Że lekarz medycyny sportowej wygląda jak Gargamel, to żaden problem. Każdy wygląda jak wygląda, ja na przykład wyglądam jak szkielet z Nairobi. Że lekarz medycy sportowej mówi jak Gargamel przeciągając przedziwnie frazy zdaniowe przed każdą sapiąc, a każdą stylizując nieświadomie jak w bajce z Disney Channel, to trudno. Żałuję tylko, że nie zacząłem go nagrywać […]
Kategoria: Blog
Stabilizacja
Stabilizacja kojarzy mi się fatalnie. Małe gomułkowskie mieszkanka (młodsi: google) czasów małej stabilizacji. Albo wielki samochód, a za kierownicą gruby facet z cygarem w ustach. Wszystko od czego chcę uciekać może poza wielkim samochodem. Tydzień upłynął pod znakiem Biegu Agory, jak zostały nazwane III mistrzostwa Gazety Wyborczej i przyległych podmiotów w bieganiu. Smoła, która przejęła […]
Mniam :-)
Użytkowników Facebooka, którzy obawiali się dziś, że zwariowałem od niebiegania uspokajam: to tylko mały happening. Planowałem go od dwóch-trzech tygodni po przeczytaniu kolejnego wpisu typu „kawa plis” albo „poranek” – z kilkunastoma komentarzami i morzem lajków. O 7.15 robię pierwszy wpis, cytat z Kazika też Staszewskiego: „Poranne zorze, poranne zorze”. Polska jeszcze śpi , tylko […]
Syn 2.0
Wsiedliśmy z Moją Sportową Żoną w samochód i obwodnicą, którą nazwałbym alejami bez nazwy ruszyliśmy na Bieg Niepodległości. Ale to na koniec tego blogowego tygodnia, bo tydzień zaczął się od bólu głowy w wymiarze ultra. Wtorek – boli głowa, w południe łykam lekarstwo na migrenę, wali jak obuchem, mam zawsze pół godziny przyćmienia, ale zawsze […]
Po ping pongu
Spotykamy się w środę rano przed pracą. Czasem nie całkiem przed, bo bywa, że podjeżdżam wcześniej i rozmawiam przez telefon do tekstu, nad którym pracuję. Ale potem jest nasza sportowa środa – ping pong. Nie zastanawialiśmy się nigdy, który z nas jest Ping, a który Pong, ale chyba właśnie w ta nierozdzielność to sedno tego […]
Wierzę w sport
Toruń. Dopiero ten maraton jest smutny. Warszawski sprzed miesiąca był dramatyczny. Wydawało się wtedy, że można walczyć o życie Janka. Nikt nie wiedział, że glejak okaże się bardziej agresywny niż tarantule, które z takim sercem hodował Janek. Teraz można już tylko biec ze swoim smutkiem. Stajemy na starcie z Chłopasiem, mijamy Roba, a potem każdy […]
Dokonało się
Obudziłem się dziś o 6:43, dwie minuty przed budzikiem. Zrobiłem co trzeba – bo trzeba coś robić, nawet jak ci będą chować syna, a może zwłaszcza wtedy – i o 8:00 ruszyłem biegiem w stronę Lasu Kabackiego. Pobiegać sobie o Jasiu. Jasio umarł w środę rano, trzy tygodnie i dwa dni od zdiagnozowania raka w […]
Jasio
umarł rano.
Różaniec
Długie wybieganie zrobiłem w środę rano. Moja Sportowa Żona pojechała do Centrum Olimpijskiego, gdzie na uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego w WSEwS dostała uroczyście dyplom z wyróżnieniem. Udało mi się to ująć na nieostrym zdjęciu, bo telefon był jeszcze trochę zapocony od mgły i biegowej wilgoci. Wpadłem na ostatnią chwilę na klapa-rąsia-buźka-goździk we współczesnej oprawie. Na […]
Rozciąganie
Po 17. w niedzielę odrobiony z wszystkich zaległości pobiegłem przed siebie w kabacki las. Niebo z wolna ciemniało, a u mnie endorfiny powoli rozjaśniały mi ogląd rzeczywistości. W tygodniu praktycznie nie biegałem, tłumaczyłem sobie, że to regeneracja po maratonie. Ale bardziej chodzi chyba o brak wolnych emocji na zaangażowanie się w solidny trening. W środę […]