Kategoria: Blog

rusz kuper

Tytuł do tekstu o teście Coopera w Gazecie – Rusz Kuper – był mój, więc go na blogu powtarzam, bo mi się podoba. Jak już napisałem o tym teście – który jest w sobotę i w niedzielę od 10 do 16 w 10 miejscach w Warszawie, jakby ktoś nie czytał – więc jak już napisałem, […]

za co kocham maraton

Maraton jest piękny, jak Moja Sportowa Żona. Równie wymagający, surowy, czasem bolesny. Wymaga perfekcji i daje szczęście. Całkiem jak MSŻ. Kocham maraton za to, że nie da się go oszukać. Nie da się niczego zdobyć przypadkiem, mimochodem, na luzie, na świeżości. Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że nie udało mi się zrobić w Poznaniu […]

III Armia Poznańska

Widziałem człowieka szczuplejszego. Nazywa się Marek T., jest szefem Maratonu W. i postanowił przebiec maraton w innym kraju (Włochy) i innej lidze niż dotąd. Schudł chyba kilogram, ale optycznie ubyło mu tyle, że nawet ślepy jak ja zauważy. O tym samym piszą mi polskobiegacze, którzy szykują się na Poznań. Niewiele lżejsi, zwykle smuklejsi. W miejsce […]

miecz świetlny

dziki z prawej

Może rzeczywiście biega się głową? Tylko nie jak w Gwiezdnych W. używając Mocy, po latach ćwiczenia mózgu z mistrzem Yodą na planecie Dagobah – bieganie to nie czary mary, ani film s-f. Biega się głową, bo jak człowiek zrobi dobry trening, zadba o hemoglobinę, odżywianie, odpoczynek przed startem – to na koniec jeszcze musi uwierzyć, […]

sushi

Moja Sportowa Żona idzie na studia. Zostanie panią od wuefu przynajmniej z zawodu. A może będzie pracować w szkole, będzie świetna, charyzma połączona z bezwzględnością z nutką entuzjazmu. Ja bym nie mógł uczyć dzieciaków, bo by mi zakładali kosz na głowę. Nie od koszykówki. Wybaczcie mi spóźnienie z kolejnym odcinkiem, ale zrobiłem sobie wczoraj wieczorem […]

właśnie

fot. fotosik

Godzina 9 rano, staję na linii startowej. Prawie dosłownie, tuż za Kenijczykami, linię przetnę sekundę po strzale, co będzie znaczyło, że nie mam praktycznie żadnego zapasu netto nad wskazaniami zegara. To się będzie bardzo liczyło za niecałe trzy godziny w tym samym miejscu czyli na mecie. Ale na razie jest start. Na piątym metrze ktoś […]

szybowiec

Sabina poszła biegać. Serce się raduje, bo Rabka w Warszawie, Moja Sportowa Żona z Izą dyskutują w kuchni o diecie i odchudzaniu. A biegaczka Sabina zwiedza Ursynów. Kamil wczoraj przesłał mi ememesa ze Sztokholmu po bieganiu. Zastanawiał się, czy podczas 36-godzinnego wyjazdu służbowego urwać godzinę na bieganie, ale żona niemal sama włożyła mu buty biegowe […]

idą święta

Dzisiaj były tylko brzuszki. Żadnego biegania. Pierwszy dzień bez jednego malutkiego treningu od półtora tygodnia. Daję sobie trochę odpocząć przed świętem. Maraton Warszawski, w moim fajnym mieście, w którym fajnie debiutowałem czternaście lat temu, robiony przez fajnych ludzi – to moje prywatne święto. Dzień wolny od pracy, dzień wypełniony pasją od rana do wieczora. A […]

Ogłoszenia parafialne

W dniu, w którym z Krakowskiego Przedmieścia zniknął krzyż i pojawił się tłum śpiewający „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie” (kto walczył z komuną, pamięta wagę tego wersetu) – w takim dniu nie ma lepszego tytułu na odcinek bloga. Przypomina mi się dzieciństwo, kiedy w żaden sposób nie potrafiłem jeszcze duchowo przeżywać mszy – jak […]

Czego słucham, kiedy biegam na bieganiu

W niedzielę przebiegłem dwa rozdziały Murakamiego. Nie, o czym mówi, kiedy mówi o bieganiu, bo mnie nie wciągnęło w empiku, tylko Norwegian Wood, bo Beatelsi, bo się fajnie zaczyna. Dziwny jest ten świat. Z europocentrycznej perspektywy Japończycy wydają się samurajami z mieczem, którzy wpadają do metra z okrzykiem karateki. A tu normalna historia dojrzewającego chłopaka […]