga do Champions League będzie dla nich bardzo wyboista.
    Ech, po EURO, marzy mi się, żeby przyszedł ktoś i „zaorał” to pole, szumnie zwane, polską piłką.


    podopieczny_bartek

    2012/05/06 21:14:02

    Grido, to, czy Lech będzie w pucharach, czy nie będzie nie ma żadnego wpływu na skład zarządu, choć powinno mieć, ale rzeczywistość jest taka, że inne kwestie decydują. Z tego pkt widzenia, jako kibic wolę, żeby lech w pucharach grał, niż żeby nie grał


    piotrek.krawczyk

    2012/05/06 21:17:46

    Tu Dziki
    B&B – młodniejesz z wiekiem, uważaj, w tym tempie niedługo zaczniesz raczkować 🙂 B&B ma dziś urodziny i uważa, że się starzeje, a wszystko wskazuje na coś odwrotnego, życiówki, sylwetka, itp… 🙂
    Oco – wpadłeś, napisałeś „odpowiedź prawidłowa” o odpowiedzi Szewczuka! Nie ma żadnych „ale”, prawidłowa to prawidłowa i już.
    Kamilu – pięknie, chciałbym się czuć, tak jak Ty! Potężna życiówka, złamana trwale bariera 50 minut i jeszcze to najważniejsze – lepsze rozpoznanie własnych możliwości. Rewelacja!
    Andante, Partnerze, biegasz maratony równo, każdy poniżej 3:30 lub w okolicach niezależnie od warunków. Czy nie nadchodzi czas, żebyś rozprawił się z rekordem życiowym? Mamy podobne życiówki, zresztą wspólnie nabiegane w Poznaniu, podobne ze wskazaniem na Dzikiego, zmień tę zasadę… 🙂 A Dziki dziś martwił się kontuzją Picta, jak przeczytałem, że przywodziciel, to jeszcze bardziej się Dziki zmartwił, bo przywodziciele to zimowo – wiosenna zmora Dzikiego. Nabrałem przekonania, że będzie dobrze, na pewno…
    A Dziki dziś 196 minut w Dalekiej Puszczy z kamelem, było gorące Słońce, był zimny prysznic z gradowej chmury, było cudowne zawieruszenie, ani pół człeka, bo tam za Leoncinem nikt nie chodzi, biegłem wzdłuż dawnej leśnej kolejki wąskotorowej, potem same rympały, aż przewróciło mi się w głowie wszystko, nad głową chmury, nie wiem, gdzie jestem, w którą stronę biec, włączam opcję nawigacji w Garminie w biegu, a ten się zawiesił. Od 17 kilometra nawigacja na wyczucie, potem odeszły chmury i miałem dane o stronach świata, zegarek mnie zawiódł, ale gdyby nie ta awaria, nie obiegłbym tych kawałków Puszczy, które nie były dotąd ugniatane stopami Dzikiego i które nie znały zapachu Dzikiego po godzinach w biegu… A zapach Dzikiego na szczęście maskował aromat majowej Puszczy, to konwalie, pola konwalii w lesie, na ścieżkach, wszędzie, wszędzie kwitną, Puszcza użyła odbierających zmysły perfum, odurzyłem się, jeszcze bardziej zadurzyłem się w Puszczy. Wybiegłem wreszcie na jakiś szlak, wiedziałem, że wbiegnę, nie wiedziałem gdzie, to Czerwińskie Góry, zaraz Dąb Kobendzy, robię rympał spod Dębu, bo za kwadrans stukną trzy godziny biegu, przeładowuję Garmina, żeby sprawdzić aktualne tempo, w biegu, w ruchu długo namierza satelity, złapał, tempo ostatnich 6 km 5’56, do 17 km, zanim się zawiesił, było takie samo, równy bieg zatem w tempie swobodnym, długi i eksploracyjny, wykonał Dziki dziś. Pół człeka nie żałuję, ale ani ćwierć łosia, a taka dzika i zarazem łosiowa kraina była dziś… Dziki


    grido71

    2012/05/06 21:25:39

    Bartek: ale te „inne kwestie” powodują, że Lech jeszcze długo nie będzie drużyną, a wyłącznie zbieraniną na dany sezon. A po każdym sezonie sytuacja będzie się powtarzać, co oznacza brak rozwoju, co oznacza brak wystarczającej kasy, co oznacza mierną frekwencję na trybunach itd. itp.
    Naprawdę tego nie widzisz? Recepta na uzdrowienie jest jedna, ale jakoś nie widać chętnego na rewolucję.


    kamilmnch1

    2012/05/06 21:45:18

    po dobrze przebiegniętym dniu oraz dobrym uczynku czas już spać a na sen przesyłam:
    http://www.youtube.com/watch?v=vwvJjyH5MFQ&feature=relmfu
    choć przed go zbrakło
    nie wiem jak Wy, ale ja zauważyłem, że łatwiej spotkać znajomych na biegu niż wybrać się na piwo, choć nie mam ochoty na alkohol szczególnie jak na drugi dzień biegam..
    przypominam że w ostatni weekend czerwca zapraszam DO Bydgoszczy na prywatny bieg
    „MOJE ŚCIEŻKI NA ŚWIĘTO”
    ewentualne atrakcje to sarny (Dziki, to zawsze odmiana po łosiach) i zające z fauny oraz różnorodna flora…i jeszcze z jedna się znajdzie 🙂 taka atrakcyjna atrakcja, ale jestem w trakcie organizacji:)


    ocobiegatu

    2012/05/06 22:36:11

    Dziękuję za gratulacje dla Śląska..No było ciężko . W ostatnich minutach to chodziłem po pokoju i tylko zaglądałem czy jest dalej to 0 : 1..
    Ależ emocje internetowe !
    Nie wytrzymywałem bo Śląsk ostatnio lubił tracić gola w ostatnich minutach. Ale jest ! po 35 latach…
    Cieszę się ,że Lech w Europie się załapał. Lech ostatnio robił na wiosnę furorę.Wielu już przekreślalo Lecha a tu dali sobie radę wyratować Europę..:).


    podopieczny_bartek

    2012/05/06 22:44:04

    Widze Grido widze:) ale to nie przeszkadza mi cieszyć sie z sukcesu jakim niewątpliwie jest wygranie 7 i zremisowanie 2 z 9 ostatnich spotkań i awans do pucharow. Dobrej nocy wszystkim 🙂


    johnson.wp

    2012/05/06 22:49:41

    Chciałbym machnąć taki puszczański esej jak to Dziki ma w zwyczaju ale pewnie bym siedział do rana i nie dogonił jego stylu, więc piszę jak umiem i już 🙂 No więc (ładnie się zaczyna od no więc:), dzisiaj skoro świt, czyli po 10, bo odsypiałem podróż, wybrałem się na gonienie zająca, a zającem był Dziki oczywiście 🙂 No to (styl, styl!, popraw się!) żeby nadgonić do poziomu partnera zorganizowałem sobie szybciutko plan na maraton po lesie – trochę mniej puszczańskim jak Dzikiego ale dało się spokojnie wykroić kółeczko bez żadnych powtórzeń, o takie connect.garmin.com/activity/175460418 W sumie kolejna ładna trasa na trailowy maraton w Poznaniu 🙂 W liczbach to się do partnera zbliżyłem – 41km w 4h i 7min brutto ale w odczuciach to na pewno nie dałbym rady z ciężarkami na kończynach albo jeszcze raz to samo na rowerze. Idea była taka żeby biec bez zatrzymywania się, a jakby co zmusiło, to zegarek tykał bez pauzowania. Połączyłem co najlepsze z dwóch wcześniejszych tras, więc nie bałem się, normalnego u mnie, błądzenia. Najpierw 9km uroczym czerwonym szlakiem pieszym wzdłuż doliny Głuszynki, potem obejście mokradeł w Borówcu szlakiem oznaczonym dużą literą „B” – to zapewne przejaw aktywności lokalnego koła eksploratorów, potem 10km przez las, który nazywam mieczewskim, do Rogalina. Stąd 14km ściśle wzdłuż Warty, wysoką skarpą koło bazy gdzie kończyliśmy I Bieg Nadwarciański. Ścieżki wędkarskie prowadzą tutaj do Wiórka i biegną malowniczą skarpą po przeciwnej stronie rzeki niż trasa do Owińsk. Potem już tylko 2km drogą przez pola koło stacji radarowej. Ja tam nigdy nie biegam euforycznie, no może parę razy się zdarzyło, bo zawsze jakaś walka z tego wychodzi, no bez walki to chyba mi się nie chce :), to też walka znowu była… Na 28km zwykle mam kryzys więc dzisiaj nie inaczej, tak że tempo zwolniło się o minutę, nogi nie chciały słuchać (mam chyba za krótkie aksony w tych nogach czy co?) i potem myślałem już tylko o bieganiu i podnoszeniu nóg, w sumie dość ciężko było ale czas dobry – mój rekord trailowy:) Miało być po rzeźnicku, czyli w deszczu, ale się nie udało… tym akurat się nie przejąłem zbytnio 🙂


    piotrek.krawczyk

    2012/05/06 23:39:36

    Johnson – jak się tak będziesz ścigał na Rzeźniku to masz jak w banku, że Ci Dziki odpadnie już pod Chryszczatą, za Jeziorami Dusztyńskimi… I co wtedy zrobisz? Wiesz co teraz zrobiłeś? A to, że Dziki w środku tygodnia poleci trailowy maraton po 5’30! Nie chciałem tego, ale już muszę 🙂 Dobrze, że wszystko u Ciebie gra… Jeszcze tylko miesiąc! I jeszcze dwa tygodnie do naszego przetarcia w Górach Świętokrzyskich, czekam na to, na bieganie samo w sobie, ale też na wspólne ustalenie strategii i logistyki. Piękny miałeś dziś dzień… Dz


    1.marsz

    2012/05/07 00:50:12

    andante, mks, kamil – imponujące wyniki – w tych warunkach! gratulacje…
    pict – ja we wtorek nie skończyłem treningu z powodu bólu czterogłowego, we czwartek byłem u fizjoterapeuty, w niedzielę pobiegłem maraton… zrobisz dobry wynik
    marsz


    sfx

    2012/05/07 06:32:55

    akcja dzikiego i johnsona wzbogaciła się o kolejnego zyla.
    tylko dlaczego aż tak stanęło.
    rzućcie im grosza trochę więcej.
    już tylko miesiąc i jeden dzień do startu.

    a sfx znowu źle stąpnął (wczoraj ok. 22 w lasku po 15 minutkach powolnego truchtu). nie wiem co jest, ale zdarza mi się to zbyt często 🙁
    w sobotę poleciałem dwie pętle żółtego szlaku w okolicach góry chełmskiej o nazwie „pętla tatrzańska”. pierwsza w 1h12, druga w 1h09… łącznie ca. 23k.


    mksmdk

    2012/05/07 08:45:16

    Wrocław króluje tu pod blogiem a w moich wspomnieniach cały czas kołacze się po głowie niezapomniany gorący maraton w tym właśnie Wrocławiu AD 2011.
    W świąteczny czwartek na SilesiiM czułem się znowu jak na śląsku bez znaczenia czy górny czy dolny zawsze potrafi gorąco przyjąć mnie.
    Od teraz Wrocław jak i Katowice będą miały u mnie podobne wspomnienia.

    Jeśli chodzi o bieg/czas to wiedziałem ze nie jestem gotów na życiówkę , chciałem się znacząco poprawić względem swojego osiągnięcia z przed 1,5 miesiąca ( zmienić swoją pozycje (która wygląda jak czerwona latarnia) w wiosennej lidze. Ale się nie udało byłem za słaby choć muszę przyznać że „coś” mi nie pozwalało dokładać do pieca. Bieg ukończony w dobrej formie a czas no cóż 3:54 jedynie o 2 min lepiej niż w Rzymie. Może na jesieni będzie lepiej.
    A propos pacemakerzy też nie dawali rady 3h w ogóle nie dobiegli, 3,5h jeden dał rade drugi nie , 4h spóźnili się jeden o 7min drugi o ok 20 min, 4,5h 2 z 3 dało radę 5,0h i 6,0h ok – także trasa ciężka pogoda dobra ale do plażowania. Na koniec Tomek/Andante – dzięki za podjęcie!! Było supcio


    rob-ss

    2012/05/07 09:59:55

    Wojtek, którego dnia będziesz na targach podpisywał swoją książkę jeśli to nie tajemnica ??

    A druga sprawa to przypominam adres formularza Wiosennej Podblogowej Ligi Maratońskiej 2012. Wiosna się jeszcze nie skończyła więc zakładam, że liga jeszcze trwa.

    wyniki wpisujemy TUTAJ
    wyniki sprawdzamy TUTAJ

    rob


    wojciech.staszewski

    2012/05/07 14:54:31

    robs – na targach moja osoba będzie wystawiana w niedzielę o 12. 😉 Zapraszam Cichociemnych i ZTN – Znanych Tylko z Nicka 🙂


    piotrek.krawczyk

    2012/05/07 20:46:11

    A Dziki dziś nie biegał, czyli tylko 13 kilometrów z Lasek przez Sieraków, Nadłuże, Górę Ojca. Przed wieczorem chłodno ale bez deszczu, szkoda… John zachęcił mnie do niełojenia dziś kilometrów, słucham zatem Kołcza 🙂 A Dziki rano miał Dzień Konia w ping ponga, za to John miał Dzień Zdechłego Konia w ping ponga… Marsz – tak sobie pomyślałem po poczytaniu o Twoim treningu – zdarzają się DZK (dni zdechłego konia), ja to znam, John zna, Ty znasz, każdy zna albo pozna… Dziki


    czepiak.czarny

    2012/05/07 21:06:13

    Kamil, fajna dycha. Od początku tylko przyspieszałeś!
    Dziś dycha, miała być z ozdobnikami, ale nie ten dzień. W lesie miło, ładnie, nie za ciepło, przyjemnie.
    Tylko z bieganiem problem. Ciężko, jakoś niemrawo, na zegarku niby tego nie widać, ale słabo, bardzo słabo. Nierozbieganie po przerwie?
    Do tego pośladek przypomina, że jest i dopomina się uwagi. Jutro dostanie.
    Vomero za to dostały drugą szansę, trzecia też będzie.

Nie ma możliwości dodania komentarzy do Archium Bloga.

Zapraszam do komentowania nowych wpisów ksstaszewscy.pl/blog/.